Take me to the Neverland

Galing kay roxianina

126K 8.5K 14.1K

„Bo...wszystkie dzieci dorastają. Tylko...jedno nie." „Skakaliśmy i śmialiśmy się. Bose stopy odbijały się o... Higit pa

Dla nowych czytelników :)
1 | Czas codzienności ✅
2 | Nibylandia potrzebuje pomocy ✅
3 | Polecimy do Nibylandii ✅
4 | Alex ✅
5 | Zaginieni Chłopcy ✅
6 | Naleśniki i norka ✅
7 | Kiedyś była tu dziewczyna i to była moja siostra ✅
8 | Pierwszy trening ✅
9 | Centaury ✅
10 | Różowa bielizna ✅
11 | Kretyńskie moce ✅
12 | Prawdziwy arsenał młodego mordercy ✅
13 | Piraci ✅
14 | Skrytki ✅
15 | „ Felix, nie! Proszę!"
16 | To był Cień
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67 | Czemu kradniesz mi chleb?"
68 | „Przynajmniej nie ma Petera Sretera"
69 | „...tu musi być ta...ta finezja. Musi być zawarta"
70 | „Wynoś się stąd!"
71 | „Jeśli chcesz wygrać z chłopem, musisz walczyć jak chłop!"
72 | „Ludzie, którzy się kłócą wcale nie muszą się nienawidzić."
73 | Bal
74 | „Takie były zasady gry!"
75 | „Nie mogę latać!"
76 | „A mogłaś za mnie wyjść"
77 | „Tęskniliście?"
78 | „Ma atak paniki"
79 | „Czuję, że ciagle się oddalamy"
80 | Bagheera
81 | Rekin
82 | "Kot z Chesire"
83 | „Pragnę czegoś, czego najbardziej w świecie pragnie Shere Khan"
84 |" Arielka, prawda?"
85 | bardzo niespodziewany rozdział
86 | Podwieczorek u Szalonego Kapelusznika
87 | Mała syrenka. Wyjście.
88 | Spotkanie
89 | Rozwiązanie akcji smoka powietrza
90 | powrót do domu
91 | home sweet home
92 | Świąteczne przygotowania
93 | Wigilia
95 | SYLWESTER 🥳
96 | Dalsze problemy naszego świata. Wolę Nibylandię.
97 | Kino
98 | śmiech przez łzy
99 | nocny wypad
99 cz. 2 | Podjęłam deyzję.
100 | Prolog
101 | Milter + życzenia i rady do egzaminu!
102 | odbicie
103 | karczma
104 | skubany
105 | topielce
106 | wyspa na wyłączność
107 | Terapeutyczne rozmowy z psycholem
108 | Peter zas jest nieszczery, a jego ego przerasta wszelkie wyobrazenia
109 | DZIEJE SIE UAUSUSUS
110 | oblivion
111 | przygotowania
112 | Ceddar
113 | uczucia bywaja jednostronne
114 | duzo spicy
115 | Peter zgłupiał
Info
117 | miecz
118 | hipokryzja
119 | przypał
120 | statek
121 | Sashabella
Info
122 | impreza u syren
MEGA WAZNE PYTANIE
123 | przełom?
124 | Nie mam siły do Petera
125 | koniec czegoś, co nigdy nie miało początku
126 | odpoczynek
127 | akcja
128 | zwiedzanie i skręcanie karku
129 | miasteczko
130 | karczma
Insta
131 | podziemne źródło

94 | przygotowania do sylwestra

514 46 77
Galing kay roxianina

Wendy P.O.V.

— Dobra, przymknij się — warknęłam i zabrałam Johnowi jego gofra.

— Oddawaj to — syknął chłopak i rzucił się po swoją własność.

Śniadanie oczywiście przebiegało w niezgodzie. John był wściekły, bo mama go oderwała od kompa i przez to wyżywał się na wszystkich wokoło. Miał podkrążone oczy, rozczochrane włosy i cuchnący oddech.

Jedno było pewne - w ogóle nie spał, bo grał.

Tak to już jest z chłopakami w jego wieku. Westchnęłam i w ciszy dokończyłam mojego gofra. Miałam ochotę na tego od niego, bo wciąż byłam trochę głodna, a te cieplutkie dania się już skończyły.

Porwałam za tem banana i pobiegłam na górę. Michaela nie było w domu, bo pojechał do kolegi na urodziny.

Poza tym dochodziła trzynasta i wypadałoby się trochę ogarnąć. Dzisiaj był dwudziesty dziewiąty grudnia, więc do wigilii minęły cztery dni. Ponadto do sylwestra zostały tylko dwa dni!

Ofiarowaną mi na wigilię bransoletkę, nosiłam na kostce, a pyłek wróżek wraz z dziwną kulą, w błękitnym pudełku pod łóżkiem - tam, gdzie nikt ich nie znajdzie.

Umówiłam się dzisiaj z chłopakami na miasto. Chciałam z nimi gdzieś wyjść, coś zjeść, pogadać sobie i wprowadzić ich w plany na sylwestra. Może nawet coś kupić.

Postanowiłam się odpindżyć, żeby wiedzieli, z kim mają do czynienia. Miałam ochotę wyglądać super, pomalować się i tak dalej.

Otworzyłam więc szafę i wyciągnęłam kilka sukienek.

Kilka minut później jednak, stałam cała zadowolona przed lustrem. Ale nie w kiecy, tylko czarnych rurkach z dziurami na kolanach i białym t-shircie.

Sukienkę ubiorę na sylwestra.

Spięłam włosy w luźnego koka i zrobiłam lekki makijaż.

Zbiegłam schodami na dół i rzuciłam jedynie gniewne spojrzenie Johnowi, robiącemu sobie kawę. On także mi takie posłał. Ubrałam szybko czerwoną kurtkę i spojrzałam na siebie w lustrze.

Co tu mówić. Wyglądałam super.

Nibylandia miała cudowny wpływ na moją twarz, skórę, włosy, figurę, podejście i charakter. W zasadzie na wszystko.

Nacisnęłam klamkę i wyszłam z domu, przy okazji wyciągając telefon.

Odblokowałam go i wybrałam numer Coltona.

Zebrałam numery chłopców wczoraj i dzięki temu, w końcu moim jedynym środkiem kontaktu, nie był Peter. Usiadłam na schodku przed budynkiem podpierając głowę na ręce.

— Halo? — usłyszałam po drugiej stronie słuchawki po jakimś czasie. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, z domu obok wyszedł Adam. Kiwnęłam mu i przymknęłam oczy, chcąc się skupić na rozmowie.

— Cześć, to ja Colton. Słuchaj, gdzie jesteście? — spytałam podnosząc głowę. Wczorajszego dnia miałam czas na przemyślenie wszystkiego, ale jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby umówić do konkretnego miejsca.

— O, hej Wendy. My jesteśmy na rynku. Alex tu próbuje poderwać jakieś... — zaczął Colton — ...nieprawda! — usłyszałam rozzłoszczony głos Alexa po drugiej stronie, przez co się zaśmiałam. Z dnia na dzień coraz bardziej doceniałam to, że ich miałam — Mniejsza z tym. Wiesz, gdzie jest rynek?

— Dziwne, że wy wiecie — zaśmiałam się — Zaraz będziemy.

— Jasne. Cześć.

— Siema — rozłączyłam się i zbiłam żółwika z Adamem siedzącym obok mnie — Jak się spało? — spytałam wstając.

— A w porządku. — kiwnął głową — ciągle ta cała sytuacja jest dla mnie dziwna, ale powoli się przyzwyczajam — ruszyliśmy chodnikiem w stronę rynku, który był oddalony o jakiś kilometr. Cieszyłam się, że w końcu miałam chwilę na rozmowę z przyjacielem, za którym tak bardzo tęskniłam.

— Ja się ciagle dziwię, jakim cudem w to wszystko uwierzyłeś. Przecież jest fanem nauki i realizmu — na moje słowa uśmiechnął się pod nosem.

— Jak to się w ogóle stało, że tam trafiłaś? — zaczął rozmowę, na co ja westchnęłam przypominając sobie wieczór, do którego miałam tak niesamowicie mieszane uczucia. Z jednej strony był początkiem spełnienia moich marzeń, zaś z drugiej było to porwanie i wtargnięcie na mój teren.

— Peter siedział w moim pokoju, a jak go wyrzuciłam na balkon, to mnie złapał i porwał — zaśmiałam się — szczerze nie wiem czy to dobre wspomnienie, czy nie — wzruszyłam ramionami.

— Romantycznie — powiedział ironicznie — Obgadamy to jeszcze. Musisz mi wszystko opowiedzieć, bo jestem strasznie ciekawy co tak naprawdę przeszłaś — szturchnął mnie ramieniem.

— Chętnie — uniosłam głowę — Wiesz, tęskniłam za tobą — zaczęłam — i ty chyba też, skoro zostawiłeś mi pięćdziesiąt trzy nieodebrane połączenia i ze sto SMS'ów* — zaśmiałam się.

Adam się zmieszał.
— Faktycznie. Mam takie lekkie prześwity, ale nie pamiętam zupełnie o co chodziło. Wiem, że kogoś szukałem i to desperacyjnie — nabrał powietrza — pewnie ciebie.

— Ooo... — wydałam z siebie dziwie rozczulenie i poklepalam przyjaciela po plecach — A jak z Malory? Układa się wam? — spytałam. Było mi bardzo bardzo głupio, że dopiero teraz padło to pytanie. Ten temat był dla mnie i dla chłopaka niesamowicie ważny i byłam naprawdę zła, że nie uczestniczyłam w jego życiu, gdy w końcu umówił się z tą dziewczyną.

— Też super! — ożywił się — Jak narazie, pierwszy związek jest cudowny — zaśmiał się.

Uśmiechnęłam się. Tak bardzo cieszyłam się ich szczęściem. I nie mówiłam tego ironicznie.

— Pamiętam jak z Zackiem się zakładaliśmy za ile będziecie w końcu razem — przypomniałam sobie, na co Adam zaśmiał się, ale przeszedł nas deszcz nostalgii. — Jeszcze w pierwszej klasie...

— A co z Zackiem?

— Został w domu — zagryzłam wargę — Ma kaca — stwierdziłam z rozżaleniem, ale bardzo stanowczym głosem. Chłopak naprawdę był młody i w jego głowie powinny być narazie inne sprawy. Najgorsze jednak było to, że mnie okłamał. Gdy z nim wczoraj rozmawiałam, to zapierał się, że jest trzeźwy, ale błagam. Tak nie mówią trzeźwi ludzie, a poza tym dzisiaj bolała go głowa i powiedział mi o tym, jakby myślał, że jestem głupia i nie połączę faktów.

— Martwie się o niego — stwierdził Adam.

— Tak, ja też — zapadła między nami cisza. Ale właśnie to tak bardzo kochałam w posiadaniu przyjaciela. Ta cisza nie była niezręczna. Nie sprawiała, że przechodziły mnie ciarki zażenowania i zaczynałam gadać straszne pierdoły, żeby zagłuszyć brak rozmowy. Oboje pogrążyliśmy się we własnych przemyśleniach.

***

Kroczyliśmy grupowo przez miasto. Nie można było zaprzeczyć, że przykuwaliśmy uwagę. Głównie dlatego, że Alex mówił tak głośno, że zdecydowanie słuchać go było na obu końcach ulicy. Brendan zagadywał Ceddar, ale ona bez przerwy zerkała na Petera, obok którego szła Ashlynn i patrzyła na wszystko z otwartymi szeroko ustami w podziwie.

Chłopak za to miał naciągnięty na głowę czarny kaptur i patrzył bez przerwy w ziemię. Zmarszczyłam brwi i przyjrzałam mu się dokładniej.

Szybko zdałam siebie sprawę, że ma na twarzy okulary przeciwsłoneczne. Ale padał śnieg.

— Czekaj chwilę — odezwała się we mnie troska, której nie umiałam zrozumieć. Przeprosiłam Alexa i ruszyłam pewnym krokiem w stronę Petera, który szedł o pare osób ode mnie.

Wymieniłam znaczące spojrzenia z Coltonem, który wpuścił mnie pomiędzy siebie, a Petera.

Mijały nas dziewczyny, które patrzyły na chłopców z otwartymi ustami, ale widząc nas, pokazywały już grymas.

Nie dało się zaprzeczyć, że nasze towarzystwo było cholernie przystojne.

— Peter? — szepnęłam i rozejrzałam się. Położyłam rękę na jego plecach, ale nie trwało to długo, bo momentalnie odepchnął moją dłoń. 

— Czego chcesz, Darling? — wycedził przez zęby, a mi odechciało się go w ogóle słuchać.

— Wszystko w porządku? — opanowałam narastające we mnie zdenerwowanie.

— Tak. Nie widać? — prychnął. Złapałam go za przedramię i zwinnym ruchem ściągnęłam mu okulary z twarzy. Zacisnął palce na moim nadgarstku tak mocno, że zagryzłam wargę, żeby nie pisnąć. Puścił mnie i odebrał swoją własność.

Spojrzałam mu w oczy i od razu zrozumiałam, dlaczego ma okulary.

Tęczówki były tak niewyobrażalnie zielone, że świeciły. Nie żartując, naprawdę świeciły. Oświetliło mi twarz na zielono i przypominały lampy.

— Włóż to — wsadziłam mu na nos okulary — Co się dzieje?

— No chyba gdybym wiedział, to miałbym oczy normalne, nie? — syknął, na co westchnęłam — Czy ty czasami myślisz? — słysząc jego komentarz wywróciłam oczami.

— Ojejku! Chodźmy zobaczyć jakie mają sukienki! — wrzasnęła Ceddar szarpiąc mnie i Ashlynn za ręce.

Wciągnęła nas za szklane drzwi sklepu i od razu uderzyło mi w twarz ciepło pomieszane z zapachem wanilii i perfum.

Zaciągnęłam się tym zapachem i obejrzałam wnętrze. Urządzone było w bieli i drewnie. Na wystawach stały nowiusieńkie i przepiękne suknie wieczorowe, a pod sufitem zwisały lampki. Wszystko wyglądało bardzo przyjemnie i przytulnie.

— Śnią mi się takie miejsca w koszmarach — stwierdzi za mną zachrypniętym głosem Peter. Posłałam mu zirytowane spojrzenie i łapiąc Alexa za rękę, zaciągnęłam go do działu z sukienkami po lewej.

— Ale wiecie, że to sklep dla bab, nie? — spytał Brendan, który doszedł do mnie, Ceddar i nieco zmieszanej Ashlynn, gdy oglądałyśmy ubrania.

— Tak. Usiądźcie sobie na kanapie — uśmiechnęła się uroczo Ceddar i pocałowała chłopka w policzek. Na ten gest wszyscy się zdziwili i obdarzyli ich dziwnymi spojrzeniami. Miałam nadzieję, że to nie jest tak, jak zwykle, tylko jej gra.

Chłodu niechętnie zasiedli na pudrowo-różowej sofie w rogu sklepu i podpierali się o siebie nawzajem. Peter siedział jak na szpilkach pewnie nie za bardzo dogadując się z różowym, a dokładnie tak samo zareagował Ethan. Felix, Adam i Alex dyskutowali o czymś zażarcie, Brendan siedział cały zarumieniony i rozglądał się po sklepie. Za to Matt próbował ścignąć go na ziemię. A Colton oparł się o wciąż zszokowanego pocałunkiem bruneta i powoli zasypiał.

Zaśmiałam się i zrobiłam im zdjęcie, na którego widok, aż się uśmiechnęłam.

— Ta, czy ta? — dopadła mnie Ceddar trzymając w rękach dwie sukienki. Jedna była tak długa, że mimo uniesienia, ciągnęła się po podłodze. Za to druga miała odcień zamszowej czerni i pokryta była srebrzystymi cekinami, oraz brokatem. Na szczęście ta była już krótsza i zdecydowanie praktyczniejsza.

— W tej nie będziesz mogła się nawet ruszyć — zdecydowałam negatywnie o dłuższej propozycji.

Podczas, gdy brunetka krytycznie oglądała zdobycze, z jednej strony, doszła do nas Ashlynn.

— Hej, Em... — spojrzałyśmy na nią, ale ja grzecznie, a Ceddar z taką nienawiścią, jakby właśnie jej oczach zaprosiła Peter na randkę — ...możecie mi pomóc? Jeszcze nie za bardzo odnajduję się na nogach i trochę ciężko mi wybrać strój.

— Jasne, zakręcę ci nawet loki! Zobacz tamte sukienki — Ceddar pokazała na ubrania pod ścianą sklepu i tam też blondynka się udała — Nie znoszę jej — zwróciła się do mnie nagle, na co otworzyłam szerzej oczy — co jak będzie wyglądała tak super, że poderwie Petera? I tak chyba mu się podoba — zagryzła paznokcia patrząc nerwowo na niczego nie świadomego zielonookiego — Już idę! — krzyknęła przesłodzonym głosikiem do Ashkynn.

— Nie martw się. Będziesz wyglądała jeszcze lepiej. Ale nie bierz tej długiej. Ją ubierzesz na ślub z Peterem — powiedziałam ironicznie, ale dziewczyna chyba wzięła to na poważnie, bo zamrugała pare razy i przerzuciła sukienkę przez rękę, jakby poważnie zamierzała jà kupić na ich przyszły ślub.

Była fałszywa. Ale ją trochę lubiłam. Bywała na prawdę w porządku.

Odwróciłam się i nieoczekiwanie mój wzrok padł na coś świetlistego, co mieniło się między innymi ubraniami. Powoli wyciągnęłam sukienkę, przewieszoną na wieszaku.

To było to.

Gdy przez cekiny przeszedł dreszcz światła, mi deszcz przebiegł po kręgosłupie.

Sukienka nie była standardowa i zdecydowanie zaliczała się jak dla mnie do odważnych, ale była piękna. Srebrny materiał z cekinów, mienił się wszystkimi kolorami tęczy. Pod szyją przyczepiony był gruby srebrzysty chocker. Za to dekolt prowadził prawie do samego pępka odsłaniając połowę biustu. Była krótka i pod wpływem strumienia światła,  połyskiwała jak kula disco.

Wesoła i szczęśliwa, ale jednocześnie glamour.

Biorę ją. 

***

— O kurde! — usłyszałam krzyk obok mnie. Wszyscy spojrzeliśmy się w tą stronę, ale jak się okazało, to Peter nie utrzymał emocji na woli i stał przed studiem tatuażu z tak szsrrokim uśmiechem, jak chyba nigdy.

Nie zważając zupełnie na naszą obecność, wszedł do środka śmiejąc się głośno. Oczywiście okularów nie ściągnął, ale mimo jego wredoty, cieszyłam się, że czuł się już lepiej.

Weszliśmy za nim, ale to ja i Adam byliśmy najbardziej zmieszani.

Zdziwiło mnie wejście Petera do studia tatuażu. Miał co prawda dziadè na nadgarstku, ale planował jakąś wiekszą? Teoretycznie nic mi do tego, ale to było dla mnie nowe. Dotychczas żaden z moich znajomych nie posiadał takiego obrazkach.

— Dzień dobry! Ja chciałbym tatuaż — założył Peter ramiona na piersi przed biurkiem kasjerki.

Kobieta miała krótkie czarne włosy i wygolony bok. Mocny makijaz w połączeniu z wielka piercingami, guma do żucia i wyzywające spojrzenie nadawały jej mocnego charakteru.

— Chłopczyku, ty byś chciał co? — spytała z pogardą i śmiechem. — Ile masz lat? — spytała. Zaśmiałam się pod nosem.

— Tatuaż. A ty mi go zrobisz — powiedział stanowczo, na co kasjerka go wyśmiała — zrobisz mi ten tatuaż — powtórzył spokojnie Peter po ściągnięciu okularów i wlepieniu spojrzenia w kobietę.

Nastała cisza, podczas której tatuażystka zaczęła patrzeć w oczy i wyglądała zupełnie jakby jej się mózg wyłączył.

— Zrobię ci ten tatuaż — powiedziała kobieta tak sztucznie, że zmarszczyłam brei. Wyglądała ja zahipnotyzowane. Dosłownie. Miała szeroko rozwarte oczy i patrzyła w jeden punkt, a jej sceptyzm oraz ironia, gdzieś się zagubiły w tym spojrzeniu. Peter uśmiechnął się szczerze i usiadł na fotelu.

— Nie powinniście omówić wzorku, czy coś? — spytał Adam z niepokojem. To, jak zachowywała się tatuażystka, było dziwne. Chodziła jak zombie, a jej zdanie zmieniło się w kilka sekund.

— Co ty jej zrobiłeś? — zaniepokoił się Felix.

— Pytanie brzmi: co ona mi zrobi — zaśmiał się głośno Peter. Czarnowłosa odeszła od stanowiska i zaczęła przygotowywać narzędzia.

— Nie rób niczego pochopnie — poprosiła go Ceddar, ale on oczywiście nic sobie z tego nie zrobił.

— Całe moje życie składa się z pochopnych decyzji — wzruszył ramionami Peter i bez żadnego ostrzeżenia, jakby nigdy nic, ściągnął z siebie czarną bluzę. Instynktownie się cofnęłam wpadając na Adama.

— O...dobra. Okej... — cofnęła się Ceddar i stanęła obok mnie. Jej twarz przybrała zupełnie czerwony kolor, gdy chłopak po prostu się przy niej rozebrał. Ja zachowałam bardziej kamienną twarz.

Najśmieszniejsze jednak było to, że nikogo poza mną i Ceddar to nie ruszyło. Chłopcy dopytywali o wzór tatuażu, albo rozglądali się po studiu.

— Co robimy? — spytała tatuażystka przychodząc do nas z przyborami.

— Dobrze wiesz — powiedział Peter. Ta sytuacja była conajmniej dziwna. On musiał coś zrobić tej kobiecie. Normalni ludzie się tak nie zachowują — Sandy? — jego słowa do mnie nie docierały. Patrzyłam na jego ośmiopak. Na jego cholerne mięśnie, które były tak idealne. Na które tak nie zasługiwał. Patrzyłam na jego obojczyki, na tatuaż pod nimi, o którym nie miałam zielonego pojęcia. Na wytatuowaną klatkę piersiową i narysowany czarny nóż znajdujący się na jego skórze nieco nad paskiem jeansów — ...możesz przestać mnie molestować wzrokiem? — usłyszałam, a Adam złapał mnie i odciągnął od wrednego chłopaka.

— Co się stało? — spytałam, gdy znaleźliśmy się już na boku. Przetarłam oczy dochodząc do siebie. Było mi gorąco i na chwilę jakby mnie zamgliło.

Chłopak zaśmiał się głośno i spojrzał na mnie z politowaniem.

— Zrobiłaś straszną siarę. Wszyscy do ciebie mówili, a ty stałaś i cała czerown gapiłaś się na Petera — zaśmiał się chłopak, ale wcale mnie to nie rozbawiło. — Dziwne, że się nie zaczęłaś ślinić — wybuchnął śmiechem, a ja zmierzyłaM go przerażonym spojrzeniem — Przyznaj się! Podoba ci się!

— Co takiego zrobiłam?!? — zignorowałam jego uwagę i chciałam krzyknąć, ale zamiast tego wyszedł mi jakiś agresywny i wyjątkowo atakujący szept. Nogi się pode mną ugięły. Myśl o tym, jak wielkie upokrzee sobie zapewniłam, sprawiała, że odechciało mi się tam stać.

— Zdarza się. Powiedz, że podobają ci się jego jeansy i że też chcesz takie — machnął ręką chłopak. Skrzywiłam się i uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Byłam sobą załamana.

— Chodź — pociągnął mnie w stronę chłopaków.

Gdy znaleźliśmy się już obok stanowiska tatuażu, zemdliło mnie widząc, że kobieta wbija w ciało zielonookiego jakieś sto tysięcy razy igłę. Ale on się śmiał. To był psychol. Ja to od zawsze czułam.

Peter leżał na brzuchu, a na linii jego kręgosłupa, przyklejony już był tatuaż, który kobieta zamierzała utrwalać już na stałe. Obok niej leżały waciki z odkażaczami, a w ręce miała jeden i ścierała nim na bierząco krew.

Dotychczas byłam pewna, że chłopak miał jeden tatuaż na nadgarstku. Za to jego brzuch mnie zupełnie zdziwił, a na plecach pod karkiem miał także inny tatuaż, który przestawiał rozdartą paszcze smoka. Praca wykonana była w tak realistyczny sposób, że aż się wzdrygnęłam spoglądając w oczy potwora.

Na kręgosłupie zielonookiego widniały cztery małe obrazki. Pierwszy miał kształt brązowego małego kamienia. Słyszałam, że kolorowe tatuaże bolą najbardziej i aż się skrzywiłam. Pod nim namalowały był kilkoma kreskami, szary podmuch, pod nim maleńkie błękitne fale, a najniżej płomień.

Tatuaż nie był głupi. Symbolizował najprawdopodobniej nadchodzące walki.

Magle jednak tatuażystka zmieniła kolor na czarny i zaczęła robić nowy wzór. Wszyscy się spięli i patrzyli co się dzieję. Tego obrazka nie było na tamtym zmywalnym wzorcu.

Czułam, że coś jest nie tak, ale nie chciałam ingerować, jeśli to wola Petera i zostanę okrzyczana, czy ocharkana.

Pod płomieniem pojawiła się realistyczna czarna czaszka. Była wielkościowo adekwatna do reszty, ale ewidentnie symbolizowała smierć.

— Od kiedy jesteś takim pesymistą? — spytał Brendan.

— O co ci chodzi?

— Masz czaszkę na plecach — szepnął przestraszony Matt. Do wszystkich już dotarło, że coś było bardzo nie tak.

— Nie mam żadnej... — chłopak dotknął pleców i zerwał się z łóżka kląć — Co to ma być?? — krzyknął z pominięciem pięciu przekleństw przeze mnie. 

Tatuażystka rzuciła z całej siły narzędziami i cofnęła się.

— Chłopie wypieprzaj stad! — również musiałam pozmieniać kilka przekleństw. Zmarszczyłam brwi. Jaki chłopie. I ja, i Adam byliśmy ja tyle zmieszani i staliśmy z boku. Za to chłopcy w sekundę wyciągnęli ze skarpet i pasów noże.

Peter machnął ręką, a fioletowe kotary przed oknami się zasłynęły.

— Zbliża się walka, a ty robisz sobie tatuaż? — zaśmiała się „kobieta". To nie była ona. Mówiła głębokim i przerażającym głosem. Przeszły mnie ciary i instynktownie się cofnęłam. Zaczynałam się domyślać, że mam do czynienia z Cieniem.

— A żebyś wiedział. A tobie nic do tego — Peter zacisnął palce na nożu i zaczął podchodzić do przeciwnika.

— Nie macie ze mną szans. Co wy niby takiego macie? Obijacie się — warknęła kobieta takim głosem, że rozejrzałam się przerażona po pokoju.

— Chcesz teraz zginąć, czy w sprawiedliwej walce na wyspie? — syknął Peter — Źle postąpiłeś zabijając kogoś i atakując w jego ciele. Przez to mogę cię potraktować jak człowieka.

Zielonooki kopnął Cienia, a następnie przerzucił przez plecy. W sekundę podniósł przeciwnika i stając za nim, przystawił mu nóż do gardła.

— Nie zabija jej! — wyskoczyłam nagle z tłumu. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Tylko dla mnie i Adama było to dziwnie i niecodzienne, żeby się nawzajem mordować.

— No! Nie da się jej jakoś oddzielić od tego? — dodał Adam.

— Jesteście żałośni.

— Peter, błagam nie zabijaj jej.

— Ona już nie żyje — warknął.

— Ale jej nie zabijaj.

Peter prychnął i przycisnął do szyi kobiety nóż.

— Błagam...nie zabijaj mnie — odezwała się nagle swoim poprzednim kobiecym głosem, a mi stanęło serce.

— Nie morduj jej, błagam. Ona żyje przecież — szepnęłam z tłukącym się w klatce sercem.

— Tobie się coś chyba pomyliło — na te stanowcze słowa poczułam, że odpływa mi krew z rąk i robi mi się zimno — Za kogo ty się masz?!? Nie będziesz mi rozkazywać!!! — ryknął i jednym ruchem szarpnął nóż dosłownie rozrywając gardło czarnowłosej. 

Instynktownie się odwróciłam, a Adam zaczął dygotać. Było mi lodowato i cholernie się bałam.

Po całym pomieszczeniu rozległ się szyderczy śmiech Cienia, a wszystkie zasłony i wiszące rzeczy zaszumiały.

— Jeszcze raz spróbujesz mi powiedzieć co mam robić, to to będziesz ty – wskazał palcem na martwe ciało pod sobą i przekroczył je pewnym siebie krokiem — idziemy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ale emocje.

Aż mi chłodno. Ah, ten Peterek.

Powiedzcie. Łatwo czyta się Wam dialogi, czy jest jakoś ciężko? Bo okazało się, że złe wplatam rozmowy bohaterów XD

Wybaczcie za ta wizytę w salonie tatuażu. Nie byłam nigdy i za bardzo nie wiem jak to wyglada. Coś czytałam w necie na ten temat, ale i tak ekspertem nie jestem.

Nie pisze długiego opisu, bo jeszcze się dzisiej widzimy.

Całuski
Zosia ❤️

Ipagpatuloy ang Pagbabasa

Magugustuhan mo rin

88K 4.3K 45
Tylko miesiąc dzieli Lokiego i Sygin od ślubu. Przez ten miesiąc, do życia Kłamcy powróci jednak dawna miłość. Jak to wpłynie na przyszłą uroczystość?
360K 20K 34
Hermiona Granger dostała misję, której powodzenie może przywrócić życie milionom istnień. Tylko ona była w stanie wykonać powierzone jej zadanie - ty...
36.5K 2.5K 60
Od dwudziestu lat wampiry muszą żyć w ukryciu, ponieważ moc czarowników się rozwinęła i stała na tyle potężna, że zdołała pokonać krwiopijców. Króles...
143K 10.2K 88
❝To, co jest ci pisane, nie przejdzie obok❞ Porzucenie nauczania domowego i rozpoczęcie edukacji w Hogwarcie to dla Ruby skok na głęboką wodę. Kiedy...