Break The Rules, Styles

By luvasharry

387K 27.8K 5.4K

Harry Styles był znanym, dwudziestoczteroletnim biznesmenem, który zajmował się prowadzeniem wielkiej firmy... More

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
Nowe ff!

22

8.2K 736 71
By luvasharry

- Mam nadzieję, że wiesz z czym to się wiąże. Jesteś dorosły i podejmujesz własne decyzje, lecz licz się z konsekwencjami. Czy ta wywłoka jest tego warta? Tych pieniędzy, życia u boku Alice? - wiedziałam, że nigdy mnie nie tolerował. Nie zdziwiłam się, kiedy nazwał mnie "wywłoką". Spodziewałam się tego.

- Tak jak powiedziałeś - jestem dorosły i podejmuję własne decyzje. Kocham Kate i nie będę się męczył z Alice, ponieważ będę miał z tego korzyści.

- Cholera, jesteś Styles! Co ludzie powiedzą, gdy dowiedzą się, że prowadzisz się z... nią?!

- Powinieneś mnie zrozumieć! Wziąłeś ślub z mamą, a ona była wyłącznie pielęgniarką, więc nie rozumiem. Szkoda, że zostawiłeś ją kiedy zaczęła chorować!

- Nic ci do tego. To było dawno i miałem dług do spłacenia, dlatego ją poślubiłem. Nie wtrącaj się w nieswoje sprawy!

- Nie?! Chodzi o moją mamę, moją dziewczynę, moje życie! To ty powinieneś się mi odwdzięczyć! Ale wiesz, co? Nie zależy mi na pieniądzach. Chcę być po prostu z Kate.

- Dobrze, ale wszystkie pieniądze mają wrócić do mnie w przeciągu dwóch tygodni. - moje serce biło szybciej niż zazwyczaj, bo nie chciałam, aby Harry stracił swój dorobek i możliwość prowadzenia swojego biznesu.

- Harry, zastanów się. - pisnęłam cichutko, ciągnąc za jego rękaw. Miałam straszne wyrzuty sumienia i zdawałam sobie sprawę z tego, że ryzykował to wszystko dla mnie. Nachylił się nade mną i spojrzał mi w oczy.

- Nie mam nad czym, skarbie. - mruknął, całując mój policzek. Wyprostował się i ponownie zwrócił się ku Williamowi Styles, który bacznie nam się przyglądał. Jego lodowaty wzrok skupiony na mnie był przerażający. - Zamierzam rozwieść się z Alice.

- Świetnie. Nie mamy już o czym rozmawiać.

- Nie mam pojęcia, jak możesz być taki nieczuły. Nigdy nie kochałeś mamy, prawda? - nie odpowiedział. Spoglądał w okno z zaciśniętymi ustami, a ja przez chwilę zaczęłam się zastanawiać, czy posiadał jakiekolwiek uczucia. Śmierć jego żony, a mamy Harry'ego, chyba jednak go trochę ruszyła. - Wiesz, co to jest miłość? Nie potrafisz pojąć, że kocham Kate, że nie będę się torturował z kobietą, której nie kocham?

- Harry, wystarczy. - szepnęłam, widząc po panie Styles, iż miał dosyć. Pociągnęłam go do wyjścia, bąkając "do widzenia". Nie przypuszczałam innego zakończenia, choć wciąż byłam zdezorientowana. - Masz świadomość tego, co się właśnie stało?

- Tak. Teraz sprzedam apartament i zabiorę swoje rzeczy z firmy. - nie byłam tępa i doskonale wiedziałam, że nie było mu łatwo. Był przygnębiony, aczkolwiek wspomnienia zmarłej matki również wzbudziły u niego ponure samopoczucie.

- Harry...

- Jest dobrze.

- Nie, nieprawda.

- Jest dobrze. Po prostu... po prostu za nią tęsknię. Zrozumiałaby mnie, pomogłaby. - stanęłam przed nim, słysząc jego płaczliwy, łamliwy głos. Nigdy nie umiał się z tym kryć. Byłam osobą, która na pogrzebie jego mamy, pozwalała mu płakać ile chciał. Stał obok i moczył moje ramię, jednak nie miałam mu tego za złe. Potrzebował mnie i fantastycznie to rozumiałam.

- Na pewno patrzy na ciebie z góry i jest z ciebie dumna. Nie każdy... mało kto poświęciłby tyle pieniędzy dla jednej osoby. Nie mogę, nie umiem sobie wyobrazić, jak bardzo musisz mnie kochać, ale to dużo dla mnie znaczy, a Julie z pewnością cię obserwuje i sama nie może uwierzyć, że wychowała swojego syna na tak cudownego człowieka. I wie, że postąpiłeś zgodnie ze swoim sercem i to jest najważniejsze. - nie miałam pojęcia, iż mogłabym się odważyć na takie wyznanie, jednakże tak uważałam i musiał o tym pamiętać. Julie zmarła trzy lata temu, aczkolwiek rana pozostała, a ja stuprocentowo zdawałam sobie sprawę z tego, że ona nadal tu była i wspierała swojego syna.

- Kocham cię, tak bardzo mocno cię kocham. - odwzajemniłam jego mocny uścisk i zamknęłam oczy, czując jak delikatnie unosił mnie ponad ziemię. Sekundę później podniosłam powieki i dostrzegłam Williama, który przyglądał nam się z neutralnym wyrazem twarzy. - Jesteś moim aniołem, wiesz?

- Chodźmy, kochanie. - uśmiechnęłam się i odsunęłam, obserwując, jak jego ojciec znikał w swoim gabinecie. - Co z domem mody?

- Już w niego zainwestowałem. Wszystko zostało kupione. Teraz czekam na twoje projekty, które trafią do moich sklepów.

- "King & Styles" - idealna nazwa.

- Wiem, w końcu to nasza firma. Ja daję pieniądze, promuję ubrania oraz markę, a ty stwarzasz rzeczy.

- To niesamowite. - pokręciłam głową, otwierając drzwi od jego Jaguara i siadając na miejscu dla pasażera. Nie umiałam wyrazić swojego szczęścia. Wizja tego wszystkiego wydawała się nierealna, nierzeczywista, a jednak niedługo miałam zostać projektantką i to taką pełną parą. - Spełnisz moje marzenia.

- Cieszę się, że to ja. - i odjechaliśmy z parkingu ogromnego budynku należącego do Styles & Hanks Company. Ustaliliśmy, że Styles wróci do firmy, aby zabrać swoje rzeczy oraz powiadomić wszystkich dyrektorów o zmianie. Następnie miał po mnie przyjechać pod dom, abyśmy razem mogli zrobić zakupy. Chciał jeszcze dziś zacząć sprzedawanie apartamentu, który - jak mnie poinformował - był wart ponad dwa miliony. Nie wnikałam, co nim kierowało, kiedy kupował tak drogie mieszkanie. Ale w końcu mógł sobie pozwolić.

- Powodzenia, Harry.

- Będę za chwilę. - cmoknęłam go krótko w usta i opuściłam jego samochód, żegnając się z nim na moment. Kluczem dostałam się do środka kamienicy, a następnie do domu.

- Hej, Will. - przywitałam się z bratem, który ot tak siedział na kanapie i oglądał mecz. Miał dzisiaj wolne, dlatego nie byłam zaskoczona jego widokiem. - Będziemy mieć gościa... na dłużej.

- Na dłużej, to znaczy?

- Konkretnie nie wiem, ale chyba na długo.

- A kim jest ten gość?

- Harry Styles.

- Och, twój szef i przyjaciel? Czy teraz nie jest już szefem i przyjacielem? - poruszył brwiami, biorąc łyka piwa. Wywróciłam oczami, śmiejąc się pod nosem.

- Jesteś niemiłosiernie złośliwy. - oznajmiłam, mając na twarzy głupkowaty uśmiech. Usiadłam obok niego i podkradłam mu parę ziaren popcornu. - My po prostu...

- Jesteście razem.

- Tak to można nazwać.

- Kochasz go. - ciężko było mi o tym mówić, więc zignorowałam temat i wtuliłam się w jego ramię, marząc, żeby dał mi spokój. - Kochasz, kochasz, ale gryzie cię sumienie. Boisz się, że wyjdziesz na zołzę, kiedy pogodzisz się z decyzją Harry'ego. 

- Skąd u ciebie takie mądrości?

- Czasami się zdarzają. Zwłaszcza wtedy, kiedy potrzebujesz mojej pomocy.

- Nie potrzebuję.

- Jesteś taka uparta! Jak Harry z tobą wytrzymuje?

- On...

- Po prostu cię kocha.

Continue Reading

You'll Also Like

10.8K 585 43
Vivienne Stonewall, 16 letnia dziewczyna, przenosi się do szkoły swojego brata, Caleb'a, czyli do Akademii Królewskiej. Tam poznaje grupę przyjaciół...
5.1K 324 19
Uczeń z problemami i świeżo upieczony nauczyciel oraz opcja pomocy. Tylko czy pomoc w tym przypadku ma tylko jedno znaczenie. Oni widzą kilka znaczeń...
604K 1.9K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
56.2K 3.1K 109
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...