37

5.3K 426 62
                                    

- Masz zamiar mi powiedzieć, co właśnie zrobiłeś? - zapytała, siedząc na skórzanej kanapie z winem w ręku. Westchnąłem przeciągle, nie mając zamiaru prowadzić z nią konwersacji. Chciałem jedynie przebrać się w dresy, spakować swoje rzeczy i wrócić do Kate oraz naszego dziecka. Myśl, że będę ojcem, kompletnie zmieniła całą sytuację. Zamierzałem walczyć o wolność aż do samego końca. Dla mojej rodziny. Prawdziwej rodziny.

Nie odpowiedziałem. Rzuciłem płaszcz na wieszak i spokojnym krokiem ruszyłem po wąskich, białych schodach na górę. Nie poszła za mną. Wiedziałbym i słyszałbym.

Nie rozumiałem jej pytania. Doskonale zdawała sobie sprawy z moich poczynień. William ją zapewne powiadamiał o moich postępach. Była rozgoryczona i zawiedziona. Nie tak wyobrażała sobie życie obok mnie. Wszystko mieli dokładnie zaplanowane, aczkolwiek nie przewidzieli Kate.

Warknąłem pod nosem, widząc pustą szafę w garderobie. Gdzie schowała moje rzeczy? Czy naprawdę miałem bawić się z nią w tę grę? Chciała mnie zatrzymać w ten sposób?

- Gdzie moje ubrania? - nie starałem się być miły. Nie dla niej, nie po tym jak mnie zdradziła. Wielokrotnie.

- Tam, gdzie powinny być. Tutaj jest twoje miejsce. Nie przy niej.

- Nie masz pojęcia i najważniejsze - nie masz prawa. Dlatego proszę cię o to, abyś oddała mi wszystko. 

- Nie mogę. Zrozum, co byłaby ze mnie za żona, gdybym ci na to pozwoliła? - uniosła brew, biorąc łyka alkoholu.

- Masz czelność nazywać się moją żoną? Zdradzałaś mnie z moim własnym ojcem, a w dodatku wyszłaś za mnie dla pieniędzy. Okłamałaś mnie w kwestii ciąży, ponieważ tak po prostu pijesz teraz wino. Nie baw się w to i tak to nie ma sensu. - podniosła się z sofy i podeszła do mnie na swoich szpilkach. Mimo wszystko była piękna, jednak nie mogła dorównać Katie. Nie, nikt nie mógł jej dorównać.

- Kochasz ją?

- Nawet nie wiesz, jak bardzo.

- Widzę. - pokiwała głową, patrząc na mnie z dołu. Nie zrozumiałem. Odłożyła kieliszek i wyszła z pomieszczenia, żeby za chwilę wrócić z moimi ubraniami. Uśmiechnęła się niemrawo i wskazała na worek.

- To wszystko?

- Myślisz, że nie jestem tym zmęczona? Po prostu do niej wróć. - mruknęła, wracając na swoje miejsce. Byłem zaskoczony, ale zabrałem swoje rzeczy i zostawiając kluczyki od apartamentu, wyszedłem z mieszkania.

Jechałem powoli, stukając palcami w kierownicę. Czułem się dobrze, czułem się wspaniale. Nie musiałem męczyć się z Alice i w dodatku czekała na mnie Katie, która była w ciąży.

Nic nie wskazywało na to, że będę miał problemy w najbliższym czasie, lecz z tyłu głowy miałem myśl, że to nie był koniec. Musiałem być przygotowany na atak ze strony swojego ojca, jednakże nie chciałem zamartwiać się tym teraz.

- Harry, jesteś teraz zajęty?

- Nie, Louis. Coś się stało? - przełączyłem go na głośnomówiący, aby móc spokojnie kierować.

- Właściwie to tak. Musisz przyjechać do firmy.

- Louis, nie...

- Musisz.

- Wolałbym ten wieczór spędzić z Katie i z moim dzieckiem.

- Och, niestety, ale nie masz wyjścia. - rozłączył się, nie dając mi nic powiedzieć. Cholera, byłem szefem tej firmy i to ja decydowałem, kiedy będę do niej chodził, a w tej chwili marzyłem o byciu przy moim dziecku.

Break The Rules, StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz