~Kate~
Wypuściłam drżące powietrze, gdy Harry opuścił moje mieszkanie, a później odwróciłam się do Willa. Siedział na kanapie, przyglądając mi się z uwagą. Mogłam oszukać wszystkich, jednakże nie jego.
- Powiedz prawdę. - podniósł się ze swojego siedzenia, odkładając piwo na stolik. Znał mnie jak nikt inny i wiedział, że nie byłam całkowicie szczera. - Okłamałaś go?
- Trochę. - mruknęłam, nie patrząc mu w oczy.
- Trochę?
- Okłamałam go, w porządku? - wydusiłam z siebie, wygrzebując z torebki zdjęcia USG i wyniki badań. Okazało się, że nie zaszłam w ciąże teraz, a trochę wcześniej. Fakt, nie zawsze się zabezpieczaliśmy, lecz sądziłam, że nie natrafialiśmy na czas, kiedy mogłabym zajść w ciążę.
- Nie w porządku, ale to wasze życie. Zachowujecie się dziwacznie. Czemu nie powiedziałaś mu o dziecku?
- Bo ocenił mnie zanim mogłam cokolwiek zrobić i wrócił do swojego dawnego życia. Widziałam jak oschło na mnie patrzył w restauracji i to bolało, więc dlaczego miałabym z nim stworzyć teraz szczęśliwą rodzinę?
- Ponieważ zrobisz nie tylko krzywdę Harry'emu, a temu maluszkowi? - zapytał retorycznie, patrząc na mnie jak na idiotkę. Nie skomentowałam tego, gdyż nie miałam żadnego dobrego dla mnie argumentu. Weszłam do swojej sypialni, ówcześnie przygotowując sobie herbatę z miodem. Musiałam odpocząć, zwłaszcza po tym jak lekarz zrobił mi wywód na temat tego, jak teraz powinnam o siebie dbać. Miałam chodzić wypoczęta, nie odmawiać sobie przyjemności w postaci jedzenia i po prostu być szczęśliwa, aby ten maluch czuł to samo. Cóż, w tym momencie wydawało się to ciężkim zadaniem.
Popijając gorący napój, obserwowałam zdjęcie. I chociaż nic na nim nie widziałam, to byłam wzruszona. Może nie przypuszczałam, że zostanę mamą tak szybko, jednak i tak się cieszyłam.
- Idę na zakupy. Chcesz coś?
- A mogę iść z tobą? - zapytałam, odrzucając koc na drugą połowę łóżka. Zgodził się bez żadnego wahania, gdyż nie było powodów, żeby mi odmówił. Ubrałam grubą bluzę, bo z każdym dniem było coraz zimniej i wzięłam swój portfel. Postanowiliśmy iść do Tesco, które było niedaleko. - Patrz!
- Hm? - zwrócił uwagę na pieska, na którego wskazywałam. Biedactwo siedziało skulone w kącie, piszcząc pewnie z głodu i zimna. - Och, nie, proszę cię. Za dziewięć miesięcy będę miał śmierdzące pieluchy i jeszcze to?
- Jesteś bez serca!- krzyknęłam, podchodząc do uroczego maleństwa.
- Nie zaprzeczę. Może dlatego jestem samotny.
- Nigdy nie umiałeś wytrwać w dłuższym związku, więc nie miej pretensji.
- Nie mam. Lubię swoje życie. - westchnął, gdy wzięłam psa na ręce. Odebrał go ode mnie, tłumacząc, iż nie mogłam nic dźwigać. - Czego się nie robi dla siostry?
- Kocham cię.
- Nie masz wyjścia. - zaśmiałam się i pogłaskałam psa po łebku. - To nie jest Terier walijski?
- Nie znam się, ale być może. - wzruszyłam ramionami, wchodząc do środka sklepu.
- Nie możemy z nim wejść. - zostawiliśmy go przed wejściem na salę sklepową, mając nadzieję, że nie ucieknie. Oprócz zakupów dla siebie, postanowiliśmy wybrać coś dla naszego nowego przyjaciela. Zapłaciliśmy i na szczęście piesek wciąż spokojnie czekał, a jak nas zobaczył od razu się ożywił.
CZYTASZ
Break The Rules, Styles
FanfictionHarry Styles był znanym, dwudziestoczteroletnim biznesmenem, który zajmował się prowadzeniem wielkiej firmy. Miał piękną żonę, chociaż nie do końca był z nią z miłości. Ich związek dawał obojgu wiele korzyści, dlatego żadne z nich nie narzekało na r...