Daddy

By Unlucky_Fellow

426K 12.8K 6.7K

Treść książki może być nieodpowiednia dla niektórych użytkowników. Cała fabuła opowiada o chorym związku międ... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Dziękuję (Update)
Q&A

Rozdział 3

20.2K 469 364
By Unlucky_Fellow

Zaparkował w tym samym miejscu co rano. Calutka droga minęła nam w grobowej ciszy, ale po nim nie widziałam ani śladu wstydu czy poczucia winy. To ja byłam czerwona jak burak i zabijałam go spojrzeniem, lub dla odmiany patrzyłam w okno. Nie mogłam uwierzyć jak śmiał w ogóle podnieść na mnie rękę w pierwszy mój dzień na jego wychowaniu. Jeśli dalej tak pójdzie zgłoszę to.

Chciałam otworzyć drzwi, ale okazały się zamknięte. Powoli zwróciłam twarz w jego stronę, a kiedy zetknęłam się z jego uważnym spojrzeniem, cała krew odpłynęła mi z twarzy.

- Co, uderzysz mnie jeszcze raz? - Zapytałam, jednak głos mi się złamał i pokazałam po sobie przerażenie.

W odpowiedzi bardzo powoli się uśmiechnął i sięgnął dłonią, by odpiąć mi pas bezpieczeństwa. Skuliłam się w sobie.

- Źle mnie odebrałaś. Po prostu musisz być mi posłuszna. Wtedy będę Cię traktował jak moją małą księżniczkę - Z każdym słowem odrobinę obniżał głos, przez co serce zaczęło mi bić szybciej.

Odblokował drzwi. Wysiadłam na miękkich nogach i zaczekałam aż wyciągnie zakupy z bagażnika. Ruszyliśmy do domu.

Zastała nas cisza, więc Darcy musiała być nieobecna. Dan wyniósł ubrania na górę, najpewniej do mojego pokoju. Nie chciałam iść za nim. Stałam jak słup soli na białym dywaniku tuż obok akwarium z egzotycznymi rybkami, patrząc pusto jak tańczą wokół siebie mieniąc się na wszystkie kolory tęczy. Podświetlenie od dołu sprawiało, że mieniły się i wyglądały wręcz... Bajkowo.

- Fajne, co? Sam budowałem to akwarium - Usłyszałam.

Spojrzałam na schody. Dan stał na nich, opierając się o barierkę. Uważnie wertował mnie swoimi gadzimi, zielonymi oczami. W krwi zaczynała mi pulsować nienawiść i niechęć do jego osoby, choć sama się prosiłam nie słuchając go i zachowując w pewnym momencie jak rozwydrzone dziecko. Mimo wszystko - Mógł to załatwić inaczej niż sięganie po radykalne środki. Ja już nie mam pięciu lat.

Nie odpowiedziałam.

- Pomóc ci się wypakować? - Zapytał po chwili - Czy będziemy tak stać?

- Nie trzeba.

Skinął głową i zszedł na sam dół. Kiedy mnie mijał nie patrzył na mnie, ale przeszedł bliżej niż to wymagane. Po raz kolejny spaliłam buraka. Wyciągnął się na sofie. Ruszyłam po schodach do góry patrząc na własne stopy i wyklinając go w myślach.

- Zejdź do mnie proszę jak będziesz już gotowa - Mruknął, co ledwo, ale dosłyszałam.

Zamknęłam za sobą drzwi i wzięłam głęboki wdech patrząc na torby ustawione w rowniótkim rzędzie przy łóżku. Wcale nie miałam ochoty schodzić tam z powrotem. Miałam ochotę się wykąpać i utopić przy okazji.

Wepchnęłam moją walizkę pod łóżko, wątpię, że przyda mi się w najbliższym czasie. Otworzyłam szafę i ku mojemu zaskoczeniu, było w niej już pełno przesłodzonych ubranek. Dokładnie takich, jakie noszą lalki. Zmarszczyłam brwi. Kupił je wcześniej, czy to może nie są dla mnie... Przejrzałam je mniej więcej i były w podobnym stylu co te kupione dzisiaj. Masa falbanek, wstążek...

Zostawiłam sobie jasno różową bluzę oversize, białą spódniczkę, długie skarpetki i cieliste rajstopy, resztę schowałam do szafy. Wykopałam jeszcze z szuflady delikatną bieliznę z metką, mając pewność, że jest nowa. To był długi prysznic, siedziałam w wannie polewając się na przemian ciepłą i wrzącą wodą żeby tylko zmyć z siebie przykre doświadczenie z dzisiaj. W mojej łazience nawet kosmetyki były różowe, ale jeden krem do twarzy pokochałam całym sercem bo pachniał nieziemsko.

Nie wiedząc zbytnio co robić po wykąpaniu się i ogarnięciu, przemierzyłam pokój  mając nadzieję, że znajdę coś interesującego dla mnie, nie dla dziecka. Wszędzie były jakieś ohydne książki o księżniczkach a nawet znalazłam coś, co miałoby być moim pamiętnikiem. Poprzestawiałam kilka pluszaków i posiedziałam na szerokim parapecie. Okno wychodziło prosto na ogródek gdzie dostrzegłam huśtawkę i miejsce na grilla, a trochę dalej za drzewami rozpościerał się ocean. Obserwowałam horyzont myśląc o tym, co to za cyrk. Może zaadoptował nie tą dziewczynkę co trzeba? Albo myśli że jestem o wiele młodsza?

- Maja! - Usłyszałam głos Dannego jakiś czas później, wyrywający mnie z zamyślenia.

Opornie zeszłam na dół, modląc się w duchu żeby nie dowalił mi kolejnym głupim tekstem. Zastałam go w takiej samej pozycji w jakiej zostawiłam, rozwalonego na kanapie ale na początku zupełnie go nie poznałam.

- Wyglądasz ślicznie - Odstawił szklankę z brunatna cieczą na stół.

Jego czarne włosy teraz były mokre i zaczesane do tyłu. Już nie był ubrany garnitur - Teraz miał na sobie czarną bokserkę, zaś na jego zbudowanej klatce piersiowej spoczywał nieśmiertelnik. Opalone, ładnie zarysowane ramiona zdobiły tatuaże, tak samo zresztą dostrzegłam jeden na brzuchu, bowiem koszulka była nieco podwinięta. Nisko pod pępkiem, a jeszcze niżej niż gumka bokserek miał czarne spodnie od dresu. Spojrzałam mu z powrotem w oczy tak, jakbym dostała paraliżu. Uśmiechnął się przechylając lekko głowę na bok.

- Co jest córeczko?

- Eee - Zaczęłam, ale nie byłam w stanie skończyć. Mimowolnie spojrzałam znów w dół. Poniżej pępka, na twardym podbrzuszu dostrzegłam ledwo widoczne żyły. Na rękach miał bardzo widoczne, jakby dopiero co zrobił serię pompek.

- Darcy zostawiła ci w kuchni lasangne.

Zmusiłam się do uśmiechu, tak nieszczerego, jakiego jeszcze Pan Bóg nie widział i poszłam we wskazane miejsce. Co w niego wstąpiło? Przed chwilą był eleganckim gentlemanem a teraz? Siedzi sobie w salonie popijając jakąś berbeluchę. Ubrany jak... Ale... Ciało ma piękne... I chyba na tym się kończy. Ogolił się. Wyglądał młodziej.

Wzięłam talerz z porcją jedzenia i usiadłam przy stole. Jadłam powoli i gdyby nie fakt, że ugotowała to ta zołza, może by mi smakowało. Zobaczyłam na zegarze naściennym, że dochodzi trzecia popołudniu.

- Zmyj po sobie naczynia - Podskoczyłam w krześle. Spojrzałam w stronę źródła kobiecego głosu. Jak na zawołanie Darcy stanęła w progu, wyrastając zupełnie znikąd i wertując mnie uważnie wzrokiem.

Miała na sobie połyskującą bordową mini na ramiączkach a włosy upięła w eleganckiego a zarazem luźnego koka. Wyglądała jak na czerwonym dywanie. Podziwiałam ją a zarazem tak bardzo nienawidziłam...

- Sama se myj - Krzyknął Daniel z salonu. Musiałam spuścić wzrok na talerz żeby nie wybuchnąć śmiechem.

Kobieta przewróciła oczami, wzdychając przy tym głośno. Powoli wstałam od stołu i poszłam do salonu, aby jak najszybciej opuścić pomieszczenie, w którym byłybyśmy sam na sam.

- Siadaj - Powiedział i skinął głową na swoje kolana.

- Yym... Nie.

Popatrzył na mnie pytająco, więc po prostu uczyniłam to co chciał, niemal zwracając na niego tą cholerną lazanię. Czułam się niekomfortowo. Przysunął mnie bliżej siebie tak, że plecami dotykałam jego torsu. Wyrzeźbionego torsu. Jedną rękę trzymał na moim brzuchu a drugą na kolanie. Przesunął ją trochę wyżej, aż w końcu wylądowała na udzie kawałek pod spódnicą. Boże święty on mnie zaraz zgwałci na oczach swojej żony!

- Chciałabyś iść do szkoły? - Zapytał cicho tuż przy moim uchu.

Nie, nie, nie...

- Tak... Tatu... Tato... Tatusiu?

- Uwielbiam gdy mnie tak nazywasz - ścisnął moją nogę - Ale mniej się bój. Noo... Bój się ale mniej, rozumiesz - oparł się z powrotem zabierając ode mnie ręce, po czym pchnął mnie lekko do przodu. Nie wiem, czy chciał powiększyć dystans czy spojrzeć mi ma dupę. Zachciało mi się płakać.

Poczułam do siebie obrzydzenie. Poderwałam się i odwróciłam do niego. Uniósł jedną brew do góry.

- Przepraszam - Wyszeptałam łamiącym się wzrokiem. Nie wytrzymałam już tego.

Wzruszył ramionami i skupił się na telewizji. Usiadłam obok niego (trzymając bezpieczną odległość). Do salonu weszła Darcy, stając między nami a telewizorem. Nie dziwię się, że z nią jest. Mimo, że jej nienawidzę, naprawdę piękna z niej kobieta. Jej długie nogi nie potrzebowały szpilek, aby wyglądać obłędnie - Robiły wrażenie nawet w wiązanych sandałkach pod kolor sukienki i paznokci.

- Do pokoju - Rzuciła oschle w moją stronę.

- Sama idź do pokoju. Niech zostanie - Położył rękę na moim kolanie.

- Musimy pogadać.

- Moja córka nie może uczestniczyć w tej rozmowie?

- To nie jest twoja córka.

- Tak samo jak ty w każdej chwili możesz przestać być moją żoną.

- Daniel!

- Co?!

- Grzeczniej się do mnie odzywaj!

- A kim ty dla mnie jesteś? Matką?

- Wychodzę - Przewróciła oczami.

- Idź idź bo ci listonosz ucieknie - Wybuchnął śmiechem.

Mimo to, że Dan mnie przeraża, jego pyskowanie niemal doprowadzało mnie do głośnego śmiechu. Musiałam się bardzo powstrzymywać i zagryzać wargi.

Widać, że podskoczyło jej ciśnienie. Wyszła z mieszkania mocno trzaskając drzwiami.

- Nie przejmuj się nią - Powiedział cicho, jeżdżąc ręką w górę i w dół po moim udzie - To chyba jeszcze nie menopauza, więc pewnie jakaś choroba psychiczna.

- Mogę iść na górę? - Zapytałam drżącym głosem gdy jego dłoń powędrowała trochę za wysoko.

- Jasne - zabrał ją z mojej nogi - Za chwilę będę mieć gości. Poczytaj, pobaw się. Mamy męski wieczór. Lepiej nie schodź na dół.

- Okay.

Zamknęłam drzwi i prawie udusiłam się powietrzem. Usiadłam na łóżku i spróbowałam się uspokoić. Przynajmniej teraz będę miała chwilę aby ochłonąć i odpocząć pd naruszania mojej przestrzeni osobistej. Po kilku wdechach poczułam się znacznie lepiej, jednak moje serce nadal podskakiwało za szybko. Wyglądasz jak dziwka, przeszło mi przez myśl. Otworzyłam szafę i znalazłam piżamę. Przebrałam się i położyłam do łóżka.

Niech ten dzień się skończy.

Wpatrywałam się w sufit długi czas. Słyszałam na dole, że Daniela odwiedzili koledzy. Same męskie głosy, wskazujące na to, że świetnie się bawią. Cisza nastała po kilku godzinach, a na dworze zrobiło się ciemno. Kiedy już przysypiałam usłyszałam nierównomierne kroki, aż w końcu skrzypnięcie drzwi od pokoju.

- Kochanie śpisz? - Zapytał cicho.

- Nie - Odpowiedziałam natychmiast.

- Chodź, zrobiłem ci kąpiel - Zignorowałam to, że niedawno się kąpałam i wstałam z łóżka. Był pijany. Wolałam nie ryzykować.

Wyszłam z łóżka i poszliśmy razem do łazienki, nie mojej, a tej nieopodal prawdopodobnie ich sypialni. Tam popatrzył na mnie i uśmiechnął się, jednak jego wyraz twarzy wciąż pozostał nieodgadniony. Po chwili uważnego mierzenia mnie wzrokiem wyszedł zamykając drzwi.

Rozebrałam się i weszłam do wanny pełnej piany. Woda sięgała mi do piersi, a biały puch do brody. Oparłam się plecami o brzeg. Czułam się niesamowicie, jeszcze nigdy nie kąpałam się w wannie napełnionej wodą, bo w domu dziecka były prysznice a wcześniej brałam natrysk jedynie w wannie siedząc. Umyłam się porządnie trzy razy, nie pomijając żadnego miejsca i spuściłam wodę. Owinęłam się w ręcznik i wyszłam na zimne, czarne kafelki. Stanęłam przed lustrem, uważnie przyglądając się swojej twarzy. Na bladej cerze roiło się od piegów, a mokre, rude włosy przyklejały do policzków. Czyli po staremu.

Usłyszałam pukanie. Niemal nie podskoczyłam ze strachu.

- Kochanie, mogę wejść? Obiecałem Darcy, że zrobię pranie.

- Tak - Zacisnęłam ciaśniej ręcznik. Bałam się.

Po chwili znalazł się w pomieszczeniu i porządnie je zamknął. Kiedy przechodził obok mnie, otarł się o moje plecy mimo to, że miał tak dużo przestrzeni. Po mojej skórze przebiegł dreszcz i pomyślałam, że właśnie o to mu chodziło. Otworzył pralkę, wrzucił do niej zawartość kosza na brudy, następnie do mnie podszedł.

- Muszę wziąć coś - Wskazał na szafkę pod zlewem.

Dopiero teraz zauważyłam, że nie był pijany. Ale nieźle wstawiony. Jest różnica.

Odsunęłam się lekko, a on schylił się, wziął proszek i wstawił pranie do końca. Tym razem wychodząc przejechał dłonią po mojej talii. Kiedy już byłam pewna, że jestem sama ubrałam się, użyłam szczotki do włosów Darcy i poszłam do pokoju. Po dłuższym czasie udało mi się zasnąć, ale myśli musiałam uspokajać bardzo długo.

Wcale jej nic nie obiecał, żadnego prania.

Continue Reading

You'll Also Like

30.4K 1.6K 155
tak. to po prostu kolejna książka z headcanonami z Ninjago na wattpad
269K 5K 78
Nieprawdziwa historia Rodziny Monet którą wymyśliłam. Mam nadzieję że wam się spodoba. Okładkę zrobiłam ja
271K 14.8K 62
ON nie wierzył w miłość... ONA kochała go od zawsze. Zander Kane to diabeł skrywający się pod maską gentelmana w drogim, dobrze skrojonym garniturze...
206K 13.6K 28
On zaczął, a ja nie mogłam tego zakończyć. Nie wiedziałam, jaki miał cel w tym, co mi robił. Znał mnie lepiej, niż moja własna rodzina. Z...