Two Of Us ✓

By hyerimark

58K 4.6K 1.1K

Yoon Jihye niegdyś była znaną modelką, miała u stóp cały świat, ludzie ją podziwiali, a młode dziewczyny chci... More

✾Bohaterowie✾
Rozdział ✾ 1
Rozdział ✾ 2
Rozdział ✾ 3
Rozdział ✾ 4
Rozdział ✾ 5
Rozdział ✾ 6
Rozdział ✾ 7
Rozdział ✾ 8
Rozdział ✾ 9
Rozdział ✾ 10
Rozdział ✾ 11
Rozdział ✾ 12
Rozdział ✾ 13
Rozdział ✾ 14
Rozdział ✾ 15
Rozdział ✾ 16
✾Epilog✾
▪informacja▪
Rozdział ✽ 1
Rozdział ✽ 2
Rozdział ✽ 3
Rozdział ✽ 4
Rozdział ✽ 5
Rozdział ✽ 6
Rozdział ✽ 7
Rozdział ✽ 8
Rozdział ✽ 9
Rozdział ✽ 10
Rozdział ✽ 11
Rozdział ✽ 13
Rozdział ✽ 14
Rozdział ✽ 15
Rozdział ✽ 16
✽Epilog✽

Rozdział ✽ 12

735 77 9
By hyerimark

Jihye wcale nie ukrywała tego, jak wielką radość sprawił jej powrót do domu i do tych wszystkich luksusów, jak choćby wanna, w której zamierzała spędzić kolejne dwie godziny, zmywając z siebie pozostałości matki natury. Kiedyś byłaby zachwycona takim biwakiem, spaniem pod namiotem i siedzeniem przy ognisku. Teraz jednak, będąc w drugiej ciąży, o wiele bardziej wolała poleżeć na kanapie przed telewizorem, która była znacznie wygodniejsza od śpiwora, na którym przyszło jej spać w ostatnich dniach.

Poświęciła się tylko i wyłącznie dla córki, która uwielbiała tego typu wyjazdy i już od jakiegoś czasu prosiła ją, by pojechały na biwak. Gdyby nie Jiyong i jego wielkie zaangażowanie, Haneul mogłaby jedynie pomarzyć o biwaku, bo z samą mamą na pewno nie wyjechałaby na jakąś zabitą dechami wioskę, by spędzić kilka dni pod namiotami.

– Nareszcie – szepnęła Jihye, opadając na miękką kanapę. Zadowolona zrobiła rozanieloną minę i przytuliła do siebie ozdobną poduszkę, która leżała obok niej. – Mój kochany domek – westchnęła i spojrzała na wchodzącego do salonu Jiyonga, który wyglądał na mocno rozbawionego jej zachowaniem. – No co?

– Nie wiedziałem, że jesteś taka rozwydrzona – powiedział, przysiadając na kanapie.

Jihye od razu wyłożyła nogi na jego uda i nadęła ze złości policzki, urażona jego słowami.

– Nie jestem rozwydrzona – prychnęła i uderzyła Jiyonga poduszką w głowę. – Jestem w ciąży i leżenie w namiocie nie jest spełnieniem moich marzeń. Mój kręgosłup jest w opłakanym stanie.

– Od tych luksusów już ci się w dupie poprzewracało – zażartował Kwon i w ostatniej chwili uniósł rękę, powstrzymując dziewczynę przed wymierzeniem kolejnego ciosu poduszką.

– Nieprawda! – Jihye podniosła się do pozycji siedzącej i ze złości uderzyła Jiyonga pięścią w ramię. – To nie ja przez cały wyjazd narzekałam, że zapomniałam kremu nawilżającego.

– Nie moja wina, że mam wrażliwą skórę i od innych kremów dostaję wysypki.

– Nic dziwnego, że dostajesz wysypek skoro nakładasz na twarz tyle chemii – wymruczała, dzióbiąc Jiyonga palcem w policzek. – Nawet ja nie nakładam tyle makijażu, co ty.

– Muszę się jakoś prezentować przed kamerami – zauważył, marszcząc gniewnie brwi. – Bycie idealnym wymaga poświęcenia.

– Idealność wyszła z mody. – Jihye wstała z kanapy i mocno się przeciągnęła, unosząc wysoko ręce przez co jej koszulka również powędrowała do góry, ukazując lekko zaokrąglony brzuszek, który od razu przykuł uwagę Jiyonga. Brunet złapał Jihye za biodra i przysunął ją bliżej siebie, składając kilka krótkich pocałunków na jej brzuchu. – Zostaw! To łaskocze – zachichotała, próbując odsunąć się od narzeczonego.

– Już nie mogę się doczekać, aż się urodzi – powiedział Jiyong, przytulając twarz do brzucha Jihye.

– Ja też, chociaż przeraża mnie myśl o porodzie – westchnęła dziewczyna, palcami przeczesując czarne włosy narzeczonego.

– Tatusiu! – zawołała Haneul, wbiegając do salonu. Jihye od razu odsunęła się od Jiyonga i spojrzała uważnie na podekscytowaną córkę, która chowała coś za swoimi plecami. – Mam dla ciebie prezent.

– Już się boję – szepnęła do samej siebie Jihye i przysiadła na niskim stoliku, nie spuszczając wzroku z Haneul.

Dziewczyna wyciągnęła zza pleców owinięty w kolorowy papier prezent i podała go Jiyongowi. Brunet zmarszczył pytająco czoło i od razu zaczął rozrywać opakowanie, ciekaw, co też Haneul znów wymyśliła.

Jihye ledwo stłumiła głośny chichot, gdy zobaczyła czarną torebkę od Chanel, którą córka ozdobiła według własnego uznania. Nie obeszło się bez naszywki w kształcie stokrotki oraz uśmiechniętej buźki, która wyglądem przypominała znajdujący się na dłoni Jiyonga tatuaż.

– I jak ci się podoba prezent? – spytała Haneul, mrugając zalotnie oczkami. – Dzięki temu będziesz ciągle o mnie myślał!

– To bardzo... piękny prezent – wydukał Jiyong, nadal nie mogąc wyjść z szoku, że córka ozdobiła torebkę wartą kilka tysięcy dolarów naszywkami i jakimiś napisami, których on kompletnie nie potrafił rozczytać.

– Jak chcesz, to mogę tak ozdobić też inne rzeczy! – powiedziała zachwycona, splatając rączki na wysokości swojej buzi. – Mogę?

– Oczywiście, że możesz – odpowiedział Jiyong, a Haneul zaraz wybiegła z salonu, kierując się do garderoby rodziców. – Mam nadzieję, że tego nie pożałuję.

– Jesteś zbyt uległy wobec Han – stwierdziła Jihye, patrząc uważnie na narzeczonego. – Później nie mogę nad nią zapanować, bo uważa, że wszystko jej wolno, a gdy czegoś zakazuję, to krzyczy, że tata na pewno by jej pozwolił.

– Wiem, ale to nie moja wina, że mam do niej taką słabość – wyjęczał i nadął ze złości policzki. – Tak rzadko się z nią widuję, że ostatnią rzeczą o jakiej myślę jest zakazywanie jej czegokolwiek.

– Czasami mógłbyś być bardziej asertywny. – Jihye podniosła się ze stolika z głośnym westchnięciem i ruszyła w kierunku kuchni, chcąc przygotować sobie coś ciepłego do picia. Nie zdążyła nawet przejść połowy drogi, gdy poczuła wokół talii oplatające ją ramiona Jiyonga. – Czego dusza pragnie?

– Wiesz, że dzisiaj jest ostatnia noc przed moim wyjazdem w trasę? – zamruczał jej na ucho, swoim niskim głosem wywołując gęsią skórkę na ciele dziewczyny.

– I co w związku z tym? – Jihye zwinnie oswobodziła się z uścisku Jiyonga i podeszła do aneksu kuchennego. Z górnej szafki wyjęła kubek, do którego wrzuciła torebkę z herbatą, a następnie wlała wodę do czajnika. – Powinieneś zacząć się pakować, bo później znów będziesz lamentował, że czegoś zapomniałeś.

– Akurat nie w głowie mi teraz pakowanie walizek – powiedział Kwon i znów podszedł do narzeczonej, obejmując ją w pasie. Obejrzał się przez ramię, by upewnić się, że Haneul nie czai się gdzieś w pobliżu, i wsunął nieco zimne dłonie pod koszulkę narzeczonej, składając przy tym na jej szyi czułe pocałunki. – Nie będziemy się widzieć przez najbliższe tygodnie, więc powinniśmy jakoś wykorzystać tę ostatnią noc.

– Przypominam ci, że dochodzi dopiero czternasta. Do nocy jeszcze daleko, więc ten czas mógłbyś przeznaczyć na spakowanie się – zauważyła Jihye i spojrzawszy przez ramię na Jiyonga, dała mu pstryczka w nos. – Zajmij się tym teraz, żebyśmy noc mieli tylko dla siebie.

– Jak zwykle masz najlepsze pomysły. – Kwon uśmiechnął się do dziewczyny i stanowczym ruchem odwrócił ją przodem do siebie. Przez chwilę patrzył Jihye w oczy, nie mogąc wypędzić z głowy tych nieprzyjemnych myśli, które towarzyszyły mu już od kilku dni.

Jihye bez problemu wyczuła nagłą zmianę w zachowaniu Jiyonga, dlatego zaczęła dłońmi gładzić jego blade policzki, chcąc w ten sposób zrelaksować go i sprawić, by przestał myśleć o wyjeździe w trasę.

– Nie martw się o nas – powiedziała, uśmiechając się do narzeczonego. – Teraz przede wszystkim musisz skupić się na trasie koncertowej. My sobie tutaj poradzimy.

– Mam nadzieję, że nie przegapię porodu – westchnął cicho i uklęknął przed Jihye, po czym znów przytulił twarz do jej brzucha. – Pamiętasz, jak rodziłaś Haneul i Seungri był przy porodzie?

– Prawie złamałam mu rękę – zaśmiała się, przypominając sobie tamten dzień.

Głupi przypadek sprawił, że Seungri znalazł się w nieodpowiednim miejscu, czyli jej własnym mieszkaniu. Nie jej wina, że dzień wcześniej zapomniała w studiu Big Bang swoją kurtkę, a on niczym ten bohater postanowił jej ją oddać. Chwilę po jego przyjściu Jihye odeszły wody i dostała okropnych skurczów, dlatego Seungri bez większego namysłu od razu zawiózł ją do szpitala, gdzie okazało się, że zaczął się poród. Chcąc nie chcąc musiał towarzyszyć Jihye przy porodzie, ponieważ zagroziła mu, że jeśli odejdzie, to już nigdy nie pojawi się na scenie, bo po prostu go zamorduje.

– Biedaczek chyba nigdy wcześniej nie usłyszał tylu przekleństw podczas tych kilku godzin – powiedziała i rozczulona widokiem klęczącego przed nią Jiyonga wplotła palce w jego włosy. – Idź się pakować, bo czas ucieka.

– Nie. – Stanowczość w głosie Jiyonga zaskoczyła Jihye i z wrażenia zaprzestała przeczesywać jego włosy. Rozbawiony wstał z klęczek i spojrzał na narzeczoną, która przyglądała mu się uważnie. – Sama mówiłaś, że powinienem być bardziej asertywny.

– W stosunku do Haneul, a nie do mnie – powiedziała i zaśmiała się uroczo, palcami dzióbiąc Jiyonga w żebra, które teraz były jeszcze bardziej wyczuwalne odkąd chłopak tak bardzo schudł.

– To strasznie skomplikowane – westchnął, opuszczając bezradnie ramiona wzdłuż tułowia. – O wiele łatwiej by mi było to wszystko zrozumieć, gdybym wobec ciebie także miał być stanowczy.

– Możesz być. – Jihye uśmiechnęła się zadziornie do narzeczonego, który na jej słowa uniósł pytająco brwi. – Ale tylko w łóżku – dodała i odwróciła się plecami do chłopaka, by zalać herbatę wodą, która zagotowała się już kilka minut temu.

– Wiesz, że ja mam dobrą pamięć? – wymruczał dziewczynie do ucha, palcami przesuwając po jej biodrach.

– Tak, ale za to bardzo krótką – parsknęła śmiechem, jednak zaraz przestała, gdy Jiyong uderzył ją z otwartej dłoni w pupę. – Co to miało być? – spytała, udając wielce oburzoną, chociaż w rzeczywistości była pozytywnie zaskoczona reakcją chłopaka.

– Przedsmak tego, co czeka cię za kilka godzin.

Kwon puścił narzeczonej oczko i wyszedł z pomieszczenia, pozostawiając ją w totalnym osłupieniu. Dopiero po chwili oprzytomniała i zachichotała cicho, gryząc nerwowo dolną wargę. Musiała przyznać, że Jiyong dość skutecznie podziałał na jej wyobraźnię i aż żałowała, że czas tak powoli płynie.

– Haneul!

Krzyk Jiyonga wyrwał Jihye z zamyślenia i sprowadził brutalnie na ziemię. Dziewczyna czym prędzej wybiegła z kuchni, kierując się do sypialni, gdzie miała nadzieję zastać narzeczonego i córkę. Stanęła jak wryta, gdy zobaczyła panujący w pokoju bałagan i porozrzucane po podłodze ubrania Jiyonga. Haneul siedziała pośród tego bajzlu z czerwoną taśmą z napisem „peaceminusone" przyklejoną do czoła.

– Zobacz, tatusiu, co dla ciebie zrobiłam! – powiedziała zachwycona Haneul, pokazując Jiyongowi oklejonego taśmami adidasa. – Jeszcze muszę drugiego tak zrobić, żeby do siebie pasowały.

– Ostrzegałam. – Jihye posłała narzeczonemu wredny uśmiech, gdy ten spojrzał na nią z wyraźnym bólem w oczach. – Han, kochanie, tatuś musi się teraz pakować, więc może przeniesiesz się z tymi rzeczami do swojego pokoju albo salonu? – poprosiła, uśmiechając się do córki.

Haneul ochoczo pokiwała głową i szybko wrzuciła potrzebne rzeczy do kartonu, który zabrała ze sobą, gdy wychodziła z sypialni rodziców.

– Han ma predyspozycje do tego, by zostać projektantką mody – stwierdziła Jihye, przysiadając na łóżku obok narzeczonego. Spojrzała na trzymanego przez niego buta i parsknęła śmiechem. – W sumie nie wygląda to tak źle. Zobaczysz, że twoje fanki oszaleją na ich punkcie i zaraz każda będzie chciała takie mieć.

– Etui na telefon też mi ozdobiła – powiedział, sięgając po leżący na podłodze przedmiot.

– Doceń to, że nie zapomniała o stokrotce – zaśmiała się Yoon i poklepała Jiyonga po plecach. – Idź się pakować, a ja tutaj posprzątam.

Z głośnym westchnięciem opadła na łóżko, od razu zakopując się pod ciepłą kołdrą. Mimo że w domu było ciepło, Jihye ciągle było zimno i przez cały czas musiała chodzić w bluzie, żeby choć trochę się ogrzać. Po wzięciu ciepłej kąpieli zrobiło jej się odrobinę lepiej, chociaż ciałem i tak co chwilę wstrząsały nieprzyjemne dreszcze. Miała nadzieję, że to nie są żadne oznaki choroby, bo przecież w jej obecnym stanie nawet głupie przeziębienie mogło stanowić zagrożenie dla dziecka.

– Ledwo zasnęła – powiedział Jiyong, wchodząc do pokoju.

Przez ostatnie dwie godziny próbował ułożyć Haneul do spania, ale ta była tak uparta, że ani myślała o śnie. Ciągle tylko marudziła i prosiła Jiyonga, by nie wyjeżdżał w trasę.

Powoli zaczynał żałować, że w ogóle zdecydował się na tak długie koncertowanie. Mógł ograniczyć się do kilku występów w swoim kraju i resztę czasu spędzić z rodziną. Ta trasa bardzo wiele dla niego znaczyła, była swoistym podsumowaniem jego dotychczasowych osiągnięć i jednocześnie pożegnaniem z fanami, którzy przez najbliższe dwa lata nie będą mieli okazji się z nim spotkać. Poza tym – nie oszukujmy się – chciał po prostu zarobić jak najwięcej pieniędzy, a to właśnie światowa trasa koncertowa zapewniała większe zyski. Musiał zabezpieczyć przyszłość swojej narzeczonej i dzieci. Musiał zadbać, by podczas jego nieobecności rodzinie niczego nie brakowało. W tej chwili to było największym priorytetem Jiyonga.

Jiyong położył się na łóżku obok Jihye i uśmiechnął się do niej zalotnie, jakby tym gestem chciał jej przypomnieć o wcześniejszych planach na spędzenie ich ostatniej wspólnej nocy przed jego wyjazdem w trasę.

– To co? – Jihye zmusiła się do ziewnięcia i potarła palcami oczy. – Chyba też powinniśmy iść spać.

– O nie, mowy nie ma – powiedział oburzony Jiyong, wsuwając dłonie pod koszulkę dziewczyny. Zadrżała pod wpływem jego zimnego dotyku i momentalnie na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. – To nasza ostatnia wspólna noc. Nie zamierzam jej przespać.

– Jutro wieczorem masz koncert. Musisz być w formie.

– Chrzanić koncert i moją formę. Ty jesteś ważniejsza. Poza tym, jak już sama zauważyłaś, koncert jest wieczorem, więc do tego czasu zdążę wypocząć. – Jiyong ponownie się uśmiechnął i trącił swoim nosem nos Jihye. – To jak? Dasz mi się sobą nacieszyć?

Zaśmiała się cicho i w odpowiedzi kiwnęła głową, po czym pocałowała chłopaka w usta, w ten sposób dając mu pozwolenie na rozpoczęcie wspólnej zabawy.

Od wyjazdu Jiyonga w trasę minęło kilka dłużących się w nieskończoność dni. Jihye była pewna, że jeśli czas będzie się tak niemiłosiernie dłużył, to ona w końcu oszaleje i wyląduje w obitym miękką gąbką pokoju bez klamek. Całe szczęście, że dostała pracę w butiku pani Nam i od rana do popołudnia miała zajęcie, bo inaczej naprawdę by zwariowała z tej bezczynności.

Haneul odbierała z przedszkola około szesnastej, więc resztę wolnego czasu poświęcała córce, która ku wielkiemu zaskoczeniu Jihye niewiele mówiła o Jiyongu. Czasami oczywiście coś wspomniała o tacie, pytając mamę, czy z nim rozmawiała, jednak na tym przeważnie kończyła wypytywanie. Kryzysy pojawiały się najczęściej wieczorami, gdy Haneul musiała iść spać i marudziła mamie, że tęskni za tatą i chciałaby, żeby już wrócił do domu.

Może gdyby Jihye nie była w ciąży, to zdecydowałaby się pojechać razem z córką w trasę, jednak w obecnej sytuacji nawet nie brała pod uwagę takiej możliwości. Fanki Jiyonga były zdolne dosłownie do wszystkiego, a ona mimo wszystko wciąż potrafiła racjonalnie myśleć i wolała nie narażać siebie oraz dzieci na niebezpieczeństwo.

Potarła palcami zmęczone oczy i sięgnęła po kubek, który niestety okazał się być pusty. Jihye zrobiła niemrawą minę i, nie mając innego wyjścia, wstała od stołu i skierowała się do kuchni, by zrobić sobie kolejną herbatę. W domu panowała idealna cisza, dzięki czemu Jihye mogła skupić się na pracy. W takich momentach w duchu dziękowała Haneul, że nie ma problemu z wymyślaniem sobie zabaw i nie potrzebuje nadzoru mamy przez całą dobę. Dziewczynka od zawsze miała wybujałą wyobraźnię i niewiele potrzebowała, by znaleźć sobie jakieś zajęcie.

Głośny dzwonek telefonu sprawił, że Jihye o mało co nie upuściła czajnika z wodą. Zalała torebkę z herbatą wrzątkiem i wróciła do stołu, mając cichą nadzieję, że ujrzy na wyświetlaczu imię narzeczonego. Poczuła ogromne rozczarowanie, gdy zobaczyła, że dzwoni do niej Yoobin. Mimo braku chęci do rozmowy z przyjaciółką, sięgnęła po telefon i odebrała połączenie.

– Hej, co tam? – spytała Jihye, siadając przy stole, na którym stał włączony laptop.

– Tylko się nie denerwuj, dobrze? – poprosiła spokojnym głosem Yoobin.

– Gdy tak zaczynasz rozmowę, jest dziewięćdziesiąt dziewięć procent szans, że od razu się zdenerwuję – zauważyła Yoon i upiła trochę gorącej herbaty. – Co się dzieje? Coś z Jiyongiem?

– Nie, chociaż jego to też dotyczy. – Yoobin westchnęła cicho i na moment zamilkła, wprawiając przyjaciółkę w irytację. – Wejdź na pierwszą lepszą stronę plotkarską i zobaczysz, o co chodzi.

Jihye wywróciła oczami, ale zaraz spełniła prośbę Yoobin. Całe szczęście, że wcześniej odłożyła kubek na bok, bo pewnie z wrażenia by go upuściła, wylewając na siebie gorącą herbatę. Szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w tytuł artykułu znajdującego się na głównej stronie portalu plotkarskiego.

– Czyli Minho spełnił swoją prośbę – powiedziała Jihye, uśmiechając się cynicznie do ekranu komputera. – Mogłam się tego spodziewać.

– Gnojek z niego – wymruczała zdenerwowana Yoobin. – Myślałam, że mnie szlag trafi, gdy zobaczyłam ten artykuł. Teraz już na każdej stronie o tym piszą, a na portalach społecznościowych jest takie zamieszanie, jakby co najmniej Północ szykowała się do spuszczenia bomby na stolicę.

– Przecież wiedziałam, że prędzej czy później Minho sprzeda te informacje mediom. Nie dostał pieniędzy, więc o wszystkim powiedział. – Jihye wzruszyła ramionami, za wszelką cenę starając się zachować spokój. – Fanki pewnie mnie linczują, co?

– Nie przejmowałabym się zbytnio tymi rozhisteryzowanymi gówniarami – prychnęła Yoobin, na co Jihye zaśmiała się cicho. – Słońce, muszę już kończyć, bo mam sesję, ale później jeszcze do ciebie zadzwonię.

– W porządku.

Yoon zaraz się rozłączyła i odłożyła telefon na bok. Kusiło ją, żeby wejść na Twittera i poczytać, co też fanki o niej wypisują, jednak ostatecznie dała na wstrzymanie i wyłączyła laptopa. Doszła do wniosku, że szkoda tracić nerwy na fanki Jiyonga, które teraz pewnie wieszały na niej psy i wyzywały ją od najgorszych. Już nieraz to przeżywała, dlatego darowała sobie ponowne przechodzenie przez to samo bagno.

Ciszę w kuchni ponownie przerwał dzwonek telefonu. Jihye zerknęła na ekran i zmarszczyła mocno czoło, widząc wyświetlającą się nazwę kontaktu. Dyrektor wytwórni był ostatnią osobą, od której spodziewała się dostać telefon.

– Jihye, widziałaś...

– Tak, widziałam – przerwała mu natychmiast. – Jeśli zamierzasz teraz wygłaszać kazania, to sobie daruj. Nie mam na to sił.

– Przestań – mruknął wyraźnie oburzony słowami dziewczyny. – Chciałem ci jedynie powiedzieć, żebyś nie przejmowała się tym, co o tobie piszą. Wiesz przecież, że nie możesz się teraz denerwować.

– Wiem. Nawet nie czytam tych wszystkich bzdur – powiedziała i przeczesała palcami włosy, które tego dnia znajdowały się w totalnym nieładzie. Ostatnio w ogóle nie przywiązywała uwagi do swojego wyglądu. Wychodziła z domu tylko po to, by odwieźć Haneul do przedszkola i później po to, żeby ją z niego odebrać. Nawet zakupy robiła przez Internet, nie chcąc pokazywać się na mieście. Wolała nie kusić losu, bo wiadomo, że potrafi bywać bardzo kapryśny. – Bardziej martwię się teraz o Jiyonga.

– Ty się lepiej martw o siebie. Jiyong sobie poradzi. – Dyrektor westchnął ciężko, a Jihye wyobraziła sobie, jak właśnie wykręca oczami. – Postaraj się nie wychodzić zbyt często z domu, dobrze? Jeśli będziesz czegoś potrzebować, to po prostu do mnie zadzwoń, a ja się wszystkim zajmę.

– Dobrze.

Nie zamierzała się kłócić. Była już tak zmęczona tymi ciągłymi zakazami i nakazami, że powoli przestawała się tym wszystkim przejmować. Będąc narzeczoną sławnego G–Dragona nieustannie była narażona na ataki ze strony fanek, których momentami nienawidziła z całego serca. Głupie dziewuchy nie potrafiły zaakceptować tego, że ich idol jest takim samym człowiekiem, jak one i tak samo, o ile nie bardziej, zasługuje na to, by być szczęśliwym i kochanym przez drugą osobę.

Pewnie niejedna na jej miejscu uciekłaby w popłochu, gdyby każdego dnia słyszała od innych osób tyle przykrych słów, ale Jihye nasłuchała się już tak wiele obelg na swój temat, że z czasem po prostu przestała zwracać na nie uwagę. Oczywiście były momenty, (zwłaszcza na początku ciąży, gdy miewała mocne wahania nastrojów), że również odczuwała smutek, czytając te wszystkie komentarze na swój temat, jednak po krótkiej chwili otrząsała się z tego i rzucała to w niepamięć. Nie zamierzała z powodu znerwicowanych fanek niszczyć związku z Jiyongiem. Za bardzo go kochała i za bardzo jej na nim zależało, by dawać się zastraszać innym.

– Mamusiu? – zagaiła Haneul, uczepiając się rączkami swetra mamy. – Poczytasz mi bajkę?

– Oczywiście kochanie – powiedziała Jihye i uśmiechnęła się do córki. Poczuła przyjemne ciepło okalające jej serce, gdy usłyszała, jak zwróciła się do niej Haneul. – Chodź do pokoju.

Jihye już leżała w łóżku gotowa do oglądania dramy, gdy ponownie jej spokój został zakłócony przez dzwoniący telefon. Była pewna, że to Yoobin dzwoni, by dowiedzieć się, jak czuje się jej przyjaciółka, dlatego nawet nie spojrzała na ekran i od razu odebrała połączenie.

– Nic mi nie jest. Oglądam serial – powiedziała na wstępie, nie odrywając wzroku od telewizora.

– To dobrze. Byłem ciekaw, jak się czujesz. – Słysząc głos narzeczonego, Jihye odsunęła telefon od ucha i spojrzała na wyświetlacz. Momentalnie na jej usta wkradł się uśmiech, a serce zaczęło odrobinę szybciej bić. – Na pewno wszystko w porządku?

– Jeśli boisz się, że wpadłam w rozpacz po zobaczeniu artykułów na temat ciąży, to nie musisz się tym martwić. – Jihye ułożyła się wygodniej na łóżku i spojrzała na stojący na szafce budzik elektroniczny. Dochodziła dwudziesta druga, co znaczyło, że Jiyong niedawno skończył kolejny koncert i teraz pewnie odpoczywał w hotelu. – Nic mi nie jest. Poza tym oboje wiedzieliśmy, że prędzej czy później ludzie dowiedzą się o ciąży.

– Mam ochotę rozszarpać tego dupka Minho – wymruczał Jiyong, wprawiając narzeczoną w rozbawienie. – Nie śmiej się. Mówię serio. Gdybym teraz dorwał go w swoje ręce, to popamiętałby mnie do końca życia, które nie trwałoby zbyt długo, bo zaraz wrzuciłbym go pod jadący samochód.

– A potem poszedłbyś do więzienia. Kiepski pomysł, panie Kwon – stwierdziła Jihye. – Mam nadzieję, że to nie odbije się na twojej trasie.

– Nie musisz się o to martwić – powiedział słabym głosem, co świadczyło o tym, jak bardzo musiał być zmęczony. – Mam nadzieję, że nie łazisz po stronach i nie czytasz tych głupot.

– Nie. Przecież obiecałam ci, że już nie będę tego robić.

– Prawidłowo. Cieszę się, że jesteś taka grzeczna i słuchasz swojego mądrego narzeczonego. – Jihye parsknęła śmiechem, szybko tłumiąc chichot poduszką, którą przytknęła do twarzy. – Nie śmiej się ze mnie. To bardzo mnie rani.

– Wybacz, ale to nie moja wina, że gadasz bzdury.

– Jestem zmęczony i nie wiem, co mówię. – Jiyong zamilkł na dłuższą chwilę, wsłuchując się w cichy oddech swojej narzeczonej. – Tęsknię za wami.

– My za tobą też – przyznała smutno i zamrugała pospiesznie powiekami, by powstrzymać napływające do oczu łzy. – Haneul przed spaniem oglądała wasze występy na MAMA. Zauważyłam, że to pomaga jej jakoś nie myśleć o tej rozłące.

– Żałuję, że nie możecie być tutaj ze mną.

– Wiem, ale tak jest lepiej dla nas wszystkich. – Jihye pociągnęła cicho nosem i wyłączyła telewizor, przez co w pokoju zrobiło się ciemno. – Idź już spać, oppa. Musisz być strasznie zmęczony po koncercie.

– Postaram się zadzwonić jutro. Może uda mi się porozmawiać z Haneul.

Jihye uśmiechnęła się do samej siebie i po pożegnaniu się z Jiyongiem, zakończyła połączenie, po czym schowała telefon pod poduszkę. Nie minęło kilka minut, jak zasnęła wykończona psychicznie wydarzeniami mającymi miejsce tego dnia. 

Continue Reading

You'll Also Like

68.7K 3.7K 17
Dlaczego to zawsze ja muszę umierać? Dlaczego to mnie skazano na takie cierpienia? Nico, proszę. Ratuj. Tu jest tak ciemno. I zimno. Nie mogę oddycha...
449K 51.8K 32
🍊 Choć miłość Callie i Freda jest silniejsza niż kiedykolwiek, silniejszy niż kiedykolwiek jest też Voldemort. Nadchodzą ciemne czasy, które wymagaj...
63.5K 1.9K 30
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...