Two Of Us ✓

By hyerimark

58K 4.6K 1.1K

Yoon Jihye niegdyś była znaną modelką, miała u stóp cały świat, ludzie ją podziwiali, a młode dziewczyny chci... More

✾Bohaterowie✾
Rozdział ✾ 1
Rozdział ✾ 2
Rozdział ✾ 3
Rozdział ✾ 4
Rozdział ✾ 5
Rozdział ✾ 6
Rozdział ✾ 7
Rozdział ✾ 8
Rozdział ✾ 9
Rozdział ✾ 10
Rozdział ✾ 11
Rozdział ✾ 12
Rozdział ✾ 13
Rozdział ✾ 14
Rozdział ✾ 15
Rozdział ✾ 16
✾Epilog✾
▪informacja▪
Rozdział ✽ 1
Rozdział ✽ 2
Rozdział ✽ 3
Rozdział ✽ 4
Rozdział ✽ 5
Rozdział ✽ 6
Rozdział ✽ 7
Rozdział ✽ 8
Rozdział ✽ 10
Rozdział ✽ 11
Rozdział ✽ 12
Rozdział ✽ 13
Rozdział ✽ 14
Rozdział ✽ 15
Rozdział ✽ 16
✽Epilog✽

Rozdział ✽ 9

812 79 17
By hyerimark

Jihye śmiać się chciało, gdy przyglądała się Haneul, która już od rana zachowywała się tak, jakby naprawdę przedawkowała cukier, a wszystko przez to, że tego dnia miała odbyć się premiera solowej płyty Jiyonga i nowego teledysku. Jihye również była ciekawa utworów narzeczonego i chwilami nawet miała ochotę go jakoś o nie podpytać albo jakimś sposobem wykraść z komputera, jednak wiedziała, że wtedy rozpętałaby się trzecia, a może także i czwarta wojna światowa. Nie pozostało jej więc nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość i czekać na oficjalną premierę płyty, tak jak to musiały robić wszystkie osoby niewtajemniczone w projekt Jiyonga.

Yoon wiedziała doskonale, jak wiele nerwów kosztowały narzeczonego przygotowania do premiery solowego albumu oraz światowej trasy koncertowej, która rozpocznie się kilka dni po ukazaniu się płyty. Wiedziała również, że pierwotnie ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej, ale oczywiście los bywa przewrotny i postanowił pokrzyżować plany Jiyonga. To, co przytrafiło się starszemu Seunghyunowi dotknęło wszystkich jego bliskich, ale chyba nikt tak bardzo nie przeżywał tego, jak właśnie Jiyong. I już nie chodzi nawet o to, że afera dotycząca najstarszego członka Big Bang, pozmieniała jego plany comebacku, które obejmowały wydanie trzech teledysków. Kwon był wprost zdruzgotany tym, co spotkało jego najlepszego przyjaciela. Przecież byli dla siebie jak rodzina, a teraz Seunghyun znalazł się w poważnych tarapatach i wszyscy czuli ogarniającą ich bezradność.

Jihye wciąż nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Chyba tylko raz widziała Seunghyuna, jak popalał marihuanę podczas jakieś imprezy w jego domu, jednak nie sądziła, że odważy się znów sięgnąć po to świństwo. Przecież kilka lat temu wybuchła afera, gdy Jiyong został posądzony o palenie marihuany w japońskim klubie. Jemu udało się z tego wybrnąć. Niestety dowody przeciwko Seunghyunowi były na tyle mocne, że chyba tylko cud uratowałby go przed poniesieniem konsekwencji swojej bezmyślności.

Jihye z jednej strony było szkoda przyjaciela, bo doskonale wiedziała, jak wygląda showbiznes i czasami człowiek desperacko szuka szybkiej ucieczki przed problemami. Z drugiej strony jednak czuła ogromne rozgoryczenie i żal do Seunghyuna, ponieważ swoimi bezmyślnymi czynami sprowadził kłopoty nie tylko na siebie, ale także na chłopaków z zespołu.

Sprawa wyszła na jaw w najmniej odpowiednim momencie i po prostu nie mogła przeboleć tego, że stało się to na kilka dni przed comebackiem Jiyonga. Bała się nawet, że dyrektor zdecyduje się wszystko przełożyć na inny termin, ale zbyt wiele by na tym stracił, a wiadomo, że pieniądze są najważniejsze.

– Mamo! Która godzina? – zapytała zniecierpliwiona Haneul, wskakując na kanapę obok Jihye.

– Osiemnasta – odpowiedziała i zaraz sięgnęła po laptopa, który już od pół godziny stał włączony na stoliku, czekając na odpowiedni moment.

Jihye odświeżyła profil Big Bang na stronie YouTube i aż serce szybciej jej zabiło, gdy zobaczyła teledysk Jiyonga. Ekscytacja mieszała się z dziwnym niepokojem, bo przecież nie wiedziała, czego dokładnie może się spodziewać po nowym utworze narzeczonego. Zazwyczaj dawał jej do posłuchania fragmenty nowych piosenek, ale tym razem wszystko trzymał przed nią w tajemnicy, jakby bojąc się jej reakcji. Nic więc dziwnego, że i Jihye w końcu dopadły wątpliwości.

Przez cały czas trwania piosenki Jihye nieświadomie zaciskała lewą dłoń w pięść, boleśnie wbijając sobie paznokcie w delikatną skórę. Była tak skupiona na utworze, że nic innego nie miało w tamtej chwili znaczenia. Nieco załzawionymi oczami wpatrywała się w ekran komputera, nie mogąc się nadziwić delikatności teledysku. Spodziewała się mocniejszego brzmienia, a tymczasem cała piosenka opierała się na przyjemnych dla ucha dźwiękach fortepianu, co idealnie pasowało do dość smutnego tekstu.

– Mamo, dlaczego tatuś jest tutaj taki smutny? – spytała Haneul, ciągnąc Jihye za rękaw jej swetra. – Ta piosenka jest taka smutna. Dlaczego?

– Nie wiem, kochanie, będziesz musiała go o to zapytać – odpowiedziała Yoon i posłała córce lekki uśmiech.

Oczywiście Jihye doskonale wiedziała, dlaczego tekst piosenki był taki smutny. W końcu sama przyczyniła się do jego napisania, więc jak mogłaby tego nie wiedzieć? Wolała jednak nie mówić tego na głos, zwłaszcza przy córce, bo akurat ta wiedza do niczego jej nie była potrzebna.

Z zamyślenia wyrwał ją głośny dzwonek telefonu. Jako pierwsza sięgnęła po leżącą na stoliku komórkę, uprzedzając w tym Haneul, która zapewne również chciała porozmawiać z tatą, by wypytać go o szczegóły nowej piosenki. Wolała jednak, żeby nie torturowała Jiyonga mnóstwem pytań, bo pewnie sam i tak miał już wystarczająco dużo stresów w związku ze zmianą planów dotyczących comebacku.

– Widziałaś? – spytał na wstępie cichym głosem.

Jihye wstała z kanapy i udała się do kuchni, by móc na spokojnie porozmawiać z narzeczonym. I tak doskonale wiedziała, że Haneul będzie podsłuchiwać, bo przecież akurat do tego to ona była stworzona.

– Widziałam. Piękny teledysk. Piosenka zresztą też.

– A resztę słuchałaś?

– Jeszcze nie. Na razie obejrzałyśmy tylko teledysk – powiedziała i obejrzała się przez ramię, bez problemu dostrzegając czającą się za ścianą córkę. – Jak się czujesz? Spałeś coś w ogóle?

– Jakieś dwie godziny. Za dużo stresu. – Jiyong westchnął cicho. – Muszę kończyć, bo za dziesięć minut jadę na spotkanie z organizatorami koncertu.

– Uważaj na siebie, oppa.

Jihye niechętnie zakończyła połączenie i odłożyła telefon na kuchenny blat, po czym obejrzała się za siebie i posłała córce lekki uśmiech.

– Tata jest teraz zajęty, ale zobaczymy się z nim po jego koncercie – powiedziała Yoon, na co Haneul otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia i po chwili pisnęła radośnie, zaraz podbiegając do mamy i mocno się do niej przytulając. No tak, w końcu do tej pory Jihye słowem nie wspomniała o tym, że pójdą na koncert w Seulu, który jednocześnie był otwarciem światowej trasy koncertowej Jiyonga. – Chyba nie myślałaś, że ominęłybyśmy koncert taty. Ale masz mu o tym nie mówić, bo to ma być dla niego niespodzianka, dobrze? – poprosiła Jihye, patrząc z góry na córkę.

– Dobrze mamo! – Haneul podskoczyła wesoło i spojrzała na brzuch mamy, marszcząc przy tym czoło. – Kiedy dzidziuś wyjdzie z twojego brzuszka?

– Jeszcze musimy na niego troszkę poczekać. – Jihye uśmiechnęła się promiennie i pogładziła córkę po włosach, które tego dnia miała uczesane w pięknego francuza. – Kochanie, zajmiesz się sobą przez chwilę? Muszę zadzwonić do pani Nam, a później możemy zagrać w jakąś grę planszową. Co ty na to?

– Tak!

Haneul zaraz pobiegła do swojego pokoju, a Jihye z kolei wzięła do ręki telefon i wybrała numer do byłej szefowej. W duchu modliła się, żeby znalazła chwilę czasu na rozmowę i zgodziła się wysłuchać jej żałosnego lamentu.

– Jihye, kochana, jak miło, że dzwonisz! – powiedziała zachwycona kobieta, wprawiając dziewczynę w zdezorientowanie. – Czy coś się stało?

– Nie, wszystko u mnie w porządku. – Yoon odchrząknęła nerwowo i przysiadła na kuchennym blacie, przy okazji sięgając po kubek z wodą mineralną. – Chciałam z panią o czymś porozmawiać. Znajdzie pani dla mnie chwilę?

– Oczywiście! Dla ciebie, złociutka, zawsze. Mów, co się dzieje.

– Chodzi o pracę w pani butiku. – Jihye odstawiła naczynie na bok i potarła palcami czoło. – Znalazłoby się dla mnie jakieś zajęcie?

– A czy ty przypadkiem nie miałaś odpoczywać? – zapytała rozbawiona pani Nam, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że Jihye nie jest osobą, która potrafi wysiedzieć w domu. Nie chodzi o to, że musi być w ciągłym ruchu, ale o to, żeby mieć jakiekolwiek zajęcie. Wiadomo, że im człowiek ma więcej wolnego czasu, tym więcej myśli o niepotrzebnych rzeczach. – Jeśli masz ochotę, to możesz jutro przyjechać do butiku. Chyba miałabym dla ciebie pewną propozycję, ale wolałabym nie omawiać tego przez telefon.

– Dobrze. Przyjadę do butiku, jak odwiozę Haneul do przedszkola. Bardzo pani dziękuję! – powiedziała podekscytowana Jihye, czując nieopisaną ulgę, ponieważ wcześniej bała się, że pani Nam nie będzie taka chętna na ponowne nawiązanie z nią współpracy. – W takim razie do zobaczenia jutro.

– Do zobaczenia, złociutka! – pożegnała się pogodnym głosem kobieta i zakończyła połączenie.

Yoon zaśmiała się pod nosem, w głowie wciąż przetwarzając słowo „złociutka". Pani Nam często się tak do niej zwracała, gdy jeszcze razem pracowały w butiku. Z początku było to strasznie irytujące, bo Jihye ogólnie nie przepadała za takimi zwrotami, jednak po czasie przyzwyczaiła się do tego. Musiała też przyznać, że było to w jakiś sposób urocze i miłe. Nawet mama się tak do niej nigdy nie zwracała, a tymczasem szefowa nazywała ją swoją „złociutką".

Jaki to los bywa czasami przewrotny.

Po odwiezieniu Haneul do przedszkola, Jihye postanowiła pojechać od razu do butiku pani Nam, by porozmawiać z nią o ewentualnej współpracy. Była jednocześnie podekscytowana i zdenerwowana, bo w sumie nie wiedziała, czego spodziewać się po tym spotkaniu. Bardzo chciała wrócić do pracy, bo od siedzenia w domu naprawdę zaczynała wariować. Co prawda obiecała Jiyongowi, że nie będzie się przemęczać i dlatego też zwolniła się z butiku, jednak teraz doszła do wniosku, że w ogóle nie przemyślała swojej decyzji.

Przecież kiedy Jiyong wyjedzie w trasę, to ona oszaleje z samotności. Haneul większość dnia spędzała w przedszkolu, w niektóre dni chodziła na dodatkowe zajęcia z tańca i plastyki, więc Jihye była zdana na własne towarzystwo. Wiadomo, że gdy dziecko się urodzi, to cały ten spokój magicznie zniknie, ale do rozwiązania ciąży pozostało jeszcze trochę czasu, więc spokojnie będzie mogła popracować.

– Dzień dobry! – przywitała się Jihye, gdy tylko przekroczyła próg butiku.

– Jihye! – zawołała pani Nam, wyłaniając się zza wieszaka z ubraniami. – Jak miło cię widzieć.

Jihye zdziwiła się, gdy kobieta przytuliła ją na powitanie, jednak zaraz się opamiętała i odwzajemniła uścisk. Kiedy pani Nam odsunęła się od niej, posłała jej promienny uśmiech, nie kryjąc radości z tego spotkania.

– Chodź na zaplecze. Dziewczyny dopilnują sklepu, prawda? – zwróciła się do młodych pracownic, które w odpowiedzi pokiwały głowami, zaraz wymieniając między sobą porozumiewawcze spojrzenia, co nie umknęło uwadze Jihye. – Napijesz się czegoś?

– Może być herbata – powiedziała Yoon, siadając na krześle przy okrągłym stoliku, który znajdował się w kącie pomieszczenia dla pracowników.

– Jak się czujesz, kochana? – Pani Nam spojrzała z troską na dziewczynę i uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. – Niedługo chyba poród, prawda?

– Termin wyznaczony mam na połowę sierpnia – odpowiedziała, gładząc się po brzuchu. – Trochę jestem tym przerażona, ale jednocześnie cieszę się, że już niedługo go zobaczę.

– Czyli to syn, tak? – Kobieta postawiła przed Jihye filiżankę z zieloną herbatą i znów się uśmiechnęła. – Gratuluję. Jiyong pewnie się cieszy, że będziecie mieć syna.

– Tak, chociaż pewnie z drugiej córki też byłby zadowolony. Gorzej z Haneul. Wątpię, żeby chciała mieć siostrę, bo bałaby się, że już przestanie być księżniczką Jiyonga – zaśmiała się dziewczyna i upiła łyk herbaty. – A jak pani sobie radzi? Widzę, że interes kwitnie.

– O tak. Na to absolutnie nie mogę narzekać – powiedziała zadowolona i usiadła naprzeciwko Jihye. – Niedawno syn wpadł na pomysł, żeby otworzyć sklep internetowy. Wiem, że to teraz bardzo popularne i nieraz ludzie wolą robić zakupy w taki sposób. To zrozumiałe, bo przecież wszyscy są tacy zabiegani – westchnęła cicho. – I teraz czas na moją propozycję pracy dla ciebie. – Uśmiechnęła się promiennie. – Może chciałabyś się zająć sklepem internetowym? Co prawda mój syn się tym zajmuje, ale zawsze przyda mu się ktoś do pomocy. Mogłabyś pracować z domu, a w twoim stanie to idealne wyjście.

– Mówi pani poważnie? – Jihye otworzyła szeroko oczy, z niedowierzaniem patrząc na kobietę.

– Oczywiście! Czemu miałabym sobie żartować? – zaśmiała się i pokręciła głową z rozbawieniem. – Mogłabyś też w wolnej chwili szukać nowych wspólników. Mam przygotowaną taką listę, ale jeszcze nie miałam czasu do nich podzwonić.

– Och, ja za to mam mnóstwo czasu, więc chętnie się tym zajmę – powiedziała zadowolona Yoon, nie mogąc przestać się uśmiechać. – Od kiedy mogłabym zacząć?

– Może od poniedziałku? W weekend przygotuję wszystkie dokumenty i w poniedziałek przyjedziesz tutaj, żeby wszystko podpisać, dobrze? Poproszę syna, żeby przyjechał i wyjaśnił ci, na czym będą polegały twoje obowiązki.

Jihye pokiwała głową na zgodę, wciąż nie mogąc uwierzyć, że dopisało jej tak wielkie szczęście i pani Nam ponownie wyciągnęła do niej pomocną dłoń. Gdyby każdy był tak dobrym człowiekiem, to ten świat wyglądałby o wiele lepiej.

Po koncercie otwierającym światową trasę koncertową Jiyong czuł jednocześnie ogromną euforię, jak i zmęczenie, które powoli przejmowało kontrolę nad jego ciałem. Marzył jedynie o tym, by wziąć długi prysznic i położyć się do łóżka. Tylko myśl o powrocie do domu dodawała mu na tyle energii, by jeszcze w miarę funkcjonował.

Będąc niedaleko garderoby, zobaczył czekającego na korytarzu menadżera. Jiyong posłał mu lekki uśmiech i głośno westchnął, gdy ten otworzył przed nim drzwi pokoju.

– Czyli teraz do domu, tak? – zagadał menadżer, obserwując uważnie każdy ruch Kwona.

– Tak. Nareszcie zobaczę się z moimi dziewczynami – powiedział brunet i ponownie się uśmiechnął, jednak tym razem kompletnie nie musiał się do tego zmuszać.

– Jakimi dziewczynami?

Jiyong podskoczył w miejscu przestraszony i obejrzał się za siebie, zatrzymując wzrok na stojącej za kanapą Haneul. Zdziwiony zmarszczył mocno czoło, zupełnie nie spodziewając się swojej córki w tym miejscu. Po chwili dołączyła do niej Jihye, która również chowała się za kanapą.

– Niespodzianka? – Dziewczyna wyglądała na lekko zmieszaną dziwną reakcją narzeczonego.

– Tato, o jakie dziewczyny chodziło! – drążyła dalej Haneul, przeciskając się na siłę między mamą a kanapą. Gdy uwolniła się z potrzasku, podeszła do Jiyonga i oburzona założyła ręce na klatce piersiowej.

– Kochanie, chodziło mi o was – zaśmiał się Kwon, kucając przed córką. – Przecież to wy jesteście moimi jedynymi dziewczynami – dodał i palcami ścisnął nosek dziewczynki, która na ten gest zachichotała głośno i przytuliła się do taty.

– Fuj, śmierdzisz – mruknęła po chwili, natychmiast odsuwając się od Jiyonga. Zatkała nos palcami i z obrzydzeniem spojrzała na przepocone ubrania taty. – Musisz się wykąpać.

– Haneul, nie bądź niemiła – odezwała się rozbawiona Jihye, podchodząc do córki i narzeczonego. Pogładziła dziewczynkę po uplecionych w dwa warkocze włosach i przeniosła wzrok na Jiyonga. – Świetny koncert.

– Dzięki. – Kwon wytarł ręcznikiem mokre od potu włosy i uśmiechnął się narzeczonej. – Dlaczego nie powiedziałaś, że przyjdziecie na koncert? Jak w ogóle zdobyłyście bilety?

– Mam swoje sposoby – powiedziała Jihye i puściła menadżerowi oczko, co oczywiście nie umknęło uwadze Jiyonga. – Chyba nie myślałeś, że przegapimy twój pierwszy koncert – zwróciła się do narzeczonego i zacmokała cicho, palcami odgarniając z jego twarzy mokre kosmyki czarnych włosów. – Nie cieszysz się, że przyszłyśmy?

– Oczywiście, że się cieszę – wyszeptał chłopak i przymknął na chwilę powieki, gdy Jihye pogładziła opuszkami palców jego policzek. – Nie proponowałem ci tego, bo przecież masz odpoczywać, a nie chodzić na moje koncerty. Tutaj jest tyle ludzi, coś mogło ci się stać.

– Byłam pod dobrą opieką – zaśmiała się i przytuliła Jiyonga, nie zważając na to, że cały był spocony po koncercie i nie pachniał fiołkami. – Tęskniłam za tobą, oppa – wyszeptała mu na ucho, by tylko on mógł to usłyszeć.

Jiyong jedynie pokiwał głową, nie będąc w stanie wypowiedzieć choćby jednego słowa. Ostatnie dni były naprawdę ciężkie i działy się z nim bardzo dziwne rzeczy. Dlatego nie wracał do domu, dlatego wolał siedzieć w pustym studiu, bojąc się, że te wszystkie demony siedzące w jego głowie znajdą wyjście i zaatakują także Jihye. Wiedział, że swoim zachowaniem rani narzeczoną, jednak nie chciał jej narażać na dodatkowy stres. A wiedział, że wizyta w domu mogłaby się różnie skończyć i po prostu wolał nie ryzykować.

– Zbieraj się, oppa, wracamy do domu – powiedziała Jihye, odsuwając się w końcu od chłopaka. Posłała mu promienny uśmiech i skinęła głową na leżące na kanapie czyste ubrania. – Tylko się przebierz. Prysznic weźmiesz w domu.

W czasie, gdy Jiyong układał Haneul do snu, Jihye postanowiła przygotować mu relaksującą kąpiel, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo tego potrzebował. Przez całą drogę do domu praktycznie słowem się do siebie nie odzywali, ale i tak w samochodzie panował chaos przez Haneul, która nadawała jak katarynka. Praktycznie ani na chwilę buzia jej się nie zamykała i ciągle przeżywała koncert Jiyonga, to znów zachwycała się jego nowym teledyskiem, zadając przy tym tyle pytań, że ostatecznie chłopak odpowiedział zaledwie na kilka.

– Tego mi było trzeba – powiedział cicho Jiyong, wchodząc do salonu, w którym czekała na niego Jihye. Widząc stojący na stoliku kubek z herbatą, uśmiechnął się do narzeczonej i usiadł obok niej na kanapie. – Kąpiel potrafi zdziałać cuda – westchnął, sięgając po napój.

Jihye uśmiechnęła się do chłopaka i oparła głowę o zagłówek kanapy, nogi z kolei kładąc na udach bruneta. Czując na łydkach przyjemny dotyk palców narzeczonego, na moment zamknęła oczy, całkowicie poddając się tej chwili.

– Jak ci się podobają moje nowe piosenki? – zapytał w końcu, przerywając tym samym panującą w salonie ciszę.

– Bardzo fajne – stwierdziła i spojrzała na Jiyonga, który teraz nerwowo obracał w dłoniach kubek z herbatą. – Odwaliłeś kawał dobrej roboty, oppa.

– Dzięki. – Jiyong oparł się plecami o kanapę i upił łyk herbaty.

Pomyśleć, że jeszcze rok temu po swoim solowym koncercie pewnie pojechałby z ekipą do jakiegoś klubu, by uczcić otwarcie trasy, a teraz o wiele bardziej wolał siedzieć na kanapie z narzeczoną i pić zwyczajną herbatę. Niby takie nic, a dla niego znaczyło tak wiele.

– Naprawdę czujesz się taki samotny, jak to opisałeś w Superstar? – spytała po chwili, wlepiając uważne spojrzenie w bruneta. – Naprawdę było aż tak źle, że uznałeś kota za swoje jedyne towarzystwo?

– Kochanie, to był dla mnie ciężki okres – wyjaśnił Jiyong, jednak nie znalazł w sobie odwagi, by spojrzeć na Jihye. – Miałem w głowie okropny mętlik myśli i chwilami nie umiałem nad tym zapanować.

– To dlaczego nie wróciłeś do domu, oppa? – W głosie Yoon dało się wyczuć nutkę rozgoryczenia. Nie chciała robić Jiyongowi niepotrzebnych wyrzutów; chciała jedynie poznać prawdę, dlaczego w ostatnich tygodniach tak bardzo uciekał przed jej towarzystwem.

– Bo nie chciałem cię niepotrzebnie martwić – wyszeptał, nadal wpatrując się w nieokreślony punkt na znajdującej się naprzeciwko niego ścianie. – Wolałem siedzieć w studiu i nagrywać, byleby tylko nie przyprowadzać tych demonów do domu.

Jihye poczuła, jak jej serce zaczyna szybciej bić. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Była pewna, że przyczyną wiecznej nieobecności Jiyonga był po prostu pracoholizm, a on najzwyczajniej w świecie chronił ją i Haneul przed tym, co siedziało w jego głowie. A była pewna, że ostatnio bardzo wiele się w niej działo.

Yoon nie dostrzegła momentu, w którym po jej policzkach zaczęły spływać pierwsze łzy. Siedziała tak w bezruchu, jedynie patrząc na Jiyonga, który dopiero po dłuższej chwili odważył się na nią spojrzeć.

– Hej, dlaczego płaczesz? – Kwon odstawił kubek na stolik i przysunął się do Jihye, palcami ścierając z jej policzków łzy. – Kochanie, co się dzieje?

– Nic, po prostu uświadomiłam sobie, jak beznadziejną narzeczoną jestem – wyszeptała zapłakana, pozwalając Jiyongowi odebrać sobie kubek z herbatą, który z kolei postawił na stoliku.

– Nie wygaduj bzdur, Jihye – powiedział łagodnym głosem chłopak i objął Yoon ramionami, mocno do siebie przytulając. – Dlaczego tak w ogóle mówisz, co?

– Bo taka jest prawda – załkała, wtulając twarz w koszulkę bruneta. – Powinnam była być przy tobie, gdy tego potrzebowałeś, ale byłam tak skupiona na sobie, że nie dostrzegałam, jak bardzo potrzebujesz pomocy.

– Skarbie, to była moja decyzja, okay? – Jiyong odsunął od siebie Jihye i znów pogładził dłońmi jej delikatnie zarumienione policzki, ścierając z nich łzy, które nieustannie wypływały z kącików oczu dziewczyny. – Specjalnie ci o niczym nie mówiłem, bo wiem jak bardzo byś się tym wszystkim przejęła, a po prostu nie chciałem cię martwić.

– Ale powinieneś był – wymruczała i pociągnęła cicho nosem. – Jestem twoją narzeczoną, twoją rodziną i chcę zawsze wiedzieć, co się z tobą dzieje. Nawet jeśli to będzie coś przerażającego.

– Dobrze.

– Żadne dobrze, Jiyong. – Jihye spojrzała z wyrzutem na chłopaka, a on już wiedział, że nie ma co się z nią sprzeczać, zwłaszcza że zwróciła się do niego po imieniu. – Chcę zawsze o wszystkim wiedzieć, rozumiesz? O każdym, nawet najmniejszym, demonie, który siedzi w twojej głowie – wyszeptała i położyła dłonie na policzkach narzeczonego, wpatrując się przy tym w jego ciemne oczy. – Nie chcę, żebyś był z tym wszystkim sam.

– Obiecuję, że od teraz nie będę miał przed tobą żadnych tajemnic – powiedział Jiyong i uśmiechnąwszy się do Jihye, mocno ją do siebie przytulił.

Continue Reading

You'll Also Like

63.5K 1.9K 30
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...
449K 51.8K 32
🍊 Choć miłość Callie i Freda jest silniejsza niż kiedykolwiek, silniejszy niż kiedykolwiek jest też Voldemort. Nadchodzą ciemne czasy, które wymagaj...
3.4K 73 16
Preferencje z postaciami, z dosyć ciepło wspominanej serii lalek, od Mattel. Preferencje są dla czytelników obu płci. (Uwaga kilka rozdziałów jest o...