bad girl → luke hemmings ✔

By HarrietLarissa

124K 5.5K 656

! TA KSIĄŻKA NIE JEST PRZEZNACZONA DLA OSÓB BARDZO ZWRACAJĄCYCH NA BŁĘDY! Kiedy w życiu zachodzą jakieś zmia... More

Korekta! Co się zmieniło?
Wstęp.
Prolog.
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Rozdział 5.
Rozdział 6
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9.
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
Rozdział 14.
Rozdział 15.
Rozdział 16.
Rozdział 17.
Rozdział 18.
Rozdział 19.
Rozdział 20.
Rozdział 21.
Rozdział 23.
Rozdział 24.
Rozdział 25.
Rozdział 26.
Rozdział 27.
Rozdział 28.
Rozdział 29.
Rozdział 30.
Rozdział 31.
Rozdział 32.
Rozdział 33.
Rozdział 34.
Rozdział 35.
Epilog.
Podziękowania (:
PlayLISTA
Druga część!
Trzecia część!
Poważny problem fandomu 5SOS.
KSIĄŻKI LARRY'EGO U MNIE!
KSIĄŻKI HARRY STYLES U MNIE!
KSIĄŻKI LUKE HEMMINGS U MNIE
KSIĄŻKI CALUM HOOD U MNIE!
KSIĄŻKI 5SOS U MNIE!
KSIĄŻKI JUSTIN BIEBER U MNIE!
KSIĄŻKI MICHAEL CLIFFORD U MNIE!
KSIĄŻKI NIALL HORAN U MNIE!
KSIĄŻKI INNEJ KATEGORII!
KSIĄŻKI ASHTON IRWIN U MNIE!
KSIĄŻKI MUKE U MNE!
Parę istotnych informacji
Dalsze plany co do pisarstwa

Rozdział 22.

2.8K 117 9
By HarrietLarissa

Wtorek, 29 grudnia. Dwa dni do Sylwestra.

Za dwa dni Nowy Rok! Czekaliśmy na niego z całą paczką już od dłuższego czasu. Ich rodzice jak i moi wujkowie wyrazili zgodę, abyśmy pojechali do Melbourne, dokładnie na plażę St. Kilda Beach* i do Lune Park'u*. Co do Luke'a i do tego feralnego dnia - powiedziałam mu wszystko jak tylko przyszedł. Nie chciałam tego przed nim ukrywać. W końcu prawda i tak miała kiedyś wyjść. Poza tym, Michael wiedział, to Luke powinien bym bardziej. Był moim chłopakiem, którego kochałam. Rozpięłam torbę i otworzyłam szafę, czas się pakować, bo wyjeżdżaliśmy jeszcze dziś. Jechaliśmy w dwunastkę. Czemu tak dużą paczką? Tom i Kazz wreszcie znaleźli wybranki swojego serce. Umówiliśmy się, że ja jechałam z Luke'iem i braliśmy nasze bagaże, jedzenie i śpiwory. Calum jechał z Amber i brali część namiotów i swoje bagaże. Potem jechał Ashton z Rose, którzy zabierali jeszcze Michael'a i Alice. Jechali tą ciężarówką! Zwaną też "Kochanką Ashton'a", ale pospolita nazwa to Freelander. Oni zabierali resztę namiotów, gitary zespołu, alkohol i swoje bagaże. W jednym samochodzie mieli jechać Kazz i Tom ze swoimi dziewczynami i zabrali tylko swoje torby. Mieliśmy spa pod namiotami, bo pogoda jako tako na to pozwalała. Jechaliśmy tam na tydzień. Oczywiście po odliczeniu dwóch dni, aby przyjechać i odjechać, to na miejscu byliśmy cztery dni. Jakby pogoda się zepsuło to mieliśmy domek, ale nie chcieliśmy z niego korzystać.

— Amy! — Usłyszałam krzyk z dołu. — Zejdziesz na chwilę?!

— Jasne! — Odpowiedziałam i złożyłam dwie bluzy, które trzymałam w ręku do torby. Ruszyłam przez korytarz. — Gdzie jesteś, ciociu?!

— Kuchnia!

Skierowałam się tam i weszłam. Spojrzałam na nią.

— Co się stało?

— Przed chwilą był zjazd matek — powiedziała, a ja otworzyłam oczy ze zdziwienia.

— Co? Jakich matek?

— Najpierw była Joy razem z Anna'ą. Zaraz po niej przyjechały Liz z Karen. Przywiozły wam jedzenie. Z resztą ja też mam coś dla was! — powiedziała i uśmiechnęła się z słodko.

— My i tak chcieliśmy jechać z Hemmings'em do sklepu. Nie potrzebnie...

— Nie! Nie! Nie! Nie będziecie wydawać pieniędzy. Nie ma tam zdrowego pożywienia, to się nie martw.

Zaśmiałam się i poszłam z powrotem do pokoju. Dokończyłam pakowanie ubrań; wzięłam tylko cztery pary krótkich spodenek, cztery pary długich na wszelki wypadek, parę bluzek z krótkim rękawkiem i z długim, jakieś trzy bluzy z kapturem, jakąś sukienkę, oczywiście bieliznę, dwie pary lity i trzy pary trampek. Do mniejszej torby, którą będę miała przy sobie wpakowałam szminkę, tusz do rzęs, płyn do demakijażu, i zakupione wcześniej słodycze; 4 paczki kwaśnych żelków, 4 zwykłe, cztery butelki soku pomarańczowego, cztery batony i dwie czekolady. Połowę z tego było blondyna, nie chciało mu się iść do sklepu, aby zakupić, więc zrobiłam to też ja. Połowę z tego jest blondyna, nie chciało mu się iść do sklepu, aby zakupić, więc kupiłam mu też. Postawiłam obie torby na łóżko i poszłam do łazienki; tam pomalowałam się i schowałam kosmetyki do kosmetyczki (połowę, bo większość mam już w małej torbie), która później trafiła do dużej torby. Na drogę uszykowałam sobie wygodne czarne leginsy, czarne trampki na nogi, skórzaną kurtkę, a na górę czarną bluzkę z nadrukiem "5 Seconds Of Summer", którą zrobiłam specjalnie na tą wycieczkę. Chciałam zobaczyć ich miny jak zobaczą mnie i dziewczyny w takich samych koszulkach! Zrobiłam też do pozostałych dziewczyn; dla Amber, Alice, Rose, Kim i dla Maddy. Dwie ostatnie to dziewczyny Kazz'a - Kim - i Tom'a - Maddy. Założyłam na siebie wybrany zestaw i z torbami zeszłam na dół. Położyłam większą koło drzwi, a na nią mniejszą i udałam się do kuchni.

— O której ma być Luke? — Zapytała ciocia. No tak zapomniałam. Jechaliśmy samochodem Hemmings'a. Dokładnie to Jeep'em Compass z tego roku. Nie widziałam go jeszcze, bo dostał go od rodziców pod choinkę. Kto daje dziecku samochód pod choinkę?! No ja nie lepsza, bo dostałam motocykl!

— Powinien być... — Nie dokończyłam, bo dzwonek do drzwi przerwał mi. — Teraz. Idę otworzyć.

Otworzyłam drzwi, a uśmiechnięty Luke przywarł mnie do ściany i pocałował. Jego ręce powędrowały od moich ud aż do końca bluzki, gdzie chciał włożyć ręce. Zapiszczałam kiedy to zrobił, miał takie lodowate dłonie. Chciałam go odepchnąć i powiedzieć, że ciocia jest w kuchni i na pewno usłyszy, ale Ann mnie wyprzedziła.

— Bardzo przepraszam! Możesz nie obmacywać mojej chrześniaczki na moich oczach, w moim domu i w moim domu?! — powiedziała Ann ostrym tonem, ale na jej twarz wpłynął uśmiech. Ciocia puściła nam oczko. — Hemmings! Mówię do ciebie!

— Już przestaję!

Odsunął się ode mnie i spuścił głowę.

— Patrz się na mnie jak do ciebie mówię!

Podniósł natychmiast głowę. Na policzkach miał czerwone plamy. Lucas Robert Hemmings się rumienił! Ann zaczęła się śmiać jak opętana, a ja zaraz po niej. Luke patrzył się na nas jak na idiotki.

— Żarcik. Do twarzy ci z różowym.

— No nie! — Jęknął i potarł swoje policzka.

— Luke, w kuchni są jeszcze bagaże, które mamy zabrać. A ja pójdę włożyć do bagażnika swoje torby.

Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.

— Torby? To ty ile tego masz?!

— Tylko dwie. Jedną biorę do przodu — powiedziałam. — Nie przeraź się, jak wejdziesz do kuchni.

Posłałam mu buziaka w powietrzu i poszłam w kierunku schodów.

— Nie chcesz kluczyków?

Obróciłam się i wyciągnęłam dłoń, a po chwili wylądowały na niej klucze. Wbiegłam po schodach, krzycząc do niego "pośpiesz się" i weszłam do pokoju.

**

— No i wtedy Michael stał taki przerażony! — powiedziała Alice przez śmiech. — A mój ojciec tak się na niego wtedy patrzył! Myślałam, że go zaraz zabije!

Zaczęłam się śmiać razem z Luke'iem.

— Boże, Ali, serio?! — Odezwała się Kim.

Rozmawialiśmy razem na grupowym czacie. W każdym samochodzie był jeden telefon, który miał dość internetu i baterii, abyśmy rozmawiali. Każdy już zasypiał. Nie widziałam się, w końcu po pięciu godzinach drogi! Było też już po drugiej w nocy.

— Na serio! — Krzyknęła Dowell. Usłyszałam jak ktoś ziewał, zaraz po nim kolejny i na końcu nad moim uchem ziewnął Luke.

— Alarm! Dziewczyny, alarm! Hemmings mi zasypia.

— U mnie Ashton też!

— Dobra, robimy przerwę — powiedziała Rose. — Za pięćset metrów jest stacja. Kupimy kawę i się zamienimy.

Zjechaliśmy na stację i wyszłam ze samochodu. Wyprostowałam się i strzeliło mi coś w kościach. Skrzywiłam się na ten odgłos.

— Pójdziesz obudzić Michael'a? — Zapytała mnie Alice. Kiwnęłam głową. — Kupić ci coś?

— Jasne. Możesz wziąć mi czarną kawę, jakiegoś batona, może hot-dog'a. Jestem strasznie głodna!

— Ja jej coś kupię — powiedział Luke. Rudowłosa kiwnęła głową i poszła do sklepu. — Co sobie życzy moja dziewczyna?

Podszedł do mnie i posadził mnie na masce samochodu Ashton'a. Teraz byłam trochę wyższa od Luke. Uśmiechnęłam się z wyższością.

— Najpierw to!

Pociągnęłam go do pocałunku. Zaatakował moje wargi, jakby to miała ostatnia czynność robioną przez niego. Luke przejechał językiem po mojej górnej wardze, prosząc o dostęp, który mu oczywiście dałam. Nasze języki walczyły o dominację, a ręce blondyna znalazły się pod moją koszulką. Przeszły mnie ciarki, bo miał zimne dłonie. Zarzuciłam swoje ręce na jego kark i pociągnęłam go za włosy. Mruknął jak kot. Przysunęłam go jeszcze bliżej do siebie. Oberwaliśmy się od siebie dopiero po tym jak ktoś za nami prychnął.

— Przepraszam bardzo, ale czy ten cholerny samochód do łóżko, gdzie możecie się pieprzyć?!

Zaśmiałam się na słowa Ashton'a, ale posłusznie odsunęłam od siebie Luke'a.

— Hemmings! Miałeś iść po kawę! Jazda!

Luke ruszył w stronę sklepu, gdzie przebywała reszta. Widziałam jak uśmiechał się pod nosem.

— Pomożesz mi zejść? — Zapytałam. — Bo Hemmings mnie tutaj zostawił!

Wiedziałam, że Luke to słyszał. Przed wejściem do sklepu dostał napadu śmiechu i zanim wszedł do środka, posłał mi buziaka.

— Jasne! Wskakuj na plecy.

Kiedy obrócił się do mnie plecami wskoczyłam mu na plecy, a on okręcił się w ogół własnej osi. Pisnęłam ze strachu przed upadkiem, a potem zaczęłam się głośno śmiać.

— Ash, Ash, Ash! Muszę iść obudzić Michael'a! Puszczaj, chcę na dół!

Zaśmiał się i odstawił mnie na ziemię. Otworzyłam drzwi od pasażerów. Na tyłach ciężarówki Michael pochrapywał sobie smacznie. Weszłam do środka na kolanach i uklęknęłam na siedzeniu. Szturchnęłam go parę razy w ramię, a on nic. Westchnęłam, bo wiedziałam, że musiałam użyć drastycznych środków.

— Michael! Michael! Na Boga! Michael Clifford tam stoi Camilla Cabello!

Wstał jak oparzony i otworzył drzwi. Wypad z auta na twarz, ale zaraz stanął i zaczął się rozglądać. Wyszłam z samochodu i zaczęłam się śmiać jak głupia.

— Jasna cholera! Zawsze się na to nabieram! Zawsze kurwa! Nienawidzę cię!

— Michael — powiedziałam słodko. — Wiem, że mnie kochasz, nie zaprzeczaj. Jeżeli się obrazisz to więcej razy ci włosów nie pofarbuję!

— Co? Nie, nie, nie! Proszę nie! Już nie jestem obrażony! Co mam zrobić?!

— Marsz do sklepu, za dziesięć minut ruszamy, idź sobie kawę i coś do jedzenia, bo tym razem to ty prowadzisz.

Wykonał moje polecenie i zostałam sama. Podeszłam do samochodu swojego chłopaka. Oparłam się o nie i stałam tak długo aż nie podszedł do mnie jakiś chłopak z grupki, która tankowała auto.

— Cześć.

— Hej.

Spojrzałam na niego i omal nie prychnęłam pod nosem. Widziałam jak świeciły mu się oczy na mój widok. Dobrze, że chociaż nie kapała mu ślinka.

— Fajna akcja. Pomysłowe.

— No wiesz, mój pomysł.

— Przy okazji, jestem Sean.

— A ja...

— A ona ma chłopaka. Nara, frajerze.

Obok mnie pojawił się Luke. Spojrzałam się na niego, a on tylko słodko się uśmiechał. Pocałował mnie w usta.

— Proszę kochanie, twoja kawa, a słodkie jest już w samochodzie.

Wiedziałam, że patrzył cały czas na Sean'a przede mną.

— Chodź misiu, bo inni się zbierają.

Pociągnęłam go w stronę Jeep'a Ashton'a. Usłyszałam głośny śmiech innych chłopców po drugiej stronie parkingu. Doszliśmy do reszty i oparłam się o maskę.

— Stary! Nawet nie wiesz jak bardzo ten koleś ślinił się do Amy!

— Ano, właśnie Luke. Dzięki, że go spławiłeś. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać.

— Co? Myślałem, że będziesz na mnie krzyczeć.

— Oj tam! Nie ważne! — Obok mnie stanął Ashton. Uśmiechnął się do mnie i objął mnie ramieniem. — Kto teraz prowadzi? Mamy jeszcze duży kawałek.

— Ustalaliśmy przed wyjazdem, że w połowie drogi zamienimy się. Po to w aucie było dwóch kierowców.

— No chyba kurwa nie. Nie ma mowy! Pojebało?

Spojrzałam na Luke'a, który stał i patrzył się na mnie. Poczułam dziwne ukucie w klatce piersiowej.

— Co?

— Nie dam ci prowadzić moim samochodem! Jest dopiero co nowy, a ja też mam zamiar jeszcze coś pożyć!

— Coś ty wcześniej powiedział?

— Nie ma mowy i cię pojebało, jeżeli myślisz, że pojedziesz moim autem! — Powtórzył, a jak jak i reszta patrzyliśmy na niego z szokiem. — Nie wiem czy farba wyżarła ci mózg czy twoja matka była też na tyle głupia, że myślisz, że będziesz prowadzić moim nowym samochodem!

Do moich oczu napłynęły łzy. Wyszarpnęłam się Ashton'owi i zanim znowu mnie złapał, podeszłam do Hemmings'a i wymierzyłam mu dłonią w policzek. Plask rozniósł się z echem po pustym parkingu. Oprócz nas nikogo nie było.

— Jesteś skończonym dupkiem!

Pobiegłam do samochodu Hemmings'a i wzięłam swoją torbę oraz to, co mi kupił. Po drodze uważałam na kawę, aby jej nie rozlać.

— Michael poprowadzisz ważniejszy samochód Hemmings'a od własnej dziewczyny?! — Krzyknęłam, będąc w połowie drogi. Mike pokiwał głową. — Ashton mogę...

— Jasne, wskakuj.

Poszłam od razu na miejsce kierowcy. Było trochę wyżej niż tam. Usiadłam wygodniej na siedzeniu i położyłam kubek z kawą na uchwyt. Siatkę ze słodyczami położyłam na środek, aby reszta mogła się częstować.

— Mogę batonika?

— Jeżeli masz słuchawki to tak.

Mike zaśmiał się i zaczął szukać tej rzeczy po kieszeniach. Chwilę później pomachał mi nimi przed oczami.

— Mam dzisiaj szczęście!

— Wybieraj batona — powiedziałam ze śmiechem. — Szybko, szybko.

— Jesteś najlepsza.

Przytulił mnie od tyłu. Rzucił szybkie "dzięki", zabrał batona i swoje rzeczy. Ręce położyłam na kierownicę i patrzyłam przed siebie. Miałam idealny widok na moich przyjaciół i chłopaka. Słyszałam idealnie co też do niego mówią. Wzięłam łyka kawy, aby dostarczyła mi trochę energii przed jazdą.

— Kurwa mać, Hemmings! Znam cię tylko tydzień, a już mam ochotę urwać twojego małego kutasa i wepchnąć ci go do gęby! Spierdalaj mi z oczu! No rób to co powiedziałam! Do samochodu!

Zachichotałam pod nosem na słowa Kim. Chwilę później Rose usiadła obok mnie. Spojrzałam na nią.

— Co za dupek! — powiedziała podniesionym tonem. Spojrzała na mnie, a potem przed siebie. — Jeszcze nie podszedł?! O nie, nie, nie. Nie będzie tak z nami pogrywać!

Chciałam ją chwycić, ale nie zdążyłam. Wyskoczyłam z samochodu za nią i stanęłam jej w drodze.

— No co ty robisz?! — Krzyknęła zwracając uwagę wszystkich. Ominęła mnie i ruszyła do przodu, ale znów ją zatrzymałam. — Puść mnie! Jemu trzeba solidnie wpierdolić!

— Zostaw, proszę. Odpuść.

— No chyba oszalałaś! Ile razy do kurwy on cię skrzywdził?! Mam powiedzieć dokładne sytuacje i policzyć wszystko!?

— Rose, naprawdę, zostaw to.

— Amy nie! Dzisiaj przegiął. Obraził ciebie i twoją matkę!

Uwolniła się w mojego uścisku i ruszyła w stronę Luke'a. Gdy była blisko złapał ją Ashton.

— Luke przepraszam za...

— Nie Amy, ona ma rację. Kurwa — powiedział i po chwili się zaśmiał. — Jestem skurwielem, który cały czas cię rani.

Obrócił się i poszedł do samochodu. Wsiadł do tyłu. Patrzyłam cały czas w punkt, gdzie stał blondyn.

— Amy, wszystko okay? Amy!

Spojrzałam na Calum'a załzawionymi oczami. Wzięłam głęboki wdech zanim się odezwałam.

— Jasne. Idę do auta. Tak będzie lepiej.

Usiadłam z powrotem na miejsce, położyłam głowę na kierownicy i rozpłakałam się na dobre. Wzięłam głębokie wdechy i wytarłam dłońmi twarz. Podniosłam głowę dopiero, kiedy drzwi od strony się otworzyły.

— Amy?

— Czego, Calum?

— Wszystko dobrze?

— Tak. Jasne, wszystko jest w znakomitej formie. Ja, moje łzy, mój związek, kurwa wszystko!

Westchnął i odszedł, zamykając drzwi. Zaraz obok mnie usiadła Alice, a do tyłu usiadła Rose razem z Ashton'em. Jednak niestety Ash przesiadł się na miejsce Alice, która chciała się przespać, a brunet nie był na tyle zmęczony.

— Amy...

— Rosalie zamknij się.

Założyłam słuchawki i włączyłam piosenkę, która zawsze mnie uspokajała. Mogłam słuchać ją cały czas. Eminem - Lose Yourself. Gdy zobaczyłam, że pierwszy samochód rusza to i ja też ruszyłam. Jechałam jako ostatnia, zamykałam nasz sznur, a pierwszy jechał Michael za nim jechał Tom, a przede mną jechał Amber z Calum'em. Nie rozumiałam, dlaczego Luke powiedział takie coś? Zrobiłam coś złego w tym, że chciałam go po prostu zamienić, aby nie chciał zmęczony w nocy i żeby nie spowodował wypadku? Bo ja na prawdę nie widzę nic złego. Wiem, że to jego nowy samochód i nie chciałby, abym coś z nim zrobiła, ale spójrzmy w prawdzie oczy. Nie jestem aż tak fatalnym kierowcą. Ba! Jestem najlepszym w kraju. Ashton pozwolił mi kierować swój samochód, który też dostał niedawno, a Hemmings wszczyna wielkie kłótnie o byle gówno. Bo dla mnie to, że nie pozwolił mi prowadzić to na prawdę nic znaczące gówno. Zacisnęłam ręce bardziej na kierownicy. Jako, że jechaliśmy przed autostradę mogłam wyprzedzić. Zmieniłam bieg i docisnęłam pedał gazu; na liczniku pojawiła się okrągła stówka. Przyspieszyłam bardziej i teraz było sto pięćdziesiąt km/h, jakoś nikt w środku samochodu się tym nie przejął tym, że tak szybko jedziemy. Musiałam się od stresować, a to był mój najlepszy sposób na to. Szybka jazda zawszę dla mnie byłą ucieczką od wszystkiego. Piosenka Eminem'a już któryś raz zaczął się od nowa. Poczułam szturchnięcie w ramię, jedną ręką ściągnęłam słuchawkę.

— Hm?

Nie chciałam się skupiać na tym, co oni mówią. Byłam tylko ja i piosenka. Ja i bit. Ja i raper. Ja i moja ulubiona piosenka. Ja i mój pierdolony spokój.

— Amber mówi żebyś zwolniła, a Michael mówi, abyś się trochę z nim pośpiewała, a Tom, że ma to w dupie.

Zaśmiałam się krótko i docisnęłam padał gazu.

— Szykuj dupsko Mike. Zaczynamy.

W odpowiedzi dostałam tylko cichy śmiech i "czas zacząć zabawę". Przyspieszyłam jeszcze mocniej. Dociskałam pedał gazu tak bardzo jak tylko mogłam. Przyspieszyłam do dwustu. Ten samochód był jedyny, który prowadziłam i tak szybko się rozpędzał. Cóż, auto Luke'a również miało mocne przyspieszenie ale nie takie jak te. Spojrzałam w lusterko, Michael starał się mnie dogonić, ale szło mu to strasznie opornie. Stukałam w kierownicę w rytm piosenki.

— Co tam stukasz? Czego słuchasz?

— I tak nie znasz, Tom.

— No cóż, to... — Zamyślił się na chwilę. — Zaśpiewaj kawałek. 

Powiedziałam ciche "ok" i czekałam aż piosenka się rozpędzi. Ta piosenka była bliska mojemu sercu. Lubiłam ją słuchać kiedy przestałam w nią wierzyć. Opowiada o walce, pokazuje, że nie można się poddawać, daje mi siłę, chęć do dążenia do celu. Jest tylko zwycięstwo. Nie ma mowy o porażce. Przed naszymi oczami powinno być tylko zwycięstwo. Kiedy skończyłam, wzięłam porządny wdech. Uśmiechnęłam się. 

— Znasz? 

— O ja cię kręcę! Amy! Zajebiste! 

— Nie zdam, co to?

Rozszerzyłam oczy. Jak można było tego nie znać?! Taką legendę! 

— Tom, nawet mnie nie denerwuj. Jak możesz tego nie znać?! Wiem, że to stary utwór, ale bez przesady!** 

— No nie znam. Oświeć mnie panno Ja-Wszystko-Wiem. 

— Eminem, dokładnie to Lose Yourself. 

— E-Eminem?! — Zapytał Michael. — Dorównałaś Eminem'owi!? 

— Kurwa, Clifford! Zamknij twarz, bo będziesz rył nią po tym asfalcie! — Usłyszałam Luke'a

— Sam zamknij twarz i nie krzycz mi na Michael'a! 

— A ja popieram! — Zaśmiałam się na słowa Alice. Luke prychnął, ale więcej się nie odezwał.

 — Michael, masz słuchawki? Chcę się jeszcze zdrzemnąć, ale jak się drzecie to w ogóle się nie da! 

— Dałem Amy, bo nie chciała cię słuchać. 

Zerknęłam na ekran telefonu. Mike się uśmiechnął. Widziałam wkurzoną twarz Luke'a, która patrzyła przez chwilę na mnie. 

— Dobra, zamknij się. 

Przez kolejne pół godziny jazdy Luke już się nie odezwał. W sumie ja też nie miałam nic do powiedzenia. Nie chciałam robić sobie przykrości i sprzeczać się z typowym osobnikiem męskim, który dbał o własny samochód lepiej niż o swoją kobietę. Jechałam jako pierwsza. Nie było wielkiego ruchu na drogach. Co godzinę mijało nas kilka aut. Za mną jechał Michael, potem Tom i na końcu Amber. 

— Robimy przerwę? Dupa mnie boli! Chcę się zamienić!

— Och skarbie, przecież mogę ci ją rozmasować. 

Wybuchnęłam śmiechem i nie mogłam się powstrzymać. Reszta - tak jak ja - rechotała cały czas i mogłam sobie tylko wyobrazić purpurową twarz Calum'a. 

— Kurwa! Zapomniałem, że wszyscy nas słyszą! 

— Cal, spokojnie. Każdy ma inne upodobania seksualne. 

Calum prychnął obrażony, ale wiedziałam, że i tak się śmiał. 

— To co? 

— Myślę, że za jakieś trzy kilometry będzie stacja. Tak mi pokazuje GPS. Wytrzymasz? 

Evans pokazała kciuka w górę. Uśmiechnęłam się i zrobiłam to samo.

 — Super, w takim razie... Niech tylko każdy o tym pamięta. 

— Nie musisz nikomu rozkazywać — powiedział szanowny pan wielki Hemmings. 

— A ty nie musisz komentować. 

— Mogę, więc to robię. 

— No to w takim razie, ja też mogę, więc na drugi raz proszę cię ładnie, nie wpierdalaj się! 

— Tak, tak, jasne. Nie będę się ciebie słuchać. 

— Zamknij się! — Krzyknęłam. — Pieprzony idiota! 

— Idiotka! 

— Słyszałam to, debilu. 

— Debilka! 

— Ancymon! — Znowu krzyknęłam, a śmiech Luke wypełnił samochód. 

Zmrużyłam oczy i zacisnęłam bardziej dłonie na kierownicy. 

— Masz śmiech jakby koń lał na blachę! 

— Zamilcz frajerko! 

— Bóg mnie stworzył, bo wiedział co to piękno. A ciebie, bo ma poczucie humoru! 

— Kiedy Bóg rozdawał inteligencję to ty pewnie byłaś w WC — powiedział, chwilę po tym zjechałam na stację. Zaparkowałam i wyszłam szybko z auta. Podeszłam do Jeep'a i otworzyłam drzwi od jego strony. 

— Ty! Ty pierdolony frajerze! — Krzyknęłam i pociągnęłam go za bluzkę. — Co ty sobie myślisz?! 

— Kurwa — sapnął, gdy zleciał na ziemię. — Amy! 

— No co Amy?! No co?! Najpierw obrażasz mnie i moją matkę, a później zachowujesz się jak pieprzona księżniczka, a teraz znowu mnie obrażasz?! 

— Ale to ty zaczęłaś! — Wrzasnął i stanął na nogi. Otrzepał się z piachu. 

— Mogłeś się nie wtrącać do rozmowy! Nie odzywaj się do mnie! 

Poszłam do terenówki Irwin'a i zabrałam z torebki portfel. W sklepie tradycyjnie kupiłam kawę i sok pomarańczowy. Podeszłam do kasy; przede mną stała Kim. Ona zapłaciła i chwilę po tym położyłam swoje zakupy, i spojrzałam na kasjera. 

— To wszystko? 

— Jeszcze poproszę gumę miętową. 

— Jakiej marki? — Zapytał, a ja zmarszczyłam brwi. — Durex, może hm...

— Ej, ej, ej i ej, chciałam gumę do żucia. 

— Ok, ok! — powiedział, śmiejąc się. — Teraz wszystko? 

— Teraz tak. Ile płacę? 

— Wystarczy twoje imię. 

— Słaby tekst na podryw. To ile? 

— Dziesięć dolców. 

Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Poszłam od razu do samochodu. Nie chciałam spotkać Hemmings'a. Nie miałam na to ochoty. Usiadłam na miejsce kierowcy i rozciągnęłam się wygodnie. Upiłam łyk kawy. Miałam idealny wygląd na wejście od sklepu. Calum i Amber wyszli razem, trzymając się za ręce. Hood powiedział jej coś, bo ona uśmiechnęła się. Michael i Alice wyszli zaraz po nich, tak samo jak poprzedni, trzymali się za ręce. Chwilę później Ashton z Rose. Wszyscy stanęli koło samochodu Hood'a. Patrzyłam się cały czas na drzwi, oczekując Hemmings'a. Wyszedł, może dziesięć minut później. Szedł przed siebie, nie uśmiechał się. To moja wina? Wyciągnęłam telefon i odblokowałam go. Weszłam w wiadomości i napisałam do Mike. 

Ja: Kto teraz prowadzi? 

Spojrzałam na niego. Wyciągnął telefon i odczytał wiadomość. Wskazał na Luke. 

Ja: Zamieniamy się. 

Wzięłam wszystkie swoje rzeczy i wyskoczyłam z auta tak, aby nikt mnie nie usłyszał. Chciałam po prostu porozmawiać z Luke'iem. Szczerze. Mike uśmiechnął się do mnie zanim weszłam do auta blondyna. Usiadłam z tyłu. Nie było mnie praktycznie widać. Było ciemno, a ja jeszcze byłam ubrana na czarno. Napisałam jeszcze szybkiego SMS'a do Ashton'a, aby powiadomił wszystkich, że jadę z Hemmings'em. Chwilę poczekałam i wszyscy rozeszli się do aut. 

— Mike, a ty nie jedziesz ze mną? 

— Muszę pogadać z Alice. 

Luke wszedł i zamknął drzwi. Zapiął pas. Pewnie czekał aż wszyscy przygotują się do jazdy i zapalił samochód. Napisałam do wszystkich, aby udawali, że mnie nie ma. Niech on się trochę pomartwi. Nie minęło dziesięć minut aż w końcu ktoś odezwał się na ten temat. 

— Ashton, gdzie jest Amy? — Usłyszałam głos Rose. 

— Nie ma jej?! 

— No nie! A widzisz ją?! 

 — Co!? — Krzyknął Calum. — Zostawiliście Amy?! 

Miałam ochotę wybuchnąć tak głośnym śmiechem, że usłyszeliby mnie w Sydney. Jakoś się powstrzymałam. Słuchałam jak się kłócą, a potem Luke poruszył się niespokojnie, jakby doszło to do niego po fakcie. 

— Że co kurwa?! Zostawiliście moją Amy?! Kurwa! Jacy wy jesteście nieodpowiedzialni! 

Krzyknął tak głośno. Uszy mnie zabolały. Calum zaczął się śmiać, a ja myślałam, że Luke wyjdzie z siebie i po drodze gdzieś go zabije. 

— I z czego się śmiejesz? 

— Hemmings. 

— No co?! Czy ty naprawdę nie widzisz, że nie ma Amy?! 

— Ale...

— Nie ma "ale". Zostawili ją! Zawracam! 

— Hemmings! Tutaj jestem! 

Spojrzał w lusterko i natychmiast zjechał na bok i zatrzymał się gwałtownie. 

— Jedźcie dalej. 

Rozłączył się i wyszedł z samochodu. Zrobiłam to samo. Stał przy masce i próbował się uspokoić. Spojrzał na mnie i zaśmiał się nerwowo. 

— Chcesz mnie wykończyć?! Dostałem prawie zawału! 

— Luke... — powiedziałam i podeszłam bliżej. — Chciałam z tobą porozmawiać.

 — Ja też. Chciałem cię...

— Co chciałeś? 

— Nie przerywaj mi, proszę. Chciałem cię przeprosić za to co powiedziałem. Sam nie wiem dlaczego to powiedziałem. Byłem niewyspany i... Nie. To nie ma wytłumaczenia. Przepraszam cię za to, że jestem takim dupkiem i...

— Ok — powiedziałam, przerywając mu. 

— Ok? 

— Jest ok. 

— Czyli... Nie jesteś zła? — zapytał zdziwiony. 

— Oczywiście, że jestem! 

— Jak mam cię przeprosić? 

— Na serio? Luke? Ty pomyśl! Wiesz co? Ja myślałam, że tu teraz porozmawiamy szczerze, a ty zadajesz tak durnowate pytania! Naprawdę. Co z tobą jest nie tak? Czasami myślę, czy ty naprawdę mnie kochasz. 

— Ale Amy...

 — Nie ma Amy! Nie odzywaj się! 

Weszłam do samochodu i usiadłam. Zacisnęłam usta i poczekałam aż Luke zrobi to samo. 

— Amy...

— Nie. Jedź, nie odzywaj się. 

— Nie! Będziemy tutaj stać! — powiedział i usiadł prosto, zakładając ręce na krzyż. 

— Zajebiście! 

Siedzieliśmy w ciszy. Ani ja, ani tym bardziej Luke, nie odezwaliśmy się do siebie. To co powiedziałam było prawdą. Czasami naprawdę zastanawiałam się czy on mnie naprawdę kocha, czy jeszcze mnie kocha. Niekiedy zachowywał się dziwnie i podejrzanie. Dzwonił telefon - wychodził. Czasami wychodził tylko w rozmawiać, a czasami znikał na dwa dni albo więcej. Nie było go też w szkole przez trzy dni albo więcej. Przychodziłam do niego, pukałam, dzwoniłam, ale nikt nie otwierał. Pytałam chłopców, a oni odpowiadali: "Luke jest chory". Chory przez parę dni w ciągu miesiąca? Coś mi nie pasowało. Jeszcze nie wiedziałam co. 

— Amy? 

 — Jedź. Nie odzywaj się do mnie. 

Dojechaliśmy na miejsce prawie godzinę po wszystkich. Na przeciw mnie wyrósł nagle Calum. Przytulił mnie. 

— No wreszcie! Myślałem, że go zabijesz po drodze! 

— Miałam taką ochotę. — Przyznałam szczerze. 

Wzięłam swoje torby z samochodu. Stanowczym krokiem kierowałam się w stronę domku. Nie mieliśmy go używać, ale w tej sytuacji... Nie zamierzałam nawet spać w jednym namiocie z nim. 

— Amy? — Obróciłam się w stronę Michael'a. Uśmiechnęłam się do niego. — Gdzie idziesz? 

Wziął ode mnie wszystkie torby. Spojrzałam na niego z ukosa, ale odkluczyłam domek. 

— Sama bym sobie poradziła! Do domku. Nie ma mowy, abym spała z nim w jednym namiocie. Nie po tym co powiedział! 

Clifford kiwnął głową, ale się nie odezwał. Dobrze, że mnie rozumie. Chociaż on jeden. Weszliśmy do środka i rozejrzałam się. Było ładnie. 

— Gdzie mam postawić? 

— A gdziekolwiek! 

Uśmiechnęłam się słabo i usiadłam na kanapie. Michael obok mnie. 

— Nie przejmuj się nim. Będzie dobrze. Skąd masz ten domek? 

— Cóż, ten domek należy do mnie. Dostałam go od matki, a ona jak podejrzewam od ojca. Dlatego postawiłam na tą plażę. 

— Ale super! Też chcę takiego ojca! 

— Michael nie mów tego nikomu, dobrze? Poza tym, naprawdę chcesz mieć takiego ojca, który cię olał i nie chciał nawet cię poznać? 

— Buzia na kłódkę. Poza tym, nie mówi, że nie chciałabyś takiego ojca. 

— Nie zaprzeczę, bo chciałabym. A teraz wstawiaj, bo jak znam życie, Hemmings zacznie rozkładać namioty i zrobi sobie krzywkę. 

**

*to są miejsca, które na prawdę są w okolicach Melbourne. 

 ** tutaj chodzi oto, że ten utwór został nagrany w 2002 roku. Na wtedy (czyli rok 2016) miała 14 lat, a na nasz rok ma 15 lat.

🏀🏀🏀🏀

Słowa po korekcie: 4429

Słowa przed korektą: 2197

Data korekty: 02.03.2020

Data opublikowania: 07.01.2017

Wszelkie komentarze, dotyczące błędów są już nieaktualne. Niektóre sceny zmieniły się.

Continue Reading

You'll Also Like

27.2K 2K 104
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?
40.8K 1.7K 102
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
16.2K 973 39
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
7.9K 433 35
Every girl's wants a bad boy who will be good just for her. Moja nowa książka miśki ❤ #77 bad - 180818 #121 bad -260918 #78 bad -270918 #706 boy -111...