Rozdział 42

252 13 71
                                    

Rano czekała mnie nie miła niespodzianka. Byłam przekonana, że wstanę i odbędę z Alice rozmowę na trzeźwo. Jednak to nie miało miejsca, bo okazało się, że rudowłosa z  rana wyparowała z mojego domu. Zamiast niej napotkałam się na matkę, która postanowiła na mnie nakrzyczeć. Wybuchła, awanturując się o tą całą sytuację z pijaną dziewczyną. Wiedziałam, że to jej bycie miłym wieczorem było jedynie na pokaz, bo "mieliśmy gościa". Pijanego gościa, ona nawet pewnie nie będzie pamiętała. Ale cóż, jak zwykle przybrała pozycję troszczącej się mamy, aby ukazać samą siebie w jak najlepszym świetle. Dopiero, gdy nie było żadnych świadków pokazała prawdziwą siebie, wyładowując się na mnie. Tylko, że ja nic nie zrobiłam. Cóż, według niej to ja byłam winna. Byłam problemem.

Skończyło się na tym, że przepłakałam pół dnia. Taty nie było, a ja potrzebowałam silnych ramion. Harry był na treningu, a umówieni byliśmy na 20:00. Cały czas  cieszyłam się na tę randkę, więc postanowiłam przywrócić siebie do porządku. Miałam zamiar zostawić sprawy rodzinne w domu i się nimi nie przejmować. Poza tym nie miałam zamiaru znowu wypłakiwać się brunetowi i narzekać na mamę, bo wiedziałam, że się martwi. Przejmował się i zapewne byłoby mu przykro, bo nie mógł pomóc. Nie chciałam, żeby czuł się "niepotrzebny", bo tak mógłby o sobie pomyśleć. A to nie było prawdą, więc odpuściłam. Uznałam, że po prostu nie będę mu mówić o kłotni z rodzicielką.

Ogarnęłam się poprzez wzięcie prysznica, zmyłam z siebie wszystkie łzy. Później przygotowałam na randkę. Nie było to coś specjalnego, ponieważ ubrałam obcisłe jeansy i koszulkę z krótkim rękawem. Założyłabym coś bardziej wyjściowego, ale Harry upierał się, że ma mi być wygodnie. Z tego co udało mi się z niego wyciągnąć, dowiedziałam się, że nie wrócimy na noc do domu. Dlatego spakowałam potrzebne rzeczy takie jak szczotka do włosów, czy zębów. Mu też wzięłam nieużywaną, bo mogłam się założyć, że o tym zapomni. Włożyłam wszystko do torebki i byłam gotowa. I podekscytowana. Nie miałam pojęcia co wymyślił.

Dlatego w podskokach zeszłam po schodach, kiedy punktualnie o 20:00 rozległ się dźwięk dzwonka. Zatrzymałam się, gdy drzwi okazały się otwarte.

- Oo, cześć – uśmiechnęłam się szeroko widząc Harry'ego tuż przy wejściu.

Wpatrywał się we mnie jak w obrazek tymi swoimi zielonymi oczami z błyszczącymi iskrami. Dostrzegałam je w nich za każdym razem, kiedy na mnie patrzył. Dlatego nie wiedziałam czy miał tak w naturze, czy może tylko na mój widok. Liczyłam, że to drugie, ale jeśli to pierwsze to też dobrze. Uwielbiałam jego spojrzenie. Co prawda wywracało mi wnętrzności do góry nogami, ale to było miłe uczucie. W dodatku te malinowe usta. Rozchylił je lekko, więc jedyne czego pragnęłam to znów poczuć ich miękkość. Była uzależniająca. W ogóle cały Harry był uzależniający. Każdy element idealnie pasował i tworzył arcydzieło. Boże, on był tak bardzo przystojny. Wyglądał po prostu przepięknie. Miał ubraną jasno niebieską koszulę w jakieś lekkie wzorki, a jej rękawy podwinięte mniej więcej do łokcia. Do tego czarne spodnie, które jak zawsze opinały się na jego szczupłych, długich nogach. A świeżo umyte loki połyskiwały opadając swobodnie na ramiona.

Ciekawe, jak Harry by wyglądał w-

- Czemu mi się tak przyglądasz? – zapytał tym głosem, który przysparzał mnie o przyjemne dreszcze. – Mam coś na twarzy?

- Nie, nie – potrząsnęłam energicznie głową, aby wyrwać się z tego oczarowania. Podeszłam do niego, uprzednio kładąc torebkę na komodzie obok, a on standardowo złączył nasze usta w soczystym buziaku. Później przyciągnął mnie do siebie, objął ramionami i zostawił mokry ślad na czole, a ja wtuliłam się mocno w jego szyję. – Po prostu się zapatrzyłam i myślałam. 

I just wanna FEEL IT | HSWhere stories live. Discover now