Taki Cyrk (w trakcie poprawie...

By Bloody_Murderess

73.5K 6.8K 5.6K

Zmiany w lor - ✔️ - aktualne i zmienione Główną bohaterką jest Karolina, która wychowana sama przez siebie... More

1. |Stacja I - To Wszystko Zaczęło Się Od Upadku | ✔️
2. |Zabieram Cię W Imieniu Prawa |✔️
3. | Do Twarzy Ci W Tej Ozdobie Na Nodzę | ✔️
4. |Czy ten złodziej może kłamać?| ✔️
5. |O wszystkim czego nie powinnaś robić|✔️
7. | To żeś się zemściła | ✔️
8. | Wypierdalaj mi z tą gotycką kuchnią | ✔️
9. | Wchodzisz w to?| ✔️
10. |Teoria Złośliwości|✔️
11. |Jak to w ciąży!?|
12 |Teraz musi się udać!|
13. |Party kurwa hard|
14.|Don't Stop|
15. |Spójrzmy prawdzie w oczy|
16. |Gram, według twoich własnych zasad!|
17. |Karol, obudź się (ノ͡° ͜ʖ ͡°)ノ︵┻┻|
18. |Byłyliśmy tacy słodziaśni!|
19. |Kisiel w gaciach|
20. |Skakamy z dachu|
21. |W pustyni i w puszczy|
22. |Demony|
23. |Debile, herbata i Grzechu |
24. |Mam te mooooc!!!|
26. |ON TO TWÓJ BYŁY?!|
27. |Poważna rozprawa sądowa i portale|
28. |Pamiętnik|
29. |Stanik moro, nocnik i Offender|
30. |Frendzone xD|
31. |🍭 Ładowanie 🍭|
32. |Japierdole, serio!? ಠ_ಠ|
33. |Nudy i bezpłodny rozdział|
34. |Epilog|
35. |? Prolog ? |
36. | Luksusowa chawira B)|
37. | I co teraz... mała?|
38. | Tylko nie w moją konefke!|
39. |Chce|
40. | Rozmowy w namiocie ( ͡ ͜ʖ ͡ )|
41. |Podstęp|
42. |Przygody z Komornikiem|
43. |Źle ze mną ;-;|
44. | Fundamenty
45. | Co jest za tymi cholernymi drzwiami!?
46. |Karol (͡° ͜ʖ ͡°) Ty zboczeńcu (͡° ͜ʖ ͡°)
47. |Anime, Mia, Bejbe, komin i zgon
48. | WIELKIE ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO
49. | Berek!!!
50. | Akcja w wannie i szkoła c'nie
51. | Zostaje po lekcjach, Candy się wkurzy
52. | Mam p-r-z-e-j-e-b-a-n-e|
53. | Przygotowanie do niecnego planu
54. | REBELIA CANE, była u Nas Jego Była, Rak Karola I Biedronka
55. |Zasada pierwsza: Przenigdy Nie Prowokuj Błękitka!!!
56. | Wyczekiwane starcie Candy'ego z DYREM! 😎 I Tajemne Tajemnice
57 ~ | Odkrycie kilku niebieskich kart |
58 ~ | Para Wampirzych Kłamców Oraz Rozmowa Z Demonem |
59.|Podejrzenia, Temat: Hybrydy. I Test Na Ojcostwo Czyli Zboczone Pielęgniarki
60.|Nowy Sposób Na Naukę Czyli Bieg ze Śmiercią, On Wróci I Oczywista Odpowiedź
61. Wybory! Ucieczki! Kłótnie! Błękitek Ojcem? Rozlew Krwi I Porażka W Kasynie!
62.| Śpiący Rozdział Razem Z April I Colin Oraz Konsekwencje Zakładu Z Demonem
63.| Zapomnij O Mnie! Zabiłaś Mnie! - Opuściłeś Mnie! Lecz Wrócę! Chyba...
64.|Złoty pokój, trauma srebra, klan śmierci, pewien grób oraz miasto walki
65.| Eden, Blue Lighter, Nowatorskie Tortury Oraz Jadowici
66.| Spotkanie Jadowitych i fakty o szachetnej rodzinie Bleached | ✅
67.|Koncert, Nadludzka Krew, Skok Wiary, Jesteśmy W Domu I Walka Ze Zdzirą
68. |Możesz Mówić Mi Mamo, Praca W Rezydencji, Anioły i Niedoszłe Morderstwo
69.|Noc u Lotrivera, Pożar, Powitanie Aniołów, Nowe Zakazy i Wszyscy Szaleją...
70.|Akcja z Ciążą, Nadzieja Przy Grobie, Partner Broni Oraz Candy W Delegacji
71.|Błękitek & Benjamin - Karolina & Kasander - Wracamy Do Korzeni - Wstęp
72.| Starcie pokoleń - rozmowa na plecami oraz strych zdjęć
73. | Atak Karoliny, wybuch złości, spotkanie to latach oraz... To...
74.|Akcja Walizka, Powrót na występ, Poznanie Bena wspaniałego i Żegnaj Off
75.|Pudełkowa Przygoda! Candy VS Candy - Początek
76. |Pudełkowa Przygoda - Rozwinięcie Część 1/3
77. |Pudełkowa Przygoda! - Rozwiniecie Część 2/3
78. |Pudełkowa Przygoda! - Rozwinięcie Część 3/3
79.|Pudełkowa Przygoda! - Zakończenie
80.| Legendy i mity, berek z przeznaczeniem oraz no ślub
81.| Pył
82.| Niecny Plan Harrego, ożywianie Belli, znowu Noe i Jakiś inny typ |
83. |Opowieść o Królu Zakarym oraz Królowej Karolinie|

6. | Nie potrzebnie się tak przed tobą otworzyłem | ✔️

1.7K 180 57
By Bloody_Murderess



- Dobra, gratulacje wow, wygrałeś. - Odrzekł niezwykle sarkastycznie Jack klaszcząc w dłonie, gdy w końcu mogłam widzieć na oczy, a fioletowy kolor wszedł z mojej twarzy.

- Mogłaś nie brać tego zakładu, tylko asertywnie powiedzieć czego chcesz. - Odrzekła dla mnie dosyć zdenerwowana Cane, która stała nade mną. - Neutralny wzrost jest najlepszy, jak chce się być uroczą, to zakłada się płaskie buty, a jak sexy to szpilki.

- Weź mi nie mów. Z resztą, twój kuzyn to wymyślił, a ja nie miałam pojęcia, że koleś nie musi oddychać. - Dodałam na swoją obronę, wstając, by kobieta nie patrzyła na mnie z góry. - Mogłaś mi dać jakiś znak, nawet pomachać.

- Ta, o co jeszcze? Pilnuj się, bo będziesz tylko na tym tracić. Taka radę ode mnie, jeśli chcesz wrócić do swojego ukochanego domku. - Prychnęła na mnie, a ja zastanawiałam się w jakie miejsce mogłabym ją ugryźć.

- Bo co? - Zapytałam nagle, ale z wahaniem. - Zakopiecie moje ciało w ogródku?

- Nie, zrobi z ciebie trofeum i postawi na szafce. - Przewróciła oczami, by potem podejść do Jacka, który jak dokąd tylko słuchał naszej krótkie wymiany zdań. - A ty co? Masz moje zamówienie, czy mam zmienić dostawce?

- Żaden dostawca by nie przyjął twoich zamówień, także nawet nie próbuj mnie straszyć. Twoja wyobraźnia mógłby czasami ciebie ograniczyć. - Odpowiedział z ledwie co zauważalnym uśmiechem. - Mam nadzieje, że ty z kolei masz na to kasę. Już dawno nie sprzedanie na kreskę, ani na szczery uśmiech, czy słowo „dziękuje".

- Candy ma urodziny niebawem, mógłby mi dać rodzinną zniżkę. - Na te słowa chłopak się zaśmiał.

- Co jeszcze wymyślisz Cane? Wyjedziesz mi zaraz ze szlacheckimi korzeniami, i będę ci musiał to oddać jako zapłata podatku? Nie rozśmieszaj mnie.

- Eh, mogę zapłacić kartą?

- Mamy dwudzieste szóste milenium, oczywiście, że tak, ale nie przy sobie. - Nagle rozejrzał się po pokoju, by spojrzeć jak tym razem to ja podsłuchuje ich rozmowę. - W końcu ci doliczę za poprzedni raz. W każdym razie... - Wtem on podszedł do Błękitka, by wyszeptać mu coś do ucha, by natychmiast po tym wrócić do dziewczyny. - Karol ty się zastanów co chcesz, a my pójdziemy do mojego pokoju. - Nie ma pojęcia czemu mi to mówi, więc tylko wskazałam kciuk do góry. Obserwowałam jak oni się oddalają w stronę jakiegoś korytarza.

- Teraz posiedzisz z nami. - Nagle pojawił się obok mnie Błękitek, który wskazał na miejsce obok białego Venoma.

- Bo co? Jack ci wyszeptał do ucha, byś mi matkował? - Zapytałam skrzyżują swoje ramiona, a on krótko się zaśmiał z moich słów.

- Coś w tym stylu. - Popchnął mnie w tym kierunku, a ja mimo mojego delikatnego strachu usiadłam obok potwora. Przesunął swoją głowę w moją stronę, by po chwili zamienić się w mężczyznę o bardzo długich białych włosach i złotych oczach, które mieliśmy się różowymi iskierkami.

-Wow! - Krzyknęłam nagle niekontrolowanie na te zmianę, co wywołało śmiech u zebranych. - To było zbyt niesamowite, bym mogła na te zmianę zareagować inaczej! - Odparłam na swoją obronę, a reszta wydawała się to rozumieć. Jeszcze by spróbowali jego nie zrobić.

- Na pewno w ciągu tego miesiąca zobaczysz więcej niesamowitych rzeczy. - Odparł potwór, który teraz wyglądał ludzko.

- Naprawdę muszę o tym zapomnieć? Ja mogę złożyć śluby milczenia. Z resztą, jak powiem ludziom o tym, to mnie wyślą do psychiatryka. Wasze prawo jest nieaktualne. - Skrzyżowałam znowu moje ramiona, bo czułam się w gotowości do słownej walki.

-Owszem, uważam, że ten pomysł z normowaniem magi literaturą fantastyczną, był dobrym pomysłem. Ustabilizowało to politykę, przez co mamy większe zabezpieczenie, a niepożądani świadkowie są likwidowani nie przez nas, a przez swoją własną rasę. - Podniosłam brew do góry, bo kompletnie nie zrozumiałam co on właśnie do mnie powiedział. W sensie rozumiem, ale uważam, że mógł to powiedzieć prościej. Nie ciepie, gdy ktoś używa skomplikowanych słów, by zabłysnąć w towarzystwie.

- No to czemu tego nie znieść? Albo pogodzić się z ludźmi, byśmy również korzystali w fajnych flaszek, czy magii? Tylko trzymacie ten sekret w tajemnicy. Jako zakładnik... em... domagam się przedstawiania moich praw? Em, chce wyjaśnień! - Zrobiłam bojową minę, by sprawa mogła się wyjaśnić.

- Jutro ci wypożyczę książkę do historii do klasy czwartej podstawówki, by sobie przeczytała. - Odrzekł na to Błękitek, a na te słowa reszta zaczęła się śmiać. Wtedy właśnie zauważyłam, że usiadł obok mnie. Byłam otoczona z obu stron, super.

- Ah tak!? Śmiejecie się, bo nie znam waszej kultury!? A wiecie kiedy Kolumb odkrył Amerykę?

- 12 października 1492 roku. Jednak on nie odkrył Ameryki, tylko pewien genueński żeglarz. - Odpowiedział na to pytanie Candy, a ja nie wiedziałam, czy dobrze odpowiedział, bo sama nie znałam ten daty. Kojarzyłam tylko, że było to w piętnastym wieku.

- Ah tak? A kiedy skończyło się średniowiecze? - Zadałam kolejne pytanie, bo to już akurat wiedziałam.

- Em, w 1492? „Odkrycie" Ameryki było jednym z elementów kończących średniowiecze.

- Kurwa, fakt. To może... Czy kiedykolwiek kawaleria pokonała marynarkę?

- Otóż w 1795 w wyniku wojen koalicyjnych, Francja była w stanie wojny z Holandia. Pewnego zimowego dnia zamarzła woda w zatoce, unieruchamiając holenderskie statki. Widząc to Francuzi wyruszyli do ataku i tak o to kawaleria chyba jedyny raz w historii pokonała marynarkę, gdyż Francuzi przejęli te statki.

- Ty nie masz prawa tego wiedzieć! Ja to wiem, że przypadkowo przeczytałam ciekawostkę na instragramię! - Delikatnie wybuchłam, a co znowu wszyscy się zaśmiali. - Dobra chuj, nie pozostawisz mi wybory. Czemu łódź podwodna nie płynie pod wodą tylko w wodzie!?

- Ponieważ... Em... - Wtem zmarszczył brwi analizując owe pytanie, a ja finalnie poczułam, że go zagięłam. Moja dusza mogła w końcu może zaznać spokoju. - Tak się mówi, po prostu. Nie ma się na myśli dna nowy, a początek tafli wody.

- Nie o to pytałam. - Wtedy on tylko prychał na mnie obierając się swoimi plecami na sofę.

- Zadając mi pytania na które nie ma odpowiedzi nie wygrywasz.

- Miło, że masz coś co cię pociesza po porażce. - Uśmiechałam się zwycięsko w jego stronę, a on odwzajemnił go, ale w ledwo co zauważalny sposób. Nie rozumiem jego działań, ale może on po prostu próbuje mnie zdekoncentrować i zdezorientować. Na niego też muszę uważać. Jakbym miała zrobić tabletkę, to na pierwszym miejscu jest Jason, potem on na równi z Paperem, a na końcu jest Jack. W sumie Jack jest całkiem spoko. - Chcesz się pochwalić skąd tyle wiesz? - Zapytałam nagle, by nie wyjść na taką wredną zołzę.

- Niekoniecznie. - Przewrócił oczami, a ta podstawa mnie ciut zdziwiła. Ludzie lubią się chwalić jakimi pierdołami.

- Widzę, że skromność to twoja mocna cecha charakteru. - On na to się smutno zaśmiał, a ja próbowałam zrozumiem o choinkę mu chodzi. Wtedy sobie przypomniałam, jak Jack mówi, że ma ponad sto lat. Możliwe, że on też... To bili go linijką w szkole? Ale jednak tu jest rok nie wiem, który... Ale nie muszę być taki postępowi... A jebać.

- Bili cię linijką w szkole, jak czegoś nie wiedziałaś? - Na te słowa Papyt się wyraźnie skrzywił, a Jason zasłonił usta dłonią. - Jezu, no co?

- Nie, nie musieli. Zawsze wszystko wiedziałem. - Odpowiedział bardzo lekko biorąc ze stolika obok paczkę czipsów. Reszta była zmieszana, ale potem patrząc na siebie nawzajem wzruszyli ramionami i zachowywali jakby nic się nie stało.

- Zmieniam zdanie, nie jesteś skromny. - Prychnęłam bardzo cicho do siebie, ale chyba to usłyszał, bo krótko się zaśmiał. Wtedy chłopaki zaczęli rozmawiać o jakiś pierdołach, których kompletnie nie rozumiałam, albo było o ludziach, których nie znałam.

- I wyobraź sobie, że on znowu wziął do pracy tego swojego syneczka, by się „uczył". Facet ma osiemnaście lat, a zachowuje się gorzej niż pięciolatek. Dziś mi podłożył nogę i prawie się wyjebałem z herbatą na drukarkę. - Mówił Błękitek, a ja wyobraziłam sobie jak to wyglądało. Jestem pewna, że gdybym tam była, to bym zrobiła to samo, ale jestem człowiek i mnie nie weźmie. Szkoda...

- Pogadaj z Zalgo. Przecież się lubicie. - Odparł Offender pijąc jakiś soczek.

- Próbowałem, ale nie widzi problemu. On go ubóstwia, mimo, że jest adoptowany. - Na to słowa się niekontrolowanie zaśmiałam, ale szybko zakryłam usta ręką. - On przed nim gra świętego, ale gdy nie patrzy to Harry robi wszystko, by mnie wkurwić.

- Czemu cię nie lubi? - Zapytałam nagle.

- Nie wiem! Nic mu nie zrobiłem! Co więcej! Zajmowałem się nim jak był mały, czytałem mu jebane bajki, czy chodziłem na spacery, a nagle skończył dwanaście lat i zaczął mnie traktować jak największe zło tego świata. - Znowu sobie wyobraziłam Błękitka jak robi jakieś dziecięce rzeczy, co mnie rozśmieszyło. Niezwykle jakie relacje mają w pracy, w sumie całkiem zazdroszczę.

- Wiem, ale nie zabronię bratu go zabierać. Poza tym Slender go również ubóstwia. Jednak na pewno będzie pracować w innych działach, więc może to cię pocieszy. - Na te słowa prychnął. - Wtedy nie będzie mógł ci dokuczać, bo go wywalą.

- Oby. W każdym razie... Jak idzie rekrutacja na podobne stanowiska do mojego?

- Jeszcze jest w przygotowaniu jeden projekt, ale to na razie dosyć tajne. Oby on nie został zrealizowany, nie jestem jego fanem, ale to się okaże na kolejnych obradach. - Odpowiedział, na co Błękitek wydał cię być niezadowolony z jego słów.

- Serio chcesz, by jakiś obcy ci się kręcił po biurze? - Zapytał Jason, który pił herbatkę zrobioną przez Puppetera.

- Mam mieszane uczucia, bo czuję, że nie wyrabiam. Jednak, czy dodatkowe osoby by nie zaczęły mi mieszać? Plus nie byłbym już taki wyjątkowy. - Zaśmiał się smutno, by znowu wrócić do swojej zamyślonej miny.

- A czym się zajmujesz? - Zapytałam znowu kompetnie z dupy, niczym dziecko, które wtrąca się w sprawy dorosłych.

- Nie mam nastroju, by teraz ci o tym mówić. - Przyznał będąc dalej w swoich myślach. Jego zachowanie mnie jakoś tknęło i nie podobało mi się to, że jest smutny. Jednak nie miałam pomysłu jak go pocieszyć, więc wzięłam fragment jego włosów, by zacząć robić warkoczyki. Nie uszło to jego uwadze. - Co robisz? - Zapytał zaciekawiony.

- Warkocze, których potem nie będziesz mógł rozplatać, więc zostaną z tobą to końca twojego życia. - Odpowiedziałam lekko, a on zachichotał delikatnie się uśmiechając. - Dobrze. - Wtedy się wyprostował, by pozwolić mi na dalsze niszczenie jego włosów. Byłam zadowolona z rezultatu, choć nie sądziłam, że to pomoże. Chłopaki dalej rozmawiali na jakiś temat związany z pracą, a w między czasie Jason przyniósł mi gumki recepturki, by związać na zawsze warkocze Błękitka. Nie miał ich za dużo, bo miał dosyć długie te kudły. Jednak efekt mi się podobał. Długie proste włosy, połączone w kilkoma warkoczykami. Podobną fryzurę miałam jakieś trzy godziny temu, ale ktoś musiał mi je zniszczyć.

- Dość długo nie ma Jacka, prawda? - Zapytał nagle, gdy wiązałam ostatniego.

- Oni lubią długo gadać, czy się kłócić. Pewnie stracili poczucie czasu. - Odrzekł Offender, a ja byłam skołowana tymi informacjami.

- Rano mi mówił, że jej nie lubi. - Wtrąciłam.

- Klasyczne zagranie. - Mruknął Papyt. - Oni sobie nawzajem dogryzają w przyjacielski sposób. W sumie nigdy nie widziałem, by flirtowali, choć bardzo ich shipuję.

- Biję od niech energia, która krzyczy, by w końcu zrobili ruch, ale tak trwają od paru dekad. - Dodał Jason, dolewając sobie herbaty.

- Ale nuda. - Przyznałam, gdy sobie to wyobraziłam. W sumie Jack był dziwny, gdy o niej gadał, więc coś musi być na rzeczy. - On wypiera te uczucia?

- To wysoce prawdopodobne, ale skoro mi z tym dobrze, to niech się bawią. - Przyznał Błękitek. - Wszystkie książki kończą się na „i żyli długo i szczęście", a oni...

- Nie chcą żyć. - Wtrąciłam nagle, a reszta spojrzała na mnie dziwnie. - W sensie... Wolą żyć w tym stanie niewiadomy, by motylki nie umierały. Matko, te motylki muszą być w chuj stare. Jestem pewna, że one muszę błagać o śmierć.

- Ciekawa interpretacja. - Przyznał Offender, wielce zainteresowany moi postrzeganiem tego zjawiska, a ja czułam się z tym zajebiście. - Tylko nie próbuj im tego popsuć. Muszą sami do tego dojść. - Zagroził mi palcem ostrzegawczo. W sumie nie myślałam o tym, ale jego słowa mnie zainspirowały, by właśnie coś w tym kierunku zrobić. Co prawnie nie wiem jeszcze co, ale to słowa były zbyt motywujące.

- Jasne, nic nie zrobię. - Odparłam, na co Candy mnie szturchnął łokciem w żebra, co zabolało, ale nie miałam zamiaru mu tego pokazać.

- Mówimy serio, nie psuj mi tego.

- Eh, nie masz czasami ochoty krzyknąć „no pocałujcie się w końcu?" - Zapytałam, ale wszyscy tylko pokręcili przecząco głowami. - No dalej! Może oboje po nocy marzą, by się przytulać, a tylko tak samotnie leżą licząc, że następnego dnia to się końcu wydarzy...

- O kim mówisz? - Zapytał nagle Jack, stając obok Cane parę metrów od nas. Byłam zszokowana ich nagłym zjawieniem się w salonie.

- O was.

- Co?

- Gówno, czemu was nie było tak długo? Słychałam przez ten czas takich pierdół.

- Cane zbiła towar i trzeba było robić on nowa! - Krzyknął spoglądać na dziewczynę z wyraźnym zdenerwowaniem.

- Nie zbiłam całego! Miałeś tego więcej, ale trzeba było to zakonserwować jak konfiturę! Co z tego, że za tydzień mi się skończy! - Usprawiedliwiła się przyjmując bardzo bojową pozycje, jakby miała ochotę mu wyjebać, ale miała zajęte ręce, więc nie mogła ich złożyć do ataku.

- Ile razy mam ci tłumaczyć, że wywietrzeje, jeśli nie będzie podgrzewane!? Masz szczęście, że było jeszcze ciepłe!

- „Masz szczęście, że było jeszcze ciepłe". - Przedrzeźniała jego głos, co wydawało mi się całkiem zabawne, jak i urocze jednocześnie.

- Dobra wiesz co? Spierdalaj do siebie, jestem zmęczony, bo cały dzień siedziałem nad twoim towarem.

- To widzimy się jutro? - Zaśmiał się z jego słów bardzo wesoło, kierując się z stronę drzwi. - Off, podwieziesz mnie?

- Pewnie, już i tak pora się zbierać. - Po tych słowach wstał, by podać każdemu rękę, nawet mi, co mnie zdziwiło, ale w pozytywny sposób. Przynajmniej nie traktuje mnie z góry, a z szacunkiem. Dziewczyna pożegnała się w drzwi, a my znowu zostaliśmy sami.

- Ah, nie cierpię takiego niezręcznego momentu, gdy goście odchodzą i potrzeba chwili by przyzwyczaić do ich braku. Też tak macie? - Zapytałam chłopaków, ale tylko pokiwali głową, albo machnęli ręką, tylko Jason mi odpowiedział pełny zdaniem.

- Oni są tak często, że nie mam takiego uczucia, ale z nowymi ludźmi mam tak na początku i na końcu spotkania. - Mogłam się z nim zgodzić w stu procentach. Pierwsze piętnaście minut jest dziwne, ale potem wchodzi. - Chciałabyś się może położyć po tym dniu?

- Ona nie będzie spała w twoim pokoju Jason. Candy, choć pomóż przenieś jego łóżko, to „pokoju" Karoliny. - Po tych słowach zniknął w korytarzu z Błękitkiem, a Jason pobiegł za nimi z krzykiem, że to łóżko trzeba w specjalny sposób złożyć, bo jest za duże na drzwi i... I dalsze gorzkie żale. Może wredne, ale poczułam ulgę, że nie będę aż tak blisko niego, a ona neutralnym gruncie jak to ujęła Cane.

- A więc masz nowy kąt, hm? - Zapytał jedyny, który nie pobiegł w tym kierunku.

- A tak, na to wychodzi. Nie mam za dużo do powiedzenia w tej sprawie. - Wzruszyłam ramionami.

- Masz, zawsze możesz zaprotestować. Oni by nie zrobili niczego bez twojej zgody. - Mówił dalej, a ja przez chwile myślałam nad tego słowami. Nie chciałam się z nim zgodzić, bo nie cierpię podejmować decyzji. W ten sposób chyba nikogo nie zranię, bo dosłownie nic nie zrobiłam. Nic na to nie odpowiedziałam, więc chłopak chciał zmienić temat. - Nie było cię wczoraj w tym miejscu, a szkoda, bo chciałem cię o coś zapytać. - Uśmiechnął się delikatnie, uwalniając więcej światła ze swojego wnętrza.

- Nie możesz spać, przez te światło z twojej twarzy? Ja bym nie mogła, gdyby coś mi świecił żarówką prosto w oczy. - Teraz to ja starałam się zmienić temat, bo ja nadal nie mogę się otrząsnąć, po tej żenującej rozmowie o Bogu.

- Nie przyjmuj się moim snem, nie muszę spać tak dług o jak ty... Ale ty nie musisz o tym wiedzieć. W każdym razie chciałabyś ze mną dziś pogadać? Zapewne to słuchanie tych nudziarzy było męczące. - Jakoś nie miałam ochoty z nim gadać, szczególnie po jego wcześniejszej dziwnej rozmowy, bo czułam się po tym rozdarta z prywatności. Noc jest na to zdecydowanie za szczera.

- Słyszałeś? Chłopaki mnie wołają, pogadamy później. - Szybkim marszem opuściłam salon w akompaniamencie śmiechu tej żarówki. Czułam, że moja ucieczka go bawiła, a to nie był dobry znak. Udałam się do pokoju Jason, ale drzwi były zamknięte. Nie sądzę, by udali się tak szybko na mój strych, więc otworzyłam drzwi, ale środek był inny, niż widziałam na początku. Rozejrzałam się po tym pokoju , ale było zbyt ciemno, bym mogła dostrzec szczegóły, a ręką nie wyczułam włącznika, także zamknęła drzwi, by ponownie je otworzyć. Tym razem zobaczyłam pokój Jasona, co było dobrym znakiem, bo pamietam które drzwi prowadziły już do mojego pokoju. Także udałam się w ich kierunku, ale gdy je otworzyłam to zobaczyłam garderobę. Czułam się strasznie przytłoczona tym faktem i nawet zaczynałam odczuwać niepokój, ale twardo weszłam przez kolejne drzwi modląc się o mój pokój i na szczerze tak się właśnie stało. - Matko, w końcu. - Odpowiedziałam widząc, jak chłopaki składają moje łóżko. Na dźwięk swoich słów Jason się odwrócił w bardzo szybkim tempie, a jego włosy natychmiast stały się białe.

- Czemu tu weszłaś? - Zapytał przez naciśnięte zęby, a ja nie rozumiałam jego gwałtownej rekacji.

- To miał być mój pokój, więc czemu bym miała tu nie wchodzić? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie, a on wtedy złagodniał, ale nadal był poirytowany.

- Bo nie powiedziałem ci jak się chodzi po moich drzwiach, mogłaś się poważnie zgubić. - Wziął głęboki oddech, by potem wypuści powietrze z ust, wtedy jego włosy wróciły do pierwotnego koloru.

- Oh, nie wiedziałam, wybacz. To powiesz mi jak działają? - Zapytałam, ale on zmarszczył swoje brwi, czym wprawił mnie w zakłopotanie.

- Słuchaj, widzę, że trochę się pospieszyłem i za szybko ci się otworzyłem. - Odrzekł nagle bardzo poważnie, a jego ton mnie niesamowicie zmartwił i nie widziałam co on do mnie mówi.

- Słycham? Dlaczego? Przecież nic się nie stało. - Próbowałam się bronić, ale on głową wskazał na chłopów, którzy składali to wielkie łóżko, na części pierwsze. Potem na całe wnętrze, które przypomniało królewską sale, która sam stworzył specjalnie dla mnie w takim krótkim tempie. Zapewne spieszył się, by to dla mnie przygotować, na marne. Wtedy oblała mnie fala gorąca spowodowana poczuciem winy.

- Dajmy sobie czas, by lepiej się poznać, a wtedy pozwolę ci do woli chodzić po moich pokojach, zgoda? - Zapytał z udawanym uśmiechem, a mnie zabolało serce. Nam moją głową zawisła czarna chmura z wielkim napisałem „zjebałaś".

- Jasne, nie ma problemu. - Odpowiedziałem lekko, choć miałam ochotę zacząć go przepraszać. Teraz dopiero zauważyłam jaki ten pokój jest ładny oraz starannie wykonany. Gdybym go zobaczyła wcześniej, to bym się w życiu nie zgodziła na strych. On zrobił go dla mnie, a ja słowem nie powiedziałam, by jakkolwiek zaprotestować. Zapewne poczuł się przeze mnie zdradzony, co mnie jeszcze bardziej zakuło. Miałem wrażenie, że jeśli postoję tu chwile dłużej, to się rozkleję. - Hej, otworzysz drzwi na korytarz? Może wezmę jakąś szczotkę i wytrę kurz? - Mówiłam z wielkim trudem, bo czułam charakterytyczny ucisk w gardle spowodowany poczuciem winy.

- Dobry pomysł. - Odrzekł ironicznie, a ja wprost widziałam jego zawód w oczach, czym mnie powoli zabijał. Także, gdy otworzył mi drzwi, to ja dosłownie z nich wyskoczyłam, by zamknąć się w łazience, a gdy zakluczyłam zamek, to poczułam jak łzy mi lecą z oczu. Także szybko wzięłam kawałek papieru, by wsadzić je do oczu, by wchłonął tą irytująca wodę. Wzięłam głęboki oddech, by się uspokoić. Dobra, zraniłam jego czucia i przestał mi ufać. Napracował się, a ja naplułam na jego prace. Jeszcze widział mnie z zniszczoną fryzurą, a jestem pewna, że gdybym zrobiła choć jeden krok do tyłu, to by mnie zostawili. Mu tak zależało na tych włosach... Jeszcze przygotował dla mnie pokój, bo nie chciał bym spała w salonie, czy podłodze. Pewnie jego czyn zmotywował chłopaków do działania, ale nadal... Ja nic z tym nie zrobiłam, tylko biernie patrzyłam. On nie widział sensu otwierania się, gdy jestem na wszystko bierna. - Przestań... - Mruknęłam myjąc swoją twarz wodą, a jego perfekcyjny makijaż zaczął się rozpływać, a czarne smugi poleciały po mi po policzkach. - Nakręcasz się, to nie ma sensu. Poza tym, ufać komuś po trzech dniach? Absurd. - Skomentowałam, by dodać sobie otuchy.

W końcu wyszłam z łazienki, wraz z mopem i szmatkami, by wytrzeć kurze na strachu. Starałam się zając swoją głowę jakimikolwiek myślami, by polepszyć sobie humor. Zacząłem myśleć o muzyce, a moich ulubionych utworach, których zawsze słuchałam, gdy włóczyłam się po ulicach mojego miasta. Wycierając podłodze nuciła sobie szeptem... - *Well, I've got thick skin and - Te dwa słowa przemilczałam, tylko zanuciłam muzykę. - But your blade it might be too sharp I'm like a rubber band until you pull too hard Yeah, I may snap and I move fast. But you won't see me fall apart 'Cause I've got an...

- Jesteśmy. - Krzyknął nagle Jack, a ja natychmiastowo zamilkłam mając nadzieje, że nie słyszał jak żałośnie śpiewam. - Jason poszedł robić jakiej pierdoły z „self care", więc nie mógł dołączyć.

- To nawet lepiej. - Przyznałam szczerze, bo jego obecność mogłaby mnie złamać, a ja ledwo co pozbierałam się do kupy.

- W końcu łapiesz, by mu nie ufać? - Zapytał delikatnie podekscytowany, ale moja zbolała miła zabiła jego zapał.

- Nie słyszałeś co jej powiedział? - Zapytał go Błękitek, ale on średnio cokolwiek pamiętał, bo zbyt zbyt popchnięty swoją pracą. - Że „muszą zwolnić, bo już jej nie ufa".

- Serio tak powiedział? A co spryciarz, a ty pewnie co? Przyjęłaś się tym? - Nie miałam ochoty na to odpowiadać, więc wróciłam do wycierania podłogi. - To mi wyglada na „tak".

- Słychaj, nie mam ochoty gadać na ten temat. Ciągle tylko „Jason to. Jason tamto". I proszę, Jason już mnie nie lubi i nie wiem jak mam niby go do siebie przekonać w miesiąc! Także dał mi do zrozumienia, bym spierdalała, więc wam się udało! - Wykrzyczałam wkurzona, czując, że znowu ta cholerna wodo zaczyna mi się zbierać do oczu. Starałam się nie mrugać, by nic mi poleciało, a oni nie zauważyli mojej słabość. Tylko co jakiś czas kręciłam głową, by łzy posłużyły mi jako nawilżacz do oczu, a to nawet nieźle mi wychodziło. Na szczęście nic już więcej nie powiedzieli, tylko składali mi łóżko. Byli pochłonięci swoją pracą, więc weszłam na dół, by wymienić wodą na czystą, oraz by w końcu zacząć mrugać.

- Czemu jesteś smutna? - Zapytał ktoś nagle, a w lustrze zauważyłam przyglądającego mi się Papetera. Tego mi kurwa brakowało.

- Nie jestem, sprzątam strych i wleciał mi kurz do oczu. - Odpowiedziałam wymijająco, wlewając płyn do wiadra.

- Płakałaś? - Zapytał bardzo zdziwiony, a ja miałam ochotę walnąć głową o krawężnik.

- Nie, to przez kurz. Poza tym, nic nie lubi sprzątać, czyż nie?

- Ale kłamiesz... Nie trzeba być Błękitkiem, by to od ciebie wyczuć. Jednak przy mnie nie musisz się bronić, powiedzmy, że to będzie nasza mała tajemnica. - Odrzekł bardzo wiarygodnie, a ja wahałam się nad tym, czy mu zaufać.

- Jasne, jak chcesz. - Mruknęłam wymijając go w przejściu, mimo wielkiej ochoty wyrzucenia z siebie wszystkich negatywnych uczuć na jego ramieniu. Nie jestem taka miękka, by to robić. Wróciłam na strych, kontynuując sprzątania. Co prawda nie było brudno aż tak bardzo, ale potrzebowałam czegoś, co zajmie moje ręce. W końcu Candy i Jack oświadczyli, że skończyli. Miałam więc wielkie łóżko z dziwnymi dodatkami, toaletkę z kosmetykami i szafę ubrań, które zostały wyjęte z wieszaków w garderobie Jasona.

- Jeszcze ostatnia rzecz, Jason prosił, by ci to dać. - Mruknął niechętnie Błękitek podając mi futerał do rąk. Po tym wyszli ze strychy zamykając za sobą drzwi, a ja znowu zaczęłam płakać przytulając się do gitary. To tak, jakbym co chwile ktoś mi wyrywał strupy z rany. Ledwo co się uspokoję, to staje się „coś". A ta gitara mnie chyba dobiła.

*(mam grubą skórę (...) Ale twoje ostrze może być zbyt ostre Jestem jak gumka, dopóki nie pociągniesz zbyt mocno Tak, mogę pęknąć i szybko poruszyć. Lecz nie zobaczysz mnie w kawałkach Bo mam...) Fragment piosenki Sia - elastic heart

Jest 26042016 rok u nich. Jason powiedział, że jebią 2 pierwsze liczby, więc 260420. Milenium to tysiąc. 26 milenium to 260000. Więc mogą mówić roboczo o 26 milenium easy.




Stary rozdział:

- Aha... A tak w ogóle to kim ty jesteś? Dziewczyną tych czterech gejów czy jak? - Offendi mnie zapytał.

- Oni mnie porwali, jestem tu w brew mojej woli. - Powiedziałam z powagą.

- Serio?! Jak widziałem inne dziewczyny to one krzyczały, uciekały bez przerwy, płakały itp. - Spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

- Jestem inna ziom. - Wzruszyłam ramionami. - Miałeś przedstawić te laski. - Wskazałam na nie palcem.

- A no tak! Poznajcie proszę Ade!  ( PLDiamond ) Zoche! ( SweetNightmare66 ) i Lolę!  ( by_autorka ) - Offender przedstawił dziewczyny.

- Elo! - Przywitała się Lola.

- Siema. - Przywitała się Ada.

- GRAMY W FAAAAAJNĄ GRE!!! USIĄDŹCIE W KOŁKU CIOTY!!! - Zosia rozkazała, a reszta zrobiła to o co prosiła.

- A w czo gramy...? - Zapytałam.

- W siedem minut w niebie!!! - Dziewczyny Offendera odpowiedziały chórem.

- To kto pierwszy...? - Zapytała Zebra.

- Ty! - Dziewczyna panda krzyknąła.

- Okej... - Zgodził się niechętnie.

- Czekajcie przygotuje losy!!! - Lola zerwała się z miejsca i gdzieś pobiegła.

- A tak wogóle... To jak w to się gra...? - Zapytałam z nerwowym uśmiechem. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na debila, którym jestem.

- O stara, teraz to pocisnęłaś. - Ada strzeliła facepalm'a. - Skoro Lola robi losy... A Jack miał iść pierwszy... A ty nie wiesz o co cho... Więc ty idziesz z nim by się nauczyć!!! - Krzyknęła. (Miszcz zbrodni xD)

- Eeee.... - Nie wiedziałam czy zaprzeczyć, uciekać, rzucić ich granatem dymmy czy się zgodzić.

- Wybierz ostatnią opcje. - Offender przemówił.

- TY UMIESZ CZYTAĆ W MYŚLACH!? - Przestraszyłam się.

- Nie, powiedziałaś to na głos. - Mruknął.

- Aha (;-;)

- No chodzi! - Jack już się niecierpliwił, wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić do... Szafy...

- To co robimy? - Zapytałam jak jak tylko drzwi szafy się zamknęły.

- Co tylko chcesz. - Zamruczał jak koteł.

- No to zrobimy coś, co tygryski lubią najbardziej. - Uśmiechnęłam się szyderczo.

- Mrrrr

- DLACZEGO DO KURWY NĘDZY MNIE PORWALICIE!!!???!  NIE MOGLIŚCIE WZIĄŚĆ TEJ Z ARBUZOWYM BIUSTEM!?!? - Zaczęłam wrzeszczeć.

- HELP!!! - Jack pukał rozpaczliwie do drzwi.

- O nie kochany! Teraz to sobię porozmawiamy. - Powiedziałam zgniatając pięści tak jak to robią bokserzy.

...........

- Jack strasznie tam krzyczy. - Zauważyła Zero.

- Odpowiedź jest tylko jedna. - Rzekł Puppeteer.

- Gwałt! - Offender i Candy razem powiedzieli.

- Chwila... - Clockwork się zamyśliła. - Po tych krzykach się zastanawiam... Kto kogo gwałcii. (;-;)

Continue Reading

You'll Also Like

14.5K 660 26
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
4.9K 316 40
Wiadomości Stray kids czasem też opisówki w celach humorystycznych : 3 Shipy: Hyunlix Minsung Jeongchan Może Changmin
12.7K 596 19
Bo takie "zing" zdarza się tylko raz... w większości to jest FLUFF, lecz wystąpują wrażliwe tematy, te rozdziały będą oznaczone ! BRAK scen 18+, mogą...
8.7K 456 21
❝ - Ty na serio się w niej zakochałeś - spojrzałem na kumpla z lekko podniesionymi brwiami z zaskoczenia. - Żartujesz sobie ze mnie - prychnąłem pod...