Rozdział 36

3.5K 255 51
                                    

~Marinette~

Jak się spodziewałam moje dotychczas spokojne, szkolne życie zostało brutalnie przerwane przez grupkę napalonych małolat. Wiem, że nie mam się o co złościć. Adrien raczej nie jest typem chłopaka, który kręciłby z młodszymi od siebie uczennicami. Do tego nasza relacja jest na tyle silna, że moja zazdrość jest nieuzasadniona. Jednak mimo to, trudno mi patrzeć jak otaczany jest przez swoje wierne adoratorki. Nauczyłam się to ignorować.

Przechadzałam się korytarzem, gdy trzyosobowa grupa dziewczyn podeszła do mnie z wyjątkowym entuzjazmem. Zdawały się o wiele milsze niż Aurore, którą spotkałam wczoraj. Wyglądały na nieco nieśmiałe.

- Ty-ty jesteś Marinette? Z klasy Adriena? - Zaczęła cicho jedna z nich.

Po tych pytaniach dała mi jasno do zrozumienia po co tu jest. Kolejny fanclub blondyna. Westchnęłam, co z pewnością zauważyły. Pokiwałam głową twierdząco w odpowiedzi.

- Chciałyśmy się spytać co lubi...

- Nie możecie same z nim o tym porozmawiać? Jestem zmęczona ciągłym odpowiadaniem na pytania tych pierwszoklasistek, które z dnia na dzień zaczęły się nim interesować. Nie umiem wbić wam do głowy, że Adrien nie interesuje się młodszymi dziewczynami. Do tego... - Ugryzłam się w język, gdy zdałam sobie sprawę, że i tak powiedziałam za dużo. Poniosły mnie emocje.

- Proszę dokończyć. - Nalegała druga z uczennic.

- Do tego... ma już kogoś! - Krzyknęłam, aby mieć pewność, że zrozumiały. Spojrzały na mnie w głębokim szoku.

Przymknęłam oczy, poprawiłam torbę na moim ramieniu i odeszłam bez słowa. Czułam na swoich plecach wzrok tych licealistek. Nie mogłam wyczytać ich intencji. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Obok mnie znalazła się Tikki, pojawiła się, gdy miała pewność, że nikt nas nie zobaczy. Spojrzała na mnie nieco zniesmaczona.

- Tak, tak, wiem. Skłamałam. Ale co innego miałam zrobić? Te małolaty doprowadzają mnie do szału! - Uniosłam się, wprost do jej ucha.

- Dlatego, że jesteś zazdrosna. - Stwierdziła, czym wywołała skręt w moim żołądku. - Trochę cię rozumiem, ale i tak uważam, że nie powinnaś deklarować czegoś tak poważnego bez zgody Adriena.

- Przecież nie powiedziałam im z kim chodzi. Nie dałam im powodów, aby myśleć, że to ja.

- Jesteś tego pewna? Wasze zachowanie ostatnimi czasy może dawać im dwuznaczne odpowiedzi.

- Jesteś jak moja mama. We wszystkim co robimy doszukujesz podtekstów. - Skarciłam ją.

- Mam ci przypomnieć parę sytuacji, w których na pewno nie byliście przyjaciółmi? - Odparła unosząc wymownie brew.

Zanim zdołałam jej odpowiedzieć, dotarłam przed drzwi sali lekcyjnej. Kwami momentalnie schowała się do mojej torby, nie dając mi okazji porozmawiać z nią chwilę dłużej. Za moimi plecami usłyszałam odgłos kroków, który sprawił, że włosy stanęły mi dęba. Bałam się, że ta osoba mogła zauważyć Tikki, a wtedy... Nawet nie chcę myśleć, co by się stało. Ostrożnie odwróciłam się za siebie, tak aby nie uderzyć czołem w nieznajomego. 

Ten "nieznajomy" okazał mi się bardziej znajomy niż przypuszczałam. Do moich nozdrzy dostał się przyjemny i intensywny zapach męskich perfum, który doskonale kojarzyłam. W moje oczy rzuciły się wściekle zielone tęczówki. Przede mną stał o wiele wyższy ode mnie Adrien. Całe szczęście, że był to on.

- Powinnaś lepiej kryć się z twoim kwami. O mały włos, a ktoś by zauważył.

- Masz rację, ale ta sprawa była bardzo ważna.

Wszystko, co dla Ciebie zrobiłam - Miraculous [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz