- Jeszcze raz. Jak wam uciekła? - nie dowierzałam, że dali się tak wykiwać.
- Odzyskała przytomność, gdy dojechaliśmy pod szpital. - zaczęła Taylor.
- Nie chciała pomocy, więc sama wyszła z auta i doszła do budynku. - dodał Zayn.
- Poczekaliśmy chwilę na jej lekarza, a potem Mila poszła z nim do jego gabinetu.
- Czekaliśmy na nią na zewnątrz.
- To w takim razie, jak zwiała? - nadal nie rozumiałam.
- Jak wyszła, powiedziała, że musi iść do zabiegowego i że mamy tu poczekać.
- A ona zamiast iść do zabiegowego, wyszła ze szpitala i wsiadła do taksówki. - dokończyłam za nich.
- Dokładnie. - potwierdziła Tay.
- Daleko jeszcze?
- Lern, pytasz czwarty raz. Czuję się jak w Shreku. - odparł chłopka.
- To ile jeszcze? - zignorowałam jego porównanie.
- Będziemy za jakieś piętnaście minut.
- Jeśli jej tam nie będzie, dzwonimy na policję. - stwierdziłam z pełną powagą.
- Jest dorosła. Ma prawo sobie zniknąć. Zresztą zgłoszenia o zaginięciach przyjmują chyba dopiero po dwudziestu czterech godzinach.
- A nie po czterdziestu ośmiu? - wtrąciła się moja siostra.
- Jebać po ilu. Powiem, że jest niezrównoważona psychicznie i zaczną jej szukać od razu.
- Ale nie jest... - nie dałam mu dokończyć.
- Przecież wiem. - westchnęłam ciężko. - Dobra zmieńmy temat, bo sama zeświruję. Co jedliście na obiad? - wymusiłam sztuczny uśmiech.
- Burgera z frytkami. - odparł chłopak.
- My zjedliśmy z dzieciakami makaron. A ty?
- Nic. - mruknęłam niezadowolona tym faktem. - Przez tę całą Vives nie miałam czasu, żeby napić się kawy, a co dopiero coś zjeść.
- Nie denerwuj się. To chyba był zły temat. - odezwał się brunet łagodnym tonem.
- Ooo! - zawołała Tayor. - Co ostatnio oglądaliście?
- Chyba Son of a gun. - odparł Malik.
- A ty, Lern?
- Ostatnio, to Grę o tron. - zastanowiłam się przez chwilę.
- Wszyscy homo mają jakąś skłonność do oglądania przemocy? - parsknęła.
- A ty, mądralo? - zapytał chłopak.
- Hmm. Wczoraj oglądałam z DJ, Piłę.
- I kto tu ma skłonności do oglądania przemocy. - zakpiłam z siostry.
- Młoda, a może ty jesteś homo? - zaśmiał się Zayn, a ja mu zawtórowałam.
- Po pijaku się nie liczy. - odpowiedziała z powagą.
- Przypomnij mi, ile masz lat? - spojrzałam na nią, przekręcając głowę lekko w bok.
- Szesnaście. - burknęła pod nosem. - Ale Chris też pije! - próbowała się bronić.
- Ale Chrisowi bliżej do dwa jeden niż tobie. Zresztą, to nie jego mam pod opieką, więc zapomnij o popijawach w krzakach.
- A przy tobie mogę?
- Zależy ile i z jakiej okazji.
- Ty pijesz bez okazji. - oburzyła się.
- Każda okazja jest dobra. - zaśmiał się Malik. - Dzisiaj możemy się napić z okazji znalezienia Camili.
- O ile ją znajdziemy. - nic nie poradzę na to, że mózg podsyła mi same czarne scenariusze.
W większości znajdujemy ją leżącą w szpitalu, lub zgwałconą i zamordowaną w rowie. Oby chociaż raz Bóg dał dowód swojego istnienia i doprowadził nas do bezpiecznej i w jednym kawałku dziewczyny. Może wtedy nawet zacznę w niego wierzyć.
- Jesteśmy na miejscu.