Zabójcza Gra [Zakończone]

By hisopadis1

95.7K 5K 176

Rose Cole osiągnęła wszystko o czym od dawna marzyła. Wyrwała się z deszczowego i ponurego Londynu, dostała ś... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 23
Rozdział 24
Ogłoszenie
Rozdział Bonusowy - Robert
Rozdział Bonusowy - James
Rozdział Bonusowy - Luke
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Nowa okładka + Nowy tytuł
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Epilog

Rozdział 22

1.6K 103 4
By hisopadis1

Tydzień nieubłaganie zbliżał się ku końcowi. Pogoda w Nowym Jorku nieustannie dopisywała, codziennie świeciło piękne letnie słońce. Kiedy tylko miałam chwilę czasu patrzyłam przez wielkie okno w moim biurze i podziwiałam zachwycającą panoramę miasta, które nigdy nie śpi. 

Przeszłam na prawdę wiele, żeby się tutaj znaleźć. Wiele lat nauki, wyrzeczeń, aby dostać się tutaj. Kiedy przyleciałam do Ameryki zachłysnęłam się nią i chyba nadal jestem pod jej pływem. Wciąż oddycham Nowym Jorkiem, ale teraz powietrze jest dużo cięższe niż było. Przenika moje komórki dogłębnie i pozostaje w nich. Czuje, że to mojej miejsce, należę tutaj. Nigdy nie odczuwałam tego w Londynie. Zawsze tam mieszkałam, myślałam, że tam jest moje miejsce na Ziemi, ale się pomyliłam. Anglia stała się innym, dawnym życiem. 

Niewiele godzin dzieliło mnie od soboty, a konkretniej niespodzianki zaplanowanej przez Jamesa. Nie wiem co mam o niej myśleć, mogę się wszystkiego spodziewać. Nie boje się go już tak jak wcześniej. Przez cały tydzień trenowałam z Jane i chyba szło mi nawet nieźle. Po tamtym uderzeniu nie zostało już prawie śladu, a nie zyskałam też nowego. Mam bardzo duże zakwasy, rano jest mi ciężko wstać. Agentka praktycznie mnie nie oszczędza. Na początku byłam tym rozdrażniona, ale teraz zdaje sobie sprawę, że dzięki temu staje się silniejsza. Zaczynam na prawdę wierzyć w to, że zostanę prawdziwą agentką. Jest to coraz bardziej prawdopodobne. We wszystkim wspiera mnie Luke. Na początku nie lubiłam go zbytnio, ale zaczynam się powoli do niego przekonywać. Codziennie zawozi mnie do bazy i odbiera, w między czasie opowiada mi o agencji, jej zadaniach i celach. Dowiedziałam się dzięki temu, na prawdę wiele i zaczynam coraz bardziej wierzyć w swoją misje. Wcześniej to było tylko zadanie, teraz jest to powoli część mnie i nowego życia, które z dnia na dzień zaczyna mi się jeszcze bardziej podobać. 

Dzisiaj po pracy nie czeka mnie trening, ale spotkanie wszystkich osób zaangażowanych w zadanie. Na pewno będzie na nim Robert, myśl o nim nadal sprawia mi ból. Myślałam, że na treningach wyładuje swoją  frustracje i ból, ale  nie jest to takie proste. Nie można tak z dnia na dzień o kimś zapomnieć, szczególnie jeśli się go kocha, a ja chyba nadal go kocham. 

Spoglądam na zegar i widzę, że już czas na mnie. Zaczynam powoli zbierać swoje rzeczy. Chowam telefon do torebki, zamykam notatniki, porządkuje dokumenty. Słyszę, że drzwi do mojego biura się otwierają. Odwracam się i widzę Jamesa opierającego się o futrynę, jak zwykle wygląda nienagannie, szary garnitur idealnie odszyty i czarna koszula opinająca się na jego mięśniach. Jedno muszę mu przyznać jest cholernie przystojny. 

- Widzę, że już się zbierasz, ale mam nadzieję, że pamiętasz o naszej weekendowej wycieczce - uśmiecha się i widzę rząd jego idealnie białych zębów, jedną rękę trzyma w kieszeni spodni, a drugą ma luźno opuszczoną wzdłuż tułowia. 

- Oczywiście, że pamiętam - uśmiecham się - Ale chciałabym wiedzieć gdzie mnie zabierasz - podchodzę do niego bliżej. 

- Rose, to ma być niespodzianka, pamiętasz ? 

- Wiem, ale nie możesz mi zdradzić chociaż odrobinki ? -  jestem tak blisko, że nasze ciała praktycznie się stykają.  Mężczyzna zbliża swoją dłoń i zakłada mi kosmyk włosów za ucho. 

- Chciałbym kotku, ale nie mogę. Niespodzianka to niespodzianka i nie dowiesz się nic ode mnie wcześniej. 

- Naprawdę ? - robię maślane oczka i zaczynam jeździć ręką po jego klatce. 

- Kotku, jeśli zaraz nie przestaniesz mnie kusić, to szybko nie wyjdziesz z tego biura, a przecież zbierałaś się do domu.

- Przecież cię nie kuszę, tylko ładnie proszę o szczyptę informacji - szepczę do jego ucha i delikatnie całuje w szyję.

- Rose jeśli nie przestaniesz, to wezmę cię na tym biurku zaraz, nawet nie wiesz jak na mnie działasz - opuszcza wzrok w dół na swoje kroczę, i widzę lekkie wybrzuszenie. 

- Cóż jeśli się nic nie dowiem, to pora na mnie w takim razie - odsuwam się i podchodzę po swoją torebkę. 

- Rose ty mała złośnico, zobaczył w jaki stan mnie doprowadziłaś i teraz chcesz tak po prostu wyjść ? 

- Tak,  niczego mi nie powiesz więc idę do domu - uśmiecham się zadziornie.

- A co ze mną ? - spogląda na mnie swoimi pięknymi błękitnymi oczami.

- Dasz sobie radę - poszczam mu oczko i śmieje się lekko.

- Jeszcze się policzymy mała.

- Zobaczymy - kieruje się do wyjścia, kiedy przechodzę koło Jamesa czuje lekkie klepnięcie w tyłek. Odwracam się do niego i widzę, na jego ustach zadziorny uśmieszek. Puszczam mu buziaka w powietrzu i kieruje się do windy. Na szczęście nikogo innego w niej nie ma. Opieram się lekko o ścianę i myśle o tym co się przed chwilą wydarzyło. Zachowałam się zupełnie jak nie ja, weszłam w swoją rolę. Powinnam być dumna, że mi się to udało, ale cały czas zakrada się w moje myśli Robert, co on by o tym pomyślał. Teraz pewnie jest mu wszystko jedno, nie jesteśmy razem, a może nawet nigdy nie byliśmy. Przecież nie było mowy o związku. 

Po chwili jestem już na parkingu. Luke chciał, żebym przyjeżdżała teraz do pracy własnym samochodem, który dostałam jak zaczęłam zadanie. Podobno tak jest bezpieczniej. Przez to spotykam się z agentem dopiero w moim mieszkaniu. 

Podróż nie zajmuje mi dużo czasu, parkuje samochód na swoim miejscu i zmierzam do samochodu Simmonsa, który stoi na miejscu obok. 

- Cześć Luke - witam się z mężczyzną wsiadając do jego pojazdu.

- Hej Rose, jak było w biurze ? 

- Dobrze, chciałam się dowiedzieć czegoś więcej o tej wycieczce, na którą zabiera mnie jutro Molton, ale nic nie udało mi się z niego wyciągnąć. 

- Szkoda, że ci się nie udało, ale nie martw się, na spotkaniu wszystko omówimy. 

Resztę drogi spędzamy na luźnej rozmowie, zupełnie jakbyśmy byli dwójką przyjaciół, a nie agentami, w moim przypadku prawie agentką. Spotkanie ma mieć miejsce w siedzibie dyrektor Drake, więc na całe szczęście nie musiałam jechać z przepaską na oczach.

Jesteśmy z Lukiem minimalnie przed czasem, ale większość agentów już jest. W pierwszej chwili nie dostrzegam Roberta, może nie będzie go na tym spotkaniu, nie wiem czy dalej zajmuje się tą sprawą, kiedy już razem nie pracujemy. Zaraz jednak wszystkie moje wątpliwości zostają rozwiane, gdyż wchodzi do sali w towarzystwie pięknej długonogiej blondynki. Dziewczyna ma idealną figurę, mogłaby zrobić wielką karierę w modelingu, jej długie włosy opadają luźno. Od razu zauważam jej wyjątkowo błękitne oczy, nie wiem czy są naturalne czy to tylko efekt szkieł kontaktowych. Ubrana jest w idealnie dopasowaną białą marynarkę i pasujące do niej białe spodnie, do tego czarna koszula prawdopodobnie bez rękawów i czarne szpilki na grubym słupku. Prawdopodobnie jest agentką, gdyż zauważam przy pasku jej spodni kaburę z bronią. Robert też wygląda jak zwykle idealnie, ma granatowy garnitur, w którym tak świetnie się prezentuje. Kiedy teraz patrzę na niego i przypominam sobie Jamesa, to na widok agenta moje nogi staja się miękkie. Nasze spojrzenia się spotykają, jednak szybko odwracam wzrok, nie mogę nic po sobie dać znać. Czuje, że Luke lekko kładzie rękę na mojej tali tak jakby chciał mi dodać otuchy. Mam wrażenie, że on od początku o wszystkim wiedział, wtedy kiedy zapytał mnie o to co mnie łączy z Robertem znał odpowiedź, ale chciał, żeby sama się z tym uporała. Jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć, przecież to było wręcz oczywiste, ale czy jak bym wtedy zdała sobie z tego sprawę, czy coś by to zmieniło ? Odpowiedz na to pytanie jest jednak oczywista, nic by to nie zmieniło, musiałam tak postąpić. 

Zauważam dyrektor Drake wchodzącą do sali. Wszyscy siadamy na miejscach i rozpoczyna się spotkanie. Najpierw kobieta mówi o naszych postępach i o tym co ustaliśmy, później przechodzi do mojej weekendowej wycieczki z Moltonem. Dowiaduje się, że cały czas będę miała przy sobie nadajnik, jednak nie dostanę podsłuchu gdyż to zbyt niebezpieczne, nie możliwe, że agenci nie będą mogli być na tyle blisko mnie, żeby cokolwiek usłyszeć. Po całym weekendzie w poniedziałek będę musiała zdać szczegółowy raport, wszystkie informacje mogą być ważne. Muszę dowiedzieć się jak najwięcej. Reszta spotkania mija na rozmowie o szczegółach dotyczących jej misji. 

Kiedy spotkanie się kończy zamierzam szybko wyjść i uniknąć możliwej konfrontacji z Robertem. Jednak nie udaje mi się to, gdyż podchodzi do mnie Drake w jego towarzystwie, a także blondynki, z którą przyszedł. 

- Panno Cole, nie miałyśmy okazji jeszcze porozmawiać po podjęciu przez panią decyzji, że przechodzi pani do Agencji, chciałam się dowiedzieć skąd taka decyzja ? - pytanie dyrektorki zaskakuje mnie, nie spodziewałam się czegoś takiego.

- Uznałam, że to dobra propozycja i dzięki niej się rozwinę i zostanę w przyszłości prawdziwą agentką.

- Rozumiem, chociaż nie spodziewałam się tego po pani, pamiętam jaka wystraszona pani była jak zaproponowałam pani pracę dla nas, a praca w Agencji jest dużo cięższa i bardzo niebezpieczna, jestem dość zaskoczona tym, że się na to zdecydowałaś.

- Odkryłam, że to jest to co chcę robić, zmieniłam się.

- Właśnie zauważyłam - Drake spogląda na mnie i widzę w jej oczach jakby rozczarowanie - Chciałam ci też kogoś przedstawić, to agentka Sarah Lawson, będzie zajmować się tą sprawą razem z agentem Warrenem.

- Miło mi poznać, Rose Cole - podaje jej rękę.

- Sarah Lawson, mi również - ściska ją rękę i patrzy na mnie, próbuje mnie odczytać.

- Mimo, że w pewniem sposób pani nas opuściła Robert i Sarah nadal pracują nad tą sprawą i chce, żebyś z nim współpracowała - mówi dyrektor Drake.

- Chyba nie bardzo rozumiem.

- Zostali oni przydzieleni do pani ochrony podczas wyjazdu z Moltonem.

- Rozumiem - przytakuje lekko głową.

- Świetnie, a więc bierzemy się do pracy - oznajmia Drake. 

Zapowiada się ciekawy weekend...



-------------

Cześć 

Nowy, najdłuższy jak do tej pory rozdział. W końcu pojawił się Robert, ale także nowa bohaterka Sarah, jak myślicie namiesza coś ? 

W następnym rozdziale będzie długo wyczekiwany wyjazd Rose i Jamesa. Czekajcie na nowy rozdział już niedługo. 

Continue Reading

You'll Also Like

142K 7.3K 53
Młoda policjantka Emily pracuje razem z mężem Mattem w policji na wydziale kryminalnym. Z dnia na dzień życie kobiety zamienia się w koszmar, poniewa...
505K 25.6K 48
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...
211K 6K 38
Nigdy nie daj sobie wmówić, że nie warto. _____________________________ Audrey Wilson wraca do swojego rodzinnego miasta, by zapomnieć o kłamstwach...
478K 39.3K 25
Wraz z rozpoczęciem drugiego roku studiów spokojne życie Blake Howard niespodziewanie wywraca się do góry nogami. Przez nieprzyjemne doświadczenia ze...