Rozdział 24

264 14 45
                                    

- Przepraszam...- głos mu się złamał.

- Za co? – Odparłam ze zdziwieniem, no bo do cholery.

Co jest?

- Za wszystko – zaczął cicho, jednak po krótkim momencie urwał. – Za wszystko co ci zrobiłem, Cam.

- Ale- ale ty nic mi nie zrobiłeś. Naprawdę cię teraz nie rozumiem. O czym ty mówisz?

- Obiecaj mi tylko, że wysłuchasz mnie do zasranego końca – zaczęłam się denerwować jego tonem, drżącym głosem i tym jak zaciskał zęby. To nie wróżyło nic dobrego.

- No dobrze, obiecuję – z wymuszonym spokojem położyłam dłonie na obu ramionach, aby dodać mu otuchy. - Tylko powiedz o co chodzi.

- Czuję, że powinienem ci to wyznać. Męczę się z tym od kilku dni...i nie chcę tego przed tobą ukrywać.

Po jego słowach miałam wrażenie, że jeszcze chwila i moje serce nie wyrobi z uderzeniami, które wytwarzało je z zadziwiającą szybkością.

Czy on chce mi wyznać jakieś uczucia?! – Zaiskrzyła się we mnie mała nadzieja.

- Chcę – ciągnął. W tym momencie dostrzegłam, że iskierki w oczach przygasły. – Chcę cię przeprosić, że naciskałem na ciebie. Wiesz, jak się spiliśmy we wtorek. Nie powinienem był cię dotykać w taki sposób, ani no, sama wiesz...więc przepraszam.

Tego to za Chiny się nie spodziewałam. Nie pojmowałam tylko, czemu to robił. No bo ON? Ten Styles? Przepraszał, że miał taką ochotę? To się nie kleiło wcale, a wcale. Poza tym...

- Już dzisiaj za to przepraszałeś - zmarszczyłam brwi, a następnie uparcie doszukiwałam się zrozumienia w jego oczach.

- Wiem, ale-

- Byliśmy pod wpływem, to zrozumiałe – przerwałam brunetowi, chcąc tym samym rozluźnić atmosferę. Niestety tylko ją pogorszyłam.

- Nie, Cam...To znaczy tak, byliśmy pijani, ale robiłem to świadomie. W sensie nie żebym tego chciał. Nie, kurwa. W sensie chciałem. To znaczy nie pod tym względem, ale chciałem. Nie, nie chciałem w tym sensie, że...Ugh. Styles, idioto – skarcił sam siebie i nabrał dużo powietrza do płuc. Miał definitywnie problem z wysłowieniem się.

- Spokojnie, mamy czas. Ja tu cały czas słucham – zapewniłam bruneta, aby trochę wyluzował.

- To było wszystko dla zakładu – wyrzucił w jednej sekundzie, a mi opadła szczęka.

Idiotko...o jakim ty wyznawaniu uczuć przed chwilą jeszcze myślałaś?

- Że co?! Chcesz mi powiedzieć, że odstawiałeś przez cały czas jakąś ściemę? – Bardzo zabolała mnie ta myśl, a do oczu standardowo zaczęły napływać łzy, które już szczerze miałam w dupie. – Myślałam, że-

Kurwa, lepiej już nic nie myśl. Nie wychodzi ci to za dobrze, Cam.

- Nie, nie, nie. Poczekaj i daj mi skończyć. Obiecałaś słuchać do końca – wystraszony przytrzymał moje biodro, abym nie odeszła.

Jednak ja nie miałam wcale zamiaru wstawać, musiałam poznać prawdę. Nawet, jeśli miała być krzywdząca, wciąż była lepsza od kłamstwa.

- Mów dalej.

-Tylko nie płacz, proszę - wyszeptał i spróbował otrzeć jedną z kropel, ale odsunęłam jego dłoń dając mu kłamliwe wrażenie, że tego nie chciałam.

- To mi wyjaśnij – mój ledwie słyszalny głos zadrżał, a Harry westchnął.

- Znasz Will'a? Tak, na pewno go znasz – potwierdziłam ruchem głowy. - No to, gdy byliśmy wtedy w tej bibliotece, wiesz w kozie, to wpadł na idiotyczny pomysł. Zaproponował zakład, bo stwierdził, że nie dam rady cię przelecieć.

I just wanna FEEL IT | HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz