Rozdział 10

4.8K 315 135
                                    

~Marinette~

Dookoła rozległ się okropny huk, tuż po nim krzyki przerażonych ludzi. Wszyscy biegli przed siebie, oglądają się co chwilę, jakby przed jakimś zagrożeniem.

Ja i Adrien odwróciliśmy się w stronę wybuchu. Z dymów wyłoniła się postać, ubrana w strój klauna, jednak zabawny uśmiech zamieniony był na okropne zębiska, podkrążone oczy i poczochrane włosy, do tego brudny, podarty strój. Stwór wyglądał okropnie, niczym z horroru. W dłoni trzymał czerwony balonik.

Nieopodal dostrzegłam te samą dziewczynkę, której mamę odnaleźliśmy chwilę temu. Znowu była sama. Blondyn zniknął w bliżej nieokreślonym mi czasie.

Klaun zbliżał się nieubłaganie do dziecka. Nie wahając się dłużej, pobiegłam w jej stronę. Zabrałam ją sprzed okropnego wzroku zakumanizowanego. Brunetka była bliska płaczu, wyrażała to jej skwaszona mina i przeszklone oczy. Poklepałam ją po głowie i posłałam uspokajający uśmiech.

- Chciałabym być odważniejsza, jak Biedronka. - Powiedziała do mnie kompletnie bez powodu.

- Spokojnie. Strach jest jedynie wytworem naszej wyobraźni. Jeśli chcesz być jak ona musisz go przezwyciężyć. - Odpowiedziałam. Poczułam się przez chwile niczym młody filozof.

Dziewczynka trochę się uspokoiła. Ukryłam ją w bezpiecznym miejscu. Czym prędzej pobiegłam ukryć się i przemienić. Uchyliłam wieczko swojej torby, wyleciała z niej Tikki. Wypowiedziałam znaną mi formułkę i ruszyłam pomóc Czarnemu Kotu, który już był na polu walki. Powitał mnie jak zwykle swoim, pewnym siebie uśmiechem.

Spojrzeliśmy na przeciwnika. Jego wyraz twarzy był przerażający.

- Wygląda na to, że do naszej gry dołączyło dwóch nowych graczy. Mam nadzieję, że podzielicie się z nami swoimi strachami, czyż nie? - Powiedział ochrypniętym głosem.

Nie miałam pojęcia, o co mu chodzi, dopóki nie użył swojego balonu. Na jego powierzchni pojawił się obraz strachu Czarnego Kota. Klaun spojrzał na niego i zamruczał zamyślony. Po chwili blondyn znalazł się w klatce, która z każdą minutą zaczęła się zwężać.

- Masz klaustrofobię? - Stwierdziłam ze zdziwieniem.

- Nie... - Odparł przeciągając słowo. - Kotaklizm? - Dodał.

- Nie, nie marnuj go teraz. Może nam się przydać później.

- Więc zostawiasz mnie tak?

- Zaraz coś wymyślę. Poczekaj. - Zapewniłam mocno wystraszonego blondyna.

Partner usiadł na ziemi i z przerażeniem przyglądał się zwężającemu się zamknięciu. Myślałam nad tym, co mogę zrobić, jednak nic nie przychodziło mi do głowy.

Klaun spojrzał tym razem na mnie. Przełknęłam gulę w gardle. Próbowałam złapać balon swoim jojo, ale nie miało jak się zahaczyć na jego śliskiej powierzchni. Cofałam się powoli, czekając na nieuniknione.

Na przedmiocie pojawił się obraz Paryża. Jednak nie pięknego miasta miłości, a stojącej w ogniu ruiny.

- Interesujące... - Zamruczał wróg.

Dookoła mnie pojawił się ogień oraz zrujnowane budynki. Niegdyś niesamowity, diabelski młyn, teraz przewalony był na inne atrakcje. Wszędzie leżały ciała zakrwawionych, rannych lub wpół żywych obywateli. Patrzyłam na ten okropny widok ze zdumieniem.

Czy to jest mój największy strach?

Boję się, że nie będę w stanie wszystkich uratować, że przeze mnie Paryż upadnie, a Władca Ciem przejmie nad nim kontrolę. Od zawsze wiedziałam, że nie dam rady, a ten obraz tylko potęgował moje obawy. Był niesamowicie realistyczny.

Wszystko, co dla Ciebie zrobiłam - Miraculous [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz