Two Of Us ✓

By hyerimark

58K 4.6K 1.1K

Yoon Jihye niegdyś była znaną modelką, miała u stóp cały świat, ludzie ją podziwiali, a młode dziewczyny chci... More

✾Bohaterowie✾
Rozdział ✾ 1
Rozdział ✾ 2
Rozdział ✾ 3
Rozdział ✾ 4
Rozdział ✾ 5
Rozdział ✾ 6
Rozdział ✾ 7
Rozdział ✾ 8
Rozdział ✾ 9
Rozdział ✾ 10
Rozdział ✾ 11
Rozdział ✾ 12
Rozdział ✾ 13
Rozdział ✾ 14
Rozdział ✾ 16
✾Epilog✾
▪informacja▪
Rozdział ✽ 1
Rozdział ✽ 2
Rozdział ✽ 3
Rozdział ✽ 4
Rozdział ✽ 5
Rozdział ✽ 6
Rozdział ✽ 7
Rozdział ✽ 8
Rozdział ✽ 9
Rozdział ✽ 10
Rozdział ✽ 11
Rozdział ✽ 12
Rozdział ✽ 13
Rozdział ✽ 14
Rozdział ✽ 15
Rozdział ✽ 16
✽Epilog✽

Rozdział ✾ 15

2.2K 158 45
By hyerimark

Jihye czuła się już znacznie lepiej. Czasami jeszcze odczuwała nieprzyjemny dyskomfort w okolicy żeber, ale ogólnie nie było tak najgorzej. Najbardziej przeszkadzał złamany nadgarstek, gdyż jako osoba praworęczna, musiała się teraz naprawdę natrudzić, by nauczyć się wykonywać wszystkie czynności drugą ręką. Rana na czole też powoli się goiła, podobnie jak obtarcia na plecach i liczne siniaki. Kiedy zobaczyła się w lustrze na drugi dzień po incydencie, myślała, że ktoś podmienił jej odbicie w nim. W ogóle nie była w stanie rozpoznać swojej twarzy, która była mocno opuchnięta i posiniaczona. Podczas brania prysznicu doliczyła się kilkunastu siniaków w okolicy żeber i brzucha, miała je też na udach i ramionach. Chwilami sama nie mogła się na dziwić, jakim cudem udało jej się przeżyć atak Minho. Była wdzięczna tamtemu przechodniowi, który ją odnalazł i nie zignorował, ale zadzwonił po pogotowie i tym samym prawdopodobnie uratował jej życie. Próbowała dowiedzieć się od lekarza, czy przypadkiem nie wie, kim był tamten mężczyzna, ale nikt nic nie wiedział, gdyż zgłoszenie przyjmowała dyspozytorka pogotowia, więc w szpitalu nie znano tożsamości tamtego mężczyzny.

Przez tych kilka dni pobytu w szpitalu w ogóle nie widziała się z Haneul, która przez ten czas mieszkała z babcią i wciąż była przekonana, że mama wyjechała w delegację razem z szefową. Jihye nigdy nie lubiła okłamywać swojej córki, ale w takiej sytuacji nie widziała innego wyjścia. Codziennie dzwoniła do niej po przedszkolu, by zamienić z nią chociaż kilka słów i przypomnieć jej o tym, że bardzo ją kocha i okropnie tęskni za wspólnie spędzanymi chwilami przed. Haneul na szczęście niczego się nie domyślała i podczas każdej rozmowy telefonicznej wesołym głosem opowiadała mamie o tym, co robiła danego dnia w przedszkolu. Raz nawet pochwaliła się, że jako jedyna z całej grupy nauczyła się liczyć po angielsku. Mówiła to z takim podekscytowaniem, że nie sposób było się nie uśmiechnąć.

Każdego dnia Jihye odwiedzała mama, która przeważnie przychodziła do południa, gdyż później zajmowała się Haneul, a wolała nie wzbudzać żadnych podejrzeń nagłymi wyjściami z mieszkania. Dziewczyna była wdzięczna mamie za tak ogromną pomoc i przede wszystkim za to, że przestała w końcu narzekać na jej związek z Jiyongiem. Po tym, jak dowiedziała się, że to on jest ojcem Haneul, nie miała innego wyjścia, jak zaakceptować go jako chłopaka swojej córki i przede wszystkim ojca wnuczki. Bądź co bądź, ale sławny G-Dragon stał się teraz częścią ich rodziny, więc musiała przełamać wyraźny opór i dać młodym swoje błogosławieństwo. Wiedziała doskonale, że akurat ona miała najmniej do gadania w tej sprawie, bo bez względu na jej decyzję córka i tak byłaby z Jiyongiem, ale wiedziała też, jak wielką radość sprawiła dziewczynie, gdy zaakceptowała ten związek.

Raz nawet do Jihye przyszła w odwiedziny pani Nam, która chciała osobiście sprawdzić, jak się miewa jej ulubiona pracownica. Na widok poobijanej dziewczyny, w oczach kobiety momentalnie pojawiły się łzy. Przez kilka godzin siedziała przy łóżku Jihye i opowiadała o swoich przykrych doświadczeniach z mężczyznami. Yoon w życiu nie powiedziałaby, że ta wiecznie uśmiechnięta kobieta z tak pozytywnym nastawieniem do świata, przeszła w życiu piekło, które zgotował jej własny mąż. Po rozwodzie poznała starszego od siebie biznesmena, dzięki któremu na nowo odżyła i doświadczyła bezinteresownej miłości. Niedługo potem ponownie wzięła ślub i po dzień dzisiejszy jest szczęśliwą żoną, która kocha i jest kochana.

Opowieść pani Nam sprawiła, że Jihye zaczęła inaczej patrzeć na to, co się ostatnio działo w jej życiu. Ona też miała u swojego boku cudownego chłopaka, a przykre doświadczenia z Minho tylko utwierdzały ją w przekonaniu, że ona i Jiyong są dla siebie stworzeni. Nie mogłaby sobie wymarzyć innego partnera od Kwon Jiyonga. Był jej bratnią duszą, najlepszym przyjacielem, kochankiem i miłością życia.

- Proszę, tutaj jest pani wypis ze szpitala - powiedziała młoda pielęgniarka, wchodząc do pokoju, w którym Jihye od kilku dni nieustannie przebywała. - Za dwa tygodnie zgłosi się pani na kontrolę. Lekarz będzie chciał zobaczyć nadgarstek i ogólnie panią przebadać.

- Dobrze, dziękuję. - Jihye uśmiechnęła się przyjaźnie i odebrała od pielęgniarki wypis.

Kiedy kobieta wyszła z pokoju, Yoon wrzuciła dokumenty do torebki, złapała za jej uchwyty i z wielką ulgą wymalowaną na nieco jeszcze sinej twarzy opuściła pomieszczenie. Na korytarzu było pełno osób, ale nikt nie zwrócił uwagi na Jihye. Dziewczyna przez cały pobyt w szpitalu zastanawiała się, czy media już dowiedziały się o całym zajściu, czy jeszcze jakimś cudem nie zostało to przez nich odkryte. Ku jej ogromnemu zdziwieniu nikt nie mówił o incydencie, co świadczyło o tym, że tożsamość Jihye nie została ujawniona. Słyszała w wiadomościach, że wspomnieli o „jakiejś dziewczynie, która padła ofiarą brutalnego pobicia przez sfrustrowanego mężczyznę", ale już więcej nie wrócono do tej sprawy. Jihye brak szumu wokół własnej osoby wcale nie przeszkadzał. Cieszyła się, że w spokoju mogła leżeć w szpitalu i dochodzić do siebie po traumatycznych doświadczeniach, a kiedy opuszczała budynek nikt nie podlatywał do niej z aparatem fotograficznym, szukając najnowszej sensacji. Pewnie, gdyby jej związek z Jiyongiem został ujawniony, sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej. Na razie jednak wspólnie zdecydowali, że będą się ukrywać, by nie robić niepotrzebnego zamieszania.

Jihye wsiadła do samochodu, który wysłał po nią Jiyong, i przywitała się uprzejmie z kierowcą. Wciąż nie pałała do niego zbyt wielką sympatią, ale powoli zaczynała przekonywać się do tego mężczyzny, co wynikało głównie z faktu, że był on osobistym kierowcą Jiyonga i w najbliższym czasie pewnie będą się częściej spotykać.

- Jak się czujesz? - spytał, zerkając na dziewczynę we wstecznym lusterku.

- Nie jest najgorzej. Ten gips mi tylko przeszkadza, ale poza tym czuję się dobrze - odpowiedziała i uśmiechnęła się lekko.

Reszta drogi minęła w milczeniu. Mężczyzna włączył radio, w którym nieustannie puszczano piosenki Big Bang. Dziewczyna nuciła je pod nosem i kiwała głową, uśmiechając się mimowolnie, gdy słyszała głos swojego chłopaka. Cieszyła się, że nareszcie może wrócić do domu i spędzić z nim trochę czasu sam na sam. Co prawda Jiyong odwiedzał ją codziennie, przeważnie przychodził późnymi wieczorami i spędzał z nią całą noc, by o świcie opuścić szpital niezauważonym. Mimo ogromnych starań, wszelkich kamuflaży i uprzejmości pracowników szpitala, i tak pewnego dnia został zauważony, gdy wychodził z budynku. Ktoś zrobił mu zdjęcie, które kilkanaście minut później zdominowało cały internet i pojawiło się nawet w wiadomościach. Wszyscy zastanawiali się, dlaczego Kwon był w szpitalu. Spekulacjom nie było końca, ale ostatecznie wszystko zostało wyjaśnione przez Jiyonga, który wieczorem umieścił swoje zdjęcie na Instagramie z dopiskiem, że nic mu nie jest, a wizyta w szpitalu spowodowana była badaniami kontrolnymi. Podziękował za wszelką troskę fanów, oczywiście przeprosił ich za robienie niepotrzebnego zamieszania i na tym sprawa ucichła. Nikt nawet nie podejrzewał, że Jiyong przychodził do szpitala odwiedzać swoją dziewczynę.

Słysząc dzwonek telefonu, Jiyong odstawił patelnię, na której smażył mięso, i pobiegł do drugiego pokoju, by sprawdzić, kto dzwoni. Na widok wyświetlającego się na ekranie zdjęcia Seungri, wywrócił teatralnie oczami i mimo braku chęci na rozmowę z nim, odebrał połączenie.

- Jiyong! - zawołał wyraźnie zdenerwowany chłopak, wprawiając przyjaciela w chwilową konsternację. - Nie wiem, czy mam założyć krawat, czy może lepsza jest muszka?

- Załóż krawat, a później, z łaski swojej, owiń go mocno wokół szyi i się nim uduś! - powiedział zdenerwowany Jiyong, wywracając teatralnie oczami, gdy usłyszał po drugiej stronie jakieś dziwne mamrotanie. - Czy ciebie Bóg opuścił? Co mnie obchodzi twój dylemat?

- Oj, Jiyong, bo ty masz taki fajny styl i w ogóle. Kto mi doradzi, jak nie nasz cudowny fashionista? - zapytał słodkim głosem Seungri, na co Kwon pokręcił głową z niedowierzaniem i głośno westchnął. - To jak: krawat czy muszka?

- Nie myśl sobie, że wzbudzisz we mnie empatię tymi tandetnymi komplementami - wymruczał rozbawiony Jiyong, na co Seungri zaśmiał się cicho. - Pomogę ci, bo wiem, że inaczej zadzwonisz do Jihye i powiesz jej o tym, że nie chciałem ci doradzić, a wtedy ona się na mnie obrazi i nici z miłego powitania. Inaczej mógłbyś szukać odpowiedzi w Googlach. Załóż krawat.

- Na pewno?

- Albo muszkę.

- Jiyong! - zawył rozpaczliwie Seungri, na co Kwon uśmiechnął się wrednie pod nosem. - Miałeś mi pomóc, a na razie tylko mnie frustrujesz!

- A wiesz, co mnie frustruje? - zapytał przez zaciśnięte zęby, mając dość tej bezsensownej rozmowy. - Twoje marudzenie! Masz już wystarczająco dużo lat, żeby samemu zadecydować, co jest odpowiedniejsze do stroju! Tyle lat nauki poszło na marne - westchnął zrezygnowany i nagle zamarł, gdy do jego nozdrzy dotarł jakiś dziwny zapach. - Cholera! - wrzasnął, rzucając telefon na kanapę.

Pobiegł czym prędzej do kuchni i zdjął z kuchenki gazowej patelnię, na której wcześniej obsmażał mięso do obiadu. Z pięknych kawałków wołowiny pozostały jedynie skwarki, które ostatecznie wylądowały w koszu na śmieci. Jiyong otworzył na oścież okno i zaczął wymachiwać ścierką, żeby pozbyć się z kuchni tego nieprzyjemnego odoru spalonego mięsa. W tamtym momencie wyglądał tak bezradnie, że pewnie niejedna dziewczyna zechciałaby go przytulić do piersi, pogłaskać po głowie i pocieszyć, że przecież każdemu mogło się takie coś przydarzyć. Jiyong pociągnął żałośnie nosem i nagle zmrużył groźnie oczy, przenosząc mordercze spojrzenie na wejście do kuchni.

- Seungri, ty poczwaro głupia - wymruczał, zaciskając dłonie w pięści.

Gdyby nie jego telefon, mógłby w spokoju dokończyć przygotowywanie obiadu dla Jihye, a tak znów wyszedł na niedorajdę, który nawet nie potrafi podsmażyć mięsa bez puszczenia mieszkania z dymem. Zrezygnowany oparł dłonie na kuchennym blacie i powiódł wzrokiem po pozostałych składnikach, które już wcześniej sobie przygotował. Ewentualnie mógł to wszystko wrzucić do garnka, dodać przyprawy i poddusić, ale wcześniejsza porażka skutecznie odebrała mu chęci do dalszego gotowania.

Słysząc charakterystyczny dźwięk, który towarzyszył otwierającym się drzwiom, Jiyong momentalnie się ożywił i czym prędzej udał się do przedpokoju, by powitać Jihye. Sam wolał nie odbierać jej ze szpitala, bo mogłoby to wywołać lawinę kolejnych plotek i spekulacji. Poprosił więc o to swojego kierowcę, który chyba zdążył się przyzwyczaić do tego, że był na każde skinienie palcem, bo już nawet nie marudził, że musi wykonać nadprogramowy kurs. Zresztą w końcu za to miał płacone, więc powinien się cieszyć, że ma dobrą pracę i nie musi się martwić o pieniądze.

- Nareszcie! - zawołał Jiyong i przytulił do siebie Jihye, która objęła go jedną ręką w pasie i mocno się w niego wtuliła. - Witaj w domu, kochanie.

- Co tutaj tak śmierdzi? - zapytała po chwili, kiedy zamiast przyjemnych perfum chłopaka poczuła swąd spalenizny. Odsunęła się od Jiyonga i bacznie mu się przyjrzała, dopiero wtedy dostrzegając, że ma na sobie kolorowy fartuszek. - Błagam, znów próbowałeś gotować?

- Chciałem zrobić coś dobrego na obiad, ale potem zadzwonił do mnie Seungri i mięso się przypaliło - wyjaśnił rozżalony, spuszczając bezradnie głowę.

Jihye ledwo powstrzymała śmiech. Stała tak i patrzyła na Jiyonga, który w tamtym momencie wyglądał niczym mały szczeniaczek ukarany za coś, czego nie zrobił. Dziewczyna westchnęła cicho i ponownie przytuliła Jiyonga, gładząc go zdrową ręką po plecach.

- Doceniam twoje zaangażowanie, ale obiecaj, że już nie będziesz próbował gotować - powiedziała rozbawiona i pocałowała chłopaka w policzek. - Lepiej coś zamówmy.

- Jestem za - rzucił i uśmiechnął się szeroko. - Tak się cieszę, że jesteś już w domu - dodał, obejmując dziewczynę w pasie. Miał ochotę mocniej ją przytulić, ale pamiętał doskonale, że wciąż jeszcze była mocno obolała, więc musiał dać na wstrzymanie. - Miałaś spokój podczas wyjścia ze szpitala?

- Tak, nikt nawet nie zwrócił na mnie uwagi - przyznała i zsunęła ze stóp trampki. Z pomocą chłopaka zdjęła kurtkę i poszła do salonu, w którym wciąż zalatywało spalonym mięsem. Jiyong chyba też to poczuł, bo zaraz otworzył drzwi balkonowe na oścież i nerwowo podrapał się po karku, robiąc przy tym niewinną minę. - I twój kierowca o dziwo przyjechał punktualnie.

- Zagroziłem, że minuta spóźnienia będzie oznaczała obcięcie pensji, to się pewnie wystraszył - zaśmiał się Jiyong i wzruszył ramionami. - A ty jak się czujesz?

- W porządku. Za dwa tygodnie mam wizytę kontrolną. Przy dobrych wiatrach zdejmą mi gips z ręki - powiedziała, patrząc niemrawo na unieruchomioną rękę. - Że też musiało paść na prawy nadgarstek. Jakby nie mógł mi złamać lewego - wymruczała rozgoryczona i spojrzała na Jiyonga, który bacznie jej się przyglądał.

- Wolałbym, żebyś żadnego nadgarstka nie miała złamanego.

- Wiem, ja też, ale stało się i nic z tym nie zrobię - stwierdziła, wzruszając obojętnie ramionami. - Zrobisz mi coś ciepłego do picia?

- Oczywiście.

Kiedy Jiyong zniknął w kuchni, Jihye usiadła na kanapie i spojrzała na leżący obok telefon chłopaka. Uśmiechnęła się na widok tapety, za którą posłużyło zdjęcie wykonane podczas wycieczki w góry. Na pierwszym planie widniała roześmiana buzia małej Haneul, tuż za nią widać było Jihye, a obok niej Jiyonga, który osobiście wykonywał zdjęcie. Co prawda uciął sobie pół głowy, ale i tak najważniejszy był widniejący na jego twarzy szeroki uśmiech, który Jihye najbardziej kochała ze wszystkich uśmiechów, którymi ją obdarowywał.

- Proszę, herbata dla ciebie i kawa dla mnie - powiedział chłopak, stawiając na szklanym stoliku dwa kubki z gorącymi napojami. Zaraz usiadł na kanapie obok Jihye i objął ją ramieniem, przytulając do siebie. - Na co tak patrzysz? - spytał, zerkając na ekran swojego telefonu. Na widok zdjęcia sam się uśmiechnął i złożył na czole dziewczyny czuły pocałunek, starając się nie dotknąć plastra, pod którym wciąż kryła się niewielka rana. - Rodzinka w komplecie, co?

Jihye również się uśmiechnęła i przymknąwszy powieki, położyła głowę na torsie chłopaka. Tak, rodzinka w komplecie.

Od otrzymania wyników ze szpitala, Jihye najbardziej bała się reakcji Jiyonga. Już nawet rozmowa z Minho nie wywoływała u niej tak skrajnych emocji, jak właśnie wyjawienie prawdy ukochanemu. Nie wiedziała, czy będzie zły za tak długie zwlekanie z wykonaniem tych testów, czy może się ucieszy, a może stwierdzi, że bycie ojcem jednak nie jest dla niego i nie ma czasu na zabawy w dom? W jej głowie pojawiało się mnóstwo wątpliwości, które jednak zostały w sekundzie rozwiane, gdy pokazała Jiyongowi wyniki testu DNA i po chwili na jego twarzy dostrzegła szeroki uśmiech. Fakt, może i był trochę rozczarowany, że tak późno wykonała badania, ale ostatecznie to przestało mieć jakiekolwiek znaczenie.

- Seungri do mnie dzwonił - odezwał się po dłuższej chwili Jiyong, gładząc opuszkami palców ramię Jihye. Dziewczyna zadarła lekko głowę i spojrzała na niego z rozbawieniem, spodziewając się zapewne, jak emocjonująca musiała być ich rozmowa. - Chyba umówił się z Yoobin na randkę, bo nie wiedział, czy ma ubrać krawat, czy muszkę.

- A do mnie dzwoniła Yoobin, żeby poradzić się, czy ubrać czarną, czy czerwoną sukienkę - parsknęła Jihye i pokręciła głową z rozbawieniem. - Chyba naprawdę się na siebie nakręcili. Ostatni raz Yoobin radziła się mnie w sprawie ubioru, gdy szła na pierwszą randkę z Youngjae. Mam jednak nadzieję, że z Seungri będzie jej lepiej niż z tym dupkiem.

- Na pewno. Seungri to fajny chłopak. Fakt, czasami rzuca mało śmiesznymi żartami i ogólnie potrafi wywołać bardzo niezręczne sytuacje, ale jest w porządku. Znam go od tylu lat, więc wiem, co mówię.

- Ciekawe, gdzie ją zabierze. - Jihye zrobiła minę myśliciela, jednak nic nie przyszło jej do głowy. Odsunęła się od Jiyonga i sięgnęła po kubek z herbatą. Nim zdążyła złapać za ucho, chłopak ją w tym uprzedził i podał jej go. - Wiesz, jeszcze kubek do ręki mogę sama wziąć. Aż tak źle ze mną nie jest.

- Dość się jeszcze namęczysz, gdy wrócę w trasę - powiedział Kwon, na co Jihye od razu posmutniała. - Zobaczysz, że tych kilka tygodni szybko zleci.

- Mówisz tak, a sam w to nie wierzysz - wyszeptała rozżalona dziewczyna, spoglądając na chłopaka spod byka.

On się tylko uśmiechnął i ponownie złożył na jej czole czuły pocałunek. Uwielbiała, gdy tak robił. W ogóle uwielbiała wszystko, co dotyczyło Jiyonga, nawet te wszystkie ekscentryczne stroje czy kolorowe włosy. Zaczynała nawet akceptować jego dziwne nawyki, które powoli odziedziczała po nim Haneul. I chyba właśnie o to chodziło w byciu z kimś: akceptowanie go takim, jakim jest. Niczego nie zmieniłaby w Jiyongu i chociaż nieraz zaszedł jej za skórę swoim zachowaniem, to i tak kochała go całym swoim sercem.

- Kiedy zamierzasz sprowadzić tutaj Haneul?

- Po twoim wyjeździe. Już ustaliłam wszystko z mamą - powiedziała Jihye i uśmiechnęła się lekko. - Na pewno nie masz nic przeciwko temu, żeby mama tutaj z nami zamieszkała na czas mojej rekonwalescencji?

- Rekonwalescencji? - powtórzył rozbawiony Jiyong, patrząc litościwie na dziewczynę. - Czytałaś słownik podczas pobytu w szpitalu, że teraz rzucasz takimi słowami?

- Cicho - mruknęła oburzona, ale mimo wszystko uśmiechnęła się pod nosem. - Fakt, dużo czytałam i dowiedziałam się bardzo wielu rzeczy.

- Dobrze, moja inteligentko - zaśmiał się i pokazał Jihye język, na co ona go przedrzeźniła i prychnęła, dumnie zadzierając przy tym głowę. - A co do twojej mamy, to naprawdę nie mam nic przeciwko temu, żeby tutaj mieszkała. Przynajmniej będę miał pewność, że jesteś pod dobrą opieką. Nie wiadomo przecież kiedy zdejmą ci gips, a sama sobie ze wszystkim nie poradzisz. Poza tym muszę teraz żyć w zgodzie z przyszłą teściową.

- Ty lepiej na teścia uważaj - parsknęła Jihye, o mało co nie oblewając się herbatą.

- Właśnie, przecież on o niczym nie wie - zauważył Jiyong i otworzył szeroko oczy z przerażenia. Na samą myśl o rozmowie z Yang Hyunsukiem zrobiło mu się dziwnie słabo. Wolał sobie tego jednak nie wyobrażać. Mógł jedynie liczyć na to, że dyrektor skupi się na Seungri, bo przecież to on zawsze dostawał po uszach za coś, czego nie zrobił. - Dobra, na rozmowę z nim też przyjdzie czas. Teraz może obejrzymy jakiś film?

- Możemy, a potem wezmę długą kąpiel. O niczym innym nie marzę, jak o poleżeniu w wannie pełnej piany - westchnęła Jihye i mocno się przeciągnęła, co okazało się być dużym błędem, gdyż w tym momencie jej żebra przeszył okropny ból. Dziewczyna jęknęła głośno i skuliła się na kanapie. Jiyong zaraz ją do siebie przytulił i pogłaskał dłonią po włosach. - Od razu lepiej - szepnęła rozczulona jego troską. - Zamówimy coś do jedzenia?

Jiyong kiwnął głową na zgodę i sięgnął po swój telefon. Z licznych ofert różnorakich restauracji, postanowili wybrać mało wyszukaną pizzę. Żadne z nich nie miało głowy do wymyślania czegoś bardziej ekskluzywnego, a też zależało im na jak najszybszej dostawie, gdyż co chwilę dało się słyszeć głośne burczenie w brzuchu Jihye.

- Jiyong? - zagadała w pewnym momencie dziewczyna, gdy Kwon akurat przeglądał poukładane na półce płyty z filmami DVD. Uzbierała się spora kolekcja, a większości i tak nigdy nie miał okazji obejrzeć z uwagi na to, jak bardzo zajętym był człowiekiem. - Co byś powiedział, gdybym znów była w ciąży?

Na to pytanie Jiyong zamarł na ułamek sekundy, a kiedy w końcu się ocknął, spojrzał uważnie na siedzącą na kanapie Jihye, która jakby nigdy nic popijała sobie owocową herbatkę, uśmiechając się przy tym niewinnie.

- Jesteś w ciąży?

- Nie, ale byłam ciekawa, czy chciałbyś mieć drugie dziecko. Nie mówię, że teraz, ale może za jakiś czas, gdy sprawy w końcu się poukładają...

- Oczywiście, że chciałbym mieć z tobą drugie dziecko, a potem trzecie, czwarte i piąte.

- Pięcioro dzieci? - Jihye parsknęła śmiechem i pokręciła głową. - Oszalałeś? Niby kiedy znajdziemy na to czas? I dlaczego pięcioro?

- Jak to dlaczego? - Jiyong prychnął oburzony, wkładając do odtwarzacza płytę DVD. Przez pytanie Jihye był tak rozkojarzony, że już sam nie wiedział, jaki film wybrał. - Big Bang musi mieć godnych następców, gdy przejdziemy na emeryturę - wyjaśnił i uśmiechnął się szeroko, ukazując rządek idealnych zębów.

- Jesteś niepoważny - zaśmiała się dziewczyna i złożyła na czubku nosa Jiyonga krótki pocałunek. - Nie chcę cię martwić, ale biorąc pod uwagę fakt, jak często nie ma cię w domu, nie zdążymy się ze wszystkimi uwinąć.

- Nie marudź, dla chcącego nic trudnego - powiedział i wzruszył beztrosko ramionami. - Będziemy je robić między jedną a drugą trasą, począwszy do dzisiejszej nocy.

- Obawiam się, że to nie przejdzie. - Jihye pokazała Jiyongowi rękę w gipsie i uśmiechnęła się wrednie. Chłopak już miał coś powiedzieć, gdy właśnie wtedy rozległo się głośne pukanie do drzwi. - Pewnie pizza. Pójdę otworzyć.

- Ja to zrobię.

- A chcesz, żeby dostawca zszedł na zawał serca? Lepiej, żeby nie wiedział, że tutaj mieszkasz - zauważyła i uśmiechnęła się pobłażliwie. Jiyong kiwnął głową na zgodę i wstał z kanapy tylko po to, żeby dać dziewczynie pieniądze. - Zaraz wracam, a ty się nie wychylaj przypadkiem.

Dostawcą pizzy okazała się być młoda dziewczyna, więc tym lepiej, że to Jihye otworzyła drzwi, bo pewnie na widok G-Dragona biedaczka dostałaby zawału serca. Później wszyscy wiedzieliby, gdzie mieszka Jiyong i chłopak nie miałby spokoju. I tak czasami można było spotkać przechadzające się po okolicy dziewczyny, które zapewne liczyły na spotkanie ze swoim idolem. Jiyong przeważnie opuszczał budynek niezauważonym, co w jego sytuacji było ciężkie do osiągnięcia, ale nie niemożliwe.

- Akurat jakaś pani wychodziła z osiedla i otworzyła mi bramę - powiedziała dziewczyna, przyglądając się uważnie Jihye. - Ciężko jest się tutaj dostać.

- Dbam o swoje bezpieczeństwo - stwierdziła krótko Yoon i uśmiechnęła się półgębkiem, podając dziewczynie pieniądze. Zabrała od niej pizzę i czym prędzej zamknęła drzwi, jakby bojąc się, że zaraz nieznajoma wejdzie do mieszkania i rzuci się na Jiyonga. - Jakaś dziwna była.

- Może to moja fanka podająca się za dostawcę pizzy? - Kwon uśmiechnął się głupkowato i poruszył zabawnie brwiami. - One są zdolne do wszystkiego. Lepiej sprawdź, czy w pizzy nie ma jakiegoś liściku miłosnego zapisanego na stringach.

- Serio? Liścik miłosny na stringach? - Jihye posłała chłopakowi pełne litości spojrzenie. - To chyba nie miałaby ci wiele do wyznania - dodała i oboje zaczęli się śmiać.

Jihye niepewnie otworzyła pudełko, jakby obawiając się, że zaraz coś z niego wyskoczy albo w środku znajdzie tykającą bombę. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło i pizza okazała się być zwyczajną pizzą. Pachniała tak nieziemsko, że Jihye zaraz wzięła do ręki jeden kawałek, nawet nie racząc poczęstować Jiyonga. Chłopak w końcu sam się obsłużył i przy okazji włączył film, którym okazał się być jakiś horror. Wiedział doskonale, że nie wykorzysta sytuacji, bo Jihye rzadko bała się na horrorach, ale i tak objął ją jednym ramieniem i przytulił do siebie.

- O, jeszcze tego filmu nie widziałam - przyznała podekscytowana, rozsiadając się wygodniej na kanapie.

- Myślałem, że obejrzałaś już wszystkie możliwe horrory - zażartował Jiyong, zerkając na Jihye, która z prędkością światła pochłaniała pizzę. Zaraz sięgnęła po drugi kawałek, wywołując tym samym szeroki uśmiech na twarzy chłopaka.

- Przynieś coś do picia - wymruczała z pełną buzią, nawet nie spoglądając na siedzącego obok Jiyonga. Dopiero po chwili zerknęła na niego i zmarszczyła pytająco czoło, nie bardzo rozumiejąc, dlaczego się jej tak przygląda. - Jestem brudna? - zapytała zdezorientowana.

- Nie - rzucił Jiyong i wzruszył beztrosko ramionami. Później cmoknął ją w nos, i uśmiechając się od ucha do ucha, wstał z kanapy. - Cieszę się, że pizza ci smakuje.

- Pewnie uważasz, że za dużo jem - powiedziała rozczarowana, spoglądając na trzymany w dłoni kawałek pizzy. Fakt, ostatnio obiecała sobie, że nie będzie się opychać niezdrowym jedzeniem i zadba o swój wygląd, żeby Jiyong nie musiał się jej wstydzić. Nie mogła jednak nic poradzić na to, że tak bardzo kochała jeść i próbować różnych potraw. - Trudno - rzuciła i wzruszyła ramionami, wgryzając się w pizzę.

- Wcale nie uważam, że za dużo jesz - przyznał szczerze Jiyong, wracając do salonu z dwoma szklankami i kartonem soku pomarańczowego. - Poza tym przez pobyt w szpitalu strasznie zmizerniałaś, więc teraz możesz bez obaw opychać się pizzą.

- A ty nie powinieneś uważać na to, co jesz? - spytała, patrząc podejrzliwie na Jiyonga, który w odpowiedzi wzruszył ramionami i usiadł na kanapie. - Wiesz, taka pizza ma dużo kalorii i jeszcze ci się bojlerek zrobi zamiast kaloryferka. Chociaż i tak ledwo go widać. Nie to, co sześciopak Taeyanga.

Jiyong na te słowa zakrztusił się przełykanym właśnie kawałkiem pizzy. Spojrzał z wyrzutem na swoją dziewczynę, która wyraźnie się rozmarzyła na samą myśl o „czekoladowym" brzuchu Taeyanga. Oburzony prychnął głośno i przez dłuższą chwilę w ogóle się nie odzywał, tylko zerkał na Jihye, robiąc przy tym dziwne miny.

- W każdym razie kocham twój brzuszek - powiedziała rozbawiona dziewczyna i cmoknęła Jiyonga w policzek, zostawiając na nim czerwony ślad po sosie pomidorowym. - Obraziłeś się? - spytała zaskoczona, nie widząc żadnej reakcji z jego strony.

- Ciekawe, czy ty byś się nie obraziła, gdybym nagle zaczął się podniecać inną dziewczyną - wymruczał, przeżuwając pizzę. Spojrzał spod byka na Jihye, po czym przeniósł wzrok na ekran telewizora. Nic nie wiedział z tego filmu, ale nie wydawał się być zbytnio skomplikowany, więc nie martwił się, że nie zrozumie fabuły. - Na przykład taką CL.

- Fii, jestem od niej sto razy lepsza! - stwierdziła pewnie Jihye i zadarła teatralnie głowę. - Ja tam nie czuję się zagrożona nawet przez miss świata, bo wiem, że mnie kochasz i jestem jedyną dziewczyną, o której myślisz przed zaśnięciem i zaraz po obudzeniu. - Jihye uśmiechnęła się lekko. - Dlatego ty nie powinieneś mieć żadnych wątpliwości, co do moich uczuć. A to, że zachwycę się sześciopakiem Taeyanga, wcale nie powinno cię ruszać. Tobie też podobają się inne dziewczyny. To przecież oczywiste i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Wiem jednak, że żadna z nich nigdy mnie nie zastąpi.

Jiyong pierwszy raz słyszał taką pewność siebie w głosie Jihye. Naprawdę był zaskoczony jej słowami, ale też zarazem rozpierała go duma, że Yoon nareszcie odzyskała dawno utraconą pewność siebie. Na nowo poznała swoją wartość i zrozumiała, że dla niego jest najważniejsza na świecie.

- Tak samo żaden chłopak, nawet najprzystojniejszy, nigdy nie zastąpi mi ciebie.

Jiyong westchnął przeciągle i niespodziewanie wpił się zachłannie w usta Jihye, które smakowały sosem pomidorowym i salami. Po długiej chwili odsunął się od niej i uśmiechnął szeroko. Jihye tylko się zaśmiała i wróciła do oglądania filmu, dochodząc do wniosku, że czas najwyższy skupić się choć trochę na jego fabule.

Yoobin niepewnie zapukała do drzwi mieszkania i nerwowo poprawiła włosy, które tego dnia upięła w luźnego koka, starając się zbytnio nie przesadzać ze strojem. Postawiła na prostą, czarną sukienkę sięgającą do połowy ud oraz buty na niskim obcasie, by przypadkiem nie być wyższą od Seungri. I bez tych obcasów należała do wyjątkowo wysokich dziewczyn i często musiała rezygnować ze szpilek, żeby nie wprawiać towarzyszących jej chłopaków w zakłopotanie.

Kiedy drzwi się otworzyły, dziewczyna wstrzymała na chwilę oddech i powoli wypuściła powietrze przez lekko rozchylone usta. Widok elegancko ubranego chłopaka wprawił ją w niemały zachwyt. Zmierzyła go z góry na dół i uśmiechnęła się mimowolnie, gdy jej wzrok zatrzymał się na czarnej muszce. Nie spodziewała się takiego stroju. Bardziej myślała, że Seungri przywita ją w zwykłych spodniach dżinsowych i podkoszulku. Tymczasem miał na sobie elegancki, czarny garnitur, białą koszulę, którą zapewne tego dnia dopiero wyjął z opakowania, gdyż jej biel aż raziła Yoobin po oczach. Całość dopełniała urocza muszka i szeroki uśmiech widniejący na twarzy chłopaka.

- Cześć - rzuciła nieśmiało i weszła do mieszkania, gdy zaprosił ją gestem ręki. Jak na dżentelmena przystało, pomógł jej zdjąć płaszcz, który później odwiesił starannie do szafy, by przypadkiem się nie wymiął. - Dobrze wyglądasz - przyznała, uśmiechając się zalotnie do chłopaka.

- Ty też wyglądasz niczego sobie - powiedział i puścił dziewczynie oczko, sprawiając tym małym gestem, że na jej policzkach pojawiły się urocze rumieńce. - Wejdź. Napijesz się czegoś? Przygotowałem dla nas kolację, ale nie wiem, czy jesteś głodna. Możemy później zjeść - mówił szybko, kierując Yoobin do przestronnego salonu. Ręką wskazał kanapę, na której przysiadła, naciągając przy tym niesforną sukienkę, co oczywiście nie umknęło chłopakowi, ale nic nie powiedział. Zresztą nie musiał nic mówić, bo jego zadziorny uśmieszek mówił sam za siebie. - To jak?

- Yyyy... - Yoobin podrapała się nerwowo po karku, nie bardzo wiedząc, o co chodzi. Była tak przejęta całą sytuacją, że nawet nie słuchała tego, co wcześniej do niej mówił. - A o co pytasz?

- Napijesz się czegoś? - Seungri uśmiechnął się promiennie, nagle odzyskując pewność siebie. Fakt, że Yoobin tak bardzo się stresowała, dodawał mu odwagi. Może to było wredne z jego strony, ale nikt nie mówił, że życie jest sprawiedliwe, zwłaszcza życie z kimś takim, jak Seungri. - Seunghyun polecił mi dobre wino. Może się napijemy?

- Wino... Chętnie - rzuciła i uśmiechnęła się nerwowo. Tak, trochę wina pomoże jej się rozluźnić. Postanowiła jednak nie przesadzać tego wieczoru ze zbyt dużą ilością alkoholu, bo jednak wstawiona Yoobin bywała zdolna do wielu rzeczy, a naprawdę nie chciała z siebie zrobić idiotki przed Seungri. - Ładne mieszkanie - przyznała, rozglądając się po pokoju.

- Dzięki, Jihye pomagała mi się tutaj urządzić - powiedział, wychodząc z kuchni z dwoma kieliszkami wina. - Jeśli będziesz głodna, to ugotowałem dla nas kolację.

- Sam? - Yoobin zmarszczyła pytająco czoło. Seungri dumnie pokiwał głową i uśmiechnął się szeroko, przysiadając na kanapie obok dziewczyny. - Nie wiedziałam, że potrafisz gotować.

- Ja do dzisiaj też tego nie wiedziałem - zaśmiał się głośno, na co Yoobin parsknęła śmiechem.

Seungri westchnął przeciągle, bacznie przyglądając się dziewczynie. Tego wieczoru prezentowała się olśniewająco. Wiele razy widział jej zdjęcia na okładkach różnych czasopism czy wielkich bilbordach, jednak na nich nawet w połowie nie wyglądała tak pięknie, jak właśnie siedząc na kanapie w jego salonie. W tamtej chwili czuł się najszczęśliwszym facetem na świecie i zupełnie nie rozumiał, dlaczego wcześniej nie okazał Yoobin większego zainteresowania.

Jihye przeciągnęła się mocno na kanapie i wydała z siebie głośne stęknięcie, gdy znów poczuła ból w okolicy żeber. Miała już dość tego wszystkiego. Czuła się, jak stara baba, którą wszystko boli, nawet cebulki włosów. Dziewczyna naciągnęła na posiniaczony brzuch koszulkę i spojrzała na wchodzącego do salonu Jiyonga, który ostatnie pół godziny spędził w łazience. Jihye zmarszczyła pytająco czoło, bacznie przyglądając się chłopakowi.

- Coś ty tam tyle czasu robił? - spytała rozbawiona, posyłając mu wymowne spojrzenie.

- Zobaczysz.

Jiyong uśmiechnął się tajemniczo i niespodziewanie wziął Jihye na ręce, zaraz kierując się ku łazience. Dziewczyna patrzyła na profil twarzy chłopaka, na której malował się szeroki uśmiech. Nim zdążyła zaoponować i sprzeciwić się takiemu traktowaniu (bądź co bądź, ale nogi to miała jeszcze sprawne), Jiyong wszedł do łazienki i jej oczom ukazała się niespodzianka, nad którą pracował przez ostatnich kilkanaście minut.

- Mówiłaś, że marzysz o gorącej kąpieli - przypomniał, stawiając Jihye na ziemi.

Dziewczyna patrzyła z zachwytem na poustawiane na szafkach zapalone świeczki o zapachu wanilii, która idealnie łączyła się z truskawkowym płynem do kąpieli. Po chwili wzrok Jihye zatrzymał się na wannie pełnej wody, na której powierzchni unosiła się spora warstwa piany. Jiyong był wyraźnie dumny z przygotowanej niespodzianki, bo uśmiech nie schodził mu z twarzy przez dłuższą chwilę.

- No, na co czekasz? Wskakuj do wanny - powiedział zachęcająco, popychając dziewczynę w głąb łazienki.

- A ty? - spytała, uśmiechając się zalotnie. - Wiesz, ja jestem ograniczona ruchowo i przydałaby mi się pomoc - wyjaśniła, unosząc poszkodowaną rękę.

Jiyong spojrzał na nią z doskonale znanym jej błyskiem w oku i uniósł zadziornie jedną brew. Jihye parsknęła głośnym śmiechem i pokręciła głową z rozbawieniem. Nie musiała długo czekać na pomoc chłopaka, gdyż zaraz doskoczył do niej i zwinnym ruchem zdjął z niej koszulkę. Akurat z rozebraniem nie miałaby większego problemu, ale z pewnością nie poszłoby jej to tak sprawnie, jak Jiyongowi.

Jihye ostrożnie weszła do wanny i westchnęła głośno, gdy poczuła przyjemne ciepło okalające jej obolałe ciało. Przez cały pobyt w szpitalu marzyła właśnie o takiej kąpieli. Wtedy akurat nie brała pod uwagę siedzącego tuż za nią Jiyonga, jednak jego obecność sprawiła, iż kąpiel była jeszcze przyjemniejsza. Jihye oparła się plecami o chłopaka i ułożyła wygodnie głowę na jego torsie. Między nimi zapanowała idealna cisza. Dziewczyna czuła na policzku przyspieszony oddech Jiyonga, który sprawiał, że jej samej robiło się dziwnie ciepło i to nie za sprawą wody w wannie.

- Myślisz, że się ze sobą prześpią? - zapytał nagle Kwon, zbijając Jihye z pantałyku. Dziewczyna zadarła lekko głowę i spojrzała na niego pytająco. - Seungri i Yoobin. Myślisz, że wylądują w łóżku?

- Wcale by mnie to nie zdziwiło - zaśmiała się i jeszcze mocniej przylgnęła do nagiego torsu Jiyonga. Czuła jego dłonie, którymi delikatnie gładził jej posiniaczony brzuch. W tamtym momencie dotyk chłopaka działał wyjątkowo kojąco na wszelkie stłuczenia, które w ciągu dnia nie dawały Jihye spokoju. - Młodzi są, muszą się wyszaleć.

- To w takim razie my też musimy się wyszaleć - zauważył Jiyong i złożył na ramieniu Jihye kilka pocałunków. - W końcu trzeba zacząć pracować nad składem nowego Big Bang.

- Pomyślimy o tym, jak wrócisz z trasy.

- Ale to będzie dopiero za sześć tygodni! Zobacz, ile czasu zaoszczędzimy, jeśli zaczniemy już dzisiaj - powiedział, przesuwając dłonie na uda Jihye, która nerwowo drgnęła pod wpływem jego dotyku. - I tak mi się nie oprzesz - wyszeptał jej uwodzicielsko na ucho, uśmiechając się przy tym zadziornie.

- Jesteś niemożliwy, Jiyongie.

Yoobin doskonale bawiła się w towarzystwie Seungri. Znali się już od dawna, bo w końcu łączyła ich wspólna przyjaciółka, ale nigdy wcześniej nie mieli okazji spędzić ze sobą tyle czasu, jak właśnie tego wieczoru. Wspólne oglądanie horroru i komentowanie bezmyślnego zachowania bohaterów sprawiło, że atmosfera mocno się rozluźniła i Yoobin przestała czuć się nieswojo w pobliżu Seungri. Już nie musiała się zastanawiać nad swoim zachowaniem, tylko w końcu mogła być sobą, tak w stu procentach. Reagowała spontanicznie na jego żarty i naprawdę się z nich śmiała, chociaż nie wszystkie rozumiała i nie wszystkie były aż tak zabawne.

- Chyba powinnam się już zbierać - powiedziała niechętnie Yoobin, zerkając na wyświetlacz swojego telefonu, żeby sprawdzić godzinę. Dochodziła właśnie północ, a przecież niedawno była dopiero dwudziesta!

- A co, o północy zamienisz się w dynię? - zaśmiał się Seungri, na którego wino podziałało mocniej, niż zazwyczaj. Yoobin pokręciła głową i uśmiechnęła się szeroko, mrużąc przy tym zabawnie oczy. - W takim razie nie musisz iść. Możesz tutaj zostać.

Dziewczyna spojrzała na niego spod byka i ociężale podniosła się z kanapy. Lekko zakręciło jej się w głowie, ale zaraz wszystko się ustabilizowało i, szurając stopami po miękkim dywanie, ruszyła do przedpokoju. Po drodze kilka razy poprawiła niesforną sukienkę, która z każdym krokiem unosiła się, odsłaniając tym samym zgrabne nogi dziewczyny.

Seungri uśmiechnął się pod nosem, podążając krok w krok za Yoobin, by w razie czego móc ją złapać i uchronić przed upadkiem. Sam też nie był w najlepszym stanie, ale w sytuacji kryzysowej z pewnością mógłby pochwalić się swoim szybkim refleksem. Wyjął z szafy płaszcz Yoobin i pomógł go jej ubrać. Niechętnie to zrobił, ale skoro chciała już wracać do siebie, to, jako dżentelmen z krwi i kości, nie mógł jej na siłę przy sobie zatrzymywać.

Yoobin ubrała buty i oparła się plecami o drzwi, starając się za wszelką cenę zapanować nad wirującym dookoła pokojem. Obiecała sobie, że nie wypije zbyt dużo, ale ona nigdy nie była dobra w dotrzymywaniu obietnic, zwłaszcza tych, które dotyczyły ulubionego wina i czekolady. Uśmiechnęła się szeroko do stojącego naprzeciwko niej chłopaka i przekrzywiła lekko głowę, dokładnie mu się przyglądając. Nie miał już na sobie eleganckiej marynarki ani uroczej muszki, a kilka guzików jego śnieżnobiałej koszuli było odpiętych. Wtedy Yoobin stwierdziła w myślach, że w życiu nie widziała bardziej pociągającego mężczyzny, a jako modelka miała z takimi wiele razy do czynienia. Żaden, nawet najprzystojniejszy model, nie mógł się wtedy równać z Seungri.

- Masz... - zaczął chłopak, niespodziewanie zmniejszając odległość pomiędzy sobą a dziewczyną. Palcem wskazującym odgarnął z policzka Yoobin niesforny kosmyk włosów i spojrzał jej prosto w oczy. - Masz piękne oczy... I usta... W ogóle jesteś taka piękna - westchnął rozmarzony, wpatrując się intensywnie w twarz dziewczyny.

Pod wpływem impulsu (i pewnie sporej ilości wypitego wina) Yoobin wspięła się na palce i zachłannie wpiła się w usta chłopaka, który natychmiast odwzajemnił pocałunek, obejmując ją mocno w pasie.

- Może jednak zostaniesz na dłużej? - zapytał, przerywając na chwilę pocałunek.

Yoobin ponownie połączyła ich usta, mrucząc coś niezrozumiałego i kiwając głową na zgodę. Seungri uśmiechnął się triumfalnie i objąwszy dziewczynę ramionami, skierował się z nią do sypialni. Później kopniakiem zamknął drzwi, oddając się całkowicie w ręce Yoobin.

Continue Reading

You'll Also Like

63.3K 1.9K 30
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...
416 81 14
Talksy z serii ''Dwór cierni i róż'' Sary J. Maas
51.6K 1.7K 16
"Każdy z nas potrzebuje sekretnego życia." Osiemnastoletnia Madeline West uchodzi za dziewczynę, która nie boi się wyrazić swojego zdania, a tym b...
11.9K 344 30
𝗦́𝘄𝗶𝗮𝘁 𝗼𝗱 𝘇𝗮𝘄𝘀𝘇𝗲 𝗻𝗶𝗲 𝗯𝘆𝗹 𝘀𝗽𝗿𝗮𝘄𝗶𝗲𝗱𝗹𝗶𝘄𝘆. 𝗝𝗲𝗱𝗻𝗶 𝗺𝗮𝗷𝗮̨ 𝗹𝗲𝗽𝗶𝗲𝗷, 𝗮 𝗱𝗿𝘂𝗱𝘇𝘆 𝗴𝗼𝗿𝘇𝗲𝗷. 𝗡𝗶𝗲𝘀𝘁𝗲𝘁...