10

11K 865 192
                                    

- Dobrze. Zebrałem was tutaj, ponieważ zbliża się wyjazd do Mediolanu. Pojadą do niego dyrektorzy i oczywiście ja. Pracuję nad nowym projektem i niektórzy może awansują wyżej. Nie przedłużając. Widzę was za dwa dni na lotnisku o siódmej rano. To wszystko, dziękuję. Kate, zostań na chwilę. - po raz pierwszy spojrzał na mnie od wczorajszego wydarzenia. Wszyscy opuścili pomieszczenie, posyłając mi nienawistne spojrzenia. Wśród nich była Alison, która trzymała się z żoną Harry'ego, a mnie szczerze nienawidziła. Ze wzajemnością.

- Wiesz, że zaczną plotkować.

- Nie obchodzi mnie to. Nie możemy tak po prostu udawać, że nic się nie stało!

- Możemy, bo nie wiem czy pamiętasz, ale masz żonę.

- I to jest największy problem? Byłabyś ze mną, gdybym jej nie miał?

- Nie wiem, ponieważ rzeczywistość jest inna. Harry, masz żonę i to jest kłopot. Nie mam pojęcia, jakie istnieją między wami układy, jednak żona to żona. 

- Nikt nie musi wiedzieć...

- Nie będę tą drugą. Byliśmy przyjaciółmi, może nimi nadal jesteśmy i nich tak zostanie.

- Jak sobie życzysz. Wyjdź. - nie zwróciłam większej uwagi na jego oschłość i zwyczajnie wyszłam z pokoju. Niestety na korytarzu natknęłam się na Alison, która uważnie mi się przyglądała.

- Kate King. Proszę, proszę. Przypomnę ci, że Harry jest zajęty.

- Cokolwiek ta twoja mała głowa sobie wyobraża. Nie mam z nim romansu.

- A Louis?

- Louis chyba jest wolny, jak pamiętam. - mrugnęłam do niej, widząc, jak powoli się w niej gotowało. Nie zamierzałam z nią dłużej rozmawiać i zwyczajnie odwróciłam się, a potem ruszyłam do windy.

- No nareszcie. Ile można na ciebie czekać?

- Przepraszam, ale Styles mnie zatrzymał i jeszcze Alison.

- Alison? Spotkałaś ją?

- Niestety. Była uprzejma jak zawsze. - wywróciłam oczami, wracając wspomnieniami do wydarzenia, w którym oblała mnie sokiem bez konkretnego powodu. Nie przejmowałam się nią dłużej i spędziłam z szatynem chwilę wolnego czasu, ponieważ żadne z nas nie miało wyznaczonych zadań.

Wyszłam z pracy po siedemnastej w towarzystwie Amandy, która oznajmiła, iż pojedzie ze mną do Włoch. Byłam z tego zadowolona, gdyż nie uśmiechało się do mnie jechanie z Alison i Harry'm samej. Louis również się wybierał, więc czułam się jeszcze lepiej.

- Czemu tak późno?

- Przeszkadza ci to, że twój pracownik dużo pracuje?

- Nie, przeszkadza mi to, że się przepracowujesz. Możemy porozmawiać?

- Właśnie to robimy. - głośno westchnął i odwrócił mnie przodem do siebie. Staliśmy przy moim, jak i jego samochodzie, bo znajdowały się obok siebie.

- Zapomnijmy o tym pocałunku. To było impulsywne i masz rację, że nie powinienem, kiedy jestem żonaty. Przepraszam i... zostańmy w relacjach służbowych. - posłałam mu nikły uśmiech i ścisnęłam jego dłoń, a następnie pożegnawszy się, wsiadłam do auta. Pasował mi taki układ, ponieważ dzięki temu nie musiałam się zastanawiać, co czułam do zielonookiego. Jednak ten pocałunek - choć krótki - to dał mi do myślenia. W końcu go odwzajemniłam. Na studiach starałam się zwrócić jego uwagę, aczkolwiek nigdy mi to nie wyszło, dlatego dałam sobie spokój. Nie była to miłość, a zwyczajne zauroczenie, które minęło z czasem. Zawsze potrafił mnie wysłuchać i był wtedy kiedy go potrzebowałam. To wpłynęło na moje uczucia względem niego, jednakże jego odrzucenie i trzy lata zrobiły swoje. Po prostu przestałam zawracać sobie głowę jego osobą.

Break The Rules, StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz