Rozdział 11

305 16 48
                                    

Dlaczego on jest tak kurewsko przystojny? - Przez chwilę przyglądałam mu się dokładniej niż zwykle. Ale tylko przez chwilę.

- W końcu – jęknął, a tym swoim oschłym tonem wybił mnie z chwilowego zachwytu. Podszedł do mnie i wziął walizkę, którą schował do bagażnika. - Wsiadasz czy mam ci może jeszcze drzwi otworzyć? – Arogancki uśmieszek pojawił się na twarzy bruneta.

- Poradzę sobie – burknęłam pod nosem i usiadłam na miejscu pasażera z przodu.

Czekały nas dwie godziny wspólnej jazdy na lotnisko do Londynu. Z jednej strony byłam zadowolona, że z nim jechałam. Z drugiej, cały czas z tyłu głowy miałam słowa Leo: „Uważaj na niego, nie chcę, aby Ci namieszał w głowie...". Postanowiłam się tego pilnować, bo w końcu obiecałam to przyjacielowi. No przynajmniej chciałam się postarać. Jednak gdzieś w podświadomości kryła się obawa, że ulegnę jego urokowi.

**

Pierwsza godzina minęła w dosyć przyjemniej ciszy. Harry nic nie mówił, co było raczej niespotykane u niego. Swoje skupienie poświęcił drodze. Ale nie narzekałam, tak było lepiej dla mnie. Im mniej rozmawialiśmy, tym większy zachowywałam dystans. Zresztą, nawet nie wiedziałam za bardzo o czym mielibyśmy gadać. Tematu naszego pocałunku bezpieczniej było nie poruszać. Z nudów przeglądałam sobie media społecznościowe i trochę też obserwowałam zmieniający się widok za oknem.

- Masz zamiar się do mnie nie odzywać przez cały wyjazd? - Głos mu zachrypnął, więc odchrząknął, a mnie przez to przeszły dreszcze wzdłuż kręgosłupa.

No i spokój się skończył...

- Przecież i tak nie będziemy się dużo widzieć przez te dwa tygodnie, tylko tyle co w samolocie - bynajmniej miałam taką nadzieję. Na te słowa spojrzał na mnie przenikliwie i prychnął. – Co cię tak rozbawiło?

- Chyba ktoś tu nie czytał planu - zaśmiał się delikatnie.

- No tylko przejrzałam szybko, nie wczytywałam się za bardzo. A co?

- Nic, tylko nasza dwójka jest skazana na siebie – niespodziewanie przyspieszyło mi bicie serca. Zestresowałam się tym, bo nie wiedziałam co miał na myśli.

- W jakim sensie? – Zapytałam próbując udawać spokój, ale chyba zauważył, że się lekko przejęłam.

- No będziemy spać w jednym hotelu obok szkoły sportowej w której będą zajęcia. Jeszcze będzie typek z klasy pływackiej i jakaś laska z siatkarskiej. Reszta osób będzie w innym miejscu, bo mają kierunki artystyczne. Więc, będziemy we dwoje – znowu oderwał wzrok od drogi i przeniósł go na mnie podnosząc jedną brew, a następnie pokazał mi swoje dołeczki.

- Nie we dwoje, tylko w czwórkę - przewróciłam oczami i odetchnęłam z ulgą. - Poza tym i tak całe dnie będziemy mieć treningi, więc nie jesteśmy na siebie „skazani".

- Ale tamta dwójka mnie nie interesuje - mruknął pod nosem. Tym samym odebrał mi odwagę, więc zamiast odpowiedzieć, spojrzałam w okno. Właściwie nie wiedziałam za bardzo co bym mu miała powiedzieć.

Dlaczego to się tak komplikuje? Miałam go unikać cały wyjazd, a akurat z nim będę zmuszona być w tym samym budynku. Jeszcze pewnie trafią nam się pokoje koło siebie...Cholera. Czemu czuję się tak dziwnie? I co mi w tym przeszkadza? Przecież może być blisko, ja nie muszę z nim rozmawiać – zaczęłam tłumaczyć sobie w myślach, jak gdyby to mi kiedykolwiek pomogło.  - Nawet nie będę miała na to czasu...Nie. Ja już sama nie wiem co myśleć. Swoją obecnością wprawia mnie jedynie w zakłopotanie. Ten idiota plącze mi myśli, jakby to były jakieś kurwa sznurówki. Czuję się tak inaczej, gdy spędzamy razem czas, nawet w ciszy w samochodzie, ale nie mogę się wkręcić. Obiecałam...

I just wanna FEEL IT | HSWhere stories live. Discover now