Taki Cyrk (w trakcie poprawie...

Od Bloody_Murderess

73.5K 6.8K 5.6K

Zmiany w lor - ✔️ - aktualne i zmienione Główną bohaterką jest Karolina, która wychowana sama przez siebie... Více

1. |Stacja I - To Wszystko Zaczęło Się Od Upadku | ✔️
2. |Zabieram Cię W Imieniu Prawa |✔️
4. |Czy ten złodziej może kłamać?| ✔️
5. |O wszystkim czego nie powinnaś robić|✔️
6. | Nie potrzebnie się tak przed tobą otworzyłem | ✔️
7. | To żeś się zemściła | ✔️
8. | Wypierdalaj mi z tą gotycką kuchnią | ✔️
9. | Wchodzisz w to?| ✔️
10. |Teoria Złośliwości|✔️
11. |Jak to w ciąży!?|
12 |Teraz musi się udać!|
13. |Party kurwa hard|
14.|Don't Stop|
15. |Spójrzmy prawdzie w oczy|
16. |Gram, według twoich własnych zasad!|
17. |Karol, obudź się (ノ͡° ͜ʖ ͡°)ノ︵┻┻|
18. |Byłyliśmy tacy słodziaśni!|
19. |Kisiel w gaciach|
20. |Skakamy z dachu|
21. |W pustyni i w puszczy|
22. |Demony|
23. |Debile, herbata i Grzechu |
24. |Mam te mooooc!!!|
26. |ON TO TWÓJ BYŁY?!|
27. |Poważna rozprawa sądowa i portale|
28. |Pamiętnik|
29. |Stanik moro, nocnik i Offender|
30. |Frendzone xD|
31. |🍭 Ładowanie 🍭|
32. |Japierdole, serio!? ಠ_ಠ|
33. |Nudy i bezpłodny rozdział|
34. |Epilog|
35. |? Prolog ? |
36. | Luksusowa chawira B)|
37. | I co teraz... mała?|
38. | Tylko nie w moją konefke!|
39. |Chce|
40. | Rozmowy w namiocie ( ͡ ͜ʖ ͡ )|
41. |Podstęp|
42. |Przygody z Komornikiem|
43. |Źle ze mną ;-;|
44. | Fundamenty
45. | Co jest za tymi cholernymi drzwiami!?
46. |Karol (͡° ͜ʖ ͡°) Ty zboczeńcu (͡° ͜ʖ ͡°)
47. |Anime, Mia, Bejbe, komin i zgon
48. | WIELKIE ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO
49. | Berek!!!
50. | Akcja w wannie i szkoła c'nie
51. | Zostaje po lekcjach, Candy się wkurzy
52. | Mam p-r-z-e-j-e-b-a-n-e|
53. | Przygotowanie do niecnego planu
54. | REBELIA CANE, była u Nas Jego Była, Rak Karola I Biedronka
55. |Zasada pierwsza: Przenigdy Nie Prowokuj Błękitka!!!
56. | Wyczekiwane starcie Candy'ego z DYREM! 😎 I Tajemne Tajemnice
57 ~ | Odkrycie kilku niebieskich kart |
58 ~ | Para Wampirzych Kłamców Oraz Rozmowa Z Demonem |
59.|Podejrzenia, Temat: Hybrydy. I Test Na Ojcostwo Czyli Zboczone Pielęgniarki
60.|Nowy Sposób Na Naukę Czyli Bieg ze Śmiercią, On Wróci I Oczywista Odpowiedź
61. Wybory! Ucieczki! Kłótnie! Błękitek Ojcem? Rozlew Krwi I Porażka W Kasynie!
62.| Śpiący Rozdział Razem Z April I Colin Oraz Konsekwencje Zakładu Z Demonem
63.| Zapomnij O Mnie! Zabiłaś Mnie! - Opuściłeś Mnie! Lecz Wrócę! Chyba...
64.|Złoty pokój, trauma srebra, klan śmierci, pewien grób oraz miasto walki
65.| Eden, Blue Lighter, Nowatorskie Tortury Oraz Jadowici
66.| Spotkanie Jadowitych i fakty o szachetnej rodzinie Bleached | ✅
67.|Koncert, Nadludzka Krew, Skok Wiary, Jesteśmy W Domu I Walka Ze Zdzirą
68. |Możesz Mówić Mi Mamo, Praca W Rezydencji, Anioły i Niedoszłe Morderstwo
69.|Noc u Lotrivera, Pożar, Powitanie Aniołów, Nowe Zakazy i Wszyscy Szaleją...
70.|Akcja z Ciążą, Nadzieja Przy Grobie, Partner Broni Oraz Candy W Delegacji
71.|Błękitek & Benjamin - Karolina & Kasander - Wracamy Do Korzeni - Wstęp
72.| Starcie pokoleń - rozmowa na plecami oraz strych zdjęć
73. | Atak Karoliny, wybuch złości, spotkanie to latach oraz... To...
74.|Akcja Walizka, Powrót na występ, Poznanie Bena wspaniałego i Żegnaj Off
75.|Pudełkowa Przygoda! Candy VS Candy - Początek
76. |Pudełkowa Przygoda - Rozwinięcie Część 1/3
77. |Pudełkowa Przygoda! - Rozwiniecie Część 2/3
78. |Pudełkowa Przygoda! - Rozwinięcie Część 3/3
79.|Pudełkowa Przygoda! - Zakończenie
80.| Legendy i mity, berek z przeznaczeniem oraz no ślub
81.| Pył
82.| Niecny Plan Harrego, ożywianie Belli, znowu Noe i Jakiś inny typ |
83. |Opowieść o Królu Zakarym oraz Królowej Karolinie|

3. | Do Twarzy Ci W Tej Ozdobie Na Nodzę | ✔️

2K 197 128
Od Bloody_Murderess

Zasady były zadziwiająco proste. Bądź grzeczna, nie wychylaj się za bardzo, a dostaniesz fiolkę i zapomnisz, że kiedykolwiek dwoje mężczyzn spało na twoich ramionach, śliniąc ci bluzkę. W czasie podróży myślałam o tym, że sumie i tak miałam jedynkę na semestr z matmy, więc i tak nie zdam drugiej liceum. Wszystko byłoby idealnie, gdy nie zasrana matematyka. Mogłabym to rzucić w pizdu, jestem już pełnoletnia, ale liczyłam na ostre chlanie w akademikach. Jedno mam w takim razie z głowy, przedłużone wakacje, spoko, spoko. Jedynie martwię się o zespół, o wyniki i czy mnie przyjęli, ale może uda mi się ukraść im telefon, czy cokolwiek do komunikacji, by dowiedzieć czegokolwiek. W sumie, całkiem dobrze to wyszło, jeszcze wkurzę moją ciotkę, która pewnie uznała, że udałam się w samotną wyprawę i wrócę we wrześniu. Jestem w sumie pełnoletnia, więc mogłaby uznać, że się wyprowadziłam. Ewentualnie powiem, że zostałam przymusowo zabrana przez szkołe na oazę, a tam nie można mieć telefonów, bo jedyną formą komunikacji jest rozmowa przez tabliczkę ouija.

- Jesteśmy! - Krzyknął Candy, a w jego głosie było słychać wyraźną ulgę. Dziwnie, gdy to powiedział, to obudziła się we mnie potrzeba pójścia spać. Dokładnie jak na złość moja głowa zrobiła się ciężka.

- Yhymmm. - Mruknęłam. Nie miałam najmniejszego zamiaru ruszyć choćby małym palcem u nogi, a co dopiero iść to ich domu. Morfeuszu już czekał na mnie z niecierpliwością.

- Idziemy. - Mruknął do mnie Jason, gdy otwierał drzwi od samochodu.

- Zajebiście. - Odpowiedziałam ledwo przytomna.

- Puppeteer! Rusz dupe! - Pośpieszał go Jack.

- Chciałbym! - Warknął. Otworzył drzwi i wskazał na mnie, objęłam go tak, by oni nie mogli mnie ruszyć.

- Heh, to weź ją na ręce i zanieś do mojego pokoju. - Candy zaśmiał się z własnych słów. - Jestem przekonany, że polubi moją nową pościel w słonecznuki Van Got...

- Okej. - Odpowiedział, mając w dupie jego złowieszczy ton. - Jesteście bezduszni i nie macie artystycznego gustu, jak to kurwa obraz na pościeli? Pościel powinna być stonowana, a wzroki nie wpływające na harmonię i równowagę snu. Co za bezczelności, myśli sobie taki niebieski pajac, że może kreatywnie spać. Po prostu bezczelności.- Warknęłam i upuściłam pojazd, a Błękitek wyglądał na zadowolonego. Dobry jest, trzeba uważać na jego sztuczki. - Możecie mnie zaprowadzić do mojego pokoju? - Zapytałam przecierając oczy ręką.

- Ty nie masz pokoju. - Kpinę w słowach Jack można było zbierać wiadrami. - Ty będziesz spać w piwnicy, albo... Ej, a ty gdzie...!? - Krzyknął.

Skoro nie mam własnego lokalu będę spać na kanapie w salonie. Ruszyłam z szybkością 0.5 km/h w stronę domu, który swoją drogą był nawet duży i całkiem niezły. Spodziewałam się bloku w Bydgoszczy, a nie ładnego domku. Ciekawe, ciekawe... Ciekawe od kogo kradną.

- Nie widać...? - Mruknęłam czując na sobie ciężar powietrza. Otworzyłam drzwi, które było o dziwo otwarte. Dość szybko znalazłam swój cel jakim była czarna sofa. Upadłam bezwładnie na mebel i natychmiast zasnęłam.

- Emmmm... Chłopaki...?

- Tak Papyt...?

- Ona jest dziwna!

- Po czym wnioskujesz?

- Nie krzyczy z przerażenia.

- Nom.

- Nie zadaję typowych pytań w stylu "Kim jesteście? Czego ode mnie chcecie? " To takie strasznie odświeżające.

- Aha.

- I jest dziwna.

- Zajebiście stary! Teraz możesz budzić ją, a nie mnie w nocy podejrzanymi pytaniami. - Prychnął Jack, przykrywając ją kocem.

-Myślisz, że jej spodobają się nocne dyskusje o życiu?

-Na stówę.

~*~

- Chciałabyś porozmawiać o Bogu? - Delikatnie otworzyłam oczy, ale natychmiast je zmrużyłam, bo żółte światło mnie dosłownie oślepiło. Jak mrugałam, to widziałam kolorowe smugi, które dawały dziwny psychodeliczny efekt.

- Słucham, o jakim Bogu? - Mruknęłam przecierając oczy, w nadziei, że te dziwne kalejdoskopy zniknął. - Nie ma tu Boga. Szkolisz się na jehowego, czy co? - Byłam odrobinkę wkurwiona, że on ma czelność mnie budzić, usiadłam po turecku, okrywając się kocem, który się dosłownie na mnie zmaterializował. Jakaś fizyka czarne dziury, albo czary go tu do mnie przywiały Było jeszcze ciemno, więc zapewne był to środek nocy.

- To prawda, nie ma tu Boga, ale czemu ludzie w to wierzą?

- Serio chcesz o tym gadać teraz? Akurat o 2.34? - Usiadł obok mnie i oparł się o sofę, przychylając głowę do tyłu.

- Nie mogę spać, noc mnie wybudza, a że wszyscy śpią, to pojawiają się w mojej głowie pytania, a że akurat jesteś z nami...

- Dobra rozumiem. - Ziewnęłam zasłaniając usta dłonią. - A może zrobisz herbatę? Wiesz, do wieczornych rozmów egzystencjalnych potrzebny jest jakiś klimat. Atrybut, znak rozpoznawczy połączony z tradycją. - Na moje słowa chłopak się delikatnie uśmiechnął, co skutkowo moim ponownym oślepieniem.

- Dziwna jesteś. - Wstał w kierunku najprawdopodobniej kuchni, także wygrzebując się z sofy również wstałam, owijać się podejrzanym kocem. Wahałam się, czy nie powinnam mu jakkolwiek odpowiedzieć na jego brak szacunku w moim kierunku, ale nie miałam w głowie niczego błyskotliwego do powiedzenia. Dostałam herbatkę zieloną z pigwą, cytryną, łyżką miodu i goździkami, co było dla mnie przesadzą, bo nigdy nie dodałam aż tylu rzeczy do herbaty, ale ten smak... Był taki intrygujący, że postanowiłam nie komentować tej przesady - A więc, w jaki sposób masz zamiar odpowiedzieć na moje pytanie?

- To jakiś konkurs? - Podniosłam brew do góry.

- Może. - Wzruszył ramionami, robiąc pierwszy łyk swojej herbatki. Przez chwile się zamyśliłam, jak mu odpowiedzieć. Tak nie za mądrze, ale by składało się o to jakąś sensowną całość.

- Dobra, cóż... Najprościej mówić to oni wierzą, bo nie wiem... Nie wiedzą co jest po śmierci i w jakiś sposób chcą wierzyć, że coś jest po tej drugiej stronie. Albo myślą, że ich istnienie ma jakikolwiek sens. Ludziom czasem brakuje wiary w cokolwiek, a dziad w chmurach jest takim podparciem. - Mówiłam bardzo powoli, by nie dodać prywatnych, religijnych przygód, a czystą teorie, czy może sam zamysł. W zasadzie też zależy o jakiego Boga pyta, ale z góry założyłam, że tego katolickiego, bo innych nie znam.

- Oh, ludziom brakuje nadziei. - Uśmiechnął się nieznacznie, kierując te słowa bardziej do siebie niż do mnie. - Nie dziwie im się, gdybym miał być szczerzy. Co to za życie, gdzie panuję nieustanna rutyna, a jedyny moment, w którym możesz odetchnąć to ten, kiedy jesteś już stary.

- Dość depresyjne podejście, ale nie jest wcale tak źle. Można się ustawić, masz wolną wole, także...

- Wolną wolę? Za którą jesteś karany?

- Nie, nie, to wcale nie tak. Po prostu musisz być dobrym człowiekiem, nie robić nikomu krzywdy. Wiesz, normy współżycia społecznego.

- Co to za zabawa, gdy nie jest to nielegalne? - Zapytał mnie tajemniczo, a ja odwróciłam wzrok. Jeśli zaprzeczę, to wyjdę na hipokrytę.

- A więc potrzebujesz zastrzyku adrenaliny, by czuć się szczęśliwym? Łamania jakiś zapisków w kodeksach i regulaminy, ma dać ci szczęście? - Odpowiedziałam fizjologicznie-wymijająco, by nie dać się zapędzić w argumentacyjną pustkę. Czy teraz jestem na rozkminach egzystencjalnych, czy na debacie oksfordzkiej? Jeśli na debacie, to chce być na początku, drogą wstępu, a nie do rozbijania argumentów.

- Dużo zabawniejsze jest łamanie praw, które nie zostały otworzone przez dzida z chmur, a jakiegoś grubego i obleśnego pedofila, który chodzi odziany w kuriozalnie wyglądającej spódnicy.

- Mocne. - Mruknęłam zgaszona, ale natychmiast się wyprostowałam. - Ale nie każdy jest taki, jakim go opisujesz, to zwykła generalizacja, a niektóre prawa są całkiem logiczne. Na przykład... - Zamyśliłam się na chwile, przypominając sobie przykazania. - Na przykład „za zabijaj". To bardzo... Bardzo miłe prawo, czy „nie wolne kłamać". To prawda, wiesz to nie ładnie, gdy ktoś kłamie. - Zapadła między nami cisza, która na początku była mnie dla strasznie dziwna, ale powoli zaczynała dostrzegać, że to tylko dowód mojej wygranej w debacie. - Zatkało?

- Skąd. Tylko analizuje cię. - Odrzekł po chwili. - Masz w sobie dużo radość, to strasznie dziwne w twoim wieku, tym bardziej, że jesteś człowiek, co jest przygnębiające samo w sobie. - Prychnęłam na jego słowa. - Ale nie zawsze tak było, prawda?

- Co to za pytanie? Oczywiście, że nie! Każdy ma swoje wzloty i upadki, ale czy jest sens się dołować? - Przypomniałam sobie wtedy mój największy depresyjny miesiąc, w którym bardzo często chodziłam do kościoła, by odpowiedzieć siebie na kilka pytać, które dręczyło moją młodą duszę. Może i było to w pewniej sposób żałosne, czy słabe, ale byłam tak bezradna, że liczyłam na choć trochę boskiego miłosierdzia, który powie mi ci robić. I właśnie wtedy, pewnego dnia spojrzałam na tych ludzi wokół mnie i zdałam sobie sprawę, czy oni tutaj mają nadzieje, która ich napędza w życiu i wiedzą co robić, a przychodząc tu, nie chcą zapomnieć. Po tym wyszłam, by zacząć żyć ze swoją własną nadzieją.

- Co tak zamilkłaś?

- Em, przypomniała mi się jedna rzecz, nie ważne, a mówiłeś coś?

- Pytałem, czy jesteś wierząca? Bo to by zbijało wszystkie twoje argumenty. - On ewidentnie chce się po prostu pokłócić na dany temat, ale jestem tak skołowana, bo nie wiem czy gada o wewnętrznym szczęściu, czy wierze... A może to moje wrażenie, po zaczęłam myśleć o tym personalnie?

- Zainspirowałam się religią, by stworzyć swoją. A moja religia mówi, że nie pierdol tyle i idź w końcu spać. - Po tych słowach odłożyłam dramatycznie kubek do zlewu, by znowu udać się na moją kanapę w akompaniamencie cichego śmiechu chłopaka.

~*~

- Obudź się. - Usłyszałam czyjś szorstki głos, ale tym razem nie zostałam oślepiona przez tajemniczy blask czyiś oczu, a przez poranne promyki słońca, bo w życiu ważna jest różnorodność.

- Po co? - Odrzekłam dalej leżąc, siląc się by zapamiętać mój sen, który był o... O... No i chuj, nie pamiętam już.

- Muszę ci założyć jedną rzecz, więc bądź tak uprzejma i wstań w końcu z tej sofy. - Spojrzałam na tego niebieskiego pajaca z nienawiścią, ale w końcu wstałam z tej niezwykle wygodnej sofy. Udałam się z nim do jego pokoju, gdzie już czekały na mnie jakiej śrubokręty i metalowe przedmioty w bliżej nieokreślony kształcie. - Usiądź tu. - Wskazał na fotel obok dość dużej biblioteki, z masą bladych książek. Zaczęłam się nim przyglądać, by dowiedzieć się o czym on czyta w wolnych chwilach.

- Hahaha, słownik chińskiego?! - Wybuchłam nagle śmiechem, gdy zobaczyłam serie książek o nauce tego języka. - Po co ci to? I co? Szprechasz po chińsku? - Zapytałam nadal po nim cisnąć.

- 去你的. (Pierdol się) - Odparł nagle po owym chińsku, a ja przystałam się śmiać, bo zaniemówiłam. Przez chwile tylko tak się na niego patrzyłam, nie rozumiejąc niczego. W mojej słowie była pustka, czarna dziura, próżnia.

- Ale dlaczego? - Zapytałam w końcu, gdy chłopak podszedł do mnie ze śrubokrętem.

- Do pracy. - Odparł lekko, kucając obok mnie. Wziął moją nogę i zaczął montować na niej jakiś dziwny metal i czerwoną diodą.

- Mam dwa pytania. Po pierwsze, gdzie ty niby pracujesz, że potrzebujesz chińskiego, po drugie... To taka bransoletka, jaką mają w Ameryce? Taka z filmów?

- Odpowiadając na twoje pytanie, to nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz, a po drugie tak, taka jaką mają w amerykańskich filmach. - Mruknął montując mi to coś na nodze. Super, jestem pełnoprawnym więźniem, bo złamałam prawo jakiś dziwnych wróżek. Jednak widzę w tym plusy, bo w tym czymś jest mi bardzo do twarzy... Ale jak ja założę spodnie, czy się umyje? To coś jest wodoodporne? A jak mnie prąd pierdolnie? - Gotowe. Musisz wiedzieć, że jak oddalisz się od nas na około sto metrów, to cię kopnie prąd, a z każdym metrem będzie to boleć bardziej. Jest to wodoodporne, więc możesz się normalnie myć, oraz... Nie wiem, zaprzyjaźnij się z luźnymi dresami, czy sukienkami. Jeszcze jakieś pytania?

- W sumie to nie, choć nie... Mam jedno... Gdzie tu jest łazienka?

- Drzwi na końcu korytarza. - Po tych słowach wstałam z moją nową ozdobą, by zrobić pierwsze kroki. Była ona delikatnie ciężkawa, ale myślę, że przywyknę. Już miałam wejść do łazienki, ale uświadomiłam sobie, że nie mam żadnych ubrań, a nie chciałam ponownie iść do tego błazna, by go prosić. To takie niezręczne, jak chodzenie parę razy, tego samego dnia, to tego samego sklepu. Dlatego weszłam do innego pokoju, gdzie był z kolei ten czarno-biały, wraz z tym szarym, co mnie obudził tej nocy.

- Pomóc ci w czymś? - Zapytał Jack. odrywając się od przerwanej czynności. Kątem oka dostrzegłam, że oglądają „przyjaciół".

- A nie, nie. - Podeszłam do szafy, by wyjąc z niej ubrania, których niestety nie posiadam. Mogliby przez porwaniem dać mi się spakować. Skoro są jak policja, to chyba powinni to uwzględnić. Czy jak policja wchodzi komuś z nakazem, do daje ludziom się spanikować? Czy nie, chwila chyba jednak nie, oni mają swoje mundurki. Gdzie mój mundurek!?

- Co robisz? - Zapytał mnie właściciel tych ciuchów.

- Kradnę Ci ubrania i sprzedam je na allegro. - Odpowiedziałam i zniknęłam w drzwiach, ale oni poszli za mną, jednak nie byli tak szybcy, bo będąc w łazience szybko przekręciłam zamek, a oni tylko mogli stać po drugiej stronie.

- Ej, Jack?

- Czego?

- Trzeba będzie iść z nią na zakupy, to była moja jedyna bluza. Ulubiona bluza. - Skrzyżował swoje ramiona na znak wielkiego niezadowolenia.

- Ty też byś mógł kupić sobie trochę więcej ubrań. Chodzić tylko w bluzach, gdzie jedna zawsze jest na tobie, a druga w praniu czekając na moment, w którym w końcu zmienisz te brudną. - Ciężko westchnął, ale Puppetter wydawał się być niewzruszony jego słowami, a jego twarz wyrażała wyjebanie. Nie było sensu z nim dyskutować na temat jego higieny, także postanowił wrócić do tematu dziewczyny. - Może Jason jej coś da? On ją koniecznie chciał z jakiś nieznanych dla mnie powodów.

- Ha, nieznanych, przecież wiesz, że zawsze chodzi o jedno w jego przypadku.

Podsłuchałam ostanie zdania chłopaków w łazience. Zdawałam siebie sprawę, że Jason mnie wrobił w złamanie tego trak... taraa? Traktatutu. Teraz wiem, że dlatego, że mnie chciał. Sęk w tym, że nie mam pojęcia z jakiego powodu. Plus był dla mnie miły, więc może dlatego, że mnie lubi? Ale to nie miałoby sensu, co sprawiło, że Jason mnie chce? Brzmiało to podejrzanie, dlatego musiałam być maksymalnie skupiona. Meh, pewnie po prostu chodzi o sprzedanie organów.
Myślałam tak o tym, w czasie kąpieli. Miałam na sobie pełno błota, którego nie zdążyłam zmyć po występie, bo bardzo chciało mi się spać.
Ta sytuacja przypomniana mi, jak raz założyłam się, że spędzę noc w Ikea i chowałam się z paroma osobami w szafach. Problemem było to, że zrobiliśmy to dzień przez świętami. I oto zaczęła się walka o przetrwanie, całe trzy dni w Ikea, było zajebiście.
Zakładam, że skoro przeżyłam w Ikea, to przeżyję też u nich. Cokolwiek to nie znaczy, ale wiem, że mnie po prostu straszą. Zapewne jest jakaś procedura, na flaszkę czeka się kilka tygodni po rejestracji świadka i bla bla, biurokracja. Jason zda sobie sprawę, że to sprawa nie warta świeczki i tak oto zakończą mi się wakacje w tej oazie. Jednak koniec tego dobrego, w końcu wyszłam z wanny.

Zrobiłam makijaż kosmetykami chłopaka... I pomalowała paznokcie...także jego kosmetykami. Miał dokładnie takie kolory, jakie uwielbiałam, czyli czarne.

Otworzyłam drzwi i pierwsze co poczułam to coś miękkiego ma twarzy. Ktoś rzuciła we mnie poduszką.

- Dlaczego? - Zawarczałam nie rozumiejąc powodu, dla którego zostałam zaatakowana.

- Siedziałaś tam dwie godziny! - Odpowiedział Candy. - Mam ci policzyć za wodę?

- Ha... Chciałbyś. - Uśmiechnęłam się. - Jedziem do sklepu po ciuszki dla mnie! Słyszałam waszą rozmowę! A ty Jason, jeśli ubierasz mnie w sukience, to jedną z twoich jądrem zostanie singlem! - Odrzekłam bardzo groźnie, ale reszta nie była zachwycona.

- Naprawdę nie chcesz jakieś cudownej sukienki, w której wyglądałabyś jak istna królowa? - Zapytał z nadzieją.

- Ja już jestem królową, proszę cię!

- Nie chciałbyś choćby zerknąć? Mógłabyś wyglądać niczym zła królowa, albo pani ciemności, przemyśl to. - Dalej mnie przekonywał, lecz ja byłam nie ugiętą. Nie miałam zamiaru wkładać jego badziewia. Co prawda nie wiedziałam ich, ale i tak czuję, że kompletnie mi się nie spodobają. Spojrzałam na resztę chłopaków, by wyczytać z ich twarzy to, czy powinnam się zgodzić. Puppetter tylko się głupio uśmiechał, a Jack i Candy kręcili głowami i rękami, bym się na to nie zgadzała.

- Nie, nie chce sukienek. Chce ubrania w moim stylu. Trzeba było dać mi się spakować, a nie! Teraz zdziwienie! I co? Mam paradować po domu w sukniach? - Odrzekłam twardo. Spodziewałam się, że Jason się wkurzy, ale on był bardzo spokojny. Jakby moje słowa były dla niego niczym.

- Jasne, to pozwól, że pojadę z tobą, a ty wybierzesz sobie co tylko chcesz? Poznam wtedy twój styl, to będzie ciekawe doświadczenie, nie uważasz? - Zapytał, słodko, a w jego oczach dostrzegłam coś złowrogiego.

- Zawiozę was i będę dodatkowo na straży. Jakbyś próbowała coś odstawić. - Odrzekł nagle Błękitek, wchodząc do jednego pokojów, by się przygotować. Szybko poszło, Jason też opuścił pokój i zostałam sam na sam z Jackiem.

- Muszę z tobą wieczorem porozmawiać, gdyż chcemy z Błękitkiem trochę powkurwiać Jasona. Nie ma na ziemi nic bardziej zabawnego, jedyne co aktualnie musisz wiedzieć to to, że nie możesz pokazać, że go lubisz. - Tylko tyle powiedział, zanim nie zniknął z korytarza. Ciekawe, wakacje z elementami zaskoczenia i zagadkami. Nie marzyłam o niczym innym, niż o tym.










Stary rozdział:




- ...i właśnie dlatego mam czerwone włosy. - Siadziałam na kolanach Pitera i usłyszałam iście interesującej opowieść Jasona na temat jego włosów, oczu i szponów.

- Aha. - Rzekłam bez entuzjazmu, poczym wtuliłam się na osobie, na której siedziałam. Jechaliśmy już dość długo, było mi zimno, chciałam spać. Tylko dlatego nie protestowałam. Widziałam jak Jack i Jason rzucają w Puppeter'a piorunami, ale nie zwracał na to uwagi. Chciałam zasnąć i minąć podróż nieświadomie.

- Jesteśmy! - Krzyknął Candy, a w jego głosie było wyraźnie słysząc ulgę.

- Yhymmm. - Mruknęłam. Nie miałam najmniejszego zamiaru ruszyć choćby małym palcem u nogi, a co dopiero iść to ich domu. Morfeuszu już czekał na mnie z niecierpliwością.

- Idziemy laleczko. - Szturchną mnie.

- Zajebiście. - Odpowiedziałam ledwo przytomna.

- Puppeteer! Rusz dupe! - Pośpieszął go Meyer.

- Chciałbym kurwa! - Warknął. Otworzył drzwi i wskazał na mnie.

- Heh, to weś ją na ręce i zanieś do mojego pokoju. - Candy zaśmiał się z własnych słów. Ta.. już to widzę że Pit...

- Okej. - Odpowiedział.

- Jesteście bezduszni. - Warknęłam i upuściłam pojazd. - Możecie mnie zaprowadzić do mojego pokoju? - Zapytałam przecierając oczy ręką. Zaśmiali się na moje słowa.

- Ty nie masz pokoju. - Kpinę w słowach Jack można było zbierać wiadrami. - Ty będziesz spać... Ej, a ty gdzie...!? - Krzyknął.

Skoro nie mam własnego lokalu będę spać na kanapie w salonie. Ruszyłam z szybkością 0.5 km/h w stronę domu, który swoją drogą był nawet duży.

- Nie widać...? - Wysyczałam. Otworzyłam drzwi, które było o dziwo otwarte. Dość szybko znalazłam swój cel jakim była czarna sofa. Upadłam bezwładnie na mebel i natychmiast zasnęłam.

- Emmmm... Chłopaki...?

- Tak Candy...?

- Ona jest dziwna!

- Po czym wnioskujesz?

- Nie krzyczy z przerażenia.

- Nom.

- Nie zadaję typowych pytań w stylu "Kim jestecie? Czego odemnie chcecie? "

- Aha.

- I jest dziwna ><

- Zajebiście stary!

- Dlatego pierwszy ją rodziewicze!

- Skąd wiesz że jest dziewicą?

- ...

Obudziłam się. Byłam w ciepłym łóżku... Łóżku...?!? Przecież spałam na kanapie!!!

- Jack!!! Kurwa!!! - Warknęłam.

- Co...? - Zapytał zaspanym głosem.

- Zabierasz mi kołdrę debilu! - Powiedziałam spokojnie i zabrałam to co mi się należało. - A taraz mnie przytul. Jest tu cholernie zimno!

- Dobrze skarbie. - Mruknął.

Drogi czytelniku. Pewnie się zastanawiasz dlatego kurwa mać się do niego przytulam? Odpowiedź jest prosta ;-; Jest tam kuwa zimno, a on jest taki ciepły ^^ Nie martw się, niedługo dostanę okresu, wtedy chłopaki będą mieć piekło na ziemi. ^^

- Jesteś gorący. - Mruknęłam.

- Aż tak Ci się podobam?

- Nie! Pojebało Cię??? Jest tu zimno jak na Syberi, a ty jesteś ciepły! Czaisz? - Spojrzałam na jego oczy.

- Yhhhyyyy. - Mruknął zgoszony.

- Ha! Wiedziałem! - Nagle w drzwi się gwałtownie otworzyły a w nich pojawił się Puppeteer.

- Co? - Spojrzałam w jego stronę.

- Nic. Zawsze chciałem tak zrobić.^^

- Idiota. - Powiedziałam równo z Jack'em.

- No nic... - Zaczęłam. - Zajmuję łazienkę! - Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej na mnie za duży czarny T-Shirt i tego samego koloru bokserki.

- Co robisz? - Zapytał mnie właściciel tych ciuchów.

- Kradnę Ci ubrania i sprzedam je na allegro. - Odpowiedziałam i zniknęłam w drzwiach łazienki w częściej zamykając ją na klucz.

- Ej, Jack?

- Czego?

- Trzeba będzie iść z nią na zakupy.

- Racja...

Nie spieszyłam się! Umyłam se włoski :3 i plecki :3 i nóżki :3 posiedziałam w wannie. Potem wytarłam się puchowym ręcznikiem. Ubrałam w ciuchy pana zebry. Zrobiłam makijaż kosmetykami chłopaka... I pomalowała paznokcie...także jego kosmetykami. ;-;

Otworzyłam drzwi i pierwsze co poczułam było coś miękkiego ma twarzy. Ktoś rzuciła we mnie poduszką! ;-;

- Czego? - Zawarczałam jak kotek...

- Siedziałaś tam pięć godzin!!! - Odpowiedział Candy. Nie miał już makijażu, podobnie jak reszta, oprócz Pitera i Jason'a bo nie nie malują. I mieli normlanie ciuchy.

- Wiem. - Uśmiechnęłam się. - Jedziem do sklepu po ciuszki dla mnie! - Zapiszczałam i zaczęłam szukać jakiś dresów w szafie Jack'a. Reszta o dziwo posłuchała i rozpoczęli przygotowania.

-*-*-*-*-

- HELP!!!!! POMOCY JA JUŻ NIE MOGĘ!!!!!!

- ZLITUJ SIĘ!!!!

- TO BOLI!!!!!

- AAAAAAA!!!!! NA POMOC!!!!!!!

- Dajcie spokój, jeszcze tylko jeden sklep. - Odrzekła spokojnie i weszłam do drogerii po podpaski ^^

- Chodźmy do domu. - Szturchał mnie Jason już od ponad godziny.

- Zamknij. W. Końcu. Się! - Warknęłam i wcisnęłam mu do ust paczkę z tamponami. Potem otworzyłem pudełko z podpaskami i przykleiłam mu na mordzie.

- Hahaha!!! - Wydarł się Candy, ale kiedy zobaczył mnie z drugą paczką to zamilkł od razu. Uśmiechałam się wrednie. Zaczęłam wrzucać do koszyka wszystkie tampony, wkładki i podlaski jakie były.

- Robisz roczny zapas? - Zapytał Puppeteer.

- No co ty! Tyle zużywam na jeden raz! - Krzyknęłam, na co on pobladł.

- Na jeden raz? - Jack chciał się upewnić, pokiwałam twierdząco głową. - Jasna dupa. - Schował twarz w dłonie.

- Twoja napewno. - Mruknęłam pod nosem.

♧♤♧♤♧♤♧♤

😂😂😂 Do next'a!

Pokračovat ve čtení

Mohlo by se ti líbit

14.3K 892 26
O Natalie Horner krążyła jedna plotka - dziewczyna nie istnieje. Córka szefa zespołu Formuły 1 po raz pierwszy w swoim życiu została pokazana publicz...
14.2K 642 25
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
7K 471 21
Młody kierowca Formuły 1 i wyśmienita tenisistka. Co ich połączy? A raczej co im w tym przeszkodzi. Życie rzuca nam wiele kłód pod nogi, a tej dwójce...
4.9K 315 40
Wiadomości Stray kids czasem też opisówki w celach humorystycznych : 3 Shipy: Hyunlix Minsung Jeongchan Może Changmin