Epilog

191 11 31
                                    

Obudziłam się.

Sama.

Gdy tylko rozkleiłam powieki ujrzałam puste miejsce obok. Zdecydowanie nie tego oczekiwałam. Chciałam obudzić się rano, uznać to co się dzieje złego za jakiś popierdolony sen i poprzytulać się z moim ukochanym chłopakiem. Cóż go nie było, a prześcieradło było zimne, co sprawdziłam. Wszystko wskazywało na to, że wstał o wiele wcześniej i jak zakładałam zszedł na dół. Z tego powodu podniosłam się z łóżka, ponieważ nie zamierzałam leżeć samotnie. Jednak zanim wyszłam z pokoju, zajrzałam do łazienki aby przemyć twarz. Dopiero po tym, mogłam na spokojnie zejść do Harry'ego.

- Hej, skar-Harry? - chciałam się przywitać, ale nie miałam do kogo. - Jesteś tu?

Pusto. Po brunecie nie było ani śladu. Sprawdziłam wszystkie możliwe pomieszczenia, a z sekundy na sekundę moje serce przyspieszało z biciem. Nigdzie go nie było, poszedł tak po prostu. Zdezorientowanie znów przejęło nade mną kontrolę, zaś niepokój doprowadził do skrętu żołądka i reszty wnętrzności. Ponownie zaczęło mi towarzyszyć to złe przeczucie. Lecz tym razem było znacznie gorsze.

Już miałam zamiar iść do pokoju po telefon, lecz dostrzegłam na stoliku w jadalni małą karteczkę. Prawie się na nią rzuciłam. I oczywiście tylko się przekonałam, że była właśnie od Harry'ego.

Przepraszam, że obudziłaś się beze mnie. Musiałem wcześniej wyjść, a nie chciałem ci przerywać snu. Widzimy się w na zakończeniu.
H.

- Okej, to nic takiego - z tych nerwów zaczęłam mówić sama do siebie, jednak starałam się unormować oddech. - Tylko musiał wyjść wcześniej, zupełnie nie ma powodów do obaw. Zobaczysz się z nim na zakończeniu, Cam. Nie panikuj - próbowałam sobie wmówić, że było w porządku. Przecież to nic takiego, że raz poszedł zanim wstałam. Tylko... kurwa kogo ja oszukiwałam. - Czemu nie napisał żadnego "całuję, H." albo "twój H."? - zapytałam, ale nie miałam pojęcia jaka mogła być odpowiedź. Może się śpieszył? Może znów doszukiwałam się problemu gdzieś, gdzie nie było? - Ogarnij się, idiotko - burknęłam ostatni raz na siebie, po czym powędrowałam z powrotem do pokoju.

Tam na spokojnie się przygotowałam do szkoły, ponieważ miałam bardzo dużo czasu. Zakończenie było dopiero na 11:00, więc zostały mi trzy godziny w zapasie. Przynajmniej mogłam być pewna, że zdążę na autobus. Nie chciałam kłopotać już Leo, zaś do Harry'ego nie zamierzałam wypisywać. Skoro był zajęty, to był zajęty. Ja już byłam zmęczona tymi pytaniami czy wszystko dobrze lub czy coś się dzieje. Upierał się, że nie. To okej, nie będzie. Nie miałam siły na rozmyślanie. Prawda była taka, że traciłam głowę dla niego, zamartwiałam się na tyle bardzo, że bolał mnie brzuch, a on? On i tak nic nie mówił, najwidoczniej nie miał zamiaru mi nic zdradzać. Przez to poniekąd byłam zła, ale z drugiej strony nie chciałam być zła. Zgubiłam się sama. Czułam się, jakby totalnie mi odbiło.

W każdym razie, dotarłam punktualnie do szkoły i skierowałam się na teren za szkołą. Tam, na trawniku były rozstawione krzesełka na których zasiadali wszyscy uczniowie z naszego rocznika. Bez problemu dostrzegłam całą ekipę. No dobra, prawie całą - znów nie było Harry'ego. Ponownie się rozglądnęłam i kamień spadł mi z serca, kiedy zobaczyłam jak siedzi na jednym z miejsc.

Tylko czemu był w odosobnieniu?

Podeszłam do bruneta, jednak nie zamierzałam wpadać mu w ramiona. Naprawdę dotknęło mnie trochę jego zachowanie w ciągu tych kilku dni. Więc przysiadłam na wolnym krzesełku obok.

- Cześć - powiedziałam, dając mu buziaka w polik.

- Nie pocałujesz mnie? - zapytał zdziwiony, unosząc jedną brew wyżej. Aczkolwiek ja skupiłam się na szukaniu błyszczyku w torebce.

I just wanna FEEL IT | HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz