Taki Cyrk (w trakcie poprawie...

Da Bloody_Murderess

73.5K 6.8K 5.6K

Zmiany w lor - ✔️ - aktualne i zmienione Główną bohaterką jest Karolina, która wychowana sama przez siebie... Altro

1. |Stacja I - To Wszystko Zaczęło Się Od Upadku | ✔️
2. |Zabieram Cię W Imieniu Prawa |✔️
3. | Do Twarzy Ci W Tej Ozdobie Na Nodzę | ✔️
4. |Czy ten złodziej może kłamać?| ✔️
5. |O wszystkim czego nie powinnaś robić|✔️
6. | Nie potrzebnie się tak przed tobą otworzyłem | ✔️
7. | To żeś się zemściła | ✔️
8. | Wypierdalaj mi z tą gotycką kuchnią | ✔️
9. | Wchodzisz w to?| ✔️
10. |Teoria Złośliwości|✔️
11. |Jak to w ciąży!?|
12 |Teraz musi się udać!|
13. |Party kurwa hard|
14.|Don't Stop|
15. |Spójrzmy prawdzie w oczy|
16. |Gram, według twoich własnych zasad!|
17. |Karol, obudź się (ノ͡° ͜ʖ ͡°)ノ︵┻┻|
18. |Byłyliśmy tacy słodziaśni!|
19. |Kisiel w gaciach|
20. |Skakamy z dachu|
21. |W pustyni i w puszczy|
22. |Demony|
23. |Debile, herbata i Grzechu |
24. |Mam te mooooc!!!|
26. |ON TO TWÓJ BYŁY?!|
27. |Poważna rozprawa sądowa i portale|
28. |Pamiętnik|
29. |Stanik moro, nocnik i Offender|
30. |Frendzone xD|
31. |🍭 Ładowanie 🍭|
32. |Japierdole, serio!? ಠ_ಠ|
33. |Nudy i bezpłodny rozdział|
34. |Epilog|
35. |? Prolog ? |
36. | Luksusowa chawira B)|
37. | I co teraz... mała?|
38. | Tylko nie w moją konefke!|
39. |Chce|
40. | Rozmowy w namiocie ( ͡ ͜ʖ ͡ )|
41. |Podstęp|
42. |Przygody z Komornikiem|
43. |Źle ze mną ;-;|
44. | Fundamenty
45. | Co jest za tymi cholernymi drzwiami!?
46. |Karol (͡° ͜ʖ ͡°) Ty zboczeńcu (͡° ͜ʖ ͡°)
47. |Anime, Mia, Bejbe, komin i zgon
48. | WIELKIE ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO
49. | Berek!!!
50. | Akcja w wannie i szkoła c'nie
51. | Zostaje po lekcjach, Candy się wkurzy
52. | Mam p-r-z-e-j-e-b-a-n-e|
53. | Przygotowanie do niecnego planu
54. | REBELIA CANE, była u Nas Jego Była, Rak Karola I Biedronka
56. | Wyczekiwane starcie Candy'ego z DYREM! 😎 I Tajemne Tajemnice
57 ~ | Odkrycie kilku niebieskich kart |
58 ~ | Para Wampirzych Kłamców Oraz Rozmowa Z Demonem |
59.|Podejrzenia, Temat: Hybrydy. I Test Na Ojcostwo Czyli Zboczone Pielęgniarki
60.|Nowy Sposób Na Naukę Czyli Bieg ze Śmiercią, On Wróci I Oczywista Odpowiedź
61. Wybory! Ucieczki! Kłótnie! Błękitek Ojcem? Rozlew Krwi I Porażka W Kasynie!
62.| Śpiący Rozdział Razem Z April I Colin Oraz Konsekwencje Zakładu Z Demonem
63.| Zapomnij O Mnie! Zabiłaś Mnie! - Opuściłeś Mnie! Lecz Wrócę! Chyba...
64.|Złoty pokój, trauma srebra, klan śmierci, pewien grób oraz miasto walki
65.| Eden, Blue Lighter, Nowatorskie Tortury Oraz Jadowici
66.| Spotkanie Jadowitych i fakty o szachetnej rodzinie Bleached | ✅
67.|Koncert, Nadludzka Krew, Skok Wiary, Jesteśmy W Domu I Walka Ze Zdzirą
68. |Możesz Mówić Mi Mamo, Praca W Rezydencji, Anioły i Niedoszłe Morderstwo
69.|Noc u Lotrivera, Pożar, Powitanie Aniołów, Nowe Zakazy i Wszyscy Szaleją...
70.|Akcja z Ciążą, Nadzieja Przy Grobie, Partner Broni Oraz Candy W Delegacji
71.|Błękitek & Benjamin - Karolina & Kasander - Wracamy Do Korzeni - Wstęp
72.| Starcie pokoleń - rozmowa na plecami oraz strych zdjęć
73. | Atak Karoliny, wybuch złości, spotkanie to latach oraz... To...
74.|Akcja Walizka, Powrót na występ, Poznanie Bena wspaniałego i Żegnaj Off
75.|Pudełkowa Przygoda! Candy VS Candy - Początek
76. |Pudełkowa Przygoda - Rozwinięcie Część 1/3
77. |Pudełkowa Przygoda! - Rozwiniecie Część 2/3
78. |Pudełkowa Przygoda! - Rozwinięcie Część 3/3
79.|Pudełkowa Przygoda! - Zakończenie
80.| Legendy i mity, berek z przeznaczeniem oraz no ślub
81.| Pył
82.| Niecny Plan Harrego, ożywianie Belli, znowu Noe i Jakiś inny typ |
83. |Opowieść o Królu Zakarym oraz Królowej Karolinie|

55. |Zasada pierwsza: Przenigdy Nie Prowokuj Błękitka!!!

698 61 98
Da Bloody_Murderess


Obudziłam się w czyiść ramionach, nie chciało mi się otworzyć oczu. Oddałam się całkowicie osobie, która mnie przytulała. Czułam jego silne ciało... Chwila, przecież Błekitek jest kobietą. Gwałtownie otworzyłam oczy. Zobaczyłam Marco, który się do mnie wtulał. Nadal spał. Szybko wyrwałam się z jego łap. To nie było proste, ale to kilku uderzeniach w  brzuch tego wampira, udało mi się wyswowodzić. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest Candy!? Spojrzałam na godzinę w moim telefonie. Była dokładnie 8.00. Ten dziad najpewniej jest już w mojej szkole! O nie! Nie dam się tym razem! Ubrałam się w pudroworóżową sukienkę do kolan i białe balerinki. Nie miałam czasu na makijaż, ani ubiegania ciasnych ciuchów. Chciałam się ubrać jak najszybciej, by zdążyć na lekcje. Wybiegłam niczym oszalała z domu wcześniej go zamykając. Wsiadam na mój rowerek i pędzie do szkoły.

Jak byłam około w połowie drogi, to uświadomiłam sobie, co właśnie włożyłam na swoją skromną osobę. Kurwa! Miałam udawać... Wróć... BYĆ BAD GIRL! Co teraz sobie pomyślą moimi ziomkowie!? I... Błękitek! Nagle się zatrzymałam. Może powinnam zawrócić?

~ Oczami Candy'ego ~

Siedziałem właśnie z Niko na lekcji geografii. Pisaliśmy do sobie papierowe wiadomość... Głównie to ja pisałem, bo musiałem mu wytłumaczyć, dlaczego cała szkoła nie pamięta wczorajszego buntu. Wilk już wszystko wiedział, a ja obmyślałem kolejne plany rozpierniczenia tej budy. Tak się cieszę, że nie ma tu Karoliny. Specjalnie dzisiaj wyszedłem bezszelestnie, by się nie obudziła, bo na pewno by chciała pójść do szkoły i zobaczyć mnie w akcji, już ja ją znam.

Nagle ktoś zatrzasną mocno drzwi. Wszyscy ~ w tym ja ~ odwrócili się w kierunku dźwięku. Zobaczyłem w progu mocno zdyszaną dziewczyne w różowej kiecce. O kurwa... Ona...jest... Przepiękna... Chyba nawet jest ładniejsza od Karola...

- Przepraszam za spóźnienie! - Krzyknęła od razu. Jej głos był dziwnie znajomy. - LEKCJA TRWA OD 14 MINUT I 49 SEKUND WIĘC NIE MAM NIEOBECNOŚCI! - Ahaa... Okej. Przestałem się gapić i wróciłem na rozmyślania. Lecz ta dziwaczka usiadła obok mnie ze skrzyżowanymi rękami i wkurwem na twarzy. OCoJejKurwaChodzi.

- Co się tak gapisz? - Warknąłem wrogo. Była nieźle zaskoczona moimi słowami.

- Dlaczego mnie nie obudziłeś?! - Wysyczała niczym wąż. Teraz ja byłem zaskoczony. - Wiesz jak musiałam pędzić, by się nie spóźnić?

- Japierdole, o co Ci chodzi wariatko?! - Podniosłem głos. Ta sytuacja była co najmniej dziwna.

- Błękitku, nie osłabiaj mnie. - Zmarszczyła brwi, a jej głos był już zmęczony. Chwila... Tylko najbliże mi osoby, mówią do mnie "Błękitek"

- Kim ty jesteś? - Zapytałem szeptem. Kim. Ona. Jest. Nie miałem pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Jestem skołowany. Za długo jeste kobietą, to chyba odpowiedź.

- Ehh... - Spojrzała mi w oczy. - Tak wiem, nie umalowałam się i założyłam sukienkę. - Ciężko westchnęła. - Jestem K-a-r-o-l-i-n-a. - Moje oczy zrobiły się niewiarygodnie duże. Gwałtownie wstałem. Nauczycielka natychmiast wróciła na mnie uwagę.

- Watson, co ty robisz!? - Nie słuchałem jej. Z poker fejsem na twarzy podeszłem do okna. Otworzyłem je. Stałem na parapecie. I wyskoczyłem z drugiego piętra.

~ na przerwie ~

- Jakim ty jesteś idiotą!? - Krzyczała moja dziewczyna. - Jak mogłeś mnie nie poznać!? No jak!? Serio jeszcze nigdy nie widziałeś mnie w sukience i bez makijażu!? SERIO!? - Byliśmy sami w łazience jakby co. - JAPIERDOLE, MÓJ CHŁOPAK TO DEBIL!!!

- Jesteś piękniejsza bez tej czerni. - Przerwałem jej dalsze lamentowanie, nad tym jak bardzo jestem beznadziejny. Ta nagle zamilkła. Teraz miałem okazję jej się przyjrzeć bardziej. Była serio piękniejsza bez tego czarnego dodatku, jakby to ująć... Jest teraz urocza. Moge teraz obalić mit, że słodkie są tylko niskie dziewczyny. Ponieważ moja Karol, jest... Dość wysoka... Jak ja mam 2,10, a ona jest ode mnie około 20-30 centymetrów niższa, to ona ma... Nie wiem... Z 1,80? Muszę ją zmierzyć. I zważyć! Bo na moje oko to ona ma niedowage. Eh... Jaka ona piękna, wygląda jak anioł...

- Kłamiesz! A PozaTymNieZmieniajTematu!

- Nie kłamie! - Lekko się oburzyłem. - I nie zmieniam TEMATU. Po prostu... - Spojrzałem na podłogę. - Zwykle chodzisz w czarnych rzeczach i mocnym makijażu. - Włożyłem ręce do kieszeni spodni. - Jak w masce. Można powiedzieć... Że nigdy nie widziałem Twojej twarzy bez tej kartyny. I muszę przyznać... Albo nie... Chociaż... - Przez chwilę nie widziałem jak dobrać słowa. - Emm... Nie... Pasuje... Ehh do Ciebie... Styl... Nooo... Emmmmmm... Bad / fuck / heavy metal / emo girl. - Chyba nie muszę mówić, że bałem się o życie swoich przyszłych dzieci... Chwila... Skoro jestem laską, to ona nie może mnie kopać tam! Jej! Albo nie... BO ONA MOŻE WYMYŚLIĆ COŚ GORSZEGO! Bałem się jak cholera, ale musiałem jej to powiedzieć. Jest 2,5% szans że mnie posłucha, jednakże i tak musiałem spróbować! Teraz tylko przygotować się na diabelskie katusze...

- Tak, wiem... - Ledwo  usłyszałem jej głos, ale jednak. Uff... Moja dupa jest bezpieczna. Ale czej...

- Skoro wiesz... - Powiedziałem cicho z niemałym zaskoczeniem. -...to czemu tak się ubierasz?

- To długa historia... - Nagle zadzwonił dzwonek.

- Wrócimy do tej rozmowy. - Mruknąłem zły na tak mała przerwę. Karolina tylko pokiwała twierdząco głową. Co teraz? Ah, no tak... Wf! Jak ja go kocham! Zmiote wszystkich z powieszchni ziemi!
O ile się nie mylę, to jesteśmy połączeni z klasą 2F. Ehhh jak ja nienawidzę klas "f". Zawsze, jak ja chodziłem do szkoły, to ta klasa była najbardziej chamska i wredna.

*~*

Jestem w szatni z dziewczynami... Wszystkie się rozbierają... Są w... Samych stanikach... I... I... Stringach...! Muszę zmusić Karola, by w nich chodził! Obowiązkowo... Oczywiście ona nie ćwiczy, ponieważ w pośpiechu nie wzięła stroju. Siedzę tak, jak ostatnia pizda i gapie się w nie z szeroko otwartymi oczami oraz z dziwnym uśmiechem. Nagle dostałem siarczystego liścia. Zdezorientowany spojrzałem na osobę tego czynu. To była Karolina. MOCNO WKURWIONA KAROLINA. Zrobiłem znak krzyża.

- Ubieraj się lesbo. - Warknęła niczym demon, którym jest. - A nie kurwa, na dziewczyny patrzysz!

- Uuuuu... - Odezwała jedna z dziewczyn w tym pomieszczeniu. - Karolina jest zazdrosna!

- To moja kuzynka suko. - Odpowiedziałem ten zołzie.

- Uważaj na słówka, kochana, bo Cię pobije. - Pskryknęła palcami, i nagle trójka dziewczyny pojawiła się za nią. Jak w jakimś gangu. Czyżby to był nie tajny gang wpierdolizeru?

Wpierdolizer ~ by niejadek zjadł obiadek ( ͡° ͜ʖ ͡°)

- Aha... - Przewróciłem oczami. - Kim ty w ogóle jesteś?

- JAK możesz MNIE nie znać?! - Zapytała z oburzeniem. Aaahaaaa ciekawe... Mam nawet bardzo interesującą teorie spiskową!

- W sumie... - Zaczęła Karolina. - To ja Ciebie też nie znam. - Uśmiechnęła się niewinnie.

- Ugh! Jestem najważniejszą osobą w tej szkole. - Mówiła powoli. A ja jestem najważniejszą osobą w tym wymiarze. Podskoczysz? Nie no, aż tak to nie, ale to nic nie zmienia. - Przewodniczącą rady uczniowskiej...

- Ale mi kurwa chodzi o imię! - Wadarłem się nagle przerywając jej wypowiedź. - Mnie to serio średnio obchodzi czym tam jesteś.

- Ej, a tak w ogóle, to czy wybory na przewodniczącego nie są za tydzień? - I znów Karolina ponownie dając jakiś błyskotliwy tekst. Hmm...

- Tak, są, ALE to oczywiste, że wygram. Wracając... - Zastanawiam się czy ona mówi, czy wydaje z siebie dźwięki wściekłego bulldog'a czy tak po prostu ma. To smutne. Odprawie za nią mszę. - Jestem Moon Empyrean. Wróżką nocna. - Przedstawiła się poczym zrobiła zgrabny ukłon.

- Super. - Skomentowałem. Szybko się przebierałem, bo już mnie boli patrzenie na nią.

- Lepiej mnie nie lekceważ Cane, bo możesz źle skończyć. ~ Zanuciła będąc obok mnie. Nie to że coś, ale ona zaczęła mnie drażnić. Do tego jej bezczelnie zachowanie. Nagle poczułem jak włosy zaczynają mi się zażyć. Szybko się uspokoiłem, a mały pożar zgasł. Czasem nienawidzę być widmen furii, tak łatwo mnie zdenerwować, a to czasem może kogoś zabić. Nagle przypomniał mi się jeden poseł, który wyjątkowo za bardzo się wywyższał. Cóż, koleś zdechł, ale okazało się, że był zdrajcą, więc nawet lepiej, że nie żyje.

- A ty mnie nie denerwuj, bo podpale Ci dom i zabije Twoją matkę. - Odpowiedziałem z uśmiechem. Wszystkie dziewczyny z wyjątkiem jej Trójcy i mojej Karoliny wyszły z szatni.

- Moja matka nie żyje. - Powiedziała chłodno. Jej wyraz twarzy natychmiast się zmienił. Oczywiście miałem to gdzieś.

- Widzisz jaka jestem szybka? Teraz spierdalaj, bo jeszcze ojca stracisz. - Wszystkie dziewczyny wstrzymały oddech. Moon patrzyła na mnie z cierpieniem wymalowanym na jej brzydkiej twarzy. Nagle wodospad łez wylał się z jej niebieskich oczu, nie minęła chwila, a uciekła z szatni zanąsząc się głośnych i pełnym bólu szlochem. Potem jej "koleżaneczki" wybiegły za nią krzycząc jej imię. Mhyhyh. Jakie to zabawne. Odwróciłem się w stronę Karoliny. Patrzyła na mnie gniewie. Znowu!? Japiepsze, właśnie dlatego nie chciałem jej w tym tygodniu w szkole. No słucham... Miejmy to za sobą.

- Co to miało być!? - Krzyknęła. Patrzyłem na ja ze znużenia. Takim bardzo wielkim znużeniem i zmęczeniem i... Takim jednym wielkim "kobieto daj mi spokój"

- Coo znowu?

- TO było brutalne! Jak mogłeś w taki sposób mówić o jej rodzicach?! - Schowałem twarzy w dłoniach.

- Po pierwsze... - Zacząłem zmęczonym i lekko zachrypniętym głosem. - Ta dziewczyna mnie nie obchodzi i to, że uraziłem jej nadęte ego jest dla mnie obojętne. Płacze? Cóż, chwilę popłacze i przestanie. - Wzruszyłem ramionami. Karol była widać nieźle oburzona moimi słowami. Jednakże nic nie powiedziała, tylko poszła na salę, a ja razem z nią. Muszę się trochę wyżyć.

~*~

Serio? Załamanie nerwowo, rmocjonalne i krwawienie wewnętrzne! Ja tu myślałem, że będzie piłka nożna lub ręczna, albo chociaż siata, a co mam?! Aerobik! Mało tego! Baba opowiada Nam jak zachować smukłą sylwetkę! Mówi, że Nasze ciało jest świątynią, że brokuły, marchewki i inne chwasty są jak sprzątanie tudzież polerowanie tej "świątyni". Natomiast fastfood'y, alkohol, papierosy i słodycze są niczym wybuch w Czarnobylu.

Robiłem niechętnie te jej ćwiczenia chociaż nie było to takie proste jak się wydaje... Na początek zrobiliśmy szpagat, potem rozciąganie. Następnie jakieś inne cuda na kiju. Najbardziej bolało mnie to, że chłopacy grali na boisku w kosza. Ehhh...

Przez całe zajęcia Moon posyłała mi złowrogie spojrzenia, natomiast ja wysłałem jej mój uśmiech numer osiem, czyli kpiący.

~*~

Jak to fajnie, że to już koniec... Te ćwiczenia wyjęte z najciemniejszych zakamarków kosmosu przyprawiły mnie o ból kręgosłupa... I ogólnie wszystkiego. Czuję że będę miał jutro zakwasy. Chciałem się przebrać, ale nigdzie nie było moich (czytaj Karol) ubrań. Chyba zaczęła mnie boleć głowa.

- KTÓRA Z WAS SUKI, ZABRAŁA MU CIUCHY?! - Zawarczałem nadludzko, a moje włosy zaczęli płonąć nieokrzesanym ogniem. Wszystkie dziewczyny uciekły z krzykiem zabierając przy okazji swoje rzeczy. Zostałem sam.

- Błękitu, powinieneś być bardziej spokojny... - Westchnęła. Poprawka.... Zostałem sam z Karoliną. Ehhh. Nagle znalazłem swoje ubrania pod przeciwną ławką, były one całe w jakimś czerwonym soku. Wszystko mokre... Nawet glany były wypełnione tą cieczą.

- Oczywiście... - Pokazałem jej poplamione ubranie i buty. Zareagowała prawie natychmiast. Wzięła buty do ręki i zaczęła je oglądać z każdej strony.

- Mam przejebane... - Powiedziała słabo. Była przestraszona. Nie miałem pojęcia o co chodzi.

- Dlacz...

- To są... Były buty Offender'a! - Krzyknęła spanikowana. W tym momencie też byłem spanikowany! - Pożyczyłam je o niego... Tylko on o tym nie wie... - Przecież on ją zabije!

- Nie panikuj! - Powiedziałem starając się ją uspokoić. - Poczekaj... - Wziąłem telefon i wykręciłem numer Off'a. Odebrał po paru sygnałach.

- Hej Candy, zanim zaczniesz mi o czymś mówić, to muszę Ci zadać ważne pytanie. - Powiedział szybko.

- Jakie to pytanie? - Mruknąłem, by nie wyczuł w moimi głosie dziewczęcej nuty.

- Zgubiłem moje ukochane glany! Widziałeś je może? Powiedz, że tak! Nie wytrzymam jeśli zaraz ich nie znajdę! - Jestem w czarnej...

- Nie widziałem... - Wolno odpowiedziałem.

- Grrr... Trudno! Ugh! Nawet nie wiem co zrobię z osobą która mi je ukradła! Będzie ona cierpiała w męczarniach. - Nagle zauważyłem, że w szatni została torba Moon, ale moją uwagę przykuła wystająca z niej butelka... Po soku z czarnej porzeczki. W mojej spaczonej głowie powstawił iście szatański pomysł.

- Wiesz co Off, chyba wiem gdzie są twoje obcasy.

~*~

Siedziałem grzecznie obok Niko i Karoliny na chemii. Ja oczywiście byłem zmuszony chodzić do końca dnia w stroju wf'owym czyli czarnej bokserce, krótkich spodniach i tenisówkach. Żyć nie umierać!

Co do mojej rozmowy z Offender'em... Skończyło się na tym, że całą wine zarzuciliśmy na pannę Empyrean. Wkurwiony demon na widok swoich butów zapytał ją, czy to ona je zniszczyła, ta nawet nie śmiała kłamać, powiedziała "tak". I tyle było po Naszej Moon! Off ją gdzieś tepnął. Niepotrzebnie kreśli.

Także siedziałem sobie na lekcji i odliczałem. 9.8.7.6.5.4.3.2... I jeden!
(przyznaj się, byłeś zbyt leniwy, aby przeczytać tę liczby 😒)

Nagle drzwi klasy się gwałtownie otworzyły, a w ich progu stanął nie kto inny, tylko Nasz ukochany dyrektor!

- Cane Watson, proszę do mnie! - Powiedział stanowczo, a jego ton głosu nie dopuszczał odmowy. Spojrzałem na niego z kpiną, ale tylko na chwilę, ponieważ potem zacząłem udawać przerażenie.

- Czy c-coś się stało? - Zapytałem piskliwym, przerażonym głosikiem. Powinienem zostać aktorem naprawdę. Chociaż... Jakby nie patrzeć, moja praca polega właśnie na grze aktorskiej.

- Omówimy to w moim gabinecie. - Uciął. To jest dla mnie znak. Mam być cicho i bez protestu do niego iść. Jeszcze tylko wyszeptałem wilkowi, aby opowiedziałem Karolinie o wczorajszym dniu, oraz by przeszedł do pokoju dyrektora dokładnie za pół godziny.

Wstałem z miejsca i pewnym siebie krokiem udałem się w jego kierunku potem jednak spuściłem głowę. Miało to wyglądać tak, jakbym się zapomniał z udawaniem. Chcę aby wiedział, że gram. Muszę uzyskać efekt, że on będzie wiedział, że jestem nieokrzesaną bestią, która ukrywa się pod postacią nieśmiałej uczennicy.

Zamknęłam drzwi od sali, wcześniej pokazując wszystkim w klasie środkowy palec. Mam tylko nadzieję, że moja dziewczyna nie wpadnie na wspaniały pomysł, aby mnie naśladować...

~ Oczami Karoliny ~

Będę gorsza od niego!

~ Oczami Cane ~

Szliśmy do jego jamy... Byłem bardzo ciekawy, jej wyglądu. Czy nadal jest w takim stanie co wczoraj, czy może została ogarnieta?

A więc... Była... Czysta... Nawet okno było wstawione! Szybki jest skurwysun. Zacząłem udawać lekki szok. Otworzyłem szeroko oczy patrzeć na uporządkowany pokój. Stałem tak przez chwilę.

- Proszę usiąść, musimy porozmawiać. - Warknął. Szybko zająłem miejsce na przeciwko niego. Oparłem łokcie o blat potężnego biurka.

- A więc? - Zacząłem go poganiać. Uśmiechnąłem się z kpiną, aby go bardziej sprowokować. Zauważyłem, że gapi się tępo w jeden punkt. Chyba nie muszę mówić jaki był to punkt, bo przecież specjalnie się nie nachylam! - Panie dyrektorze. - Zanuciłem słodko, aby się w końcu otrząsnął. Po paru naprawdę długich sekundach tak się właśnie stało.

- Ehem... - Zakaszlał doprowadzając siebie do porządku. Poprawił krawat oraz swoją lekko pogniecioną marynarkę. - Chciałbym z Tobą pomówić o wczorajszym zdarzeniu.

- Jakim zdarzeniu? - Zapytałam głupio. Wampirek przegryzł wargi.

- Mianowicie o wczorajszym buncie i zniszczeniu mojego gabinetu.

- Nie rozumiem o co Paniu chodzi! - Skrzyżowałem rękę i położyłem nogę na nogę. Wyglądałem teraz ja wkurwiona Karol! Dosłownie!

- Hehe... - Zaśmiał się krótko. Spojrzałem na niego jakby zdezorientowany. Eh byłem troche spięty. Musiałem obserwować każdy jego ruch, analizować także wypowiedziane przez niego słowo i wyczytać z jego mimiki dupy jak najwięcej. - Nie udawaj głupiej Cane, dobrze przecież wiemy jak było naprawdę.

- Ale co związku z tym? Nie udowodnisz mi tego Jerry. Uczniowie o niczym nie pamiętają. - Był trochę zdziwiony, że nie powiedziałem do niego per Pan. Jednakże jego reakcja mnie w tym momencie nie obchodziła.

- Pozwalasz sobie na zbyt wiele młoda panno. - Wycedził na chwilę tracąc spokój. Przymrużyłem oczy.

- To bardzo prawdopodobne. Serio. Nie mówię, że nie. - Zaśmiałem się na chwilę. Wstałem z miejsca. Zrobiłem to samo, co on gdy rozmawiał z MOJĄ dziewczyną. Czyli usiadłem na biurku, patrząc na niego z góry. Mogłem teraz lepiej mu się przyjrzeć. Jak na wampira, był naprawdę przystoinym mężczyzną. Czarne włosy zaczesane do tyłu, lekki zarost i nienaturalnie białe oczy z delikatną dozą granatu. Widać, że nie był oburzony moją śmiałością, powiedziałbym nawet bezczelnością, ale wręcz przeciwnie! Był zachwycony, a jego oczy były wypełnione niebezpiecznymi iskrami pożądania. Ale z Ciebie jest niewyżyte i zboczone gówno. Kurde drugi ja! Nie... Ja jestem bardziej.  Przybliżyłem się trochę bliżej niego, tak, że on był pomiędzy moimi szeroko rozłożonymi nogami. Nagle wstał ze swojego czarnego fotela. Przybliżył się do mnie, a ja się oddalałem. Wyszło na to, że leżałem na plecami na biurku, a on zawisł nade mną.

- Nie wiesz w co się parkujesz. - Wyszeptał patrząc prosto w moje oczy. Posłałem mu lekceważące spojrzenie.

- Mhyhy... Nie nie nie, to ty nie wiesz w co się parkujesz. - Również wyszeptałem, ale zmysłowo. W tej chwili miałem poważny problem. Chciałbym zrobić to teraz! Ale mógłbym się z nim pobawić do jutra. Musiałem szybko podjąć decyzję! Ugh... Tak bardzo chciałbym te upakarzające zdjęcia Harry'ego... I je zdobędę! Sorry Jerry, dziś nie będzie ruchania. Nagle opłatłem jego brzuch nogami.

- Sassy girl? Hmm... I idolize. - Zamruczał. Tsa... Aj bardzo sasi. A You're inglisz is perfect. Really. I jealousness you.

- No speak. Seriously? - Kurwa język angielski krwawi. Błagam przestańmy zachowywać się jak z hiszpańskiej telenoweli!

- Yeah. - Nagle wstał. Ja go mocno trzymałem nogami, więc... Efekt był taki, że on mnie "podniósł". Byłem zmuszony opleść jego szyję swoimi rękami, a nawet ramionami, inaczej mógłbym stracić równowagę i umrzeć od uderzenia w kant biurka głową...

Nie... Nagle ten wampirek zaczął dobierać się do mojej szyji, ale nagle zjechał w dół... Fuck... Zaczął gryść skórę, bardzo blisko mojego biustu. Czułem coś czego jeszcze nigdy w życiu nie zaznałem, albo jako facet nie mogłem tego doznać. Z bólem musiałem przyznać, że takie pieszczoty są niewyobrażalnie przyjemne. Ten dupek doprowadzał mnie do istnego szaleństwa. Chciałe to przerwać, ale jednocześnie chciałem tego więcej. Nie panowałem nad swoim ciałem. Nagle się oderwał co przyczyniło się do niekontrolowanego jęku niezadowolonie z mojej stanie. Wampirek przestał, ponieważ usłyszał pukanie. Byłem tak cholernie wdzięczny osobie, która właśnie przed chwilą dotknęła te pieprzone drzwi. - Przyjdź do mnie po lekcjach. Tym razem mnie nie ignoruj. Bo przestane być delikatny. - Powiedział szybko. Puściłam do, upadając bezpieczenie na ziemi.

- Dobrze dyrektorem. - Zamruczałem seksownym głosem. Help staczam się.

- Wejść! - Do pokoju wszedł Niko. MÓJ WYBAWCO!

- Przepraszam dyrektorze, ale nauczycielka kazała sprawdzić, czy jest tu Cane. Minęło dość dużo czasu... - Powiedział grzecznie. Jerry pokiwał parę razy głową na akt zrozumienia. Chyba... Nie wiem, bo w tym momencie przypominał mi takiego zabawkowego psa w samochodzie, który tak śmiesznie porusza łepkiem w czasie jazdy. Muszę sobie takiego kupić!

- Rozumiem. Cane, proszę idź z Nicolas'em na pozostałość lekcji. - Od razu poszłem z wilkołakiem w kierunku klasy. Nie spieszyło mi się. Można powiedzieć, że byłem w tym momencie pogrążony w myślach. Boo... Pierwszy raz ktoś robił mi malinkę. Pierwszy raz. Zazwyczaj to ja je robiłem. Ugh... Miałem teraz istny burdel w głowie.

- Co Ci? - Zapytał wilk. Spojrzałem na niego odrywając się z tego letargu myśli.

- A wiesz, że sam nie wiem...

~*~

- Dlaczego?! - Krzyczała Karolina. Znów byliśmy w łazience sami. I znów mnie opierniczała. - Nie chce, abyś był dziewczyną jeszcze jeden dzień!

- Sorry ~ taki życie. I wiesz co Ci powiem? - Spojrzała na mnie wyczekująco. - Podoba mi się bycie laską!

- Gościu ogarnij się! - Krzyknęła załamana. Jaka ona jest urocza jak się złości i ta sukienka i to wszystko! Kya! Normalnie mogłyby na nią patrzeć godzinami! Postanowiłem ją jeszcze trochę podenerwować, bo kłamałem, gdy rzekłem, że podoba mi się bycie dziewczyną. To jest w rzeczywistości okropne i najchętniej to był już teraz zamienił się w chłopaka, lecz nie mogę... A więc... Będę korzystać z możliwości jakie mam... Ehhh. Czy mówię z sensem? Najprawdopodobnie nie, ale pieprzyć to.

- Nie! - Zaprotestowałem melodyjne. - Mówię serio, chce zostać dziewczyną! Do końca życia! - Mój Koralik chyba nie był zadowolony z mojej wypowiedzi, bo odkręciła wodę, nabrała trochę wody w dłonie poczym wylała na mnie. Zacząłem piszczeć i wydawać z siebie inne upakażające dźwięki.

- Przestań sobie ze mnie żartować. - Zagroziła palcem. Zrobiłem minke zbitego psa. - Wiem, że nie chcesz być dziewczyną.

- Jak ty mnie dobrze znasz. - Uśmiechnąłem się pokazując swoje białe ząbki. Eh... Pamiętam jak musiałem latać co chwile do dentysty, żeby mi wszystko zrobił, to tego wybielanie. Ugh... Na samą myśl o tym przerażającym dentyście zaczynam się bać.

- Nie do końca... - Westchnęła przeciągle. No w sumie racja. Ona nic o mnie nie wie. Ehhhhhhhhh.

Poszliśmy na lekcje. Była akurat matematyka.

- Jej! Mata. - Powiedziałem entuzjastycznie, gdy wchodziliśmy do sali.

- Tsaaa... Nienawidzę jej. - Skrzywiła się jakby jadła cytryne. - Nigdy jej nie zrozumiem. - Dodała, gdy zajęliśmy miejsca. Tak sobie myślę, że ta szósta która dostała dzięki mnie, może jej się przydać, ale... To nie zmienia faktu, że będę musiał jej pomóc. Tak! To będzie moja misja!

- Karolina... - Zaczęła nauczycielka. - Poproszę Cię do tablicy, muszę coś sprawdzić. - O ch#j! Ona niepewnie wstała i poszła do tej przeklętej tablicy. Nie wiedziałem co w tym momencie mam zrobić! Co zrobię? Nic nie zrobię! Mogę tylko z bólem patrzeć jak się męczy...

~ Oczami Karoliny ~

NieNieNie! Spojrzałam na zadanie, które miałam rozwiązać. Kurwa jestem w czarnej... Chwila... Na pewno coś tam pamiętam! Było to... W zeszłym roku... Coś tam kojarzę... Spokojnie... Co to jest?! Patrzyłam przerażona na znak, którego kompletnie nie znałam! Ugh... Czy to piętrowe ułamki!? Nigdy nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Co robić!? Ze strachu zrobiłam się niewidzialna. To moja szansa! Szybko pobiegłam do Błękitka.

- Co robić?! - Wyszeptałam mu do ucha. Ten szybko otworzył podręcznik, gdzie było wszystko wyjaśnione. Przyjrzałem się temu dokładnie poczym wróciłam. Nauczycielka patrzyła na mnie wyczekująco. Zaczęłam wolno liczyć to przeklęte równanie... - 45 razy 34 równa się 4 razy 3, 12, 1200 dodać 20 równa się 1220? Nie chwila za mało... Dobra trudno! Teraz do coś... Delta chyba to się nazywać... Nie wiem... - Szeptałam do siebie. - Poddaję się! Nie wiem! - Krzyknęłam wciekle rzucając kredą o ścianę.

- Dostajesz jedynkę, możesz wrócić na miejsce. - Powiedziała spokojnie nauczycielka. W jej głosie wyczułam zawód.

- Pierdol się. - Warknęłam i uciekłam z klasy. Zawsze tak jest i było! Znowu poczułem napływ złości. Wróciły moje wspomnienia z szkoły podstawowej, gimnazjum. Zbierało mi się na płacz. Zawsze byłam bardziej zrażliwa i łatwo się denerwowałam. Taka ze mnie tykająca bomba. Myślałam, że się wyciszyłam będąc pod "opieką" czterech moich najlepszych przyjaciół, ale to było zbytne wrażenia! Właśnie dlatego to wszystko! Ubieram się na czarno, by wyglądać na groźną, czuję się wtedy bardziej pewna siebie...

Ciekawe co teraz mówią?! Pewnie wszyscy już mnie obgadują i wyśmiewają, a nauczycielka mówi "co za bezczelne dziecko", "tak właśnie macie się NIE zachowywać".

Wyszłam ze szkoły i poszłam w kierunku mojego roweru. Mogłam jednak dziś zastać w domu. Co mi się tak spieszyło do tej budy...? Nagle usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię. To był Błękitek...

~ Dziesięć minut wcześniej |Oczami Cane ~

- Pierdol się! - Krzyknęła i wybiegła z sali zamykając za sobą drzwi z mocnym hukiem. Wow, nie myślałem, że jest taka nerwowa... Pewnie dlatego miała problem w szkole...
W klasie panowała absolutna cisza. Uczniowie wydawali się zmartwieni jej zachowaniem.

- Cane? - Powiedziała nauczycielka przerywając tą okropną ciszę. - Powiedziałaś, że tego nauczyła Cię Karolina, aby jej pomóc? - Pokiwałem powoli twierdząco głową. Byłem niezwykle zawstydzony. - Rozumiem... Nie wpisze tej jedynki, ale chcę Ciebie poprosić o jedną rzeczy... - Spojrzałem na nią zszokowany i jeszcze bardziej zawstydzony. - Żebyś  TY pomogła jej w matematyce... Widzę, że to jest wynik zwyklego nieprzygotowania. Umowa stoi? - Zapytał wychowawczyni z lekkim uśmiechem. Pokiwałem energetycznie głową na "tak". Potem wampirzyca spojrzała na całą klasę. - Jak zobaczycie, że któryś z uczniów ma problem z nauką, to macie natychmiast mi o tym powiedzieć!!! ZROZUMIANO!? - Zapytał z mocą. Wszyscy powiedzieli chórem "tak, proszę Panią!". - A teraz Cane, idź po Karolinę!

- Już prze Panią! - Rzekłem szybko, ale jeszcze szybciej wybiegłem z sali. Byłem prawie pewien, że ona zamierza opuścić szkole. Biegłem, chciałem ją natychmiast znaleźć. I znalazłem, była przy swoim rowerze.

- Karolina!!! - Krzyknąłem w jej kierunku swoim piskliwym głosikiem. Natychmiast się odwróciła. Miała czerwony oczy. Chyba płakała... No oczywiście, że to robiła debilu!

- Co chcesz?

~ Oczami Karoliny ~

- Co chcesz? - Zapytałam niby odechcenie. Odpieła rower, chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce. Było mi wstyd za ten cyrk, który odstawiłam przy klasie. Po chwili zastanowienia, czułam się winna. Mogłam z honorem przyjąć ocenę. Wynieść konsekwencje za swoją niechęć do nauki.

- Przyszłem po Ciebie? - Odpowiedział z wyraźnym sarkazmem.

- Nie idę, daj mi spokój. Mogłam dzisiaj w ogóle nie iść do szkoły. - Wsiadam na mój pojazd z zamiarem odjechania, ale Błękitek miał inne plany. Staną na przeciw mnie, a swoimi małym rękami zablokował przednie koło. Siadłam sobie tak mając nogi w powierzu, patrzyłam w dół. Czekałam aż coś powie, albo zagłosi mi wykład na temat dobrego zachowania na lekcji, lub zacznie się dopytać o moją agresję w stosunku do nauczycieli. Ale on ja zwykle mnie zaskoczył. Jednocześnie kocham i nienawidzę tą jego nieprzewidywalności.

- Nauczycielka, kazała mi Tobie pomóc z matematyką. Bo wiesz... Wczoraj wzięła mnie do tablicy... Ponieważ pisałem liściki z Nikolas'em... Wszystko zrobiłem dobrze, chciała mi wpisać szóstkę... Ale nie było w dzienniku mojego nazwiska. Wtedy powiedziałem, żebi Ci ją wstawiła... Bo mnie tego nauczyłaś... - Spojrzałam w jego lawendowe oczy. - ...najwidoczniej chciała sprawdzić czy wtedy mówiłem prawdę. - Mówił powoli i ze spokojem, a mnie i tak ogarnęła złość. To przez niego na baba mnie wzięła do tablicy! Chciałam coś powiedzieć, ale to był szybszy. - Po tym jak wybiegłaś zapytała mnie o to moje "kłamstwo". Potem powiedziała, żeby Tobie pomógł w nauce i nie wstawi Ci tej jedynki. Co do uczniów... To byli bardzo zaskoczonie swoim nagłym wybuchem złości... Ale nic nie powiedzieli.

Po jego dialogu rozpłakałam się, zsiadłam z roweru i mocno do przytuliła. Nie pochodziło mnie to, że jest dziewczyną. To był nadal mu ukochany Błękitek, które kocham ponad życie. Tyle dla mnie robi, a ja jestem dla niego czasami wredna. Czułam się taka szczęśliwa, że mam u swojego boku takiego zajebistego chłopaka, każda dziewczyna marzy o taki. Potem wróciliśmy razem do domu. Spacerkiem przez las. I tak została Nam tylko jedna lekcja, więc było sensu wracać. Szliśmy wolno rozmawiając o szkole. Błękitek bardzo szczegółowo opowiedział mi, o tym co wydarzyło się wczoraj. Byłam niezwykle zdziwiona, że w taki prosty sposób wywołał rebelie. Powiedziałam mu, że też tak kiedyś zrobię! On tylko zgromił mnie spojrzeniem. Dodatkowo dowiedziałam się co do jego planów z moją edukacją. Chciał, abym miała dobre oceny. Bałam się tego jego abstrakcyjnych planów wobec mnie.
Ja i pasek?! Ten związek jest skazany na porażkę!

Potem w domu zajęliśmy się prawą Marca. Błękitek był wściekły, że ten wampir nadal jest w Naszym domu... Nawet próbował go zabić swoim młotkiem! Ale na szczęście opanowałam sytuacje. Postanowiłam, że zamieszka w małym warsztacie obok domu. Wampir poszedł i znów byłam sama z kobiecą wersją Candy'ego. Jak to jest denerwujące, że on jest tej płci! Czuję się przy Nim jak homo! Nie!

Nagle zauważyłam, że młot Błękitka leży na podłodze, a on sam udał się do MOJEJ szafy. Chciałam dotknąć tego prze dziwnego przedmiotu. Nie palił się, nie miał kolcy. Wyglądał normalnie. Nooo... Prawie normalnie, ponieważ był prze ogromny! Był miej więcej takiej wysokości co niebieskowłosy, o ile nie wyższy. A do tego sam... Nie wiem jak to nazwać... Czubek? Tszon? Centrum? Nieważne...  to było jak beczka, która stawia się pod rynne, aby zebrać deszczówke. Dodatkowo na drugim końcu dwukolorowego kija znajdował się ostro zakończony szpikujec. Był zbliżony do ogromnej szpilki z płaską końcówką.
Wyglądało na ciężkie i to w kit. Zaczęłam się zastanawiać, ile to może ważyć? Biorąc po uwagę to, że chłopak trzyma to bez problemu i to jedną ręką!

Chciałam spróbować go podnieść! Stanęłam przy jego początku. Chwyciłam za kij mniej więcej na środku - pomiędzy szpikulcem, a główną częścią młotu. Byłam gotowa go podnieść! Użyłam całej swojej siły, by chodź w minimalnym stopni go unieść, ale nie dałam rady. Przedmiot ani idrgnął.

- Nie podniesiesz go. - Za sobą usłyszałam głos Błękitka. Odwróciła się w jego kierunku.

- Ile to waży?!

- Dokładnie dziesięć ton. - Odpowiedział melodyjnie, a mi natychmiast zrobiło się gorąco. Jakim cudem on taki ciężar podnosi z taką łatwością?! Patrzyłam się tępo na przedmiot przede mną. Nagle Cane podszedł do młota i go podniósł od tak! Jedną ręką! Japierdo... TO WAŻY TYLE CO 4-5 SŁONIE!

- Jakim cudem ty to ponosisz!? - Chwyciłam się za głowę, gdy pobaczyłam jak się nim "bawi". Po prostu obracał do w dłoniach!

- Normalnie. Od samego początku był dla mnie lekki. - Wzruszył ramionami. Potem zaczął szybciej obracać młotkiem, aż nagle... Przedmiot zaczął świecić zrobiła się z niego taka jasno niebieska, świecąca energia, która zacząła się zmniejszać! Kiedy była wielości piłeczki tenisowej, została schwytana przez Błękitka obiema rękoma, ten zaczął ściskać dziwną energię, gdy nagle rozłożył swoje rękę. Po całym pokoju rozsypała się biała i granatowa energia, jej wygląd był bardzo zbliżony do takiej większego brokatu. Z zachwytem przyglądałam się naprawdę pięknemu zjawisku. Chciałam dotknąć to piękne coś, ale zaczęło ono znikać. Nie minęła chwila, a cały pokój był taki, jaki był parę sekund temu.

- Woow... To było piękne... - Skomentowałam kiedy to całe przedstawienie się skończyło.

- Dzięki, dość dużo nad tym efektem pracowałem. Kiedyś... To było tak, że nagle materializował mi się z rękach ten przeklęty młot... Efekt był taki, jakbyś dostała w twarzy z napiętej gałęzi. - Zaśmiał się nerwowo na to wspomnienie.

- Cóż... Takie er zet igrek ce i e ... - Powiedziała poczym wzruszyłam ramionami. - To co teraz robimy? - Zapytałam siadając na moim zajebistym łóżku.

- Możemy się pouczyć matematyki! - Klasnął w dłonie i uśmiechnął się psychopatycznie.

- Chcesz się jutro obudzić w łóżku Marca? - Zagroziłam. Położyłam się na łóżku przykrywając się po uszy kołdrą.

- Karol i tak do tego dojdzie. Po co to przedłużać? - Szybko wygrzebałam się z pościeli. Spojrzałam na niego niezwykle zdziwiona.

- I tak do tego dojdzie, że obudziaz się w łóżku wampira!? - Zapytałam nie rozumiejąc co tu się właśnie wydarzyło. Cane zrobił facepalm'a.

- Chodzi mi o Twoją edukacje! A nie o tego krwiopijce! - Krzyknął tracąc cierpliwość. Ahhhhaaaa... Teraz to nabiera jakiegoś sensu!

- Aha... Możemy się pouczyć, jak już nie będziesz dziewczyną? - Mruknęłam przeciszonym głosem. Facetka pokiwał głową na tak.

- To idę się umyć... - Powiedział idąc w kierunku łazienki.

- Dasz se radę? - Zapisałam niepewnie. Zaczęłam się obawiać czy poradzi sobie ze Swoim nie-męskim ciałem. (japierdole, jak ja nie lubię słowa mężczyzna grrr)

- Jak chcesz to możesz mi pomóc. - Wyszczeżył się pokazując swoje śnieżno białe ząbki.

- Niee... Jesteś kobietą, fu. Jakbyś był facetem to tak... - W tym momencie ugryzłam się w język. CZY JA WŁAŚNIE POWIEDZIAŁAM TO CI POWIEDZIAŁAM!? - NIE TO MIAŁAM NA MYŚLI!

- Teraz już nie kłam! Mleko się rozlało, a ja czekam na jutrzejszy dzień. By znów zmienić się w chłopaka, abyś ty mnie umyła, ale będzie zajebiście!

- OJezu NIE! Nie chce dostać raka oczu! - Krzyknęłam na skraju załamania. Widok nagiego Błękitka najpewniej byłby najgorszą, albo najzajebistszą rzeczą jaką kiedykolwiek bym zobaczyła! - Kurwa, o czym ja myślę... - Mruknęłam do siebie, ale on to usłyszał.

- O czym niby, kotku? - Jego wredny uśmiech wskazywał do to, że nie zamierza nie usłyszeć mojej odpowiedzi. Przełknęłam nerwowo śline.

- O niczym! NIE WAŻNE! Hormony mi buzują jak gotująca się woda! - Odpowiedziałam mu mocno przy tym dystykulując. Od razu przypomniał mi się Krzysiek, który jak mówił, to wyglądał jakby tańczył... ( pozdro dla Krzcha 💪)

- Hormony powiadasz? - Oparł się o framuge drzwi.

- Tak, a teraz wynocha! - Warknęłam rzucając w Niego poduszką. Szybko ukrył się w łazience, a śmiercionośny pocisk uderzył w drzewi. Westchnęłam z ulgą. Miałam teraz czas dla siebie... Powinnam odrobić lekcje... Albo nie... Nie chcę mi się. Może pójdę spaćki? Może się przebiore w piżamkę? Taaak.
Poszłam do szafy... Wziąłem czerwoną bluzke z rękawem trzy czwarte i miękkie czarne spodnie, również trzy czwarte. Przebrałam się, a tą przeklętą sukieneczka schowałam pod łóżko. Położyłam się na wyżej wymienionym przedmiocie i... Zacząłem rysować Jasona w moimi zajebistym tablecie graficznym. Dzięki wskazówką Nati wiedziałam jak się do tego zabrać.

- EJ CANE MAM PYTANIE DO CIEBIE! - Krzyknęłam nagle.

- NO CO CHCESZ?!

- KIEDY JASON JEST NAJBARDZIEJ WKURWIONY?!

- GDY SIĘ GO NAGLE OBUDZI!

- DZIĘKI! - A więc rysujemy Meyer'a, który się przez chwilą obudził...

~*~

Prawie skończyłam, jeszcze tylko dopracować kilka szczegółów dla pozwalającego efektu!

- Co robisz? - Zapytało to coś, kładąc się obok mnie.

- Włamuje się do ruskiej bazy wojennej. - Odpowiedziałam, nawet na niego nie patrząc. Byłam zbyt pochłonieta robioną czynnością.

- Aha... - Przytulił się do mnie, ale odepchnęłam niższą od siebie osobę. Błękitek niższy ode mnie = wygrać życie. - Dlacego...? - Zapytał jak małe dziecko ze smutkiem w całej twarzy. Spojrzałam się na niego jak na debila.

- Bo jesteś dziewczyną deklu. - Powiedziałam z pogardą po czym odłożyła tablet na półkę nocną. Odwróciłam się w jego stronę, patrzyłam z szatańskim uśmiechem na jego smutny ryjek.

- Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo chce się teraz zmienić w chłopaka. - Odparł przerażającym nadludzkim głosem, aż się przestraszyłam. Hehe... Jednak nie, to było śmieszne.

- Mam pojęcie. - Odrzekłam. - Kurde...

- Cooo?

- Mam ochotę na coś pojebanego, ale nie mogę tego zrobić ehhh... Bo jesteś dziewczyną... - Tak, tak. Jestem zła i to bardzo. Chcę go WKURWIĆ i to tak porządnie. Błękitek zrobił naprawdę genialny wyraz twarzy. Coś ala...

- TY SOBIĘ KURWA ZE MNIE KPISZ. - O właśnie to! Z ust mi to wyjął! Przymrużyłam oczy zadowolona z efektu.

- Właśnie w tym polega problem, że nie. - Powiedziałam ze smutkiem... Oczywiście udawanym!

- Poczekaj... - Nagle wyjął telefon i wykręcił jakiś nwmer. Mam się bać? - Hej... Jest sprawa! Mógłbym Cię poprosić o drugą butelkę tego? Opowiem Ci później. Tak? Jak to... No okej... Dzięki stara! - Rozłaczył się. Po jego mimice mogłam spokojnie stwierdzić, że mam przejebane i to tak porządnie...

Nagle Błękitek ruszył do łazienki...? Zdziwiona poszłam za Nim... Chłopak ze skupieniem patrzył na muszle klozetową. Ahhhhaaaaaa? Nagle kibel zaczął się ruszać! Klapa się otworzyła, a z jego wnętrza wyłoniła się syrena!

- Proszę piękna. - Powiedziała syrena, poczym wręczyła Błękitkowi butelkę która mieniła  się na różowo - niebiesko.

- Dzięki, Hooter. - Odrzekł dziwne szczęśliwy chłopak. Dziewczyna machnęła niezgrabnie ręką i zniknęła we wnętrzu otchłani kibla. Patrzyłam zdezorientowana na Cane, który poszedł do Naszego pokoju. Ja oczywiście poszłam za nim. Tam położył buteleczke w bezpiecznym miejscu. Nagle odwrócił się w moim kierunku, podszedł do drzwi i zamknął je na klucz. Z każdą chwilą bałam się coraz bardziej...! Nagle Błękitek zrobił się cały biały... I święcący... Nie minęła chwila, a przede mną stał... Candy w swojej pierwotnej postaci faceta. Uśmiechnął się w najpewniej najbardziej psychiatryczny sposób jaki mogłam w życiu zobaczyć. Nagle otworzył drzwi na szaroko. - Masz dziesięć sekund na ucieczkę. - Wyszeptał. O chuj... Jak oparzona rzuciłam się do ucieczki! Musiałam znaleźć miejsce, gdzie mogłabym się schować!!! I to szybko! Czułam się jak pierwszego dnia mojego porwania! Adrenalina pulsowała w moich żyłach! - DZIESIĘĆ!!! - Krzyknął głośno. Fala gorąca uderzyła we mnie z siłą czołgu! Albo znajdę teraz jakąś kryjówke, albo pożegnam się z dziewictwem! Tak w ogóle zaczęło mnie już męczyć to bycie czystą i nieskazitelną! Chcę je stracić tak bardzo, ale jednocześnie czuje, że nie chce! Dlaczego do wszystkiego mam mieszane uczucia!?

Schowałam się w jednym w dolnych szafek w kuchni. Były one duże i puste, jeszcze nie zdążyliśmy ich zapełnić, dlatego to było idealne miejsce na schowanie się przed tym psychopatą.

- Karolcia ~ where are you? - Zapytał. Po głośności jego głosu mogłam wyczuć, że nie daleko. Wstrzymałam oddech, by nie wydawać z siebie żadnych dźwięków, ale mocno bijące serce było takie głośne, że tylko debil, by mnie nie usłyszał. Nagle szafka, w której się ukrywałam się otworzyła. To po mnie. Lola, obiecujesz mi, że wykopiesz mu fajny grób? Szczegóły wyślę Ci meilem.

- Emm... Zajęte. - Powiedziałam po czym zamknęłam ponownie mój schron. Jadnak jak można się było spodziewać, Błękitek znów je otworzył.

- Chodź ~ powiedział melodyjne.

- Get a fuck of mine shelter!

- Eh... Jednak będę musiał użyć siły... - Westchnął, a ja się, szykowałam się do ataku!

- ODPIERWIASTKUJ SIĘ TY ILORAZIE NIEPARZYSTY, BO JAK CIĘ PODZIELĘ PRZEZ UŁAMEK SZEŚCIANY, TO CI ZĘBY Z NAWIASÓW WYLECĄ! - Krzyknęła niczym Spartański żołnierz.

- Kocham Cię ~ wiesz? - A ja Cie nienawidzę! Znaczy.... Tak bardzo nienawidzę, że aż kocham! Można ten związek porównać z takim czekoladym serkiem którego kupuje w Carrefour'ze. Jest gorzki i ble, ale kocham ten smak... (true story :-:)

- I pomyśleć, że jeszcze miesięc temu nie byłbyś w stanie powiedzieć tych dwóch słów. - Westchnęłam ni to ciężko ni to teatralnie. Po prostu po Karolciokowemu. Ej, czy mi też w tym momencie skojarzyło się z Naruciakiem?

- Taaak, ale nie zmieniaj tematu. Chcę Ciebie teraz.

- Emm... Twój wiosek został przejęty, odpowiedź przyjdzie za... kilka miesięcy. - Powiedziałam wymyślając na poczekaniu. Błękitek się wkurzył, ale nagle się uśmiechnął. Czyżby znów wpadł na jakiś (nie) genialny plan?

- Karolciu ty moja, co ty na to żeby trochę to podrasować? - W odpowiedzi tylko zamknęłam szafkę. Lecz on ją znów szybko otworzył. - Mówię poważnie.

- Ale ja się boję!

- Nawet nie wiesz o co mam na myśli...

- Candy, jesteś dobry z maty, weź se dodaj Twoją spaczoną pomysłowość z seksem!

- Dobra, fakt, z Twojej perspektywy nie wyglądała to ani trochę interesująco. - Przyznał. Zaczęłam klaskać. Przyznam jest skurwysyn szybki, jak woda w kiblu. - Ale daj mi chociaż powiedzieć...ten plan.

- Słucham Cię jak zepsutego radia. - Mruknęłam jak zwykle bardzo entuzjastycznie.

- To tak, zamieniamy się płciami... - Dalej go nie słuchałam po prostu wyszłam z tej szafki. Wiem o co mu chodzi. - I będziemy robić to, ale zamienimy się rolami.

- TAK BITCH TAK!!! - Krzyczałam jak opętana. - ZAWSZE CHCIAŁAM TAK ZROBIĆ! - Nagle się opamiętałam widząc zszokowaną mine Błękiteka. Zrobiłam się nagle bardzo czerwona. - Idę się powiesić...

- Nieee! - Szybko zaprotestował. - W sumie fajnie, że tak entuzjastycznie zareagowałaś. Myślałem, że się nie zgodzisz...

- Ja też tak na początku myślałam. - Przyznałam. - To chodź! Chcę być facetem!

- Kim jesteś!? I co zrobiłaś z Karoliną!?

- Wiesz, chyba się rozmyśli...

- Chodź na górę! - Krzyknął szybko Błękitek. Chwycił mnie za rękę i poszliśmy za górę. (nie, w dół kurwa) nagle zaczęłam się lekko stawiać. Nagle zaczęłam się bać. Nagle zdałam sobie sprawę, że to jednak zły pomysł. Nagle uświadomiłam sobie, jak to będzie zajebiste, gdy to ja będę same. Zaczęłam się jednak śmiać. To było takie fajne. - To tak, ty musisz wypić tylko jeden łyk. - punkt za składność zdania. - To sprawi, że będziesz chłopakiem tylko przez półtorej godziny. Natomiast, dla mnie jest reszta, na jutro. - I wszystko jasne wzięłam jeden łyk świecącego płynu. Smakował jak połączenie marchewki i truskawki. Ciekawe dlaczego...? Fuck, czy to jest nawiązanie do chuja i pochwy!? Serio?!

- Dobre. - Skomentowałam. Nagle zaczęłam się zmieniać. Urosłam może z dziesięć centymetrów. A reszta... To ten... Niepotrzebnie skreślić.

- Wow... Karol jesteś piękny. - Powiedział Candy.

- Weź, przez Ciebie czuje się teraz jak gej. - Zaśmiałam się mocno, gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Zaczęłam za przepraszeniem wyć. Ta cała sytuacja była tak bardzo pojebana, że myślałam, że zaraz zaliczę glebę. Nagle Błękitek wypił resztę tej substancji. Stał się znów kobietą i był ode mnie sporo wyższy.

- Jakiś ty uroczy! - Krzyknęłam na jego widok. - I taki se... - Ugryzłam się ponownie w język. Zaczęłam załamana walić łbem o ścianę.

- Dlaczego takich rzeczy mi nie mówisz, gdy jesteśmy normalni!? - Lekko się oburzył. - I tak! Wiem, że jestem sexy!

- Bo... - Zaciełam się. - Eee... Du ju spik inglisz?

- Tsa... A teraz chodzi do łóżka! - Krzyknął zdecydowany.

- PRZEZ CIEBIE CZUJE SIĘ JAK LESBA I GEJ JEDNOCZEŚNIE! - Także Krzyknęłam.

- Ja nie, jestem bi.

- Zaraz co?

- Karol chodź do łóżka!!! - Krzyknął po raz drugi, a ja wiedziałam, że nie mam wyboru. Poszliśmy do Naszej sypialni.

- Boję się! - Zaczęłam się śmiać. Cane przewrócił oczami.

- Będzie fajnie! Chyba! - Spojrzał na mnie wyczekująco. - Rozbieraj się misiek! - O Jezu. Zdjęłam szybko bluzkę... Ale potem szybko zakryłam się. - Nie masz cycków idioto! - Fakt... Kurwa... Ale fajnie. - Chociaż za bycia dziewczyną też ich nie miałaś... - Dzięki wiesz.

- Jakie to zajebiste! - Zaczęłam skazać po całym pomieszczeniu. Nic mnie nie boli! GŁAHAHAHAHA.

- Wiem... - Mruknął patrząc na mnie z politowaniem. Potem zdjęłam spodnie i stanęłam przed lustrem.

- WOOOW - Krzyknąłam. - Normalnie bije ode mnie seksapil na kilometr!

- Karol co Ci się stało? xD - Zapytał roześmiany z mojej reakcji.

- Dostałam głupawki okej? - Położyłam się na łóżku na brzuchu. Nagle poczułam jak ktoś mi siada na plecach. - Błękitek zejdź. - Znów się zaśmiałam. Zaraz tu umrę po prostu!

- Nie! Będę Cię ujeżdzać! - Zawyłam jak koń na jego słowa.

- Nie tak szybko! - Szybko (hehe) obróciłam się o 180 stopnia, a Cane bez refleksu no bywa, więc spadł z łóżka. Usiadłam, by sprawdzić czy żyje. Niestety lub stety żył. Szybko wstał i usiadł moich kolanach okrakiem, potem zdjął bluzkę. Chwilę patrzyłam się na jego biust. Swoimi rękoma Błękitek trzymał mnie za kark. - Candy?

- Hm?

- Wiec, że to co teraz robię nie zależy od mojego zdrowego rozsądku. - Mruknęłam i lekko go popchnęłam. Upadł plecami na miękkie łóżko, by zdziwiony moją nagła w śmiałością, ale to niezbyt mnie teraz interesowało. Byłam jakby w trasie, chciałam go teraz, jednakowoż wcześniej chciałbym się trochę nad nim popastwić. Zawisłam na Nim. Nasze twarze dzielilły dosłownie centymetry.

Pieprzone hormony

- Taka wersja Karoliny bardziej mi się podoba. - Zamruczał niczym kotek. Prychnęłam na te słowa.

- Zobaczy, jutro będę chciała wpaść pod pociąg za to co zrobie. - Burknęłam ale w moim głosie dało się wyczuć rozbawienie.

- Dlaczego? - Jęknął żałośnie. Potem poparł się trochę łokciami, przez co zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Pocałował mnie w bardzo zachłanny sposób. Na początku czułam się trochę niezręcznie z faktu, że całuję się z kobietą, ale to szybko minęło, bo oddałam się w całości przyjemnemu uczuciu. Błękitek przegryzał lekko moją dolną wargę, oczywiście ja nie byłam mu dłużna. Powoli przejechałam językiem po jego dolnej wardze. - Jak ty mnie podniecasz... - Mruknął w bardzo kuszący sposób. - Całowałaś się kiedyś po francusku?

- Tak, raz. - Jego wyraz twarzy trochę spochmurniał. - Z Willem. - Dobra teraz to on był wkurwiony.

- Grr, udowodnie Ci, że ja robię to sto razy lepiej! - Warknął pewny siebie i znów zbliżył Nasze usta do siebie. Zaczął całować mnie po francusku. Przyznam byłem zielona w tym ehem sposobie, starałam się naśladować swoimi ruchami Candy'ego, ale nie wychodziło mi to za... Że tak powiem... Profesjonalne. On był po... Dłuższych szkoleniach, więc zna się na tym ja mało kto. A ja? Byłam tylko zwykłą Karoliną z przeciętnym życiem. - I jak? - Zapytał, gdy skończyliśmy, lekko dyszał co sprawiało, że moje podniecenie sięgało zenitu.

- Było okej. - Rzekłam starając się opanować napad śmiechu. Oczywiście znów robiłam go w bambuko! To był najgenialniejszy pocałunek, jaki kiedykolwiek przeżyłam! Ale nie powiem mu tego! Jeszcze mi kurwa egoizmu dostanie!

- Skoro tak mówisz... - Westchnął teatralnie. - Mógłbym Cię o coś poprosić? - Wydawał się tym trochę zmieszany, ale był pewny swoim słów.

- O co? - Zapytałam zaciekawiona jak małe dziecko, które po raz pierwszy widzi nowego szaisunga.

- Zrobisz mi malinkę...? - Spojrzał gdzieś w bok. Jakby bał się mojej odpowiedzi. Ja tylko uśmiechnęłam się łobuziersko. Złapałam go za ręce kę i umieściłam jej nad jego głową. Następnie przybliżyłam się do jego obojczyk. Zacząłem delikatnie przegryzać jego ciepłą skórę, ssać, lizać i zachaczać zębami. W odpowiedzi dostawałam ciszę pomruki, które należały wiadomo jakie osoby. Po naprawdę długiej chwili oderwałam się od niego, patrzyłam z dumą na ciemno różowy ślad. Potem rozkoszowałam się widokiem zadowolonego chłopaka (?). Wydawał się naprawdę szczęśliwy z tego co robimy.

- Too... Co teraz? - Zapytałam najbardziej kuszącym głosem, na jaki było mnie stać.

- A co byś chciała?

- Nie wiem, wiesz? Bo jestem w tej dziedzinie bardzo tak doświadczona, i znam tak szeroki wachlarz możliwości, że nie wiem co wybrać. - Wyczuj sarkazm. W sumie, to tylko głupi, by go nie wyczuł!

- Szeroki wachlarz możliwości powiadasz? - Uśmiechnął się szeroko. To wygląda starasznie! Znowu zawyłam jak kuń. Kurde, chyba będę musiała kupić księżke po tytułem 1001 wymówek

- Jezu, mów, co teraz?

- Jakby tutaj był Jezus, to by powiedział, żebyś poczekała do ślubu. - Westchnęłam ciężko jak... Młoteczek... Błękitka. Spojrzałam na niego wyczekująco. - Co się na mnie patrzysz? A ty duecie, to teraz ty jesteś tym dominującym. - GŁAHAHAHA. JA!? DOMINUJĄCYM!? CZYLI, ŻE SAME!? CZY HITASHI!? KUFFA! DOBRA! BŁĘKITEK SZYKUJ SIĘ NAAAA... TO!!!

Continua a leggere

Ti piacerà anche

4.9K 315 40
Wiadomości Stray kids czasem też opisówki w celach humorystycznych : 3 Shipy: Hyunlix Minsung Jeongchan Może Changmin
5.7K 318 20
"Niech los rzuci nas w ciemność, a ja i tak pójdę za tobą, bo tam jest światło naszej miłości." Koszmar przyjaciół z Duskwood dobiega końca. Mia, któ...
79.4K 2.7K 44
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
7K 471 21
Młody kierowca Formuły 1 i wyśmienita tenisistka. Co ich połączy? A raczej co im w tym przeszkodzi. Życie rzuca nam wiele kłód pod nogi, a tej dwójce...