28

10.2K 704 77
                                    

- Chcesz herbaty? - zapytałam, starając się przez cały dzień zmienić jego nastawienie. Wydawał się zamyślony i zbity jak szczeniak. Było mi go okropnie żal, jednak nie umiałam temu zaradzić. Harry cały czas milczał lub odzywał się pojedynczymi słowami kompletnie nieczułym głosem. Wiedziałam, że było mu ciężko, jednakże to nie był koniec świata. On miał szanse na potomstwo, więcej niż połowę, a zachowywał się jakby był całkowicie bezpłodny. - Halo, Harry?

- Nie. - warknął, odrywając na moment wzrok od laptopa. Kiwnęłam głową i zniknęłam w kuchni, patrząc bezradnym spojrzeniem na brata, który wyłącznie popijał piwo. Nie mieszał się w to, bo widział, że z brunetem nie dało się teraz porozmawiać.

- Nie rozumie, że nie jestem jego wrogiem?

- Rozumie, ale po prostu jest mu ciężko. Nie jest stuprocentowo zdrowy i, żeby stworzyć z tobą rodzinę będzie miał więcej trudu. Przejdzie mu. - westchnęłam, mając nadzieję, że słowa Willa się sprawdzą. Zajrzałam do niego w milczeniu, lecz robił dokładnie to samo, co wcześniej - wlepiał swoje gałki oczne w ekran laptopa. 

- Harry, może...

- Nie! - podskoczyłam, słysząc głośny, impulsywny, gwałtowny głos bruneta. Bąknęłam pod nosem, że było w porządku i schowałam się w sypialni, chcąc uniknąć z nim kontaktu.

Niepotrzebnie zaczynałam ten temat, ale jego nie dało się ominąć. W końcu musielibyśmy porozmawiać, więc może lepiej, że wyszło to teraz niż później? Doskonale zdawałam sobie sprawę, że było to wrażliwe dla mężczyzny, jednak trzeba było o tym prowadzić konwersację. 

- Katie, przepraszam.

- Nic nie szkodzi. - szepnęłam, wycierając policzki tak, żeby tego nie zauważył. Uparcie patrzyłam w dół na moje projekty, by nie musieć załapać z nim kontaktu wzrokowego. Niestety nie mogłam się tak zachowywać przez dłuższy czas, dlatego podniosłam głowę do góry. 

- Nie powinienem był się na ciebie wyżywać, aniele. Obawiam się tego, że nie dam ci dziecka i mnie zostawisz...

- Jesteś taki głupiutki! Nie zostawiłabym cię! Nigdy! - krzyknęłam ze śmiechem, wstając z krzesła i przytulając się do jego klatki piersiowej. Natychmiast mnie objął, całując czubek głowy. - Nigdy, Harry. Nie zostawiłabym cię z tym problemem, dobrze?

- Tak, ja...

- Jest w porządku. - uśmiechnęłam się, unosząc się, by dać mu znak, aby mnie pocałował. Bez wahania zgodził się, a ja popchnęłam go w kierunku łóżka. Zachichotał na moje zachowanie z uwagi na to, że przypominałam napaloną nastolatkę lub dzikie zwierzę. Cmoknęłam ustami, ściągając z niego koszulkę. Moje ruchy zrobiły się powolne, gdy przydarzyło mi się mieć kłopoty z paskiem od spodni. - Po co ci ten cholerny pasek?

- Aniele...

- I tak ci spodni nie podtrzymuje.

- Może pomogę? - zabrałam ręce, dając mu pełną swobodę. Uporał się ze wszystkim bez większych starań i posłał mi kpiące spojrzenie, na które pokazałam mu środkowego palca.

- Może... - zaczęłam, nachylając się nad jego szyją. Pachniał drogimi perfumami, lecz nie tymi samymi, co parę dni temu. Musiał zmienić zapach, jednak skądś go kojarzyłam i nie dawało mi to spokoju. - Co to za perfumy?

- Kupiłaś mi je na dwudzieste drugie urodziny.

- Wiedziałam, że gdzieś je już wąchałam. - oznajmiłam, czując dziwne ciepło w okolicy serca. Nie sądziłam, że będzie pamiętał, jaki zapach mu kupiłam. - Więc... może trochę poćwiczymy przed byciem rodzicami?

- Myślałem, że nie chcesz na razie dzieci.

- Niby tak, ale... - musnęłam jego miejsce pod uchem, przerywając swoją wypowiedź. Składałam malutkie pocałunki po całej długości jego szyi, aż doszłam do żuchwy.

- Nie. - odsunął mnie stanowczo, patrząc na mnie karcącym spojrzeniem. Nie potrafiłam ogarnąć, co się działo. Sądziłam, że tego oboje chcieliśmy. - Najpierw niech się skończą wszystkie nasze sprawy z Alice. Nie chcę, żebyś się denerwowała w ciąży. Może to być nasza jedyna szansa na dziecko i Alice oraz całe jej towarzystwo na pewno coś zrobi. Nie chcę stracić malucha przez...

- Rozumiem. - kiwnęłam głową na potwierdzenie, uśmiechając się pod nosem. Był taki opiekuńczy. Jak nikt wcześniej i to w nim kochałam. Zaskakiwał mnie każdego dnia, a jego miłość ukazywała nowe oblicza z kolejną minutą. Był niesamowitym człowiekiem.

- Co nie oznacza, że powinniśmy się ograniczać. - prychnęłam śmiechem na nagłą zmianę nastroju i swoimi palcami sunęłam po jego torsie, aż dotarłam do bokserek.

Po chwili zatracaliśmy się naszych małych intymnościach, a każde następne dotknięcie powodowało palące podniecenie. Pomału przygotowywaliśmy się do pełnego spełnienia, aczkolwiek nadal dbaliśmy o każdy szczegół naszych słodkich tortur.

- Katie, błagam. - mój kącik ust lekko drgnął, kiedy usłyszałam jego błagalny, zdesperowany głos. Złożyłam na jego ustach króciutki pocałunek, którego nie mógł odwzajemnić, ponieważ prędko się odsunęłam i przesunęłam się w stronę jego nabrzmiałej męskości. Złączyliśmy nasze ciała, zatapiając się w harmonii jeszcze intensywniej niż zawsze. Harry podniósł się do pozycji siedzącej, pogłębiając odczucia, zbliżając nas do siebie. - Jesteś taka doskonała. - szepnął, wykonując coraz głębsze ruchy biodrami. Nie potrafiłam opisać uczucia kłębiącego się w moim wnętrzu. Przyjemność wymieszana z nadchodzącym orgazmem, rozkosz opanowująca cały mój organizm.

- Fujka, ludzie. - w tamtym momencie myślałam, że go zabiję. Jak mógł przerwać nam akurat najważniejszą minutę, która była decydującym końcem.

Zasłoniłam się kołdrą, pokazując Willowi, żeby wyszedł z naszego pokoju. Stał tak z bezczelnym uśmieszkiem, podnosząc mi ciśnienie.

- Wyłaź, idioto! - rzuciłam w niego poduszką, dzięki czemu opuścił pomieszczenie. Westchnęłam i spojrzałam na zielonookiego. 

- No dalej, kochanie. Zróbmy to. - nie zraził się, co mnie zdziwiło, ponieważ brat zepsuł mi cały humor.

Na szczęście Styles go poprawił w mgnieniu oka, rozładowując moją złą aurę, którą przyniósł Will. Harry był dobrem na wszystko, co było dość niespotykane. Ciężko znaleźć teraz kogoś takiego.


- Przeceniasz mnie. - szepnął, bawiąc się moimi włosami. W końcu powiedziałam swoje myśli na głos i spodziewałam się, że nie zgodzi się z moim zdaniem.

Leżał za mną i owijał kosmyki moich włosów, a drugą ręką robił różne wzroki na moich nagich plecach. Milczałam, ponieważ nie chciałam się spierać, a moja opinia została postawiona jasno i nie pasowała do opinii Harry'ego.

- Nie robię nic nadzwyczajnego. - wywróciłam oczami, przekręcając się na drugi bok, aby móc patrzeć na jego twarz.

- Może według ciebie nie. Może według innych też nie, ale dla mnie twoja miłość to naprawdę coś wielkiego. Nie każdy potrafi poświęcić swojego dorobku dla drugiej osoby, nie każdy miałby też na tyle odwagi, żeby przyznać się do miłości w taki sposób. To piękne z twojej strony i właśnie dlatego uważasz, że jesteś cudownym człowiekiem. - odwzajemniłam jego delikatny pocałunek, który złożył na moich ustach. 

- Gdyby nie ty, to nie mógłbym się tak zachowywać, aniele.

- Myślę, że jakbyś pokochał kogoś innego, to też...

- Nigdy nie pokochałbym kogoś innego.

Kocham xx

Break The Rules, StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz