Take me to the Neverland

De roxianina

126K 8.5K 14.2K

„Bo...wszystkie dzieci dorastają. Tylko...jedno nie." „Skakaliśmy i śmialiśmy się. Bose stopy odbijały się o... Mais

Dla nowych czytelników :)
1 | Czas codzienności ✅
2 | Nibylandia potrzebuje pomocy
3 | Polecimy do Nibylandii ✅
4 | Alex ✅
5 | Zaginieni Chłopcy ✅
6 | Naleśniki i norka ✅
7 | Kiedyś była tu dziewczyna i to była moja siostra ✅
8 | Pierwszy trening ✅
9 | Centaury ✅
10 | Różowa bielizna ✅
11 | Kretyńskie moce ✅
12 | Prawdziwy arsenał młodego mordercy ✅
13 | Piraci ✅
14 | Skrytki ✅
15 | „ Felix, nie! Proszę!"
16 | To był Cień
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67 | Czemu kradniesz mi chleb?"
68 | „Przynajmniej nie ma Petera Sretera"
69 | „...tu musi być ta...ta finezja. Musi być zawarta"
70 | „Wynoś się stąd!"
71 | „Jeśli chcesz wygrać z chłopem, musisz walczyć jak chłop!"
72 | „Ludzie, którzy się kłócą wcale nie muszą się nienawidzić."
73 | Bal
74 | „Takie były zasady gry!"
75 | „Nie mogę latać!"
76 | „A mogłaś za mnie wyjść"
77 | „Tęskniliście?"
78 | „Ma atak paniki"
79 | „Czuję, że ciagle się oddalamy"
80 | Bagheera
81 | Rekin
82 | "Kot z Chesire"
83 | „Pragnę czegoś, czego najbardziej w świecie pragnie Shere Khan"
84 |" Arielka, prawda?"
85 | bardzo niespodziewany rozdział
86 | Podwieczorek u Szalonego Kapelusznika
87 | Mała syrenka. Wyjście.
88 | Spotkanie
89 | Rozwiązanie akcji smoka powietrza
90 | powrót do domu
91 | home sweet home
92 | Świąteczne przygotowania
93 | Wigilia
94 | przygotowania do sylwestra
95 | SYLWESTER 🥳
96 | Dalsze problemy naszego świata. Wolę Nibylandię.
97 | Kino
98 | śmiech przez łzy
99 | nocny wypad
99 cz. 2 | Podjęłam deyzję.
100 | Prolog
101 | Milter + życzenia i rady do egzaminu!
102 | odbicie
103 | karczma
104 | skubany
105 | topielce
106 | wyspa na wyłączność
107 | Terapeutyczne rozmowy z psycholem
108 | Peter zas jest nieszczery, a jego ego przerasta wszelkie wyobrazenia
109 | DZIEJE SIE UAUSUSUS
110 | oblivion
111 | przygotowania
112 | Ceddar
113 | uczucia bywaja jednostronne
114 | duzo spicy
Info
117 | miecz
118 | hipokryzja
119 | przypał
120 | statek
121 | Sashabella
Info
122 | impreza u syren
MEGA WAZNE PYTANIE
123 | przełom?
124 | Nie mam siły do Petera
125 | koniec czegoś, co nigdy nie miało początku
126 | odpoczynek
127 | akcja
128 | zwiedzanie i skręcanie karku
129 | miasteczko
130 | karczma
Insta
131 | podziemne źródło

115 | Peter zgłupiał

954 52 139
De roxianina

Wendy P.O.V.

Pod wodą zawsze wszystko wydawało się o wiele spokojniejsze i cichsze, niż na powierzchni.

Uwielbiałam to uczucie otulania ze wszystkich stron przez oceany i morza. Czułam się teraz jak element podwodnej flory i fauny.

Na bieżąco i skrupulatnie odpychałam od siebie świadomość, że dosłownie za moimi plecami może być jakiś pradawny krwiożerczy stwór o zasięgu dwudziestu metrów.

Tak było łatwiej.

Kiedy ostatnia osoba po spożyciu oblivionu weszła do wody, mogliśmy zacząć przyzwyczajać się do nowych umiejętności i posłuchać Pana Nieomylnego odnośnie jego planów.

Pierwsze co się rzucało w oczy po spożyciu tajemniczej substancji, była umiejetność oddychania pod wodą i wyraźne widoki. Poza tym nasze ciała absolutnie się nie zmieniły i mnie to szczerze kurwa cieszyło.

— Słuchajcie — głos Petera pod wodą był jakby cichszy i mniej pretensjonalny. Kolejny plus — Jesteście teraz silniejsi i szybciej pływacie. Musimy to wykorzystać. Skupcie się i...

— Peter? — odezwał się Alex.

— Co ja mówiłem o przerywaniu mi? — wycedził przez zęby.

— Za tobą — zignorował to blondyn.

Wszyscy powoli odwrócili się w stronę Króla Nibylandii, a następnie wzroki poszybowały dalej. Od razu zrozumiałam zaniepokojenie Alexa. Niedaleko nas wciąż można było dostrzec syreny, które płynęły prawdopodobnie w naszą stronę. Całkowicie czarne oczy jednej z nich, wciąż przyprawiały mnie o nieprzyjemną gęsią skórkę.

Peter powoli się odwrócił i przewrócił teatralnie oczami
— Czego jeszcze chcecie?

Dopłynęły do nas w ułamku sekundy, a ta z niecodziennymi oczami, znalazła się w odległości kilku centymetrów od Petera.
— Pilnuj się.

Zmarszczył brwi
— Nie mów mi co mam robić.

— Żebyś nie pożałował swoich słów — mówiąc to, wysunęła z paszczy rząd stalowych zębom i zagroziła palcem, na którym błysnął długi szpon. Dla mnie byłby to wystarczający znak. Ale nie. Peter musiał przedrzeźnić jej gest, kiedy tylko się odwróciła — Przychodzimy powiedzieć wam, że jeśli wygracie starcie z Sashabellę, zaskarbicie sobie nasze zaufanie i opowiemy się po waszej stronie w walce z Cieniem. Potrzebujecie wsparcia wód. Zwołamy też resztę potworów podwodnych.

Zamrugałam i wymieniłam spojrzenia z Cedddar. Brzmiało to sensownie, ale byłabym głupia gdybym nie doszukiwała się podstępu. Nie wydawały się działać charytatywnie na korzyść napotkanych nastolatków. Musiały mieć w tym jakiś zysk. Niby dlaczego miałyby ryzykować życiem?

— I po walce zapraszamy na imprezę.

Zapadła cisza.

— Serio pytam czego chcecie. Nie chcemy się bawić w te wasze zagmatwane oszukane gierki. Spieszymy się.

— Nie oceniaj nas tak stereotypowo, Pan. Czy chcesz czy nie, współgrasz z nami w tym magicznym świecie. Otaczamy twoją wyspę. Chyba warto jest utrzymać poprawne stosunki? — przechyliła głowę, powoli chowając zęby, ale wciąż trzymając je w gotowości — Jednak jeśli przegrasz, stracisz w naszych oczach jakikolwiek szacunek i zaczniemy negować twoja władzę w Nibylandii. Ponadto, opowiemy się po stronie wroga.

Aha. No bardzo zabawne.

— Ale wy kochane i bezinteresowne — wtrącił Colton zakładając ramiona na piersi.

— Czysty biznes.

— Biznes jest, kiedy obie strony mają korzyść. Jaka  jest wasza? — wypaliłam nie mogąc przełknąć tego niedomówienia.

— Czy to nie oczywiste? Potraktujcie to jako swojego rodzaju test. Chcemy być po stronie wygranego. Cały magiczny świat musi walczyć, a my nie chcemy przegrać. Musimy wiedzieć jednak po której stronie opłaca nam się stanąć. Żeby wyrównać szanse, damy wam wskazówkę jak znaleźć Sashabellę — wszyscy napięli się, słuchając w napięciu. Bardziej przydałaby się wskazówka jak znaleźć miecz potrzebny do pokonania jej — Musicie zejść głębiej. Gdy przestaniecie widzieć własne dłonie, możecie być pewni, że jest blisko.

Zapadła cisza. 

— Impreza powiadacie? — odezwał się w końcu Peter. Westchnęłam, zamykając oczy. Moim zdaniem mie nadawał się na króla.

Może ja bym się lepiej nadawała...

W końcu szkołę mogę już rzucić, bo chyba się skończyła w moim świecie. Nie opłacałoby się uczyć na maturę w takiej sytuacji.

Nie, no nie będę zaczynać jakiś intryg.

— Dużo alkoholu, muzyki, tańców i zabawy — dodała, śmiejąc się pod nosem — I alkoholu.

Peter nagle wydał się aż nad wyraz zainteresowany.

Chyba jednak warto wziąć pod uwagę zrzucenie go z tronu.

Może i warto wziąć pod uwagę, ale trzymać w zakamarkach głowy i raczej nie brać na poważnie.

Raczej.

— Wchodzimy w to.

— Czekaj. Może jakaś narada? — zaprotestował stanowczo Brendan.

— Nie potrzebuję waszych rad. Sam podejmuję wszystkie decyzje — no i z jakim skutkiem? Prychnęłam pod nosem, na co w odpowiedzi dostałam ostrzegawcze spojrzenie.

— Znajdziemy was jeśli wygracie. Życzymy powodzenia — wypowiedziała się ostatni raz syrena i zanim zdążyliśmy choćby kiwnąć głową, odpłyneły w takim tempie, że natychmiast straciliśmy je z oczu. 

— No. Musimy opracować plan — kiwnął głową Peter. Ja jednak rozejrzałam się wokół. Chłopcy i Ceddar sprawiali wrażenie jakby zapomnieli o tym, że są w głębinach oceanu skrywającego tyle podwodnych potworów, że nikt o zdrowych zmysłach nie zanurzyłby tu chociażby stopy.

A my zanurzyliśmy się cali.

— Dzielimy się na grupy i płyniemy w dół...

— Nie sądzisz, że kazały nam płynąc w dół tylko dlatego, że będą tam na nas czekać, żeby nas zeżreć? — mruknął Brendan.

— Niby po co miałyby to zrobić? — spytał Matt, marszcząc brwi. Obserwowałam ich, jednocześnie kątem oka zerkając na trzęsącego się Alexa, który trzymał się tak blisko mnie, ze czułam się jak matka z dzieckiem. Kurcze, nietrafione porównanie w stosunku do Zaginionego Chłopca — Myślałem, że syreny jedzą tylko padlinę i ryby.

— A to nie kanibalizm? — drżącym głosem wtrąciła Ceddar.

— A co to niby znaczy? — skrzywił się Peter.

Wywróciłam oczami.

— Syreny padlinę? Chyba jakby były na granicy życia. Uwielbiają jeść na żywca ciepłe ciała ofiar, które jeszcze walczą. Padlina nie da im tego rozlewu gorącej krwi...

— Brendan, przestań — przerwała mu Ceddar i podpłynęła bliżej bruneta. Zarejestrowałam jego nerwowe zerknięcie na dziewczynę przy jego boku. Nawet się lekko uśmiechnęłam pod nosem.

— Skończcie tą dyskusje. Ja decyduję. Dzielimy się na drużyny i płyniemy w dół — zdenerwował się w końcu Peter. Jego autorytet i władza wymykały się między palcami chłopaka, co najwyraźniej bardzo go złościło. Z resztą jak wszystko.

— Ale co jak czekają na nas na dole, żeby...

— To je zjesz pierwszy — warknął — Będziemy tu pływać w kółeczku w oczekiwaniu na Sashabellę? I tak nie mamy miecza, który ułatwi nam jej pokonanie, więc musimy się nieźle nagimnastykować.

— Czekaj — przerwał mu Felix. Spięłam się. Zanim jednak zdążył powiedzieć to, co chciał, zerknął na mnie, a kontakt wzrokowy mu to stanowczo odradził. Oczywiście pamiętam, jak opowiedziałam mu, że podczas mojego porzucenia na oceanie, widziałam ten miecz. Ale wtedy też uratował mnie koń zbudowany z wody. Więc lepiej, żeby nie poruszał tego tematu, tym bardziej przy Peterze. I też dlatego, że pozyskał go ode mnie w najbardziej upokarzający sposób i lepiej, żeby nawet mi nie przypominał, że wie o wszystkim co się stało podczas tamtej burzy.

— Co? — warknął Peter, ale jego ton i skrzywienie na twarzy, niemal sprawiły, że się zaśmiałam.

Felix otworzył usta. Widać było, że walczy ze sobą. Moja szczęka znowu coraz bardziej się zaciskała. Tak samo pięści. Zapadła cisza. Wszyscy wyczuwali napięcie.

— Wendy widziała ten miecz... — przegrał walkę ze swoją słabą moralnością, przegra też z moimi sztyletami, jak już nadarzy się lepsza okazja.

Wszystkie spojrzenia skierowały się ku mnie.

— Ta i widziała też magicznego konia z wody, który podczas sztormu balansował między falami i uratował ją, podstawiając pod nogi piratom. Nie pytaj jej lepiej o nic.

Wtedy to już nie wiedziałam czy jestem bardziej wściekła na Petera, czy Felixa. Jeden był tchórzem i oszustem, któremu ostatnio uderzyła woda sodowa do głowy, a drugi był...co by tu dużo mówić. Dupkiem. Strasznym dupkiem.

— Oboje nie powinniście się odzywać, bo jeden jest głupszy od drugiego — odezwała się Ceddar. Uniosłam brwi i spojrzałam na nią zdziwiona. Posłała mi tylko lekki uśmiech swoich jasnoróżowych ust.

— Koniec. Dzielimy się na drużyny — zarządził w końcu Colton.

— Ja nie chcę z nią — od razu odezwał się Peter. Nabrałam głęboko powietrza. Naprawdę głęboko. A przynamniej jego podwodnego zamiennika.

— A czemu? Miałbyś okazje mnie oddać w łapy wściekłych syren tak, jak Ashlynn.

— Nie kuś mnie nawet takimi pięknymi scenariuszami — pokręcił głową.

Zazgrzytałam zębami.

— Ale chcę Alexa! — podpłynął do mnie i zabrał ode mnie przyjaciela.

O nie. Coś czułam, że powinnam zaprotestować. Peter w życiu nie chciałby być z nim w grupie. Poza tym, chłopak cały się trząsł.

Podziały nie trwały długo. Wylądowałam w drużynie z Ceddar i Mattem. Brendan z Coltonem i Felixem, a Peter sam na sam z Alexem.

Znowu zapaliła mi się czerwona lampka.

— Dobra, rozdzielamy się. Chodź przyjacielu, płyniemy razem — Król Nibylandii objął ramieniem blondyna i przycisnął do siebie. Ten jednak nie wyglądał na szczególnie szczęśliwego z takiego obrotu spraw — Albo nie. Nie dotykaj mnie — warknął z obrzydzeniem odpychając od siebie towarzysza.

Zanim zdążyliśmy zareagować, chłopcy zniknęli w czeluściach oceanu. Obie grupy. Zostaliśmy sami.

— Powinnysmy ich rozdzielić — mruknęła Ceddar.

— Cieszę się, że nie tylko ja mam takie wrażenie — westchnęłam.

— Trudno. Alex musi sobie poradzić. Chodźcie. Popłyniemy do tyłu — wtrącił Matt. Ostro zakręciliśmy w dół i przyspieszyliśmy wbijając się w ocean.

Ale Alex sam sobie nie radzi.

***

— Są na tej głębokości rekiny? — powiedziałam, siląc się na spokój. Nie chciałam pokazywać im słabości, ale ten temat bardzo mnie męczył. Płynęliśmy na pełnym gazie od piętnastu minut, robiło się coraz ciemniej i chłodniej, więc musieliśmy być daleko od tafli wody. Musiałam się dowiedzieć, czy może na tym poziomie rekinów już nie ma.

— Ty się lepiej módl o rekiny — pisnęła Ceddar.

Peter by wiedział.

Morda, Wendy.

Matt zerknął na nią.

— Co, Brendan by ci się teraz przydał? — uśmiechnął się krzywo, a ja zaśmiałam się pod nosem.

Brunetka rozluźniła się, rumieniąc.
— No przydałby się. A czemu was to bawi? — zaśmiała się cicho. Ewidentnie się zdenerwowała i nerwowo zaczęła mi przyglądać — Wendy, a co to za malinka?

Nagle sobie o niej przypomniałam i panicznie zasłoniłam włosami.

Czyli Ceddar nie dało się już tak łatwo oszukać jak Alexa.

Matt zmarszczył brwi i podpłynął, przyglądając się mojej szyi z bliska.

— Od kogo to? — ustawił się obok brunetki i z takim samym krzywym uśmiechem, patrzył na mnie. Od chłopaka, którego kochasz od kilkudziesięciu lat, Ceddar. Westchnęłam i czułam tylko jak robię się czerwona. Nie mogłam powiedzieć prawdy. Więc milczałam — Od Felixa?

Matko, jeszcze gorzej.

— No chyba cię coś — zakrztusiłam się niemal z oburzenia. Pokręciłam głową — Popłyńmy jeszcze pare minut w dół i rozejrzyjmy się może za jakąś rafą koralową. Siądziemy tam gdzieś, rozejrzymy i pomyślimy, bo dosłownie błądzimy po omacku... — przestałam mówić przez miny na twarzach towarzyszy. Przed sekundą wymieniali między sobą dwuznaczne i porozumiewawcze spojrzenia, a teraz nagle zastygli — ...co? — burknęłam. Spodziewałam się o co chodzi, ale nie chciałam dopuszczać do siebie takiej myśli. Matt zbladł, a Ceddar wytrzeszczyła oczy tak bardzo, że byłam w stanie zobaczyć cały ich błękit. A przynamniej tyle, na ile pozwalał mi panujący mrok — Jest za mną?

Kiwnęli ostrożnie głowami.

Powoli, subtelnie i bardzo rozważnie, zaczęłam się odwracać. Gdy stanęłam oko w oko z bestia za moimi plecami, poczułam że tracę grunt pod nogami, którego nie mam.

Ogromny potwór przede mną o łuskach w odcieniu zginęłej zieleni, wpatrywał się we mnie wyłupiastymi żarówiastożółtymi oczami. Zamrugałam, a on obnażył przede mną kilka szeregów żelaznych zębów.

— Wendy, uciekamy! — wrzasnęła Ceddar. Ryba rzuciła się w pierwszej kolejności do mnie, ale wyszarpałam sztylet z pasa i stanęłam do walki.

— Nie wygłupiaj się! — Matt pociągnął mnie za ramię i zmusił do ucieczki.

Puściliśmy się do przodu na pełnym gazie. Ruszaliśmy nogami w takiej panice i pośpiechu, że jestem pewna o pobiciu jakiegoś rekordu przez nas.

Ryba deptała nam po piętach. Płynęła pełną parą, a im bliżej była, tym bardziej histeryczne były nasze ruchy. A była coraz bliżej, bo oczywistym jest, że nie mieliśmy z nią szans. Zyskaliśmy tylko chwilową przewagę, a ona po prostu pastwiła się nad ofiarami i dawała im złudną nadzieję na ucieczkę.

— Ej! Jesteśmy na jej terenie! Musimy walczyć! Nie jesteśmy u siebie i nie mamy szans na ich zasadach! — krzyczałam.

— I co to ma niby znaczyć w tej sytuacji?!? — wrzasnęła Ceddar.

— Że nie możemy uciekać, bo i tak nas złapie!

Ceddar i Matt pozostali jednak głusi na moje wojenne pobudki.

No trudno.

Zatrzymałam się i odwróciłam do potwora, wyciągając przed siebie sztylet. 

Odchyliłam głowę czekając na atak ryby, który szybko nastąpił. Zbliżyła do mnie paszczę i rozwarła ją, jakby nie widząc ostrza. Wykorzystałam to i mocno rozcięłam jej policzek aż po samą wargę.

Stwór odskoczył jak oparzony i natychmiast odpłynął.

Zdziwiona opuściłam ramię z bronią. Spodziewałam się jakiejś walki, jakiegokolwiek oporu, ale najwyraźniej nie wszystkie drapieżniki w tym świecie walczą aż do upadłego. Może po prostu chciała zjeść, a widząc, że posiłek stawia za duży opór, wolała odpuścić.

Nagle usłyszeliśmy rozdzierający wrzask. Natychmiast odwróciłam się do Ceddar, ale to nie ona krzyczała.

— Alex — powiedzieliśmy wszyscy jednocześnie i popłynęliśmy w stronę źródła dźwięku.

Na pełnym gazie przebieraliśmy nogami w strachu, że zaraz krzyk ucichnie i nie będzie już tak łatwo się znaleźć.

Na nasze szczęście, szybko zauważyłyśmy skupisko Zaginionych Chłopców.

— Co się dzieje?! — krzyknął przestraszony Matt.

Peter zaciskał wargi, żeby powstrzymać się od napadu śmiechu, przez co był całkowicie czerwony i cały się trząsł. Obok był oburzony Brendan, który świdrował go niemal obrzydzonym spojrzeniem.

Cały problem stanowił jednak telepiący się Alex, który stracił wszystkie kolory z twarzy, a paru Zaginionych Chłopców próbowało go uspokoić.

— Peter śmiertelnie nastraszył Alexa — mruknął Brendan.

— Coś ty mu zrobił? — oburzyła się Ceddar, podpływając do swojego niemal sparaliżowanego brata.

Przymknęłam oczy. Oczywiście, że trzeba ich było rozdzielić. Jasne było, że zielonooki od początku nie brał tej części misji na poważnie i chciał tylko sterroryzować przyjaciela.

— Zgłupiałeś? — syknął Colton, trzymając twarz Alexa i próbując nakierować spojrzenie jego na siebie.

— No nie przesadzajcie już. Nic się chłopakowi nie stało — powiedział na rozbawionym wydechu i podpłynął do blondyna — Git jest, co nie?

Alex nie odpowiedział. Patrzył w jeden punkt i cały się trząsł.

— A może nie...? — Król Nibylandii sam sobie odpowiedział — Ale przecież to nie moja wina.

— A co mu zrobiłeś? — spytałam.

— Nie twój interes.

Niesamowite jak natychmiastowo potrafi zmienić ton, wyraz twarzy i uczucia w wypowiadanym zdaniu.

— Schował się przed nim i najpierw robił sztuczne szturmy pod wodą, później wydawał dziwne dźwięki schowany za skałą, a kiedy Alex był już na skraju załamania nerwowego, zaszedł go od tyłu i szarpnął za nogę w głębiny — odpowiedział wściekły Brendan.

Naprawdę jest mi za to wstyd. Naprawdę.
Ale zaśmiałam się pod nosem, więc musiałam odwrócić głowę, żeby nikt tego nie widział.

Ale Peter to widział i posłał mi porozumiewawczy uśmiech.

A ja poczułam, że znowu wchodzę do tej rzeki.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Siema!

W przyszłym rozdziale będzie już rozwiązanie akcji smoka wody, a poźniej zaczynamy ognistego, czyli osobiście moim zdaniem najciekawszego (zobaczycie czemu).

Zgadnijcie kto ma pierwszy pocałunek za sobą! No i jakieś czterdzieści trzy następnych...hahaha. Ale to w sierpniu jeszcze. Byłam w Bułgarii na obozie i jestem bardzo imprezową duszą, która uwielbia samców (samice też czasem). To mam na usprawiedliwienie. Ale wynik imponujący.

Ale opowiem Wam historie mojego pierwszego pocałunku, bo jest magiczna. Zawsze chciałam żeby był z jakąś moją tzw Summer Love. No i był. Byłam w Bułgarii i po powrocie z klubu w środku nocy, jak byłam jeszcze trochę...no podpita. Nie ma co owijać w bawełnę. Przyszłam do mojego kumpla, którego tam poznałam. Nazwijmy go „Lary" XD (i jego ogromny plus był taki, że miał pokój z chłopakiem, który mi się tam od razu spodobał. I w końcu wybrałam typa tylko rok starszego. Jego nazwijmy „chłopak" 😎). Lary dwa lata starszy, wiec czaił co się kroi. Siedziałam tam sobie z nim na balkonie i nawet nie wiem co robiliśmy, ale na pewno coś niegodnego pochwalenia się, bo po pierwsze ja tam byłam, a po drugie miałam jeszcze % w ciele. I chłopak, który mi się strasznie podobał, przyszedł do niego (No też do swojego pokoju jakby nie patrzeć XD). Stanął z nami na balkonie, ja coś tam z nim gadałam i nagle wpadłam na fantastyczny pomysł (wyczujcie sarkazm). Wychyliłam się z balkonu, żeby mnie wciągnął i oczywiście to zrobił. Pamiętam jak wymieniłam spojrzenia między mną, a Larym. On wiedział XD. Później coś tam gadaliśmy, podniosłam Larry'ego, później podniosłam tego chłopaka, bo oczywiście musiałam się poflexować jaka to ja silna nie jestem i jakie to mam bicepsy. Klasyka. Chłopak powiedział, że mnie podniesie, więc mu powiedziałam, że szczerze kurwa wątpię i wyśmiałam go. Jednak wiecie. Ja jestem ciężka. Naprawdę umięśnione mam to cielsko. Sporty walki robią swoje. Ale chłopak mnie podniósł i wiecie tak, że mu nogi założyłam na plecy. Szczerze byłam w szoku. Nikt nigdy w życiu mnie nie był w stanie tak unieść, a zawsze chciałam (ale też weźmy pod uwagę że miał 2 m i ważył ponad 90kg). No i jak tak sobie wisiałam, to spojrzałam na niego (matko był tak cholernie przystojny!). I pod wpływem impulsu go pocałowałam. Odwzajemnił, postawił mnie na ziemię, przyciągnął i dalej mnie całował.

Później jeszcze w klubie całowaliśmy się na schodach do męskiego kibla, później w męskim kiblu i w klubie podczas tańca.

Wiem, że napisałam to niezbyt poprawnie gramatycznie, ale emocje emocje. Mimo, że minęło półtora miesiąca. Co sądzicie? ❤️

Co sądzicie o dzisiejszym rozdziale?

Wymyśliłam taki system, że będę pisała na tej takiej tablicy na moim profilu ułamki gotowości najnowszego rozdziału. Dzięki temu będą się pojawiać częściej, bo będę czuła większa presję, a wy będziecie na bieżąco.

- 1/4
- 2/4
- 3/4
- poprawianie

Takie mamy levele XDDD

To tyle!

I tak sobie myślę i pojawią się naprawdę spicy momenty z Panna Darling i Panem. I będziecie w szoku jak obróci się ich relacja i kto będzie prowokatorem, kto będzie chciał czegoś i jakoś się określić. A zresztą sami zobaczycie. Dość spojlerów.

I strasznie się cieszę, że Wendy powoli się zaprzyjaźnia z Ceddar!💕❤️

Mam teraz fazę na big time rush i mega mają te piosenki! Tak obiektywnie bez nostalgii to serio mi się podobają. I mówi to miłośniczka muzyki elektronicznej/klubowej i rocka (wiem ciekawe połączenie).

Całuski,
Zosia ❤️

Continue lendo

Você também vai gostar

20.6K 766 22
Grace nigdy nie miała ciekawego życia. Rodzeństwo Pevensie uciekało przed wojną. Aż dziwne, w jaki sposób ich życia się połączyły.
39K 2.9K 61
Od dwudziestu lat wampiry muszą żyć w ukryciu, ponieważ moc czarowników się rozwinęła i stała na tyle potężna, że zdołała pokonać krwiopijców. Króles...
50K 1.9K 39
Cler jest to młoda dziewczyna która straciła mame. Pogodziła się z tym faktem i żyje dalej wraz ze swoim tatą i najlepszymi przyjaciółmi: Seliel, Ami...
1.4M 97.1K 89
Przez pięć lat służby Viveki Woods wszystko szło zgodnie z planem. Przez pięć lat pracowała ciężko i wytrwale, by zdobyć zaufanie agentów S.H.I.E.L.D...