26

8.7K 651 329
                                    

- O wiele wygodniej. - mruknęłam, przymykając powieki. Leżałam na ciele Harry'ego w szarym dresie, który składał się z wciąganej bluzy ponad pępek i zwężanych spodni. Brunet bawił się moimi włosami, a w tle leciał telewizor. Will gdzieś wyszedł, dlatego mieliśmy święty spokój.

- Możesz mi powiedzieć, o czym rozmawiałaś z moim tatą?

- Przestań marudzić.

- Ale!

- Nie ma "ale". Dowiesz się w swoim czasie. Ufasz mi?

- Jak nikomu innemu, prosiaczku. - zaśmiałam się na określenie jakiego użył. Usłyszał go od Willa, który przez przypadek zwrócił się do mnie w ten sposób i tak mu się spodobało, że ciągle to powtarzał.

- Sprawdzałeś dzisiaj konto?

- W banku? Nie. - uniosłam głowę tak, aby mieć widok na jego twarz i kiwnęłam głową na laptopa, który leżał na stoliku obok. Usiadłam na jego nogach, pozwalając mu podnieść się do pozycji siedzącej i wziąć urządzenie. Uruchomił je i chwilę potem logował się na konto bankowe. - Co? Jak to? Skąd? - uśmiechnęłam się na rząd cyferek, widniejących na ekranie. William dotrzymał słowa i dał swojemu synowi dość sporą ilość pieniędzy. - Co ty zrobiłaś?

- Ja? To przecież nie ja przesłałam ci tę kasę.

- Tak, ale... jak przekonałaś mojego ojca?

- Nijak. Zrobił to sam z siebie.

- Nie wierzę.

- Och, ja też nie wierzyłam, a tu proszę! - odłożył laptopa z powrotem na miejsce i mocno objął mnie swoimi ramionami, całując czubek głowy, oba policzki, nos, czoło i na końcu usta.

- Jesteś niezastąpiona! Tak bardzo cię kocham! Mój anioł. - uspokoił swoje szczęście i ułożył dłonie po obu stronach mojej twarzy. Patrzył na mnie z niewielkim uśmiechem, a kciukami pocierał moją skórę. - Jesteś najlepszym, najpiękniejszym aniołem jakiego mógłby mi zesłać Bóg. Wiem, że moja mama miała z tym coś wspólnego, wie, że jesteś dla mnie wszystkim. - rozczuliłam się, więc zwyczajnie musnęłam jego usta swoimi. 

- Powinieneś porozmawiać z tatą. On jest dobrym człowiekiem.

- Nigdy nim nie był.

- Źle go oceniasz.

- Nie, Katie...

- Przestań być taki uparty jak kłapouszek i zwyczajnie mi zaufaj, dobrze?

- Musimy ustalić przezwiska. Za dużo ich.

- Nie ignoruj mnie.

- Dobrze. - westchnął, odgarniając z mojego czoła wstrętne kosmyki, które wydostały się zza mojego ucha. - To jak?

- Kiedy nie jesteś śmieszny, a uważasz, że jesteś, to nazywam cię "śmieszkiem", a "kłapouszek" jest urocze, więc może być.

- Niech będzie.

- Super! Jedź do taty!

- Teraz?

- Teraz. - chciałam, aby jak najszybciej się pogodzili. To byłoby dla nich dobre, a ja pragnęłam jedynie jego spokoju i szczęścia. Był tak cudownym człowiekiem, że warty był wszystkiego co najlepsze. Jego miłość była niespotykana i znalezienie takiej osoby graniczyło z cudem. Harry wykazywał się niezwykłym wnętrzem, unikatowym. Jego dbałość o najbliższych była niesamowita i wprawiała w podziw każdego, kto go znał. Nie mogłam uwierzyć, że to ja siedziałam na jego kolanach, to ja byłam całowana z niezmierną miłością oraz namiętnością. To ja doświadczyłam naszej zmysłowości, intymności i paranoicznej harmonii, która była naszym spełnieniem.

Break The Rules, StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz