Taki Cyrk (w trakcie poprawie...

Bloody_Murderess tarafından

73.5K 6.8K 5.6K

Zmiany w lor - ✔️ - aktualne i zmienione Główną bohaterką jest Karolina, która wychowana sama przez siebie... Daha Fazla

1. |Stacja I - To Wszystko Zaczęło Się Od Upadku | ✔️
2. |Zabieram Cię W Imieniu Prawa |✔️
3. | Do Twarzy Ci W Tej Ozdobie Na Nodzę | ✔️
4. |Czy ten złodziej może kłamać?| ✔️
5. |O wszystkim czego nie powinnaś robić|✔️
6. | Nie potrzebnie się tak przed tobą otworzyłem | ✔️
7. | To żeś się zemściła | ✔️
8. | Wypierdalaj mi z tą gotycką kuchnią | ✔️
9. | Wchodzisz w to?| ✔️
10. |Teoria Złośliwości|✔️
11. |Jak to w ciąży!?|
12 |Teraz musi się udać!|
13. |Party kurwa hard|
14.|Don't Stop|
15. |Spójrzmy prawdzie w oczy|
16. |Gram, według twoich własnych zasad!|
17. |Karol, obudź się (ノ͡° ͜ʖ ͡°)ノ︵┻┻|
18. |Byłyliśmy tacy słodziaśni!|
19. |Kisiel w gaciach|
20. |Skakamy z dachu|
21. |W pustyni i w puszczy|
22. |Demony|
23. |Debile, herbata i Grzechu |
24. |Mam te mooooc!!!|
26. |ON TO TWÓJ BYŁY?!|
27. |Poważna rozprawa sądowa i portale|
28. |Pamiętnik|
29. |Stanik moro, nocnik i Offender|
30. |Frendzone xD|
31. |🍭 Ładowanie 🍭|
32. |Japierdole, serio!? ಠ_ಠ|
33. |Nudy i bezpłodny rozdział|
34. |Epilog|
35. |? Prolog ? |
36. | Luksusowa chawira B)|
37. | I co teraz... mała?|
38. | Tylko nie w moją konefke!|
39. |Chce|
40. | Rozmowy w namiocie ( ͡ ͜ʖ ͡ )|
41. |Podstęp|
42. |Przygody z Komornikiem|
43. |Źle ze mną ;-;|
44. | Fundamenty
45. | Co jest za tymi cholernymi drzwiami!?
46. |Karol (͡° ͜ʖ ͡°) Ty zboczeńcu (͡° ͜ʖ ͡°)
47. |Anime, Mia, Bejbe, komin i zgon
48. | WIELKIE ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO
49. | Berek!!!
50. | Akcja w wannie i szkoła c'nie
51. | Zostaje po lekcjach, Candy się wkurzy
52. | Mam p-r-z-e-j-e-b-a-n-e|
53. | Przygotowanie do niecnego planu
54. | REBELIA CANE, była u Nas Jego Była, Rak Karola I Biedronka
55. |Zasada pierwsza: Przenigdy Nie Prowokuj Błękitka!!!
57 ~ | Odkrycie kilku niebieskich kart |
58 ~ | Para Wampirzych Kłamców Oraz Rozmowa Z Demonem |
59.|Podejrzenia, Temat: Hybrydy. I Test Na Ojcostwo Czyli Zboczone Pielęgniarki
60.|Nowy Sposób Na Naukę Czyli Bieg ze Śmiercią, On Wróci I Oczywista Odpowiedź
61. Wybory! Ucieczki! Kłótnie! Błękitek Ojcem? Rozlew Krwi I Porażka W Kasynie!
62.| Śpiący Rozdział Razem Z April I Colin Oraz Konsekwencje Zakładu Z Demonem
63.| Zapomnij O Mnie! Zabiłaś Mnie! - Opuściłeś Mnie! Lecz Wrócę! Chyba...
64.|Złoty pokój, trauma srebra, klan śmierci, pewien grób oraz miasto walki
65.| Eden, Blue Lighter, Nowatorskie Tortury Oraz Jadowici
66.| Spotkanie Jadowitych i fakty o szachetnej rodzinie Bleached | ✅
67.|Koncert, Nadludzka Krew, Skok Wiary, Jesteśmy W Domu I Walka Ze Zdzirą
68. |Możesz Mówić Mi Mamo, Praca W Rezydencji, Anioły i Niedoszłe Morderstwo
69.|Noc u Lotrivera, Pożar, Powitanie Aniołów, Nowe Zakazy i Wszyscy Szaleją...
70.|Akcja z Ciążą, Nadzieja Przy Grobie, Partner Broni Oraz Candy W Delegacji
71.|Błękitek & Benjamin - Karolina & Kasander - Wracamy Do Korzeni - Wstęp
72.| Starcie pokoleń - rozmowa na plecami oraz strych zdjęć
73. | Atak Karoliny, wybuch złości, spotkanie to latach oraz... To...
74.|Akcja Walizka, Powrót na występ, Poznanie Bena wspaniałego i Żegnaj Off
75.|Pudełkowa Przygoda! Candy VS Candy - Początek
76. |Pudełkowa Przygoda - Rozwinięcie Część 1/3
77. |Pudełkowa Przygoda! - Rozwiniecie Część 2/3
78. |Pudełkowa Przygoda! - Rozwinięcie Część 3/3
79.|Pudełkowa Przygoda! - Zakończenie
80.| Legendy i mity, berek z przeznaczeniem oraz no ślub
81.| Pył
82.| Niecny Plan Harrego, ożywianie Belli, znowu Noe i Jakiś inny typ |
83. |Opowieść o Królu Zakarym oraz Królowej Karolinie|

56. | Wyczekiwane starcie Candy'ego z DYREM! 😎 I Tajemne Tajemnice

678 65 58
Bloody_Murderess tarafından

Ej, odkryłam coś szokującego przez chwilą (dosłownie) tak naprawdę "Candy" jest nazwiskiem Błękitka, a "Pop" jest imieniem. Ponieważ, gdy znalazłam paste "Candy Pop and Candy Cane" to tam było napisane, że są bliźniakami. A wiadomo, iż będą mieć jednakowe nazwiska, a nie imiona. Jak się na to patrzy to jest to... Oczywiście, ale ja teraz się skapnęłam xD.
Kuffa, Błękitek ma na imię Pop XDDD

P.s W tej past'cie zachowywał się tak em...cwolowato xD A jak pokazałam jego zdjęcie dziadkowi, to rzekł właśnie "To kobita z niego! Jak cipa wygląda! Zaczęłam się dusić 👌 I właśnie w taki przestał mnie przerazać 💪 Ludzie, ja o nim myślę 24 /h ;_; fabuła i te sprawy...

A i postanowiłam, że rozdziały będą takie po 4-7 k słów plus minus. (ponieważ martwię się, że limit 200 rozdziałów może mi nie wystarczyć ;-;)

No cóż ~ just rozdział 😂😇

- Marco skończ... - Wyszeptałam przerywając wampirowi już zanurzona do granic możliwości. Zaczęłam ziewać. - Ja  naprawdę się cieszę, że masz szeroką wyobraźnię, ale żeby wymyślić, że ja jako facet, będę... - Znów ziewnęłam. - ...kochać się z damska wersją Candy'ego, to już przegięcie... Poza tym, nigdy nie będę taka śmiała, jaką mnie opisałeś. Nie ma bata. - Wampir zrobił skwaszoną minę. - Idź już spać lub coś w tym stylu... Okej? - Ten tylko fukną i se poszedł. Zamknęłam drzwi, mogłam wracać do mojego ciepłego łóżeczka...

- Kto to był? - Zapytała Cane stojąc przy schodach.

- Marco... - Jeknęłam zmęczonym głosem. - Wpadł na iście genialny pomysł i postanowił się nim ze mną podzielić... Ehhh...

- Oł... - Spojrzał na wiszący zegar. - 5:30... - Ziewnęł w bardzo uroczy spokój. Muszę się położył. Zaczynam bredzić

- Noooo... Rozumiem, wampir, śpi mniej i w ogóle, ale to zaczyna się robić irytujące, iż co chwile zaszczyca Nas swoją obecnością.

- Yhym... Dlatego chcę go ponownie zakopać...

- Dlatego musimy mu znaleźć dziewczyne. - Przerwałam wypowiedź Błękitkowłosego. Na jego pysku pojawił się nieznaczny grymas. - Już nie zasnę... - Zmieniłam temat.

- Ja też... - Przetarł oczy rękawem ciut za dużej piżamy. KAWAII!!! Ehem ehem... Znaczy... ZMĘCZONA JESTEM OKEJ!?

- Zrób mi kawę...

- Dzieci nie powinny pić kawy... - Powiedziała jak rodzic. NIE!!! NAIN NAIN NAIN!!!

- MOŻE I JESTEŚ MOIM PRAWNYM OPIEKUNEM, ALE NIE MASZ PRAWA MI TUTAJ ZAKAZÓW USKUTECZNIAĆ!!!

- Mam prawo. - Rzekł ze spokojem. Jakbym miała takie moce, jakie ma Candy, to ten dom już by płonął! - Mogę Ci ewentualnie zrobić late. - Krzyżowałam ręce. Kuffa, ale jego logika jest logiczna! Jestem za mała na kawę, ale sam na sezy mnie co chwile namawia. - Chcesz?

- Ta. Może być ta late. - Mruknęłam już się poddając. Usiadłam na blacie w kuchni i patrzyłam jak ten wstawia wodę na czujnik. Wyjmuje dwa kubki... Albo dwie szklanki, nigdy nie wiedziałam jak to odróżnić... Potem wysypuje pół kubka prawdziwej kawy. Czy on zamierza pić smołe!? Serce mu nie stanie!? Eh... Niech robię co chce.
Natomiast mi wsypał jedną łyżkę nie-kawy.

- Błękitek, nie osłabiaj mnie... - Wyszeptałam załamana jak most w U S Ej.

- No co?! Nie wiem ile sypiesz... - Rzekł jak niewiniątko z uroczą minką.

- Dwie kawy, pół szklanki wody, pół mleka i trzy łyżki cukru. - Niech wie...

-  TRZY CUKRU!? - Zapytał dziwnie zdziwiony. No oke... Może on lubi na gorzko, ale ja muszę mieć słodko. Mmm...

- Ta, i jeszcze kakao do tego. - Wzruszyłam ramionami. Jego oczy były duże jak... Jak... Opona w traktorze!

- Nie mamy kakała...

- JAK TO KURWA NIE MAM KAKAŁA!? KAKAO TO PRZECIEŻ RZECZY ŚWIĘTA! - Zaczęłam krzyczeć hehe. - RUSZ DUPE I ZAPIERDALAJ DO SKLEPU!!!

- Ale jest... 5:40... Sklepy są jeszcze zamknięte...

- NIE OBCHODZI MNIE TO!!! IDŹ DO CAŁODOBOWEGO!!! TERAZ!!!

- Ale jestem w piżamie... - Zmroziłam go wzrokiem, który by potrafił pożarać duszę niewinnych dzieci. - Już idę...! - Jeknął i ruszył z piskiem kapci w stronę drzwi. A ja końcu mogę chwilę odpocząć od tego pajaca... - Wróciłem! - Spojrzałam na jego i na pudełko kakała. Jaki cudem... Nieważna! Zabrałam to co moje i poszedłam do kuchni, by dokończyć moje dzieło!

***

- Jak ty możesz pić taką gorzką smołe? - Zapytałam niezrozumiejąc tego co się właśnie teraz dzieje.

- Bo lubię.

- Jakże precyzyjna i pełna błyskotliwych argumentów wypowiedź komponująca się ze stylem eleganckiej wypowiedź, nie wspominając już o idealnie kompozycji gestykulacji. - Rzekłam poważnie bez popełnienia żadnego błędu czy zająkniecia.

- C'nie? Ma się te umiejętności, a i wrodzony talent! - Teraz zaczynan się zastanawiać, kto bardziej mówi z sarkazem. Ja czy łun? Oczywiście, że ja!

- Noooom. - Pokiwałam twierdząco głową i uśmiechnęłam się sztucznie. Jak Barbie... Albo jak Pani z reklamy pasty do zębów.

- Ahhh... Szykuje się dzień pełen wrażeń... - Westchnął ciężko. Schował się za kubkiem, wyglądał jakby o czymś intensywnie myślał. O NIE ON ZARAZ WYBUCHNIE!

- Noooo... Dla Ciebie. Chociaż... Ty tylko w... Że tak powiem odpowiednim momencie się zmienisz i go pobijesz.

- Taaa.... Pobijesz... - Ledwo go słyszałam. Upijam łyk mojej kawki, którą się skończyła. Patrzyła na niego jakby chciała mu wywiercić dziurę w... Brzuchu, oczach... I...w odbycie!

- Taki był plan. - Zmrużyłam oczy. (😑)

- No TO JA IDĘ POD PRYSZNIC! - Krzyknął i poleeeeeciał...! Chwila... Przecież on się... Nie, kuffa, pomyliło mi się z opowieścią Marco lol!

Jest godzinka dokładnie 6.00 mam dużo czasu, by coś porobić sensownego! Wiem! Spróbuję odrobić lekcje!

***

Poddaję się. Za trudne. Nie. Stop. Wezmę enke, trudno! Schowałam książki do torby.

- Karol pożyczysz mi... - Rzekł Błękitek, ale przerwał, gdy spojrzał na mnie. Zaczął cicho chichotać.

- Cooo? - Zapytałam nie rozumiejąc dlaczego się śmieje.

- Jesteś niebieska. - CO?! ZMIENIAŁAM SIĘ W CANDY'EGO!? O NIE MÓJ NAJWIĘKSZY KOSZMAR SIĘ ZIŚCIŁ! - Na twarzy. Gryzłaś pióro? - Aha.

- Może... - Spojrzałam w lustro. Kuffa... Cały ryj w tuszu. - Błękitek, help me!

- Ehhh.... Poczekaj... - Nie minęła chwila, a wrócił z mokrymi chusteczkami. Zaczął mnie wycierać. Początkowo delikatnie, lecz nagle zmrużył oczy... Chyba nie schodziło. Mocniej mnie wycierał i mocniej. Myślałam, że mi twarz wydrapie! - Gotowe...! Alllllllleeeeeee..... Masz teraz.... Zamiast niebieskiej.... Lekkkoooo czerwoną.... - Ponownie spojrzałam na zwierciadło. To co zobaczyłam przyszło moje wszelkie oczekiwania... Byłam cała czerwona, miejscami fioletowa, ale nie od tuszu. Bolało jak cholera, ale nie dam tego po sobie poznać.

- Noooo okeeej... Zakryje to korektorem. - Machnęłam niedbale ręką. - Ale na drugi raz... Bądź bardzej... Delikatny... - Skrzywiłam się nieznacznie. Rozumiem, że on bez problemu może przywrócić pociąg jedną ręką, i może nie czuje, że robi to mocno, a przynajmniej dla mnie za mocno, ale musi być delikatniejszy! Inaczej... Wyląduje któregoś mnie na ostrym dyżurze...

- Byłem delikatny! - Trochę się zirytował. Ze znurzeniem pokazałam mu palcem fioletowy siniak na policzku. Fuknął na znak focha oraz skrzyżował ręce. Westchnęłam ciężko na jego zachowanie. Jest tak zamknięty w skorupie lodowej. A ja głupia kiedyś marzyłam, że będę miała księcia z bajki, który będzie mnie traktował jak prawdziwą dame, oczywiście ja był była najważniejsza, nie miałby przede mną tajemnic, ufał bezgranicznie... A tu taki Candy mi się trafił. Losie nienawidzę Cię!!! No nie znaczy, że ja go nie kocham! Eh... Właśnie w tym problem.

- Ty nigdy nie jesteś delikatny... - Westchnęłam cicho, by nie słyszał. Wzięłam losowe czarne ciuchy i skierowałam się w stronę łazienki.

~ Oczami Candy'ego ~

Pff! Zawsze jestem delikatny! Co ona sobie myśli! Jakbym nie był delikatny, to najprawdopodobniej by jej tu już nie było! Dlaczego mnie nie docenia!? Grr.... Tylko dziś, ostatni dzień mojej męczarni w tym damskim ciele i koniec... będzie jak dawniej, pójdę do pracy i co najważniejsze...! Znów będę mógł się wymykać się w nocy, żeby odpocząć od wkurwiającej Karoliny oraz tego świata! Za bardzo się uniósłem? Najwyraźniej, heh.

Korzystając z tego, że jest w łaźni, przebrałem się w jej ciut na mnie za duże ciuchy. To takie upakażające... Dlaczego ja mam zawsze genialnie pomysły? Trzeba było go po prostu zamienić w proch, ale nie! Wszystko musiałem sobie utrudnić!

- AAAAAAAA!!!!! - Nagle Karol zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Co tym razem...? Westchnąłem ciężko i żałośnie. Nie chciało mi się sprawdzać co się tym razem stało... - Błękitek pomóż! - Zaczęła płakać. Jak opętany pobiegłem do niej. I co zobaczyłem? Krew, krew jeszcze więcej krwi, o! Krew! Tsaaa... Nagle ujrzałem, że źródło tej fontanny krwi znajduje się w jej nadgarstku. Cięła się? Nieee...

- Co się stało? - Zapytałem głupio.

- Przypadkowo się przeciełam... - Wychlipiała ze łzami w oczach.

- Aha? - Rzuciłem w jej kierunku rolkę papieru. - Weź to później wytrzyj, okej? - Wyszedłem z łazienki. Kontynuowałem przygotowania. Trochę się zdenerwowałem, że Karol mnie tak wystraszyła. Jest nieśmiertelena, ciągle o tym zapomina, co zaczyna mnie powoli denerwować. Robi z igły widły. Irytujące...

Postanowiłem być wcześniej w szkole, aby wcześniej załatwić sprawę z Jerry'm. Pojadę samochodem, a Karol jak zwykle rowerem. Spojrzałem na zegarek... Już późno...

~ Oczami Karoliny ~

Boli jak cholera... Przypadkowo przejechałam ostrzem nożyczek o nadgarstek, zaczęło strasznie krwawić. Zrobiło mi się ciemno przez oczami, myślałam, że zaraz stracę przytomność... Wtedy przeszedł Błękitek i rzucił we mnie rolką papieru. Poczułam ukucie w sercu. Jakbym nie była dla niego ważna. Resztkami sił zaczęłam wycierać krew tym przeklętym papierem. Następnie owinęłam cały nadgarstek bandażem, ten szybko zmienił kolor na szkarłatny. Nagle opanowałam mnie wciekłość, jak on mógł od tak mnie zastawić!? Chciałam nie niego nakrzyczeć, pozwolić emocją wypłynąć na powieszchnie, ale wtedy usłyszałam huk zamykania bramy. Pojechał....

Myślałam, że zaraz się rozpacze, ale nie mogę tego zrobić! Od razu przypomniał mi się pierwszy sen wywołany przez Błękitka... GRAM WEDŁUG TWOICH WŁASNYCH ZASAD!

Zaczęłam się szybko ubierać, założyłam cienki sweterek, by nie było widać tego paskudnego bandaża. Normalnie to powinno się w dać zakażenie, ale myślę, że z racji, iż jestem nieskończona, to nie występuje u mnie takie ryzyko... Chyba. Nie no, jakbym była zagrożona, to by Candy zareagował inaczej... Chyba... Dobra, przestaje o nim myśleć, bo mnie łep boli...uhg....

Pojechałam do szkoły... Gdy weszłam do budynku, to od razu zobaczyłam Sarah, którą latała w kółko jak piopierdolona...

- Co Ci? - Zapytałam przekrzywiając głowę w bok.

- JA TO CO MI!? Dobra, możesz nie wiedzieć, fuck nie mówiłam Ci... A więc... Stało się coś okropnego... Może...

- Wysłów się...

- A więc tak... - Podeszła do mnie i szeptała. - Odkryłam czemu Nicolas chodzi w okularach.

- Bo ma wadę wzroku? - Jestem skołowana tym wszystkim... Nie czaje o co jej chodzi.....

- No właśnie nie! Odkryłam, że wilkołaki, gdy spojrzą komuś w oczy to... Znaczy... Od 15 do 25 roku życia szukają swojego mate. - Boszka matematyki? - Mate to bratnia dusza, wybranek życia! Ten jedyny! Dlatego chodzi w okularach, bo nie chce znaleźć sobie kogoś. - Przetwarzanie danych. Buforowanie 67%...100% Można wypowiedzieć sensowne zdanie!

- No i?

- Bałam się, że nie zwraca na mnie uwagi, bo mu się nie podobam, a tu się okazuje, że musi kogoś spojrzeć w oczy bez szkieł! - Moje oczy były w wielkości słoika! Sar buja się NIKO!!! ALE NIUS! OMFG! ZARAZ WYŚLĘ TO DO WSZYSTKICH... - Tylko nikomu nie mów! - NA FEJSIE... I dupa, nie wyślę. Trudno...

- Spoko... Ale nie spodziewałam się, że ty i on ten teges...

- Bujam się w nim od szóstej klasy...

- Ale, że bujasz się w Kim? - Nagle ni z gruszki nie z pietruszki pojawił się wilkołak. Hehe he... Dusz był całkowicie sparaliżowany, na szczęście Karuś miszcz kłamstwa zawsze idzie w pomocą

- Gadamy o starych huśtawkach debilu. - Zrobiłam jeszcze Facepalm'a, by to wszystko wyglądało realistycznie.

- Aha... - Cicho się zaśmiał. - No spoko. Chodzicie zaraz zacznął się lekcje.

- A co je teraz? - Zapytałam głupio. Muszę się nauczyć planu. Zrobię to dziś! Tsa... Nie wierzę w swoje własne słowa. Mech...

- Chemia!

- O TAK! - Krzyknęłam. - WYBUCHY! KROJENIE ŻAB!

Piętnaście minut później

- Reakcje chemiczne? - Jeknęłam na widok wzorków, które prześladują mnie od pierwszej klasy gimnazjum. Nie. Nie. Nieeee! Jak ja ich nienawidzę! - Błękitek, czemu wszędzie jest mata?

- Żyje...? - Odpowiedzi sarkastycznie. Ah... Sarkazm... Od powinien z nim wziąść ślub.

- No dokładnie... - Dadał wilczek.

- To chore, czuję, że mnie prześladuje, jak nie ma chemi, to w fizyce, a nawet w geografii... - Jęknęłam w zeszyt. - A właśnie, Cane, nie miałeś zająć się dyrem?

- Udaje niedostępną, okej? - Typowa lasencja. Czemu ona/on ma się trudzić? Niech to samiec alfa o nią walczy. (kiedy Bloody naczyta się księżek o wilkach xD)

- Ciekawe kiedy ruszy dupe? - Mruknął Nicolas. A to dobre pytanie, słyszałam, że przychodzi do szkoły o 9.00, więc na kolejnej lekcji powinien zrobić swoje słynne z buta wjeżdżam.

- Nie wiem. - Wzruszył ramionami. O lol, czy on się właśnie przyznał, że czegoś nie wie!? Muszę to zapisać w kominie!

Lekcja minęła spokojnie... Baba mnie wzięła do tablicy, ale z podręcznikiem, więc nie było jakiegoś strasznego problemu z rozwiązaniem.

- Gratki Karol. - Niebieskowłosy się do mnie uśmiechnął. Czy ja też mam wrażenie, że on ma huśtawki emocjonalne? Typowa kobieta... O ja pierdole... Muszę uważać, by taka nie być! A może właśnie taką jestem, tylko nie zdaje sobie z tego sprawy!? To w chuj prawdopodobne!

Potem była przerwa, razem z moim gangiem Albanii, postanowiliśmy zobaczyć co u Moon. Chcę po prostu sprawdzić, czy przeżyła bliskie spotkanie z wkurwem Offender'a. Oczywiście Pan Błękitny musiał z nami pójść, bo jakże by inaczej! Czy on musi być wszędzie!? Jak ninja!

O dziwo była, żyła. Nie spodziewałam się tego. Błękitek także.

- Jakim kurwa cudem, ona jeszcze egzystencjuje!? - Zapytał niemrawo. Taki no... Taki szokeł! Zatkało kakao! Hehe... Śmieszny widok. Podeszliśmy do niej, od razu nas zauważyła.

- Witam Cię najdroższa Cane! - HA! GEEEEJ!!! - Chciałam Tobie szczerze podziękować. Gdyby nie ty, nie zostałabym kochanką, wielkiego i potężnego demona miłości Offenderman'a. - Zatrzepotała swoimi długimi rzęsami. Błękitek cały zbladł na tą wiadomość. Był biały bardzej niż zwykle, jak mąka lub mleko.

- Jak to "kochanką"? - Zapytał łamiącym się głosem. Zauważyłam, że zbiera my się na płacz. Nie rozumiałam tylko dlaczego?

- Po tym jak mnie porwał, to my... - Lekko się zarumieniła. - Potem stwierdził, że powinniśmy się widywać częściej, że mam w sobie to "coś".

- Mówił może coś przypadkiem o "Colin"? - Zapytał ostro. Hehe... Po za zbieg okoliczności... Moja mama miała na imię Colin.

- Nie... Ale miał łańcuszek ze srebrnym sercem, a tam właśnie był napis "Colin"...

- To wiem... - Westchnął ciężko. - Cóż, ja się z Tobą żegnam. - I poszedł. Ja tylko zmieszana ruszyłam za nim z raz z moją także zmieszaną ekipą.

- Kto to ta "Colin"? - Zapytałam z wielkim zaciekawieniem, gdy w końcu stanęliśmy w jednym miejscu z dala od ludzi.

- Nie wiem czy powinienem Ci o tym mówić... - Spojrzał gdzieś w bok. - Ale w sumie to i tak bez znaczenia... Colin, była prawdziwą miłością Offender'a. Bardzo przeżywaj jej śmierć... Umarła bardzo... - Głos mu się znów załamał. - Młodo... Tak bardzo żałuję, ponieważ to przeze mnie umarła... - Kilka kropel wyleciało z jego ciemno różowych oczu. - Ale z tego co widzę pogodził się z jej śmiercią i postanowił znaleźć sobie byle jaką sukę! - Krzyknął ciut za głośno.

- A czy... - Wyszeptałam... Zastanawiam się czy powinnam kontynuować... - on nie może jej uratować z death hill?

~ Oczami Candy'ego ~

- Nie, umarła w taki sposób, że jej dusza przestała istnieć... - Wyszeptałem patrząc z podłogę...

- Chwila... - Odezwał się ducha. - Przecież zniszczyć dusze potrafią tylko 3 osoby w całym przechświecie! - Spojrzałem na nią mrużąć oczy. - A w zasadzie 3 przedmioty! Trójząb Posejdona, Włócznia Hadesa i Młot Tora! - Na słowo "młot", Karolina spojrzałam na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. - Trójząb i Włócznie posiada najwyższy demon "Slender". Opiekuje się nimi, bo tylko on może nimi się posługiwać w odpowiedzialny sposób... Ale jeżeli chodzi... O... Młot... To on jest taki ciężki, że żadna istniejącą istota nie jest w stanie go podnieść! No... Z wyjątkiem Zackarusza Nikodema Williams. Wybrańca wybranego przez Offenderman'a kilka dziesiąt lat temu. Ponąć to on opiekuje się młotem, bo tylko on nad nim panuje i może go podnieść. Sorry, po prostu kocham historie. A ta opowieść wydaje się być najciekawsza! Kontynuując...! Nikt nie wie, a jaki sposób zwykły człowiek mógł tak użec demona. Nikt także nie wie, gdzie aktualnie się znajduje. Tylko wiadomo, że jest szpiegiem najniebezpieczniejszy istot, ludzi, bo on sam kiedyś nim był. Chciano, by był demonem, ale jako widmo i tak był silniejszy niż Slender, było zagrożenie, że zamieni się w "Night Terrors", czyli niszczyciela światów. Moim zdaniem ten temat jest fascynujący i tajemniczy, dlatego dużo o tym czytam. Tak bardzo chciałabym go kiedyś spotkać, zadać kilka pytań... Ale nie doczekam się ten chwili...

- Sar, nawet jakbyś go spotkała, to by nie odpowiedział. - Wtrąciła się Karolina. - On nawet swojej dziewczynie, by nie powiedział.

- Powiedziałby... - Wtrąciłem się, tera ja. -... Wtedy kiedy, był na to odpowiedni moment.

- Ale nie będzie odpowiedniego momentu, bo ciągle traktuje ją jak wieczną i nieśmiertelną rzecz. - Fuknęła.

- Nie traktuje jej jak wieczną rzecz! Jestem pewny, że tak naprawdę bardzo się o nią martwi, a takimi błahostkamu jak krwawienie z ręki po prostu nie ma sensu się przejmować! - Warknąłem.

- TY WIESZ JAK TO MNIE CHOLERNIE BOLAŁO!?

- BOLAŁO, BOLAŁO I PRZESTAŁO! NIE UMIERASZ!

- NO WŁAŚNIE! BO JESTEM WIECZNĄ I NIEŚMIERTELNĄ RZECZĄ, KTÓRA REGENERUJE SIĘ JAK JASZCZURKA!!!

- A ŻEBY WIEDZIAŁA!

- Kurwa, zgubiłam się. - Rzekła chichocząc Sarah. Spojrzeliśmy na nią jednocześnie.

- Ja też... - Odparł wilk opierając łokieć na głowie ducha.

- Długa historia... - Mruknęła Karol.

- Jak Wisła. - Rzekłem po niej.

- Yhym... - Nagle duch wyjął z torby podręcznik o historii... - Ej, Niko, myślisz, że podobny? - Zapytałam wskazując na zdjęcie na jakimś rozdziale.

- A wiesz, że bardzo... - Mruknął wpatrując się w zdjęcie. Z ciekawości spójrzałem na to zdjęcie... Byłem tam ja w moimi oficjalnym stroju, czyli garniaku. Bez makijażu i w jednej luźnej kitce i lekki wystającymi kosmykami okalającymi moją twarz. Było też drugie zdjęcie (media) mnie w moimi drugim oficjalnym stroju i młotem. ... Hm.. Ciekawe, jestem w podręczniku lol.

- Czy...... Ty jesteś... Nim...? - Zapytała się zszokowana Sara. Co ma jej odpowiedź!? Takich rzeczy to nawet Karolina nie wie.

- Nie to nie ja, wielu ludzi mi mówi, że jestem do niego podobny, ale nim nie jestem. - Wzruszyłem ramionami. - Mam znajomości z Offender'em ponieważ jestem jednym z posłów, i podobnie jak ty interesuje się takimi rzeczami, dlatego tyle wiem. A jeśli chodzi o śmierć Colin, to zabił ja Slender, ponieważ uważał, że jego brat nie winien się wiązać ze śmiertelniczką. - Odpowiedziałem spokojnie, chodz to wszystko wymyślałem na poczekaniu. Chyba uwierzyła, ponieważ pokiwała twierdząco głową.

- Ah... Rozumiem... - Westchnęła. - Chwila! Skoro jesteś jednym z posłów... To może znasz Zackarjusza!

- Niestety... Jest z niego stary gbur i niechętnie rozmawia z ludźmi. - Westchnąłem uśmiechając się delikatnie. W ten zadzwonił dzwonek. Wszyscy poszli w swoją stronę, a ja udałem do dyra. Miałem szatański uśmiech na ustach. Będę znów gwałcił tra lala lala la! Znowu będę facetem! I znów będę pachniał jak facet! A nie kurwa jak róże i ta pieprzona lawenda. Na Karolinie ten zapach jest spoko, ale na mnie to ugh. Debilu myślisz o tym jak pachną ludzie, ogar.

Wszedłem do jego nory, a tam go nie ma! O mój boże co ja teraz zrobię!

Rozebrałem się, zostawiłem tylko stanik i stringi. BOŻE ZABIJ TEGO KTO WYMYŚLIŁ!!!

Położyłem się na plecach na jego ziemnym biurki i czekałem aż się zjawi. Byłem taki nabuzowany emocjami! Cało mi gorąco. W głowie miałem dosłownie tysiące scenariuszu, tego co może się wydarzyć. Patrzę na zegar: 8.59. Będzie za minutę...

Nagle słyszę jak klamka się porusza... Drzwi się otwierają...

A tam kurwa sekretarka.

Spojrzała na mnie, a ja nią. Był ogólnie szok. Nagle kobieta zaczęła się powoli oddalać zamykając za sobą wrota. Schowałem twarz w dłoniach i zacząłem cicho chichotać. To było takie głupie... Uspokoiłem się po dłuższej chwili. Wziąłem kilka głębszych (( ͡° ͜ʖ ͡°)) oddechów. Oto wiekopomna chwila...

Nagle drzwi się otworzyły....

A TAM KURWA NICO!

- Weź se idź! - Warknąłem.

- Oke... Ale Karol zakazała mi Tobie coś przekazać....

- A więc...?

- Ehem ehem... - Wyjął kilka kartek... - "Jesteś skończonym idiotą, dupkiem do kwadratu, nie lubię Cię! Skończ z tym dyrem, bo nie mogę się do Ciebie w nocy przytulać i jest mi wtedy zimno i smutno! Tak w ogóle nie lubię Cię! W domu czeka Cię poważna rozmowa z kurwy synie! Będziesz spał w budzie ma żelaznej łańcuchem na szyji szmato! Pamiętaj, że kocham Ciebie całym serduszkiem i zakurwie Cię za tą rękę! KREW LECIAŁA STRUMIENIAMI, A TY WYTRZYJ TO POTEM! A i mam nadzieje, że tylko tego całego dyra tylko pobiejesz... BO TAKI BYŁ PLAN. Nicolas mówi mi o czymś grubszym, dlatego zaczynam się obawiać.... Mówiłam już, że Cię nie lubię? XD Dobra kończę pisać, bo wilk na mnie dziwnie patrzy... Wiem, że po tej akcji opuścisz moją budę, więc weź po drodze kup płatki czekoladowe! I gumę miętowową, bo zapomniałam zębów dziś umyć ;-;. Jak nie będzie to kup gruszkową albo truskawkową. A i orzechy! Koniecznie włoskie! I rodzynki! No i czekoladę! Oreo lub zwykłą. To tyle... Może jeszcze chleb, będę karmić gołębie! Mewy, wróble, bociany i sowy! O ja, przypomiała mi się piosenka Anieli Bogusz... Znaczy... SexMasterki. Poka Poka sowe xD. Jaka to piosenka jest śmieszna, nie mogę. To tyle! Kocham Cię cwelu!

- Hm... - Mruknąłem po wysłuchaniu wiadomość od Karoliny. - Mocno się wczułeś, wiesz?

- Wiem... Mam lektorski głos. - Wyszczerzył się wilk. Boże, widzisz, nie grzmisz. - A tak w ogóle to nie jesteś smutny, po słuszeniu tego...?

- Ona mi to mówi codziennie... - Westchnąłem ciężko. - To tysięcznym razie da się przyzwyczaić...

- O... - Był chyba tym zmieszany. - To ja lecę... Nie będę Ci przeszkadzał.... Powodzenia! - I poszedł...

Eh... Mam problem...

I

To

Poważny...

Wilk wziął tą listę i nie wiem co mam kupić! Nieeeeeee! Przecież ona mnie zabije! Eh... Chrzanić! Teraz muszę się wczuć w rolę napalonej laski... To chyba nie będzie trudne... (( ͡° ͜ʖ ͡°))

Nagle drzwi się otworzyły...

JEŚLI BĘDZIE TO SYKRETARKA, WOŹNA, SPRZĄTACZKA, NICO, KAROL, CZY HARRY, TO IDĘ SIĘ ZATRZELIĆ!!!

Był był Jerry... No jak super, a miałem już szukać m16 na allegro...

A więc tak... On spojrzał na mnie, ja na niego. I tak się gapimy. W ten przegryzam dolną wargę. Jest w szoku. Dużo osób jest dzisiaj w szoku, ja nie wiem. Epidemia czy co?

- Czemu nie przyszłaś wczoraj? - Zapytał nie odrywając ze mnie wzroku. Naprawdę chcesz odpowiedź? Ale powiedzieć prawdę czy ściemniać?

- A miałam przyjść? - Zapytałem niewinnie I ciut głupio. Jak bubblegum bitch.

- Nie udawaj głupiej. - Podszedł do mnie. Jakby tutaj była Karolina, to by powiedziała. "ON NIE UDAJE".Ehh... To boli.

- Przecież ja nie udaje. - Usiedłem na biurko, bo pozycja leżąca zaczęła mnie nudzić. Rozłożyłem nogi, jakbym był chłopakiem. Znaczy no... Ogółem oni siadają w ten sposób... To naturalne... Nagle gość zaczął ściągać spodnie i bluzkę. Eh... Typowy błąd! Najlepiej koszula deklu! Był w nawet sexy bokserkach... Takie czarne... Z promieniami. Kurde zazdro... Pamiętam... Gdy byłem na zakupach z Papetem... Ustaliliśmy, że kupujemy sobie ciuchy na wzajem. Ja mu wybrałem takie fajne, eleganckie czarne ciuchy. A on... Wybrał mu też spoko rzeczy... Ale moje gacie były w kotki! KOTKI!!! Czuję się w nich jak zoofil!

Gość wziął mnie na ręce w posadził na swoich kolanach. Kurde... Zaczynam się bać... Hehe... Nie. Potem rękami wyjął swojego... Jerrego Juniora... Nazwę go JJ. Pewnie każdy myśli, że jego JJ będzie dłuższy od jego ramienia c'nie? No niestety... Na moje oko 14-15 centymetrów, jak linijka, którą każdy używał w szkole podstawowej. Potem podwójną mi stringi i... Wsadził go... Zrobiło mi się niedobrze. Bolało kurwa jak nie wiem co! A fakt, że nim siedziałem swoim całym ciężarem, był po prostu straszny. Ciężko oddychałem. Nie powiem... Ale spodziewałem się mniejszego bólu. Nagle gość zaczął podskakiwać. Na początku krzyczałem, wprost czułem jak coś mnie rozsadza od środka. Nagle zauważyłem czerwoną ciecz, którą rozlewa się na fotelu. KONIEC TEGO! TO MI SIĘ APSOLUTNIE NIE PODOBA!!!

- Jerry... - Jęknęłem nawet nie próbując udawać. - Muszę Ci coś powiedzieć... - Natychmiast zaprzestał ruchów. Jak dobrze! Moja dupa! Wstałem z niego. Miałem nogi jak z waty.

- A więc? - Poganiał mnie.

- Co byś zrobił, gdybyś to ty siedział na moim miejscu? Był gwałcony przez większego od Ciebie mężczyzne? - Skrzyżowałem ręce.

- Do tego nigdy nie dojrze...

- Odpowiedź. Jak byś się kurwa czuł!? Słyszałem dużo o Tobie! Wielokrotnie oskarżany za gwałt na uczelniach, ale zawsze zarzuty okazują się nie prawdzie. Haha... Tak naprawdę jesteś w chuj bogaty, a przez co nietykalny!

- Do czego niby zamierzasz? - Zapytał patrzeć na mnie z delikatnym przerażeniem.

- MASZ PRZESTAĆ!!! INNE DZIEWCZYNY MNIE NIE OBCHODZĄ, ALE TY, ŚMIAŁEŚ TKNĄĆ MOJĄ DZIEWCZYNE!! - Nagle zmieniłem się w chłopaka. Na szczęście miałem na sobie te ciuchy, w których się zmieniłem parę dni temu. - ZAKURWIE CIĘ MĘSKA DZIWKO!!! - Gość zaczął się trząść ze strachu.

- Z-Z-Zakar-rusz...W-W...

- Daruj to sobie śmiechu! - Zaśmiałem się mu prosto w twarz. Jego przerażenie było takie piękne! Jego każda łza była ja prawdziwa nagroda. - A WIĘC ZAPYTAM JESZCZE RAZ! Jakbyś się czuł, gdy ktoś Ciebie zgwałcił? - Przywołałem do sobie swój młot. - Słucham, pośpiesz się, bo trace cierpliwość kochanie.

- Proszę zlituj się nade mną! Już nie będę, błagam! - Upadł na kolana płacząc. Patrzyłem na niego ze znurzeniem. Westchnąłem ciężko. Miałem poważny dylemat... Męczyć go? Czy się zlitować? Sam nie jestem lepszy i robię to co on. Eh...

- HA! To oczywiste, że już nie będziesz! - Zamachnąłem się młotem. Gość zacząć dusić się swoim własnym szlochem, krzyczał i błagał o wybaczenie. Westchnąłem znowu. - Możesz wybrać... - Zacząłem zmęczonym głosem po dłuższym zastanowieniu. - Albo przestajesz istnieć, albo zrobię z Ciebie... Lalkowego Kena. - Zmrużyłem oczy oczekując odpowiedź.

- J-jak to la-lalkowego Kena? - Zapytał spróbując się uspokoić. Mhyhyhyh...

- Jaka jest Twoja decyzja? - Wysyczałem powoli tracąc cierpliwość. Gość przełknął nerwowo śline.

- W-W-Wybieram K-kena...

- Doskonała decyzja mój drogi! - Uśmiechnąłem się psychicznie pokazując moje śnieżno białe zęby... Dentyści... Brrr! - Teraz proszę rozłóż  szeroko nóżki. - Jerry przestał kleczęć, szybko usiadł na ziemi i rozłożył nogi. - A teraz zamknij oczęta! - Dobra ta cała sytuacja jest w chuj dziwna. I wieje grozą. Gdy zamknął oczy mogłem zrobić to, co było zaplanowane od początku. Spojrzałem na niego z góry z wyższością. Zamachnąłem się i z całej siły uderzyłem młotem o JJ. W efekcie została z niego obrzydliwa papka. Miejsca obok zostały wypalone. Na tym to polega... Sekret mojego niszczenia polega na tym, że ja muszę szczerze chcieć czyjejś śmierci lub bezpowrotnego zniszczenia... Dlaczego Will jeszcze oddycha. Tak mówię dla przykładu. Jerry wydał z sobie krzyk pełen bólu. Aż uszy więdły. Miał dziwne wstrząsy jakby ktoś go pieścił prądem. Nagle miejsca wypalenia się powiększyły. Jego całe ciało po paru sekundach zmieniło się w czarne coś. Umarł? Nie... Ale do końca życia będzie czuł ból w tym miejscu, a i będzie miał ślady dotkliwego poparzenia.

Kilka litrów krwi bezczelnie brudziło niedawno co remontowane pomieszczenie. Schowałem młot. Mogłem w końcu opuścić do miejsce. Wróci do domu. Spojrzałem ostatni raz na oszpeconego wampira.

- Zapamiętaj na przyszłość Jerry! NIKT NIE MA PRAWDA DOTYKAĆ MOJEJ DZIEWCZYNY! ONA NALEŻY TYLKO I WYŁĄCZNIE DO MNIE!

~ Oczami Karoliny ~

- Serio musiałaś mu tak pocisnąć? - Zapytał wilkołak po raz tysięczny. Westchnęłam głośno tudzież żałośnie.

- Ja mu nie pociesnęłam! Zawsze do niego tak mówię... Drażnie się z nim. - Wzruszyłam ramionami. - Na przykład zrzuciłam go z mostu i szybko odjechałam jego autem, a on mnie szybko dogonił. Albo, on raz próbował mnie wysadzić w powietrze, ale to było zanim byliśmy razem. Eh... Jakbym nie miała umiejętności obronnych, to bym... Eh... - Spojrzałam gdzieś w bok.

- Boże... Ty to nazywasz dorażnieniem się!? - Zawył załamany. - Nie żeby co... Ale tworzycie dość toksyczny związek! Do tego nic o nim nie wiesz!

- Eh... Jakbym Ci opowiedziała okoliczności naszego spotkania, to byś chyba... -  Fuck. - Jeszcze bardzej tak myślał... - Wyszeptałam już ciszej.

- Opowiedz mi!

- Emm... To taaak... On razem z jego trzema przyjaciółmi mnie porwali, żeby była ich dziwką na zawołanie... Ale... Jeden z nich... Błękitek, się we mnie zakochał, ja w nim... I... Jesteśmy razem... - Mówiłam niezwykle wolno. Kiedy to wszystko powiedziałam na głos, zorientowałam się jak to wszystko brzmi beznadziejnie. Wilk zrobił się cały czerwony ze złości, a jego wyraz twarzy wyrażał po prostu wkurw.

- POWIENNAŚ JAK NAJSZYBCIEJ UCIEC OD TEGO CZŁOWIEKA!!! - Krzyknął głośno przez co zwróciło na nas uwagę kilka osób.

- Eh... Mogłam Ci o tym nie mówić... - Było mi w tym momencie strasznie, ale to strasznie wstyd. Fakt to wszystko brzmi jak jakiś nieśmieszny żart, ale niestety to tęczowa rzeczywistość. - Poza tym... On się mega zmienił - prawie wcale. - I kocham go, a on kocha mnie.

- Myślę, że masz syndrom sztokholmski. - Stwierdził poważnie. Trochę się już uspokoił.

- Że co mam!?

- Syndrom sztokholmski, stan psychiczny, który pojawia się u ofiar porwania lub u zakładników, wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami je przetrzymującymi. Może osiągnąć taki stopień, że osoby więzione pomagają swoim prześladowcom w osiągnięciu ich celów lub w ucieczce przed policją. Syndrom ten jest skutkiem psychologicznych reakcji na silny stres oraz rezultatem podejmowanych przez porwanych prób zwrócenia się do prześladowców i wywołania u nich współczucia. - Powiedziała chodząca Wikipedia. Eh...

- Nie mam tego! - Prychnęłam już wkurwiona.

- Oczywiście. - I ten wszechobecny sarkazm...

Okumaya devam et

Bunları da Beğeneceksin

7.7K 319 27
Życie Hailie z rówieśnikami w szkole układa się wspaniale, ma ona kochającą mame i babcie u których zawsze może liczyć na wsparcie. Pewnego dnia wszy...
9K 480 21
❝ - Ty na serio się w niej zakochałeś - spojrzałem na kumpla z lekko podniesionymi brwiami z zaskoczenia. - Żartujesz sobie ze mnie - prychnąłem pod...
31.3K 2.3K 110
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?
68.1K 3.6K 124
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...