Bitch Perfect

Від MyDarkSoul_

108K 11.4K 4K

Daehag Academy - szkoła, w której kształcą się przyszłe gwiazdy estrady, wspaniali lekarze, biznesmeni... Dł... Більше

Bohaterowie
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Q&A
Pytania i odpowiedzi
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Nominacja
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Valentine's Day | Special |
Rozdział 26
Rozdział 27
Epilog
Like it! Love... me?

Rozdział 25

2.4K 289 98
Від MyDarkSoul_

S E H U N

Jak mam uspokoić panikującego Luhana, przed spotkaniem z moją mamą, skoro sam jestem kłębkiem nerwów? Wcale nie chodzi mi o to, że ona go nie polubi, bo na pewno go pokocha, przecież jest cudowny, a o to, że ta kobieta jest szalona! Na sto procent odwali coś przy Lu, a ja będę musiał się wstydzić, że urodziła mnie wariatka.

Czekaliśmy na nią w restauracji już od ponad 15 minut, bo przecież kiedy się spóźni to zrobi lepsze wrażenie. Efektowne wejście. Taa, jasne mamusiu... Zacząłem stukać palcami o stół i wpatrywać się w okno. Ile można, ludzie!

- Sehi, przestań – powiedział Lu, po raz kolejny przeczesując włosy ręką ze zdenerwowania.

- Przepraszam – chwyciłem go za rękę i już chciałem nachylić się, by go pocałować, kiedy usłyszałem wysoki głos.

- Sese skarbie, ile razy mówiłam ci, żebyś hamował swój popęd seksualny w miejscach publicznych?

- Mamo – burknąłem odwracając się w jej stronę – Zachowuj się, błagam.

- To ty się zachowuj, Sese – powiedziała obrażona i wydęła policzki.

Niektórych mogą zdziwić nasze relacje, to w jak pozornie bezczelny sposób się do niej zwracam, ale prawda jest taka, że jesteśmy dla siebie bardziej jak najlepsi przyjaciele, niż matka i syn. Może to dla tego, że mama miała zaledwie 17 lat, kiedy mnie urodziła. Jednak nie przeszkodziło jej to w otoczeniu mnie miłością i szczęściem. Może wydawać się to zabawne, ale właśnie przez nią widzę światło w tunelu w moim aranżowanym małżeństwie, bo działa na ojca w niesamowity sposób. Mimo różnicy 10 lat zachowują się, jakby znali się od zawsze, a przecież ich ślub był też ustawiany. To taka miłość od ślubnego kobierca. Tyle, że teraz zaczynam mieć wątpliwości, bo nie chcę jakiegoś „kogoś". Chce Xiao Luhana. Luhana, który właśnie trzęsie się jak galaretka i nie wie co zrobić.

- Mamo poznaj...

- Słodkiego i kochanego Lu?

Momentalnie przybiłem sobie piątkę z czołem i opadłem na krzesło.

- Dz-dzień dobry, jestem Xiao Luhan – Lu zaczął niepewnie, a jego głos drżał.

- Hmm Xiao? – mama podała mu dłoń i ciepło się uśmiechnęła – Ten Xiao?

- Umm jeśli chodzi pani o Xi Company, to tak... - chłopak nie zdążył nawet dokończyć, kiedy po restauracji rozległ się krzyk kobiety.

Wywróciłem jedynie oczami, przyglądając się całej sytuacji. Mama trzęsła ręką przerażonego Lu, po czym wyściskała go i wycałowała. Po chwili jednak odsunęła się od niego i chwyciła za ramiona, spoglądając mu w oczy.

- Czyli Xiao Hanwu to twój ojciec, tak? – pisnęła podekscytowana, na co Han skinął jedynie głową – Sese! Trzeba było tak od razu!

Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem, a ona jedynie wybiegła z restauracji, oznajmiając ,że zaraz wróci.

Luhan chwycił mnie za rękę, dalej wpatrując się w miejsce, w którym ta wariatka jeszcze przed chwilą stała. Pociągnąłem go na swoje kolana i objąłem w pasie.

- Spokojnie, ona jest dość... specyficzna – mruknąłem mu do ucha i pogładziłem po policzku. Lu cmoknął mnie w policzek i uśmiechnął się lekko.

- Tylko jedno, małe buzi? Chce więcej...

- Boże, jak wy słodko razem wyglądacie!

Kiedy ona zdążyła wrócić?!


Kilka lampek wina i kolację później sytuacja całkowicie się rozluźniła. Luhan dalej siedział u mnie na kolanach i śmiał się razem z mamą, co bardzo mnie cieszyło. Wiedziałem, że świetnie się dogadają.

- Przepraszam, ale dlaczego mówi pani na Sehuna Sese? – zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha Lu.

- Och, nie mów do mnie pani, wystarczy Irene – zaśmiała się perliście – Po prostu kiedy mój skarbek był jeszcze malutki bardzo seplenił i zamiast powiedzieć Sehun, gdy się przedstawiał, mówił Sese...

- Mamo!

- No co? Przecież twój przyszły mąż, musi wiedzieć o tobie takie rzeczy.

Han nieco spiął się na jej słowa i zacisnął swoją dłoń mocniej na mojej.

- Ja... umm...

- Spokojnie, nie ma się czym przejmować – mama uśmiechnęła się szeroko i sięgnęła po coś do torebki - Poza tym przyniosłam album ze zdjęciami. Lu, chcesz obejrzeć?

Krisusie, za jakie grzechy?


Było już naprawdę późno, kiedy postanowiliśmy wrócić do domu. Mama pożegnała się ciepło z Luhnem, a mi szepnęła radosne „Hwaiting!" wsiadając do limuzyny. Chwyciłem Lu za rękę i wolnym krokiem ruszyliśmy w drogę powrotną.

- Byłeś taki słodziutki, tylko spójrz! – pisnął zachwycony chłopak, wpatrując się w komplet zdjęć, które zostawiła mu moja mama.

Nie dość, że byłem tym zirytowany to jeszcze musiałem za każdym razem pociągać Luhana w moją stronę, bo najpierw prawie wszedł w ławkę, a teraz w lampę.

- Kochanie wiem, że moja osoba niezwykle cię intryguje, ale mógłbyś choć trochę uważać...

- Tak, tak... - mruknął potykając się na PROSTEJ DRODZE! – Ej! Co ty robisz? Puszczaj! – zaczął krzyczeć, kiedy wziąłem go na ręce.

- Nie dość, że mnie nie słuchasz, to jeszcze zaraz zrobisz sobie krzywdę.

- Nie zrobię. W końcu mam swojego rycerza, prawda? – cmoknął mnie w policzek i zaczął machać nogami.

- Prawda...


Odstawiłem delikatnie Lu na ziemię, kiedy weszliśmy do domu. Ściągałem płaszcz, gdy nagle dostałem czymś w głowę.

- Ał – warknąłem podnosząc z ziemi różowego trampka – Serio, Baekhyun? Serio?!

- Ty śmieciu – rzucił we mnie znowu, ale tym razem zdążyłem zrobić unik – Wiesz jak jest późno? Mój mały Lu powinien być już dawno w łóżeczku! Co ty sobie myślisz dupku?

Podszedł do zdezorientowanego Hana i zaczął go głaskać po głowie.

- On nie jest twój – wysyczałem i przytuliłem MOJEGO chłopaka do siebie.

Baek momentalnie cały sczerwieniał i mordował mnie spojrzeniem.

- Um Sehi, dusisz mnie – mruknął Lu.

- Widzisz co robisz kretynie? Bezmózgi, idiotyczny, farbowany imbecylu!

- Radzę ci być cicho, wredna księżniczko...

- Jak mnie nazwałeś, patafianie jeden?!

- Możecie już skończyć? – zapytał Luhan.

- Nie! – krzyknęliśmy równo z Bekonem, przez cały czas mierząc się wzrokiem.

- W takim razie, jak chcecie się kłócić, to beze mnie!

Chłopak wyrwał się z mojego uścisku, tupnął nogą i poszedł w głąb domu.

- I patrz co narobiłeś! – po raz kolejny powiedziałem równo z różowowłosą wrednotą.


- Lu, przepraszam. Wiem, że nie powinienem się z nim kłócić, bo jest twoim najlepszym przyjacielem, ale strasznie działa mi na nerwy – powiedziałem wchodząc do pokoju.

Luhan siedział strasznie blady na łóżku, tępo wpatrując się w ścianę, a po jego policzkach spływały łzy.

- Kochanie? – podszedłem do niego i ukucnąłem na ziemi, ocierając jego policzki.

Chłopak wtulił się w moją rękę i przymknął oczy.

- Sehunie – jedynie szepną i całkowicie się rozpłakał.

Przytuliłem go do siebie i zacząłem kołysać.

- Ciii... Już spokojnie. Ja... Ja naprawdę przepraszam...

- Nie o to chodzi – powiedział odsuwając się ode mnie i patrząc mi w oczy – Mój ojciec dzwonił, bo...

Luhan spuścił głowę i oparł ją o mój tors.

- Dlaczego dzwonił? – zapytałem, próbując zachować spokój.

- Bo... On... On powiedział, że kogoś mi znalazł i... i mam wrócić do domu jak najszybciej...

Han znowu wybuchnął płaczem, a ja zacząłem go ponownie uspokajać, mimo że gotowałem się w środku.

Do cholery! Dlaczego wszystko musi się psuć, kiedy jest idealnie?!


Продовжити читання

Вам також сподобається

44.1K 791 3
『w ĸѕιęgarnιacн , вoy х вoy』 Opowieść, której doświadczysz wszystkimi zmysłami. Niewidomy dwudziestoletni Austin całe życie spędził w złotej klatce...
187K 14.6K 48
"Wiedział, że bardzo go zranił. Mimo to nie mógł o nim zapomnieć. Nie mógł przestać go kochać." Najwyższe osiągnięcie: #1 w rankingu opowiadań © Al...
115K 6.2K 136
Gdzie z Yoongim zrywają kontrakt za wulgarne zachowanie, a Namjoon to menager z amerykańskiej wytwórni w LA, który postanawia przyjąć rapera pod swoj...
2K 250 6
Grudzień, tydzień tuż przed wigilią. Rola ojca spoczęła na Louisie niczym grom z jasnego nieba, zabierając mu o wiele więcej, niż mógłby przypuszczać...