- Co ty tu robisz? – Zmarszczyłam brwi wychodząc z domu i tym samym witając piękny środowy dzień, który tak naprawdę zapowiadał się gównianie. Dlatego zdziwiłam się na widok przyjaciela stojącego pod drzwiami.
- Zawożę cię do szkoły - oderwał się od ściany o którą wcześniej się opierał i wskazał na samochód. - Wskakuj.
- Zaraz będzie po mnie Harry – mruknęłam. Myśląc o nim czułam jedynie smutek, bo od zajścia w stołówce nie zamieniłam z nim ani jednego słowa. Nawet żadnej wiadomości, nic.
- Nie będzie, ja jestem – roześmiał się widząc moje zdezorientowanie.
- Jak to go nie będzie?
- No tak to, poprosił mnie wczoraj żebym po ciebie przyjechał. Dlatego tu jestem, możesz łaskawie wsiąść? – znów wydobył z siebie śmiech za którym naprawdę bardzo tęskniłam.
- Tak, tak już – odwiesiłam się, ale i tak zaczęłam się nad tym zastanawiać.
Myślałam oczywiście o brunecie. Starałam się przeanalizować nasze zachowania, aczkolwiek nie dowiedziałam się niczego szczególnego. Jedynie byłam pewna tego, że ten wyjazd na wesele zmienił coś w naszej relacji. Jednakże nie miałam pojęcia czy to było coś złego, czy może było tak chujowo, aby później było lepiej.
- Tak w ciszy będziemy jechać? – odezwał się po kilku minutach, a ja oderwałam czoło od szyby.
- Przepraszam, po prostu - urwałam na chwilę i westchnęłam zrezygnowana. – Po prostu dziwi mnie to, że cię o to poprosił i nie dał mi znać.
- Pokłóciliście się, prawda? – spojrzał na mnie tylko przelotnie, aby nie tracić skupienia nad prowadzeniem.
- Czemu tak sądzisz? – ponownie odwróciłam głowę i wyjrzałam za okno chcąc uniknąć konfrontacji wzrokowej.
- Byłem wczoraj u Rose i no tak jakby – zakłopotał się delikatnie. – Był bardzo wkurwiony. Wnioskuję, że się posprzeczaliście skoro kazał mi przyjechać.
Czyli kazał, a nie poprosił...
- Hm? – dodał wyrywając mnie z zamyślenia.
- Tak trochę tak, ale to nic poważnego.
Przynajmniej mam taką nadzieję...
- Bije od ciebie spokojem, nie jesteś zła?
- Nie, nie jestem zła. Jestem tylko smutna i zmęczona tym co się wokół mnie dzieje.
Gdybyś tylko znał prawdę...- pomyślałam z rozczarowaniem samą sobą. Okłamywałam najbliższych, a to nie było w porządku.
- A co się dzieje? - ciągnął mnie za język, ale na szczęście skupił się na parkowaniu pojazdu pod szkołą. Dzięki temu nie zauważył moich zaszklonych już oczu.
- Może niedługo będzie okazja, żeby ci wyjaśnić. Na razie się nie przejmuj, dam sobie radę. Dziękuję za podwózkę - rzuciłam szybko i ze spuszczoną głową pospieszyłam do budynku.
Poszłam prosto na lekcję biologi. Nie mogłam się skupić na tym co mówiła nauczycielka. Mimo, że temat wydał się ciekawy, bo był o mózgu i jego pracy. Naprawdę dałabym wiele, żeby kiedykolwiek siebie zrozumieć i własne myśli, więc teoretycznie powinnam była uważać o czym klasa rozmawiała. Jednak nie potrafiłam wydusić z siebie na ten temat chociażby jednego zdania, ponieważ sprawa z Harrym miała większe znaczenie. Rozmyślałam o nim, a właściwie o naszej relacji całe 45 minut i o dziwo doszłam do małych wniosków. Uznałam, że oboje zachowujemy się jak dzieci, nie umiejące się porozumieć. Dlatego postanowiłam z nim porozmawiać, pogodzić się, cokolwiek byleby było normalnie. Nie miałam zamiaru się od niego odsuwać. Po prostu nie i koniec.
JE LEEST
I just wanna FEEL IT | HS
Fanfictie1 CZĘŚĆ - ZAKOŃCZONE! 2 CZĘŚĆ - W TRAKCIE (na profilu) Pomknęłam przez schody, a następnie korytarz, jakby od tego miało zależeć moje życie. Dałabym sobie uciąć rękę, że w spojrzeniach mijanych osób można było dostrzec ogrom współczucia skierowaneg...