- O wiele wygodniej. - mruknęłam, przymykając powieki. Leżałam na ciele Harry'ego w szarym dresie, który składał się z wciąganej bluzy ponad pępek i zwężanych spodni. Brunet bawił się moimi włosami, a w tle leciał telewizor. Will gdzieś wyszedł, dlatego mieliśmy święty spokój.
- Możesz mi powiedzieć, o czym rozmawiałaś z moim tatą?
- Przestań marudzić.
- Ale!
- Nie ma "ale". Dowiesz się w swoim czasie. Ufasz mi?
- Jak nikomu innemu, prosiaczku. - zaśmiałam się na określenie jakiego użył. Usłyszał go od Willa, który przez przypadek zwrócił się do mnie w ten sposób i tak mu się spodobało, że ciągle to powtarzał.
- Sprawdzałeś dzisiaj konto?
- W banku? Nie. - uniosłam głowę tak, aby mieć widok na jego twarz i kiwnęłam głową na laptopa, który leżał na stoliku obok. Usiadłam na jego nogach, pozwalając mu podnieść się do pozycji siedzącej i wziąć urządzenie. Uruchomił je i chwilę potem logował się na konto bankowe. - Co? Jak to? Skąd? - uśmiechnęłam się na rząd cyferek, widniejących na ekranie. William dotrzymał słowa i dał swojemu synowi dość sporą ilość pieniędzy. - Co ty zrobiłaś?
- Ja? To przecież nie ja przesłałam ci tę kasę.
- Tak, ale... jak przekonałaś mojego ojca?
- Nijak. Zrobił to sam z siebie.
- Nie wierzę.
- Och, ja też nie wierzyłam, a tu proszę! - odłożył laptopa z powrotem na miejsce i mocno objął mnie swoimi ramionami, całując czubek głowy, oba policzki, nos, czoło i na końcu usta.
- Jesteś niezastąpiona! Tak bardzo cię kocham! Mój anioł. - uspokoił swoje szczęście i ułożył dłonie po obu stronach mojej twarzy. Patrzył na mnie z niewielkim uśmiechem, a kciukami pocierał moją skórę. - Jesteś najlepszym, najpiękniejszym aniołem jakiego mógłby mi zesłać Bóg. Wiem, że moja mama miała z tym coś wspólnego, wie, że jesteś dla mnie wszystkim. - rozczuliłam się, więc zwyczajnie musnęłam jego usta swoimi.
- Powinieneś porozmawiać z tatą. On jest dobrym człowiekiem.
- Nigdy nim nie był.
- Źle go oceniasz.
- Nie, Katie...
- Przestań być taki uparty jak kłapouszek i zwyczajnie mi zaufaj, dobrze?
- Musimy ustalić przezwiska. Za dużo ich.
- Nie ignoruj mnie.
- Dobrze. - westchnął, odgarniając z mojego czoła wstrętne kosmyki, które wydostały się zza mojego ucha. - To jak?
- Kiedy nie jesteś śmieszny, a uważasz, że jesteś, to nazywam cię "śmieszkiem", a "kłapouszek" jest urocze, więc może być.
- Niech będzie.
- Super! Jedź do taty!
- Teraz?
- Teraz. - chciałam, aby jak najszybciej się pogodzili. To byłoby dla nich dobre, a ja pragnęłam jedynie jego spokoju i szczęścia. Był tak cudownym człowiekiem, że warty był wszystkiego co najlepsze. Jego miłość była niespotykana i znalezienie takiej osoby graniczyło z cudem. Harry wykazywał się niezwykłym wnętrzem, unikatowym. Jego dbałość o najbliższych była niesamowita i wprawiała w podziw każdego, kto go znał. Nie mogłam uwierzyć, że to ja siedziałam na jego kolanach, to ja byłam całowana z niezmierną miłością oraz namiętnością. To ja doświadczyłam naszej zmysłowości, intymności i paranoicznej harmonii, która była naszym spełnieniem.
CZYTASZ
Break The Rules, Styles
FanfictionHarry Styles był znanym, dwudziestoczteroletnim biznesmenem, który zajmował się prowadzeniem wielkiej firmy. Miał piękną żonę, chociaż nie do końca był z nią z miłości. Ich związek dawał obojgu wiele korzyści, dlatego żadne z nich nie narzekało na r...