-Jeon, wiadomość- wyszeptałam po czym on ruszył w stronę okna zasłaniając go żaluzją.
-Pokaż- wziął komórkę do ręki czytając uważnie- Kurwa co to?!
-Nie krzycz- spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem- Boje się Kook.
-Kochanie- nagle oczy mu rozbłysły i podszedł do mnie obejmując mnie.
-Ktoś mnie prześladuję.
-Niech tylko się do ciebie zbliży- szedł w kierunku drzwi ciągle trzymając mnie za rękę zamykając wszystko dokładnie, okna i drzwi.
-Podejdź, nie bój się- stał zamaskowany, jedną ręką wołał mnie do siebie a drugą trzymał za swoimi plecami.
-Zrobisz mi coś- stałam kilka metrów dalej od niego.
-Ufasz mi?- zapytał cicho.
-Tak- powiedziałam podchodząc do niego.
-To błąd kochanie- zza pleców wyjął rewolwer i celując we mnie zastrzelił mnie.
-Aaa!!!- obudziłam się cała mokra.
-Ciii jestem tu kochanie- przytulał mnie Jeon głaszcząc po włosach- To tylko sen.
-Raczej koszmar- powiedziałam przecierając twarz rękoma. Po chwili poczułam jak chłopak oplatuje mnie i przyciąga do siebie, aż w końcu zasnęłam.
Następnego dnia siedziałam zastanawiając się co mam zrobić z tym człowiekiem. Moje myślenia przerwał Jeon siadający obok mnie z jabłkiem.
-Uważaj bo się przejesz- powiedziałam po czym on tylko prychnął.
-Odezwała się ta co w ogóle ostatnio nic nie je.
-Muszę ci coś powiedzieć- spojrzał na mnie zmartwiony.
-Coś się stało? Czyżby znowu ktoś tam stoi?
-Nie, na szczęście nie.
-To o co chodzi?
-Boję się, to jest mój pierwszy raz- właśnie dzisiaj zaczynam pierwszą naukę na studiach. Bardzo byłam zmartwiona. Chłopak podrapał się po karku spoglądając na mnie.
-Trochę mi smutno.
-Czemu?
-Kto będzie mnie zadowalał?- zrobił szczenięce oczka, wyglądał tak słodko i seksownie.
-Ja powinnam ci jakiś kaganiec kupić na twojego przyjaciela- chłopak podniósł brew do góry.
-Na co?- spytał zdziwiony a ja pokazałam palcem na jego krocze.
-Na to.
-A... na kutasa.
-Ej! Grzeczniej.
-Haha no dobrze kochanie- podszedł do mnie złączając nasze usta.
-Ymm muszę się szykować.
-Nie, zostań- zjeżdżał pocałunkami w dół.
-Kook nie chce się spóźnić już pierwszego dnia.
-Ehh no dobra, ale później dokończymy.
-Głupek.
Dzień minął w miarę dobrze. Poznałam bardzo fajną dziewczynę, nawet się zaprzyjaźniłyśmy. Wracając do domu szłam w lekkim strachu, ponieważ czułam jak ktoś mnie śledzi. W końcu usłyszałam głos, bardzo znajomy ale nie mogłam sobie przypomnieć.
-No proszę w końcu się spotykamy haha- powiedział śmiejąc się ciężkim głosem.
-Kim jesteś?- odwróciłam się, zobaczyłam zakapturzonego mężczyznę, który przyspieszył kroki w moją stronę.
-Pomyśl suczko- znajdował się bliżej. Zaczęłam uciekać na tyle ile miałam sił w nogach. Cholernie się bałam, mój obraz się zamazywał z łez napływających do oczu. Modliłam się tylko żeby Jeon postanowił po mnie wyjść i mógłby mnie uratować, ale tak się nie stało. Opadałam po woli z sił
Gdy mężczyzna był blisko mnie krzyczałam na ratunek lecz byłam w miejscu gdzie nikt nie przechodził ani mieszkał. Wiem że złapie mnie w swoje sidła i zabiję. Gdy skręciłam w kolejny zakręt uderzyłam o jakieś ciało upadając na ziemie. Podniosłam wzrok ku górze i ujrzałam....
...............................................................................................................
Droga Kenpachee
dziękuje ci za tekst do rozdziału ty pizzerko :**