Take me to the Neverland

By roxianina

126K 8.5K 14.2K

„Bo...wszystkie dzieci dorastają. Tylko...jedno nie." „Skakaliśmy i śmialiśmy się. Bose stopy odbijały się o... More

Dla nowych czytelników :)
1 | Czas codzienności ✅
2 | Nibylandia potrzebuje pomocy
3 | Polecimy do Nibylandii ✅
4 | Alex ✅
5 | Zaginieni Chłopcy ✅
6 | Naleśniki i norka ✅
7 | Kiedyś była tu dziewczyna i to była moja siostra ✅
8 | Pierwszy trening ✅
9 | Centaury ✅
10 | Różowa bielizna ✅
11 | Kretyńskie moce ✅
12 | Prawdziwy arsenał młodego mordercy ✅
13 | Piraci ✅
14 | Skrytki ✅
15 | „ Felix, nie! Proszę!"
16 | To był Cień
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67 | Czemu kradniesz mi chleb?"
68 | „Przynajmniej nie ma Petera Sretera"
69 | „...tu musi być ta...ta finezja. Musi być zawarta"
70 | „Wynoś się stąd!"
71 | „Jeśli chcesz wygrać z chłopem, musisz walczyć jak chłop!"
72 | „Ludzie, którzy się kłócą wcale nie muszą się nienawidzić."
73 | Bal
74 | „Takie były zasady gry!"
75 | „Nie mogę latać!"
76 | „A mogłaś za mnie wyjść"
77 | „Tęskniliście?"
78 | „Ma atak paniki"
79 | „Czuję, że ciagle się oddalamy"
80 | Bagheera
81 | Rekin
82 | "Kot z Chesire"
83 | „Pragnę czegoś, czego najbardziej w świecie pragnie Shere Khan"
84 |" Arielka, prawda?"
85 | bardzo niespodziewany rozdział
86 | Podwieczorek u Szalonego Kapelusznika
87 | Mała syrenka. Wyjście.
88 | Spotkanie
89 | Rozwiązanie akcji smoka powietrza
90 | powrót do domu
91 | home sweet home
92 | Świąteczne przygotowania
93 | Wigilia
94 | przygotowania do sylwestra
95 | SYLWESTER 🥳
96 | Dalsze problemy naszego świata. Wolę Nibylandię.
97 | Kino
98 | śmiech przez łzy
99 | nocny wypad
99 cz. 2 | Podjęłam deyzję.
100 | Prolog
101 | Milter + życzenia i rady do egzaminu!
102 | odbicie
103 | karczma
104 | skubany
105 | topielce
106 | wyspa na wyłączność
107 | Terapeutyczne rozmowy z psycholem
108 | Peter zas jest nieszczery, a jego ego przerasta wszelkie wyobrazenia
110 | oblivion
111 | przygotowania
112 | Ceddar
113 | uczucia bywaja jednostronne
114 | duzo spicy
115 | Peter zgłupiał
Info
117 | miecz
118 | hipokryzja
119 | przypał
120 | statek
121 | Sashabella
Info
122 | impreza u syren
MEGA WAZNE PYTANIE
123 | przełom?
124 | Nie mam siły do Petera
125 | koniec czegoś, co nigdy nie miało początku
126 | odpoczynek
127 | akcja
128 | zwiedzanie i skręcanie karku
129 | miasteczko
130 | karczma
Insta
131 | podziemne źródło

109 | DZIEJE SIE UAUSUSUS

1K 59 313
By roxianina

ZAPIĄĆ PASY, BO BĘDZIE SIĘ DZIAŁO

ALBO NIE. BEZ PASÓW

Wendy P.O.V.

Tafla wody zamknęła się na moim brzuchu, gdy zanurzyłam się całkowicie w oceanie.

Usiłowałam wychylić chociażby twarz spod wody, ale stopa na mojej klatce piersiowej, sukcesywnie mi to uniemożliwiała.

Krztusiłam się. Trzęsłam. Zaczęło brakować mi powietrza.

Peter jednak nie dawał za wygraną i z prawdziwą furią w oczach oraz wkładem ogromnej siły, próbował mnie utopić.

I tak wybrał mało makabryczny sposób morderstwa, bo patrząc na jego chory łeb, mógłby wykorzystać przeróżne brutalne umiejętności.

Szamotałam się, a moje płuca zaczęły mnie niesamowicie boleć.

Panicznie próbowałam zrzucić jego nogę, ale im bardziej walczyłam, tym bardziej wciskał mnie w piasek pode mną.

W końcu zrobiło mi się ciemniej przed oczami, a obraz się rozmazał. Nie wiedziałam czy serio mnie zamordował, czy tylko mocno podtopił, ale parę minut później, ocucił mnie na piasku.

Gdy tylko otworzyłam oczy, odruchowo nabrałam głębokiego oddechu, a natychmiast zaczęłam kaszleć. Ale kaszleć tak, że zaraz spodziewałam się zobaczenia moich płuc na piasku.  

Plułam jednak tylko wodą, a przełyk piekł mnie tak mocno, że kręciło mi się w głowie, która na dodatek potwornie mnie bolała.

Poczułam na karku zaciskające się lodowate palce, które wpiły się w moją szyję i odwróciły do siebie.

— Wiesz co to znaczy, że jesteś śmiertelna? Że urodziłaś się, by umrzeć. To znaczy, że zasługujesz na smierć. A jednak stawiasz mi się, sprzeciwiasz, chociaż gnijesz od środka — jego jaskrawozielone oczy prześwietlały mnie na wylot. Tak mocno wbijały się w moje tęczówki, że robiło mi się słabo. Zapach Petera był tak ostry, że kręciło mi się w głowie, a furia w jego oczach była tak niesamowicie widoczna, że bałam się w nią patrzeć — Naprawdę myślisz, że ze mną wygrasz? — szczęka mi drżała od lodowatej wody.

W końcu mnie puścił i wściekły wstał, oddalając się w szybkim tempie, a ja zostałam, masując swój kark i cicho pokasłując.

Moje dwie myśli kłóciły się ze sobą jeszcze chwilę temu. Jedna przekonywała mnie, bym mu się oddała, przeprosiła, zaczęła być posłuszna i pomocna w walce. Chciała z nim zawrzeć sojusz i dostosować się do jego chorych wymagań. Za to druga pragnęła jego krwi na rękach. Patrzenia w te magiczne oczy, gdy ulatuje z nich życie. Pragnęła, by mogła zabijać Króla Nibylandii bardzo powoli, sprawiając tak ogromne cierpienie, że błagałby o szybką smierć.

Ale teraz doskonale wiedziałam, śladem której myśli pójdę.

***

Podczas ogniska atmosfera mocno siadła. Ponadto wszyscy dobrze wiedzieli, że była to moja wina.

No prawie. Swoją rolę odegrał także Peter.

Ale o próbie morderstwa nie mówiłam już nikomu. 

Grzałam się przy ogniu, a obok siedział rozbawiony jak zawsze Alex. Opowiadał mi jakieś nieśmieszne suchary, które były gorsze niż wszystkie moje żarty razem wzięte.

— Przypominasz mi trochę taką jedną rybę — powiedział nagle, przyglądając mi się uważnie. Uniosłam na niego zdezorientowane spojrzenie i czekałam, aż rozwinie swoje spostrzeżenie — Nie wiem czemu. Macie jakąś taką podobną twarz.

Przymknęłam oczy, ograniczając się do malutkiego uśmiechu pod nosem.

Rozejrzałam się po obozowisku. Petera nigdzie nie było, a zgodnie z nadchodzącym zmierzchem, wszyscy siedzieli i rozmawiali w świetnych humorach.

— Opowiadałem ci co stało się na dzisiejszym treningu? — wypalił blondwłosy tak nagle, że aż podskoczyłam — Wszedłem do wody i tak się wystraszyłem, że nie umiałem się poruszyć! Słowo daję, byłem przerażony! — Coś o tym wiem — Bolało mnie wszystko. No, a Ashlynn była zła, że nie chciałem więcej wchodzić do tego idiotycznego oceanu.

Słuchałam go w milczeniu. Długim patykiem kreśliłam przypadkowe wzory na ziemi pod nami. Ogień spokojnie trzaskał. Było mi ciepło.

Ale w środku byłam wciąż przerażona, a wspomnienie lodowatej wody natychmiast wywołało u mnie gęsią skórkę.

— Jutro wyruszamy? — spytałam nagle.

Spojrzałam na błękitnookiego, gdy nic mi nie odpowiedział.

— Nie — wydusił po dłuższym milczeniu — Za dwa dni o świcie — kiwnęłam głową.

Przysunęłam się do niego i delikatnie oparłam o jego ramię. Alex uśmiechnął się i objął mnie, zamykając oczy.

***

Obudziłam się wczesnym rankiem. Za oknem dopiero zaczynało się rozjaśniać. Musiało być jakoś przed piątą rano.

Chyba pierwszy raz, udało mi się przebudzić naturalnie i z własnej woli.

Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się nieprzytomnie. Alex musiał mnie zanieść do łóżka i ściągnąć spodnie, bo miałam na sobie tylko koszulkę i bieliznę. Zdecydowanie tak było wygodniej.

Podparłam twarz na dłoni i zerknęłam w stronę Petera. Spał jak zabity, twarzą skierowany w odwrotną stronę ode mnie.

Wszyscy spali.

Mimo, że mój organizm potrzebował o wiele więcej snu, ze względu na wręcz mikroskopijne godziny wypoczynku, a także wymagający tryb życia, to zdecydowałam się podnieść, ogarnąć i poćwiczyć.

Po szybkim prysznicu, pod którym zauważyłam, że dziura w ręce nieco się zmniejszyła, szybko przebrałam się do świeżej czarnej koszulki i krótkich spodenek sportowych. Związałam czarne włosy w kucyka i wyszłam z domku.

Nie powiem. Cieszyło mnie polepszenie się stanu mojego ramienia. Może problem sam zamierzał zniknąć?

Gdy wyszłam na zewnątrz, uderzyło we mnie bardzo przyjemne i orzeźwiające poranne powietrze. Pachniało lasem i oceanem. Było jednak na tyle chłodno, że zdecydowałam się wrócić po szarą bluzę.

Rozłożyłam sobie broń na trawie, gdzie wybrałam sobie miejsce do treningu.

Zaczęłam od rozgrzewki, a następnie od razu przeszłam do pozycji walki. Wymachiwałam mieczem, przecinając powietrze. Skupiałam się najmocniej jak umiałam, wizualizowałam sobie przeciwników.

Słyszałam świst ostrza, a dłońmi dbałam o perfekcję.

Czułam, że moje ciało zaczyna się przyzwyczajać, a ruchy, które wykonuję, stają się płynne i idealne.

Zajęło mi to jakąś godzinę, a gdy wyrwałam się z amoku miecza, słońce pojawiło się już na niebie. Wypuściłam ciężko powietrze i przetarłam spocone czoło.

Wzięłam krótkie noże i podeszłam do drzewa, przymierzając się do rzucania nimi. Przymrużyłam oczy, celując w sam środek kory.

Zamachnęłam się, a ostrze wbiło się centralnie tam, gdzie planowałam. Uśmiechnęłam się pod nosem na widok sukcesu.

Pamiętam jak gdy tu przyleciałam, byłam zupełnie nieporadna. Nic nie umiałam zrobić, oprócz nieidealnej walki wręcz. Przed wszystkimi się kłaniałam i błagałam o pomoc czy przebaczenie.

Więcej tego nie zrobię.

Rzuciłam kolejnym sztyletem, a potem kolejnym. Wszystkie leciały idealnie po mojej planowanej linii lotu.

Wzięłam do ręki czwarty nóż i wycelowałam. Przymrużyłam oczy, skupiłam spojrzenie na celu, a następnie wykonałam wyrzut. Nóż pofrunął z głośnym świstem, a następnie głęboko wbił się w korę.

Kiwnęłam głową. Świetnie.

Sięgnęłam po shurikena. Pięć z nich wsadziłam sobie do psa na broń, którego wcześniej mocno zacisnęłam na udzie.

Wzięłam pierwszego z nich. Rozejrzałam się, obliczając tor jego lotu. Zmierzyłam spojrzeniem wszystkie drzewa wokół i uniosłam broń.

Z odpowiednią siła się zamachnęłam, a ostry shuriken pofrunął. Podkręciłam go tak, że miał do mnie wrócić. Niestety po drodze, zahaczył o drzewo, w które wbił się bezpowrotnie.*

Westchnęłam cicho pod nosem. Nie może mi wszystko wychodzić od razu.

Wzięłam drugiego i wykonałam taki sam ruch. Obserwowałam jego lot i przyszykowałam sobie dłoń do złapania go. Wyprofilowałam ją tak, żeby nie stracić palców. A przynajmniej zminimalizować ryzyko.

Wbiłam w niego spojrzenie. Leciał prosto do mnie. Uniosłam dłoń, ale złapałam go zbyt późno i wbił się w moją dłoń. Natychmiast go odrzuciłam z głośnym sykiem.

Zerknęłam na dłoń. Była głęboko rozcięta, ale nie wyglądało to poważnie. Westchnęłam i strząsnęłam krew. Jak skończę rzucać, to ją sobie obwiąże czymś.

Podkręciłam trzeciego shurikena idealnie, a ten perfekcyjnie wrócił do mojej dłoni. To samo stało się z czwartym.

Byłam z siebie naprawdę zadowolona. Z tej całej euforii nie czułam już nawet bólu w uszkodzonej ręce.

Zaśmiałam się pod nosem i zmrużyłam oczy, celując w inne miejsce shurikanem. Przymierzyłam się i wyrzuciłam go.

W tamtym momencie usłyszałam za sobą trzask gałązek. Niemal podskoczyłam i natychmiast się odwróciłam, gotowa walczyć.

Zapomniałam o lecącym w moją stronę ostrzu, a kiedy odwróciłam głowę, spotkałam się z nim dosłownie centymetr od mojego nosa. Ktoś go trzymał.

Oddychałam ciężko, wpatrując się w broń, która zapewne by mnie zabiła, gdyby nie...

...Peter.

Mimo bijącego serca i przerażenia, musiałam zachować fason i nie pokazać przed nim zdenerwowania przed.

— Dzięki — mruknęłam i wyrwałam mu broń. Nie zamierzałam rozmawiać z moim niedoszłym mordercą.

Zielonooki nie odpowiedział, tylko usiadł sobie na pniaku. Zerknęłam na niego kątem oka i zauważyłam, że także wyciągnął sztylet.

— Chcesz się zmierzyć? — wypalił nagle. Zesztywniałam i zaprzestałam zbierania shurikanów z trawy w jedno miejsce. Powoli się do niego odwróciłam i zmrużyłam oczy.

Nie, dzięki - chciałabym odpowiedzieć i prawie to zrobiłam, gdy w ostatniej chwili ugryzłam się w język.

Nie mogłam odmówić mu walki, a już zwłaszcza po tym, co zaszło rano. Byłby to kompletny brak honoru i wyniszczenie się do reszty w jego oczach. Nie mogłam dać mu satysfakcji, że mnie przestraszył, albo że poczułam jakiś respekt.

Nie czułam respektu, ale zamiast niego strach, którego bardzo się wstydziłam, więc starałam się go przemienić w złość.

Nie odpowiedziałam, tylko dobyłam miecza.  Zielonooki widząc to, uśmiechnął się przebiegle i wstał. Zakręcił swoim ostrzem na dłoni, gdy zaczął się do mnie zbliżać.

Zgodnie z tym, jak powinnam się zachować, ściągnęłam z uda pas z bronią, a także wyciągnęłam ją ze skarpetki i stanika.

— Nie boisz się, prawda? — spytał. Miało to zabrzmieć chyba prześmiewczo, ale miało dziwny wydźwięk troski. Peter jednak nie umiał się troszczyć, a już zwłaszcza o mnie, więc zastanawiające było, co tak naprawdę próbował przede mną ukryć. A niewiedza była niebezpieczna.

— Chciałbyś — odpowiedział. Zaatakowałam jako pierwsza. Peter szybko zareagował i wykonał blok. Wymieniliśmy się jeszcze kilkoma uderzeniami.

— To fakt. Ale jakoś nie umiem się do tego zmusić — uderza mnie, a ja w ostatnim momencie odskakuję z pola ataku — Nie wiem czemu aż tak się stawiasz.

— Bo nie mam do ciebie za grosz szacunku — odpowiedziałam mu zdawkowo i zupełnie szczerze. Wykonałam cięcie na jego tętnicę z wielką złością, a on je zablokował.

— Ale masz do mnie inne uczucia — powiedział spokojnie. Mnie jednak tak wcięło, że zupełnie się zagapiłam i gdyby Peter w ostatnim momencie nie odkręcił ostrza do mnie tępą stroną, odciąłby mi rękę.

Prychnęłam. Nie mogłam mu pokazać jak bardzo mnie trafił. Tym bardziej, że te uczucia były zamierzchłą przeszłością, która jest zupełnie martwa.

— Na przykład odrazę — pchnęłam go w brzuch, a on nie zdążając obronić się ostrzem, więc zepchnął szybko dłonią mój miecz. Podniosłam go, rozcinając mu rękę.

Nie zareagował. Zupełnie, jakby nic nie poczuł.

Kiwnął głową, a ja atakowałam go z coraz większą złością. Coraz bardziej chciałam zrobić mu krzywdę. Odegrać się. Wreszcie wymierzyć sprawiedliwość, o której nigdy nawet nie słyszał.

— Jesteś tak nieprzewidywalny, że aż przewidywalny — warknęłam, blokując jego kolejne uderzenie. Zakręciłam mieczem, wytrącając mu jego broń. Stał teraz bezbronny. Innymi słowy - wygrałam — Nie zbliżaj się do mnie więcej.

Peter natychmiast się do mnie zbliżył, ale w taki sposób, jakiego nie spodziewałam się w żadnym wypadku.

Złapał mnie mocno w pasie i przywarł ustami do moich warg.

Po moim kręgosłupie przeszedł dreszcz, a gdy palce zielonookiego poruszyły się na moim ciele, zakręciło mi się w głowie.

Stałam jednak jak słup. Walczyłam ze sobą, żeby nie odwzajemnić pocałunku. Naprawdę walczyłam.

Powoli sunęłam dłońmi po jego klatce piersiowej, każąc im natychmiast go odepchnąć. Kazałam im go odepchnąć. Czemu nie wykonują poleceń mózgu?!? Było mi niesamowicie gorąco, a moje ciało drżało.

Przecież on chciał mnie zabić, a to na sto procent jest jakiś podstęp.

Pchnęłam go, ale tak delikatnie, że sama nie byłam pewna, czy faktycznie wykonałam jakiś ruch.

Poddałam się, a moje ciało przeszyła ulga.

Wbiłam się w jego wargi własnymi i złapałam go dłońmi za twarz. Jego ręce zacisnęły się na moim pasie tak mocno, że wiedziałam, że nawet gdybym chciała, nie mogłabym się oderwać.

A ja chciałam. Naprawdę chciałam.

Ale nie potrafiłam przestać.

Pocałunek przerodził się w żarliwą walkę. Zagryzałam jego wargi w nieprawdopodobnym pożądaniu.

Miałam wrażenie, jakbym piła wodę po długim poście.

Nie chciałam, żeby to przeminęło.

Peter całował mnie tak, że uginały się pode mną nogi, a jego wargi były nieprawdopodobnie miękkie. Lodowate dłonie chłopaka wsunęły się lekko pod moją koszulkę.

Naparł na mnie mocniej, a jego dłoń powędrowała na moją żuchwę. Zaczęłam go całować jeszcze bardziej żarliwie. Byłam dosłownie spragniona.

A on to WSZYSTKO odwzajemniał.

Nie wiedziałam w która stronę podążamy i czy to dobry pomysł.

Wbiłam mu paznokcie w kark, a motyle i gorąco w moim brzuchu rosły. Gdy jego dłoń zjechała po moim biodrze, przyciągnęłam go tak mocno, że uśmiechnął mi się w usta.

Bałam się siebie. Bałam się tego, czego chciałam.

A chciałam więcej.

Nagle poczułam chłód na gardle.

Peter roześmiał się i oderwał ode mnie. Patrzył teraz z politowaniem na swój zapasowy nóż na moim gardle.

Nie zauważył jednak, że na jego szyi także znajduje się moje ostrze.

No chyba nie spodziewał się, że mu ufam.

Spojrzał na nie, a w jego oczach widziałam ledwo skrywany szok, ale także uznanie.

Uśmiechnął się pod nosem.

— A to miał być twój sposób na przeprosiny? — mruknęłam — Jeśli tak, to wyjątkowo nieprzyjemny i niecodzienny.

Zielonooki odsunął miecz od swojego gardła, a także wziął zwój sztylet z mojego.
— Ale oporu nie stawiałaś.

Na to odpowiedzi nie miałam.

Uśmiechnął się głupio. 

— Musisz być cały czas skoncentrowana — poradził zupełnie coś idiotycznego. To ja raczej powinnam go tego nauczyć po tym, jak wytrąciłam mu broń z ręki.

— Nie rób tego nigdy więcej — warknęłam, bacznie obserwując jego następne ruchy ostrzem.

Uśmiechnął się czarująco
— Zobaczymy.

Nie odwzajemniłam jego gestu.

Odwróciłam się od niego, idąc do moich rozłożonych na ziemi broni.

I nagle poczułam, jak łapie moje obie ręce i zaściska je ze sobą, ciągnąc mnie do siebie. Podczas, gdy trzymał moje dłonie z tylu, a na gardle położył mi nóż.

— Nigdy przenigdy nie odwracaj się od przeciwnika — powiedział, jakby oburzony tym, że śmiałam to zrobić — To podstawowy błąd — faktycznie miał rację i jak teraz do mnie dotarło, co tak naprawdę zrobiłam, zrobiło mi się niesamowicie wstyd. Tłumaczyłam się tym, że byłam rozproszona. Przymknęłam oczy z zażenowania. Nie mogłam jednak zaprzeczyć, że jego twarz była tak niedaleko mojej szyi, że zadrżałam. Czułam, że jego usta były bardzo bardzo bardzo blisko mojej skóry i przez chwilę byłam pewna, że mnie w nią pocałuje. Naprawdę.

I spodziewałam się tego. A co najgorsze, chciałam tego. Nabrałam głęboko powietrza, czekając na jego ruch. Peter nachylił się nad moim gardłem, a kiedy już przymknęłam oczy i odchyliłam się, czekając na zetknięcie jego warg z moją skóra, zamiast uczucia ciepłych ust, poczułam ciepły język, gdy Król Nibylandii polizał mnie po szyi. Usłyszałam jego dziecięcy rechot.

— Fuj!! — wrzasnęłam, śmiejąc się. Natychmiast mnie puścił, a ja wyrwałam się, wycierając skórę jak oszalała. Wydawałam dźwięki udające wymioty i nachyliłam się nad ziemią, jakbym miała zwrócić posiłki.

Peter jednak śmiał się do rozpuku, że aż tak sobie ze mnie zażartował.

Ja także się śmiałam. Pierwszy raz od dawna.

Ale bałam się jednej myśli z tyłu mojej głowy, której nie pozwalałam odzywać się głośno.

Myśli, która marzyła o jego pocałunkach.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Siema!!!

O Boże, ale emocje!

Cały rozdział poświęciłam naszej dwójce, czego w ogóle nie planowałam. Samo wyszło. Mam nadzieję, że nie „przesyciłam" historii, bo jak tak, to dupa kompletna.

Mam za to dla Was dość dużo pytań.

1. Ostatnio ktoś podsunął mi pewien pomysł. Mianowicie - wątek seksualny w mojej książce. No ogólnie ciamciaramciam, seks, ru - cha...wiecie o co mi chodzi.

Co o tym sądzicie? Ja mam walkę myśli między sobą, a moje zdanie jest tak 60% do 40%.

60% stanowi zdanie negatywne - nie.
Dlaczego? Bo książka dotyczy PIOTRUSIA PANA i dzieci. Ma być przystoją, a seks jest jednak przeznaczony nie dla dzieci. Nie mówię, że trzeba mieć osiemnaście lat, ale RACZEJ nie dotyczy on dzieci i tej tematyki. I jakoś mi to nie pasuje do fabuły.

40% to jednak tak
Dlaczego? BO BYŁOBY SUPER. Pisać to, plus wyszłoby z tego pełno dymów, ubarwiłabym także historię i rozbudowała wszystko. No i chyba wszyscy się zgodzimy, że fajnie by się to czytało 😜 (ujęłabym to oczywiście w delikatne i pobierane słowa. Bez jakiś pornoli).

Poza tym, pewnie przedstawiłabym to dwukrotnie na innych osobach, bo tak mi się składa historia w głowie (😸)

Co sądzicie? Ja RACZEJ jestem na nie, ale trochę kusi. Nie wiem.

2. Chciałabym to wydać. Nie sądzicie, że byłoby super zobaczyć „Take me to the Neverland" na szafce w Empiku? Myślę, że byłoby cudownie. Ale na to jeszcze będę musiała poczekać z kilka lat. Aż skończę 18, a potem wdrożę wszystkie działania. Uznaję to jednak za marzenie, które muszę zrealizować.

3. Jak się czujecie? Ja uprzedzając wasze kochane pytania, od razu mówię, że ze mną jest lepiej. Powoli składam życie do kupy podczas depresji. Zajmie to pewnie jeszcze dużo dużo czasu, ale jakoś z tego wyjdę. Mam przynajmniej nadzieje, bo czasem mam straszne pokusy osoby chorej 😔

Jeszcze pare tłumaczeń:
* wiem że shurikeny nie działają jak boomerang.  Stworzyłam własne, ok? 👹
* przy pocałunku dałabym milion karteczek w książce!!!
* rozmowa Petera z Wendy po próbie morderstwa zaczerpnięta z opowieści „Okrutny Książę" - Holly Black.

Dziękuje, że jesteście i pomagacie mi tworzyć to dzieło

I do zobaczenia!
Całuski
Zosia ❤️

Continue Reading

You'll Also Like

21.6K 1K 27
Nadszedł czas na nową podróż do Narnii. Jednak co jeśli, historia potoczyłaby się zupełnie inaczej? Co by było, gdyby Biała Czarownica miała córkę? C...
286K 11.7K 200
Postacie: Profesor 🤓 Berlin 😏 Denver 💥 Helsinki 😽 Rio 🖥 Tokio👄 Nairobi💫 Lizbona✏ Sztokholm ☺ Palermo🇩🇪 Marsylia🐾 Bogota🦁 BONUS: Arturo ✂
21.3K 2.5K 29
Gotowi na legendę o smoku wawelskim w nieco innym wydaniu? Jako książę, Shirumi ma na głowie mnóstwo obowiązków - nauka szermierki, jazdy konnej, prz...
9K 719 32
Ophelia miała to do siebie, że dużo marzyła o miłości jak z mugolskich filmów. Jej matka mówiła, że inteligencja zawsze jest ważniejsza od wyglądu, a...