Rozdział 3

6.9K 446 129
                                    

~Marinette~

Dzisiejszego dnia mieliśmy dwie godziny wf'u. Zazwyczaj jedną część sali zajmują chłopcy, a drugą dziewczyny. Zabrałam swój worek i zaraz po dzwonku poszłam przebrać się do damskiej szatni. Założyłam czarne legginsy i najprostszą granatową bluzkę. Na nogach miałam swoje żółte trampki. Związałam włosy w luźną kitkę. Chloe jak zwykle założyła ciasno opiewający ją strój sportowy. Każdy już się do tego przyzwyczaił i nikt nie zwraca na nią uwagi. Jedyną taką osobą jest Adrien, którego, niewątpliwe zgrabne kształty blondynki, na początku mocno rozpraszały. Westchnęłam głośno i założyłam ręce na piersi.

Niewątpliwie z całej naszej, dziewczęcej grupy najbardziej wysportowana jest Alix. Najlepsza jest w każdym sporcie. Jednak są rzeczy, w których inne dziewczyny jej dorównują. Jedną z tych rzeczy jest siatkówka, tu mogę się pochwalić, że zdecydowanie jest to mój konik. Chloe może nie wygląda, ale nikt nie da rady prześcignąć jej w biegach krótkodystansowych, zarzucić jej można słabą kooperację. Nigdy nie potrafiła współpracować w drużynie. Jest to powód, dla którego jest wybierana prawie ostatnia. Zazwyczaj we wszelkich grach drużynowych, albo robi wszystko sama i utrudnia grę innym, albo kompletnie nic nie robi.

Z męskiej drużyny najsilniejszy jest Kim, ale to Nino najlepiej gra w koszykówkę. Jestem ciekawa w czym Adrien jest dobry. Wygląda na wysportowanego.

Wf zaczęliśmy standardowo od krótkiej rozgrzewki i rozciągania. W tym też nie jestem najgorsza. Wszystko to zasługa biegania po dachach jako Biedronka. 

Później wybieraliśmy grę. Zdecydowana większość głosowała na siatkówkę. Moje szczęście. Jedynie Chloe jak zwykle nie była zainteresowana. Mam nadzieję, że nie trafię z nią do drużyny, poza tym każdy wie jak to się kończy. Zwykle krzyczeniem na siebie i psuciem gry innym.

Pierwsze minuty zabawy szły na korzyść mojej drużyny. Blondynka całe szczęście trafiła do przeciwnej drużyny, czym znacznie ją osłabiła. Odbijałam większość piłek na moim polu, ale też parę przepuściłam. Cóż, nikt nie jest idealny.

Na drugiej połowie chłopcy ćwiczyli zagrania dołem. Przelotnie spojrzałam na Adriena. Ten również zrobił to samo. Nim zdążył zareagować, piłka uderzyła go w nos.

- Wszystko dobrze stary? - Odezwał się Nino.

Blondyn uspokoił go ręką.

- Marinette! - Krzyknęły dziewczyny z drużyny.

Piłka leciała wprost na moje pole. Nie miałam zbyt dużo czasu na reakcję. Przeskoczyłam w bok, aby odpowiednio przyjąć zagrywkę. Odbiłam ją, ale przy okazji niefortunnie stanęłam na prawej stopie. Syknęłam z bólu. Trener zarządził przerwę. Podszedł do mnie i obejrzał nogę.

- Idź do pielęgniarki.

Z trudem wstałam, ale stopa bolała mnie tak bardzo, że nie byłam w stanie sama iść. Nauczyciel zastanowił się przez chwilę.

- Adrien, idź z Marinette! - Krzyknął w jego stronę. - Może przy okazji pielęgniarka obejrzy twój nos.

Chłopak zrobił to, co mężczyzna mu kazał. Wziął mnie pod ramię i powolnym krokiem poszliśmy w stronę gabinetu.

- Nie mam pojęcia, jak to się stało. - Zaczęłam się tłumaczyć. - Powinnam lepiej przemyśleć jak stawiam nogi.

- Nie przejmuj się. - Pocieszył mnie blondyn. - Nie było szans, abyś to odbiła, a jednak. Szkoda tylko, że skutkowało to wypadkiem.

Doszliśmy do pielęgniarki. Kobieta przyjrzała się mojej nodze. Stwierdziła, że nie stało się nic poważnego. Nie było to nawet skręcenie. Gdy trochę odpocznę, noga sama przestanie boleć. Posmarowała mi kostkę żelem przeciwbólowym i owinęła bandażem dla bezpieczeństwa. Następnie obejrzała nos Adriena. Był trochę czerwony, ale jemu również nie stało się nic poważnego. Pielęgniarka zrobiła mu zimny okład, który przez przerwę trzymał na obolałym miejscu.

Wszystko, co dla Ciebie zrobiłam - Miraculous [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz