Życie Potrafi Wszystko.

Bởi wiercikbooks

13.2K 898 4.3K

Ludzie mówią, że gorzej być nie może, a mi Scarlett Edwards za każdym razem kiedy tak mówiłam życie rzucało k... Xem Thêm

!OSTRZEŻENIE!
Playlista do ŻPW
Dedykacja
PROLOG
ROZDZIAŁ 1. Jedziemy na W
ROZDZIAŁ 2. Przeprowadzka i ostrzeżenie
ROZDZIAŁ 3. Inne mafie/ Gdzie twoi rodzice?
ROZDZIAŁ 4. Ty dziadzie
ROZDZIAŁ 5. Ktoś dostał na mnie zlecenie
ROZDZIAŁ 6. Czemu Dabria? Czamu Nyx?
ROZDZIAŁ 7. Poczucie bezpieczeństwa
ROZDZIAŁ 8. Nie musi tego wiedzieć
ROZDZIAŁ 9. Szeregowa perełka do szeregowego pingwina
ROZDZIAŁ 10. Dobra, niech będzie.. Szczerbatek
ROZDZIAŁ 11. Pudełko ciasteczek
ROZDZIAŁ 13. Słone i gorzkie łzy
ROZDZIAŁ 14. Oprzyj. Się. O. Fotel
ROZDZIAŁ 15. Nie radzę
ROZDZIAŁ 16. Bukiet kwiatów
ROZDZIAŁ 17. Dżoszuła
ROZDZIAŁ 18. Nie chcę tam wracać, nic nie zrobiłam, nie wiedziałam!
ROZDZIAŁ 19. Nie pozwolę na to
ROZDZIAŁ 20. Wszystkich tylko nie jego
ROZDZIAŁ 21. Gdybym tylko../ Sama w urodziny
ROZDZIAŁ 22. Błąd
ROZDZIAŁ 23. Epilog mojego życia
ROZDZIAŁ 24. Iskierka
ROZDZIAŁ 25. Tajemniczy chłopak oraz fajna pani
ROZDZIAŁ 26. Tak jak on kiedyś
Rozdział 27. Nic nie warta
ROZDZIAL 28. Zgraja hobbitów
ROZDZIAŁ 29. Nic
ROZDZIAŁ 30. Jestem Caroline
ROZDZIAŁ 31. Dużo informacji
ROZDZIAŁ 32. Bracia Clark
ROZDZIAŁ 33. Nie jestem nieśmiertelna
EPILOG
PODZIĘKOWANIA
INFORMACJA

ROZDZIAŁ 12. Jestem nieśmiertelna

391 27 51
Bởi wiercikbooks

Zachęcam do kliknięcia w gwiazdkę oraz zostawienie po sobie komentarza. Dla was to chwila, a dla mnie motywacja

Polecam spoglądać na moją tablicę oraz instagrama, bo tam pojawia się info kiedy rozdziały.

Scarlett

Sobota- impreza u Max'a

Siedzę w fotelu w rogu salonu domu, w którym zorganizowana jest impreza z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. Co chwilę migały mi jakieś znajome twarze osób ze szkoły. Jakoś w połowie imprezy rozłączyłam się z Amy i od około trzech godzin siedzę i piję trunki. Z Max'em nie widziałam się od momentu, w którym wpuścił nas do domu. Pewnie nieźle baluje i wcale się nie zdziwię jak go w następnym tygodniu nie będzie. W ręku trzymałam już, którąś butelkę whisky, a może to wódka? Nie wiem sama, wokół mnie stoi ich tyle, że nie długo mnie to zasypie. Żeby nie było, nie wypiłam tego wszystkiego sama. Sama wypiłam tego połowę, resztę zgromadzili tu ludzie. Nie wiem, która była już godzina ale bawiłam się świetnie. Obserwowałam ludzi, którzy powoli zamieniali się w kolorowe plamy. Nagle wzięła mnie ochota na potańczenie z nimi. Wstałam mało się nie zabijając o powstałą wokół mnie górkę szklanych butelek. Gdy jako tako odzyskałam równowagę ruszyłam na parkiet. Z głośników zaczęła lecieć piosenka od Eminema- Superman. Poruszałam się w rytm muzyki praktycznie cały czas obijając się o przypadkowych ludzi. 

Gdy wybrzmiały słowa piosenki Beggin poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Mruknęłam coś ale sama nawet nie wiem co. Bujaliśmy się w rytm piosenki. Ktoś kto stał za mną zaczął nas prowadzić w jakieś nieznane mi miejsce. Przebiliśmy się przez tłum ludzi nie chcący ich popychając na co rzucali jakieś wyzwiska. Nawet nie wiem jak i kiedy znaleźliśmy się w jakimś korytarzu, w którym o dziwo nikogo nie było co było wręcz nie możliwe, bo na imprezę przyszło około stu osób i byli oni wszędzie. Dosłownie, znalazłam kogoś śpiącego w lodówce. Chłopak, który mnie prowadził przyparł mnie do ściany i odsunął się lekko dając mi przestrzeni. Wyjął coś z kieszeni ale kiedy wyostrzyłam wzrok zrozumiałam, że są to jakieś tabletki. Wysypał kilka z nich na dłoń i jednym ruchem wsypał sobie do buzi od razu połykając.

- Chcesz trochę?- wyciągnął rękę w moją stronę, kiwnęłam głową na nie ale nie ustępował- Niezła faza jest po tym, mówię ci. Nie pożałujesz- widząc moją zawziętość westchnął i zrobił krok w moją stronę- No to może buziaka na pożegnanie, pewnie już nigdy się nie spotkamy- jak to? To on nie jest z naszej szkoły?

- Czemu nie?- wybełkotałam, a chłopak niemalże od razu wpił się w moje usta

Oddałam pocałunek, a wręcz go pogłębiłam co spodobało się nieznajomemu gdyż poczułam na wargach jego uśmiech. Nie wiem ile się całowaliśmy ale żadne z nas nie chciało przerywać tego zbliżenia. Chłopak wsunął palce w moje włosy i ostatni raz musnął moje wargi. Odsunął się i uśmiechną się szeroko. Nagle telefon, który nawet nie zarejestrowałam, że wzięłam ze sobą na parkiet zawibrował co widocznie nie spodobało się mojemu towarzyszowi. Na wyświetlaczu pojawiła się jakaś wiadomość od nieznanego numeru, którą ledwo co odczytałam, bo wszystko się rozmazywało od ilości alkoholu we krwi.

Nieznany:

Wyjdź na ogród

I to tyle. Może to Amy pisze z czyjegoś telefonu, bo nie wie gdzie jest jej. 

- Muszę lecieć- burknęłam odbijając się od ściany

Chwiejnym krokiem ruszyłam do salonu, Nie wiem jakim cudem do niego trafiłam ale gdy już to zrobiłam wybuchłam nie kontrolowanym śmiechem. Wszystko było takie kolorowe, a głowy ludzi zamieniały się w głowy zwierząt. Roześmiana przepychałam się między nimi i zgarniałam na siebie krzywe spojrzenia. Wyszłam szklanymi drzwiami na taras, stałam na środku i śmiałam się jak psychopatka, bo nie wiedziałam po co tu przyszłam i widziałam zbliżającą się do mnie postać z głową czarnego kota. Nagle już nie było tego kota, a wszystkie kolorowe kwiatki i inne rzeczy zaczęły znikać, po mimo tego dalej się śmiałam. Postać z głową czarnego kota ustała przede mną ale była cała rozmazana. Z całych sił postarałam się i wyostrzyłam wzrok. Zauważyłam, że jest to ubrany na czarno zamaskowany chłopak. Spojrzałam w dół, bo moja głowa stała się jakoś strasznie ciężka. Co się dzieje? Nie czuję moich mięśni ale dalej utrzymuję się na nogach. Słyszałam jakiś głos ale jakby był za mglony lub za jakąś grubą ścianą. Poczułam potrząśnięcie moim ciałem ale tak jakby to nie było moje ciało. Byłam tam, czułam wszystko ale za razem nie czułam nic. Moje serce biło jakby miało zaraz wybuchnąć. Biło tak szybko, że to aż bolało. Do moich oczu napłynęły łzy strachu i bólu. 

- Boże dziewczyno- dotarł do mnie kogoś zmodulowany głos ale nie wiedziałam kogo- Naćpałaś się?- złapał mnie za brodę i uniósł do góry tak żebym spojrzała na tą zamazaną postać

- To ty! To ty mi coś podałeś- wtedy zrozumiałam, że podał mi tą tabletkę do ustnie

- Słuchaj, to nie ja- ten typ złapał mnie za ramiona gdy chciałam odejść

- Mówiłam, że nie chcę, a ty mi to i tak wcisnąłeś- nangle wszystkie siły opuściły moje ciało i czekałam na bolesne spotkanie z ziemią, które o dziwo nie nastąpiło.

Chłopak, z którym przed chwilą rozmawiałam złapał moje bezwładne ciało i posadził na jakimś krześle. Nie wiedziałam co się dzieje. Spojrzałam na postać przed sobą i rozpoznałam w niej Szczerbatka. Nie wiem czemu ale ta świadomość lekko podniosła mnie na duchu, a nie powinna prawda? Nie znam go i jest niebezpieczny. Nie powinna to być pocieszająca wiadomość. 

- Dobra, ehh..- potarł wyraźnie zmęczoną twarz- Zostań tu ja ogarnę jakąś wodę

- Ta już gdzieś biegnę- mruknęłam czkając i po chwili zaśmiałam się z moje odpowiedzi

- Do czego to doszło, że niańczę teraz jakąś gówniarę, która nawet nie jest moim zadaniem!- patrzyłam jak mruczy tym zmienionym głosem do siebie kierując się w stronę wejścia do domu i wyrzuca ręce do góry z frustracji

Resztkami sił jakie w sobie zebrałam podniosłam rękę i oparłam o nią swoje czoło. Starałam się opanować bicie mojego serca ale panika jaką powodowało to uczucie w klatce piersiowej wciąż rosła. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi tarasowych i zmarnowanym wzrokiem spojrzałam w tamtą stronę. Niestety nie ujrzałam Szczerbatka tylko blondyna, z którym wcześniej się całowałam. 

- Tu jesteś kochanie- szedł w moją stronę szczerząc się jak psychol

Spanikowana sturlałam się z krzesła i całą zebraną siłę, którą zebrałam w sobie wykorzystałam na przeczołganie się do ściany. Niestety chłopak podszedł do mnie i obrócił w swoją stronę.

- Nie ładnie tak uciekać, nie skończyliśmy tego co zaczęliśmy- szepną, a po chwili poczułam jego brudne ręce na moim ciele

Były wszędzie. Szamotałam się i wierzgałam nogami. Przez przypadek kopnęłam go w krocze czym bardzo go wkurzyłam. Wyjął coś ze swojej tylniej kieszeni. Nie wiem co to dokładnie było, czy nóż czy jakieś inne ostrze ale po tym jak machnął mi nim przed oczami poczułam przeszywający ból w całym ciele. Był wszędzie więc nie wiedziałam co było jego źródłem. Gdy pierwsza fala bólu przeminęła mogłam poczuć, że epicentrum było w dole po lewej stronie brzucha. Zdusiłam krzyk w sobie i mocno zacisnęłam zęby. Usłyszałam ten charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi. 

(tu polecam sobie puścić piosenkę "Before you go")

Chłopak, który mnie zaatakował szybko wyciągną ostrze na co z sykiem pełnym bólu wciągnęłam powietrze i uciekł z miejsca zdarzenia. Szczerbatek jak jakaś rakieta wystrzelił z miejsca i ruszył w pogoń za chłopakiem. Niestety nie dogonił go, więc postanowił wrócić do mnie i mi pomóc. Podszedł do mnie, kucnął i przyłożył jakiś z dupy wzięty materiał do rany. Czy on ma jakąś Narnie w tyłku?! Wciągnęłam szybko powietrze ale nie wydałam z siebie żadnego dźwięku.

- Bardzo boli?- zapytał gdy skrzywiłam się po tym jak docisnął mocniej materiał do skóry, czemu nie może używać swojego głosu?

- Swędzi, wiesz?- prychną, a następnie przewrócił oczami- Ale ja serio mówię. Nie wiem skąd wziąłeś ten materiał ale strasznie mnie on swędzi. Co nie zmienia faktu, że boli jak cholera

- Dobra, teraz będzie boleć. Podniosę cię i zaniosę do auta i odwiozę do domu- ostrzegł

- Co? Nie- oburzyłam się- Pomóż mi wstać, dalej dam se radę sama. Serio, niejednokrotnie zostałam dźgnięta nawet dwa razy i dałam radę jak widzisz, jestem tutaj i żyję więc teraz też tak będzie. Jestem nieśmiertelna- zapewniłam

Chłopak pomógł mi wstać ale nie odszedł tak jak myślałam, że zrobi.

- Dobra, możesz już iść- machnęłam do niego i po mimo ogromnego bólu, chwiejnym krokiem odbiłam się od ściany domu i ruszyłam w kierunku wyjścia z posesji

 Niestety szatyn dalej podążał za mną. Wkurzało mnie to, że nie może mnie zostawić w spokoju.

- Czego ty w ogóle cały czas za mną łazisz?!- przystanęłam w miejscu i obróciłam się w jego stronę- Skoro nie jestem twoim zadaniem to po co tu jesteś?!

- Czyli usłyszałaś. Zagrażasz nam, to wiem, dlatego cię muszę pilnować- odpowiadał zdawkowo co nie umknęło mojemu bardzo nie trzeźwemu umysłowi- A poza tym mam w sobie resztki kszty empatii i nie zostawię na pastwę losu krwawiącej gówniary. 

- Mówię, że dam sobie radę!- ruszyłam przed siebie, jak najszybciej chciałam stąd zniknąć

- Krwawisz, jesteś nachlana i naćpana- nie dawał za wygraną- Nie dasz rady

- A weź paszał won, wkurzasz mnie- wystawiłam w jego stronę środkowy palec

- Czy ty mnie właśnie porównałaś do psa?!- szarpnął mnie za ramiona. Brzmiał i wyglądał strasznie

- Tak!- warknęłam próbując się wyrwać lecz on jedynie wzmocnił uścisk- Puść mnie idioto! To boli!- te zdanie sprawiło, że natychmiast mnie puścił. Rozmasowałam obolałe miejsca lekko się chwiejąc

- Okej! Ale jak ktoś cię napadnie, lub się wykrwawisz to pamiętaj. Sama się na to piszesz- warknął widocznie wkurzony moim zachowaniem

- Dobra pieprz się!- rzuciłam na odchodne

Nie powiedział już nic tylko odszedł w swoją stronę. Przeszłam przez furtkę ogrodzenia nawet jej nie zamykając i ruszyłam przed siebie. Impreza odbywała się w jakimś domu w lesie przy New Hope. Mam ogromną nadzieję, że idę w dobrym kierunku, bo jak nie to się serio tu wykrwawię. Nie wiem ile tak szłam ale wiem, że było to bardzo utrudnione przez ranę, z której dalej sączyła się czerwona ciecz. Po chwili gdy już robiło mi się ciemno przed oczami stwierdziłam, że nie dam rady dalej iść i zeszłam na pobocze pod najbliższe drzewo.

Oparłam się o nie plecami i zjechałam w dół. Moja bordowa sukienka była  cała brudna i w większości przesiąknięta moją krwią. Lekko się skrzywiłam gdy rana mocniej dała o sobie znać. Wyjęłam telefon  z torebki, którą w pośpiechu chyba zarzuciłam sobie na ramię, nie wiem, nie pamiętam. Szybko wystukałam numer do Alex'a, bo wiedziałam, że Amy na pewno śpi albo jeszcze się trzyma i tańczy z Luisem. Pierwszy sygnał.. Drugi.. Trzeci.. 

- Halo?- odebrał- Scar?

- Dabria- poprawiłam go zauważając z daleka sylwetkę Szczerbatka. No zaraz nie wytrzymam. Czy on nie może dać mi spokoju?- Jest mały problem- mówiłam coraz słabiej

- Jaki? Dabria? Co się dzieje?- w tle słyszałam jak wychodzi z mieszkania

- W..wyślę ci- zrobiłam przerwę na złapanie oddechu, nagle ta tak prosta czynność sprawiała mi ogromną trudność- Pineskę.. Przyjedź- wszystko się rozmazało- Proszę- szepnęłam słabo, a telefon wypadł mi z dłoni

- Mordini, zostań ze mną! Już jadę siska tylko wyślij pineskę!- wszystko działo się jak za mgłą

Było praktycznie tak samo jak po tych tabletkach co ktoś mi dzisiaj podał ale nie było kolorowo ani śmiesznie. Ból jest nie do zniesienia.

- Mówiłem, że nie dasz rady sama- odezwał się jakiś głos ale kompletnie nie wiem kto to

- Ej!- krzyk kogoś był jakiś jeszcze bardziej stłumiony niż ten poprzedni- Kim jesteś?!- do kogo należysz głosie?

- Spoko, pomogę jej- o, to ten głośniejszy i bardziej wyrazisty głos, w sumie nawet przyjemniejszy od poprzedniego- A tobie wyślę pineskę, przyjedź szybko- ktoś rozkazał, a potem wybrzmiało jakieś ciche pikanie. Ciekawe do kogo należy ten głos? Jest taki przyjemny

Moja głowa bezwładnie opadła na bok. Była za ciężka, tak samo jak reszta ciała. Miałam otwarte oczy ale wszystko było rozmazane. Po moich policzkach poleciały jakieś krople. To moje łzy? Ale przecież ja nie płaczę, nie mogę. Poczułam czyiś dotyk w miejscu, w którym poleciała łza i już jej nie było.

- Boli, bardzo boli- szepnęłam ledwo słyszalnie nawet nie wiem do kogo

- To już wolałem jak swędziało- o, to ten sam wyrazisty głos! Ten fajny! Taki bezpieczny

Zachciało mi się spać, a powieki zaczęły mi ciążyć. Nic się nie stanie jak się zdrzemnę, prawda? Na chwilę zamknę oczy, a jak się wyśpię to je otworzę

- Ej no. Nie zamykaj oczu- ktoś powiedział, a głos  był bardziej odległy- Nie można iść spać- poczułam czyjeś ramiona oplatające moją sylwetkę, a do nozdrzy dotarł ładny zapach, taki, kwiatowy i miętowy za razem. Czemu ten ktoś o przyjemnym zapachu nie pozwala mi spać, to tylko chwila- Nie zasypiaj!- poczułam, że ktoś mną potrzącha

Nie posłuchałam się i zamknęłam oczy. Jest tak przyjemnie przecież, czemu nie mogłam iść spać? Wdycham przyjemny zapach, a cały ból odchodzi. Jest tylko ciemność i nic więcej.

- Przeżyjesz to mordini, jesteś przecież nieśmiertelna- to ten głos co wcześniej ale teraz nie jest on stłumiony jak wcześniej po mimo iż i tak jest bardzo odległy.

Ale co przeżyć? Ja tylko spać poszłam..

_______________________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Dajcie znać w kom. ROZDZIAŁ SPRAWDZONY

Następny raczej na- 17 gwiazdek i 20 kom

Ig: wizja.liter.abfi.176

Tt: _.wiercik.books

Loveciam, buziaki moje Scarsy

~ WizjaLiterAbfi

Đọc tiếp

Bạn Cũng Sẽ Thích

67.1K 3.4K 9
Druga część dylogii ,,Racing" Życie Mili Taylor układało się wspaniale od 5 lat. Miała dobrą pracę, wspaniałych przyjaciół, a co najważniejsze miała...
1.4M 30.8K 44
1 część dylogii „Lost" ~06.01.2022.~
719K 27.9K 104
Fragment z książki - Ostatni raz - powiedziałam do siebie dusząc się łzami wykonując krwawą kreskę. I to był ten czas. Koniec. Za głębokie cięcie. ...
121K 6.9K 31
Okładka została stworzona przy pomocy Kreatora Obrazów Microsoft. ˖⁺‧₊˚ 𓆏 ˚₊‧⁺˖ Nell Myers, nie cierpi Hero Westa, znacznie bardziej niż nie cierpi...