THE SAME

By WrednaLimonka

183K 8.9K 1.4K

Nienawiść od dzieciństwa... Współpraca ich rodzin... Zaplanowany ślub... Zrujnowane życie... Dwojga dziewiętn... More

Prolog
Rozdział: 1
Rozdział: 2
Rozdział: 3
Rozdział: 5
Rozdział: 6
Rozdział: 7
Rozdział: 8
Rozdział: 9
Rozdział: 10
Rozdział: 11
Rozdział: 12
Rozdział: 13
Rozdział: 14
Rozdział: 15
Rozdział: 16
Rozdział: 17
Rozdział: 18
Rozdział: 19
Rozdział: 20
Rozdział: 21
Rozdział: 22
Rozdział: 23
Rozdział: 24
Rozdział: 25
Rozdział: 26
Rozdział: 27
Rozdział: 28
Rozdział: 29
Rozdział: 30
Rozdział: 31
Rozdział: 32
Rozdział: 33
Rozdział: 34
Rozdział: 35
Rozdział: 36
Rozdział: 37
Rozdział: 38
Rozdział: 39
Rozdział: 40
Epilog

Rozdział: 4

5.1K 246 62
By WrednaLimonka

Wychodzę z Tomim na rękach do domu. Młody zasnął w połowie drogi. Ostrożnie zdejmuje swoje buty, aby nie obudzić braciszka. Już mam zamiar wychodzić po schodach i zanieść go do pokoju, ale zatrzymuje mnie głos taty.

Śpi?

Przytakuje głową. Bez słowa podchodzi do mnie i zabiera Tomiego.

Ja go zaniosę, a ty idź pomóc mamie w kuchni.

Okej.

Odwracam się plecami do ojca i idę do kuchni. Wchodząc zauważam mamę, która biega w tą i z powrotem.

Pomóc? pytam.

Nie musisz. uśmiecha się.

Wzdycham i podchodzę do niej. Mama rzadko prosi o pomoc mimo, że z chęcią by ją przyjęła.

Może jednak? wskazuje na jej rozcięty palec. Nawet nie poczuła tego. Wzrok Emmy spoczął na swojej dłoni.

Cholera. syknęła i włożyła palce pod zimną wodę.

Mamo ty używasz takich słów? udaje zaskoczoną.

Oj cicho. Lepiej zabierz się za robienie sałatki.

Śmieje się cicho i zaczynam kroić warzywa. Mama zajęła się smażeniem kurczaka i dokańczaniem swojej specjalnej zapiekanki. Pokroiłam już wszystkie warzywa, robię to samo z serem feta i mieszam sos do sałatki. Na koniec przekładam wszystko do miski, łącznie z usmażonym kurczakiem.

Voila, sałatka grecka gotowa. mówię.

  Dobra, ja też skończyłam. Zostało jakieś czterdzieści minut do przyjścia państwa Rogers. Chodźmy się szykować.

Przytakuje i wchodzę na górę do swojego pokoju. Zabieram czystą bieliznę i idę pod prysznic. Dokładnie myję całe ciało żelem o zapachu wanilii. Włosy myję i nakładam odżywkę, po czym skupuje wodą. Wchodzę spod prysznica, robię na głowie tak zwany "turban" z ręcznika, a ciało wycieram i ubieram na siebie bieliznę. Na twarz nakładam delikatny makijaż, składający się z odrobiny podkładu i tuszy do rzęs do tego usta maluję błyszczykiem. Wychodzę z łazienki w samej bieliźnie. Wchodzę do swojego pokoju, gdzie pochodzę do szafy i zaczynam przeglądać swoje ubrania.

Hm... wyciągam bordową rozkloszowaną spódniczkę i czarną koszulę. Ubieram się w przygotowane ubrania. Koszulę wkładam w środek spódniczki, dwa guziki od góry zostawiam rozpięte. Na szyi zapinam srebrny, nie za gruby łańcuch, który należał do Jamesa. Ściągam ręcznik z włosów, po czym je rozczesuje i suszę suszarką. Zostawiam je rozpuszczone. Na stopy ubieram czarne botki na obcasie. Przeglądam się w lustrze.

Nie jest źle, wyglądam... dobrze.

Z tą myślą schodzę na dół. W sam raz na dzwonek do drzwi.

Naomi, otwórz proszę. odzywa się mama.

Otwieram drzwi państwu Rogers i zapraszam ich do środka.

— Dzień dobry. witam się.

Witaj Naomi. odzywa się pani Amelia.

Dzień dobry. odpowiada pan Michael.

Nao! mała Atina wtula się w moje nogi.

Cześć szkrabie. kucam i uśmiecham się do młodej.

Po chwili z kuchni wychodzi moja mama. Wita się z naszymi gośćmi i prowadzi ich do jadalni. Marszczę brwi. Kogoś brakuje. A tym ktosiem jest Blake. Wstaje z klęczek i biorę Tinę za rączkę i idziemy za rodzicami. Tomi widząc Tinę od razu ją przytula i całuje w polik. Oni tak słodko wyglądają razem. Pomagam mamie przynieść wszystko, po czym siadamy do stołu.

A gdzie podział się Blake? pytam moja mama.

Zaraz powinien się zjawić, miał trening. odpowiada Amelia.

To zaczekajmy z jedzeniem, aż się nie pojawi. mówi Emma.

Wzdycham cicho. No oczywiście, że na tego księciunia trzeba czekać. Nie ważne, że ktoś umiera z głodu, bo nie jadł dzisiaj nic oprócz śniadania. Zresztą w sobotę trening? O ile wiem to odbywają się one trzy razy w tygodniu i na pewno nie jest to sobota. Blake trenuje koszykówkę. Minuty mijają, a jego nadal nie ma. Rodzice rozmawiają między sobą, a dzieciaki się wygłupiają.

Dzwonek do drzwi wybudził mnie z własnych myśli.

Naomi, otworzysz? zwraca się do mnie tata.

Przytakuje i wstaje z swojego miejsca. Z lekkim ociąganiem otwieram temu dupkowi drzwi.

No nareszcie. mówię na przywitanie i otwieram szerzej drzwi. Wchodzi do środka bez słowa. Przyglądam mu się. Ma na sobie czarne dopasowane spodnie do tego takiego samego koloru koszule z dwoma rozpiętymi guzikami u góry. Włosy ma w tak zwanym "artystycznym nieładzie", a na prawej ręce spoczywa srebrny łańcuch.

Długo będziesz się gapić? na jego twarz wkradł się bezczelny uśmiech.

Nie ma na co. odpowiadam. Wymijam go i idę. Nie odwracam się, wiem że idzie za mną. Wchodzę z powrotem do jadalni i siadam na swoim miejscu.

Dzień dobry. wita się Blake. Moi rodzice odpowiadają mu tym samym.

Niestety jedyne wole miejsce jest koło mnie i on musiał je zająć. Nie uśmiecha mi się siedzieć przez kilka godzin obok niego. Powstrzymałam swój brzuch od wydania głośnego dźwięku.

Skoro są już wszyscy to jedzmy. mówi mój ojciec.

Z wielką ulgą nakładam na talerz kawałek zapiekanki i wkładam do ust. Mam ochotę głośno westchnąć, nareszcie mój żołądek dostał upragnione jedzenie. Co ruszą są poruszane nowe tematy między rodzicami. Tomi razem Tiną już dawno zniknęli w pokoju chłopca. Za to ja i Blake siedzimy cicho.

Naomi. zwraca się do mnie matka. Przenoszę na nią swoje spojrzenie. Może pokarzesz Blake'owi swój pokój?

W tym momencie chciałam krzyczeć. Dlatego zawsze unikałam takich kolacji w domu. Wolałam już jak spotykaliśmy się z państwem Rogers w jakiejś restauracji, ale nie w domu. Tam przynajmniej nie byłam narażona na towarzystwo Blake sam na sam.

Przytakuje i posyłam sztuczny uśmiech wszystkim po czym wstaje. Blake niestety idzie w moje ślady. Kiedy znikam z pola widzenia rodziców uśmiech schodzi z mojej twarzy i pojawia się na niej grymas. Wcale nie mam ochoty gościć Blake w moim królestwie.

Niczego nie dotykaj. informuje go, kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju. Siadam na obrotowym krześle obok biurka. Blake przez chwile stoi i rozgląda się. Po chwili wchodzi głębiej i rzuca się na moje łóżko. Zaciska usta w wąską kreskę. Mam ochotę go udusić. Rzucam mu wściekłe spojrzenie, odpowiada mi szerokim uśmiechem. Już chciałam się na niego rzucić, ale dostałam wiadomość. Wzięłam komórkę i odblokowałam. Czekała na mnie wiadomość od Belli.

Od: Idiotka <3

Wychodzimy gdzieś?

Do: Idiotka <3

Nie mogę ;(

Od: Idiotka <3

Jeżeli to przez to, że się uczysz to przyjdę tam i cię zatłukę tą książką!!!

Do: Idiotka <3

Nie mogę z innego powodu.

Od: Idiotka <3

Z jakiego?

Zrobiłam z ukrycia zdjęcie Blake'owi i wysłałam Beli.

Do: Idiotka <3

( załącznik, zdjęcie)

Od: Idiotka <3

O matko! O_o NAOMI PIRCE CO BLAKE (PIEPRZONA PERFEKCJA) ROGERS ROBI U CIEBIE W ŁÓŻKU!

Do: Idiotka <3

Po pierwsze nie krzycz na mnie! A po drugie mówiłam ci o tej głupiej kolacji dzisiaj -,- Moja kochana mamusia kazała mi pokazać pokój temu idiocie -,-

Od: Idiotka <3

Ale to nie wyjaśnia tego, dlaczego ON leży na twoim łóżku jak u siebie.

Do: Idiotka <3

Grr... Uwierz nie podoba mi się to ani trochę.

Od: Idiotka <3

A ja myślę, że wręcz przeciwnie

Do: Idiotka <3

Dobry żart.

Od: Idiotka <3

Oszukujesz samą siebie. Ja już cię znam. Prawda jest taka, że z chęcią rzuciłabyś się na niego i...

Zablokowałam telefon nie chcąc czytać dalszej części wiadomości. Bella pisze głupoty, że niby ja i Blake mielibyśmy coś razem. Nie w tym życiu.

— Ładnie to tak mnie obgadywać i robić zdjęcia?

Podskoczyłam na krześle. Kiedy od się znalazł za mną? Czytał te głupoty co wygadywała Bella? O matko.

— Ładnie to tak czytać cudze wiadomości?— odgryzłam się.

— Skoro dotyczyły mojej osoby to nie ma w tym nic złego.— uśmiechnął się i stanął przodem do mnie, i oparł swoje dłonie na oparciu od krzesła, tym samym uniemożliwiając mi wstanie.

— Odsuń się.

Zrobił całkowicie na odwrót, przybliżył się jeszcze bliżej tak, że czułam jego oddech na swojej twarzy. Był blisko. Bardzo blisko. Na moment mnie sparaliżowało, wykorzystał to i przybliżył się jeszcze. Ocknęłam się i odepchnęłam go. Drugi raz tego błędu nie popełnię. Nie ma mowy. Nie po tym co się stało między nami dwa lata temu. To był największy błąd w moim życiu.

***

1297 słów^^

Continue Reading

You'll Also Like

72K 1.2K 38
17 letnia Megan Smith jest spokojną dziewczyną. Miała chłopaka z ktorym nie ma dobrych wspomnień. Jej rodzice kłócą się dzień w dzień i dziewczyna ma...
17.1K 2.1K 41
Gdy motocyklista Elliot Westwood przypadkowo ratuje tajemniczą Lynnie przed natrętnym mężczyzną, ich drogi krzyżują się w nieoczekiwany sposób. Nie z...
64.8K 3.3K 15
*Pierwsza część dylogii Memories* W tej historii to ona jest hałasem, a on jest jej ciszą i harmonią, której potrzebowała. Gabriel Morton od zawsze b...
17.1K 1.5K 52
Mogłoby sie wydawać, że Ray i Aiden przetrwali najgorsze, jednak to tylko pozory. Prawdziwe niebezpieczeństwo dopiero się zaczyna... Dziękuje bardzo...