Rozdział 21

4.1K 287 33
                                    

~Marinette~

Nie miałam ochoty spać, w sumie nawet nie wiedziałam, co ze sobą począć. Raz to przeglądałam książki, które zalegały na mojej półce od wieków, później przewijałam "pół internetu". Na swojej skórze poczułam niemiłosierny przeciąg, spojrzałam na drzwi tarasowe. Były otwarte, nie było dziwne więc, że było tu okropnie zimno. Podeszłam do nich z zamiarem zamknięcia. Nim zdążyłam to zrobić, na mój taras wskoczył znany mi już dobrze Kocur. Uśmiechnął się do mnie z nadzieją, że go nie wygnam. Zwłaszcza po naszych ostatnich spotkaniach, które nie były specjalnie miłe. Postanowiłam, jednak go wpuścić. Podziękował mi ruchem głową.

- Ostatnio często do mnie przychodzisz, dlaczego? - Spytałam zamykając drzwi, jak to miałam zrobić wcześniej.

- Nie wiem, miałem nadzieję, że nie nakrzyczysz na mnie, gdy przyjdę cię przeprosić.

Znowu ruszyliśmy niewygodny temat, ale tym razem chciałam podejść do tego z humorem, bądź jakimkolwiek pozytywnym akcentem. Czułam, że ostatnio zrobiłam się strasznie melancholijna, a Czarny Kot może mnie pocieszyć i pomóc zapomnieć o felernym przyjacielu z klasy.

- Nie masz za, co przepraszać. Faktycznie byłam ostatnio trochę opryskliwa i... niemiła? To ja powinnam cię przeprosić.

- Miło mi to słyszeć. - Wygiął swoje usta w pokrzepiającym uśmiechu. Odwzajemniłam gest.

Zaprosiłam go na swoje łóżko, aby w spokoju mógł usiąść. Poszłam do kuchni, zostawiając blondyna na chwilę samego. Przyniosłam nam niezbyt mocną kawę na rozgrzanie i pobudzenie, w końcu był środek nocy.

- Byłam pewna, że już śpisz. - Spojrzałam na zegarek na mojej ścianie. - Nawet nie zauważyłam, kiedy wybiła pierwsza.

- Miałem powiedzieć to samo. - Odpowiedział, przejmując ode mnie kubek z ciepłym napojem.

- W dalszym ciągu zamartwiam się moimi kolczykami. Tikki pewnie jest przerażona, mimo, że to bardzo opanowane kwami. - Wzięłam łyk kawy. - Do tego dochodzi parę problemów w szkole...

- Chodzi ci o tego chłopaka, Adriena?

Jego pytanie kompletnie wyprowadziło mnie z równowagi. Miałam ochotę wylać na niego gorący napój, że zaczął ten temat, jednak powstrzymałam się w porę. Ścisnęłam mocniej rączkę kubka. Wzięłam kolejny duży łyk i z trudem go połknęłam, gdyż kawa cały czas była strasznie gorąca. Nie chciałam zdradzać po sobie emocji, więc starałam się zachowywać spokój.

- Nie wiem, o czym mówisz. - Odparłam w końcu.

- Doskonale wiesz, o co mi chodzi. Więc mów.

Westchnęłam głośno.

- Nie rozumiem, czemu miałoby cię to interesować. Mamy pewien spór, ale szybko zostanie rozwiązany. - Powiedziałam z kamiennym wyrazem twarzy.

- Pokłóciliście się?

- Powtórzę, nie wiem, czemu cię to interesuje, ale tak. Zrobił coś, czego nie powinien zrobić.

- Jestem pewien, że żałuje, cokolwiek zrobił.

- Adwokat się znalazł... Posłuchaj. Chciałabym zakończyć ten temat, dopóki się jeszcze nie rozkręciłeś. Powitałam cię w wymuszonym, dobrym nastroju. Wolę, aby tak zostało. - Odpowiedziałam już lekko poddenerwowana.

- Miałem nadzieję, że ucieszyłaś się na mój widok...

Przerwał mu huk, który dobiegł z jednej z ulic Paryża. Miałam nadzieję, że to akuma wraz z moim miraculum, jednak miałam cień wątpliwości. Kto normalny atakowałby o tak później godzinie?! Nawet jeśli jest to złoczyńca.

Wszystko, co dla Ciebie zrobiłam - Miraculous [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz