34

5.3K 534 175
                                    

~Kate~

Wypuściłam drżące powietrze, gdy Harry opuścił moje mieszkanie, a później odwróciłam się do Willa. Siedział na kanapie, przyglądając mi się z uwagą. Mogłam oszukać wszystkich, jednakże nie jego.

- Powiedz prawdę. - podniósł się ze swojego siedzenia, odkładając piwo na stolik. Znał mnie jak nikt inny i wiedział, że nie byłam całkowicie szczera. - Okłamałaś go?

- Trochę. - mruknęłam, nie patrząc mu w oczy. 

- Trochę?

- Okłamałam go, w porządku? - wydusiłam z siebie, wygrzebując z torebki zdjęcia USG i wyniki badań. Okazało się, że nie zaszłam w ciąże teraz, a trochę wcześniej. Fakt, nie zawsze się zabezpieczaliśmy, lecz sądziłam, że nie natrafialiśmy na czas, kiedy mogłabym zajść w ciążę.

- Nie w porządku, ale to wasze życie. Zachowujecie się dziwacznie. Czemu nie powiedziałaś mu o dziecku?

- Bo ocenił mnie zanim mogłam cokolwiek zrobić i wrócił do swojego dawnego życia. Widziałam jak oschło na mnie patrzył w restauracji i to bolało, więc dlaczego miałabym z nim stworzyć teraz szczęśliwą rodzinę?

- Ponieważ zrobisz nie tylko krzywdę Harry'emu, a temu maluszkowi? - zapytał retorycznie, patrząc na mnie jak na idiotkę. Nie skomentowałam tego, gdyż nie miałam żadnego dobrego dla mnie argumentu. Weszłam do swojej sypialni, ówcześnie przygotowując sobie herbatę z miodem. Musiałam odpocząć, zwłaszcza po tym jak lekarz zrobił mi wywód na temat tego, jak teraz powinnam o siebie dbać. Miałam chodzić wypoczęta, nie odmawiać sobie przyjemności w postaci jedzenia i po prostu być szczęśliwa, aby ten maluch czuł to samo. Cóż, w tym momencie wydawało się to ciężkim zadaniem.

Popijając gorący napój, obserwowałam zdjęcie. I chociaż nic na nim nie widziałam, to byłam wzruszona. Może nie przypuszczałam, że zostanę mamą tak szybko, jednak i tak się cieszyłam.

- Idę na zakupy. Chcesz coś?

- A mogę iść z tobą? - zapytałam, odrzucając koc na drugą połowę łóżka. Zgodził się bez żadnego wahania, gdyż nie było powodów, żeby mi odmówił. Ubrałam grubą bluzę, bo z każdym dniem było coraz zimniej i wzięłam swój portfel. Postanowiliśmy iść do Tesco, które było niedaleko. - Patrz!

- Hm? - zwrócił uwagę na pieska, na którego wskazywałam. Biedactwo siedziało skulone w kącie, piszcząc pewnie z głodu i zimna. - Och, nie, proszę cię. Za dziewięć miesięcy będę miał śmierdzące pieluchy i jeszcze to?

- Jesteś bez serca!- krzyknęłam, podchodząc do uroczego maleństwa. 

- Nie zaprzeczę. Może dlatego jestem samotny.

- Nigdy nie umiałeś wytrwać w dłuższym związku, więc nie miej pretensji.

- Nie mam. Lubię swoje życie. - westchnął, gdy wzięłam psa na ręce. Odebrał go ode mnie, tłumacząc, iż nie mogłam nic dźwigać. - Czego się nie robi dla siostry?

- Kocham cię.

- Nie masz wyjścia. - zaśmiałam się i pogłaskałam psa po łebku. - To nie jest Terier walijski?

- Nie znam się, ale być może. - wzruszyłam ramionami, wchodząc do środka sklepu.

- Nie możemy z nim wejść. - zostawiliśmy go przed wejściem na salę sklepową, mając nadzieję, że nie ucieknie. Oprócz zakupów dla siebie, postanowiliśmy wybrać coś dla naszego nowego przyjaciela. Zapłaciliśmy i na szczęście piesek wciąż spokojnie czekał, a jak nas zobaczył od razu się ożywił.

Break The Rules, StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz