Rozdział 16

1.6K 236 168
                                    


 DZIEŃ 6 W  CATALEY

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 DZIEŃ 6 W CATALEY

00:10

                Przez resztę wieczoru cisza otulała tę jedną salę pooperacyjną, w której zadomowił się korpus pułkownika Victora. Nikt nie odzywał się skrępowany, bojąc się, że kolejna fala kłótni wzniesie się ponad ich głowy, na czele z samą Evelyn, która nie wydawała się chętna do rozmów. Cały oddział, włącznie z dwoma monarchistami przynajmniej próbował zmrużyć oko na niezbyt wygodnych, szpitalnych łóżkach, chcąc jakkolwiek, chociaż odrobinę wypocząć po ostatnich dniach. Już pomijając fakt, że im wszystkim przydałby się prysznic i jakieś większe zapasy jedzenia, które z każdym dniem ubywały. Przy głównych drzwiach stał Victor, a przy jego boku Simon, tej nocy ponownie pilnujący, aby żadne niebezpieczeństwo ich nie dosięgło.

Oczywiste też było, że pośród niepochłoniętych w śnie był również sam Scarlett, który służył jako poduszka dla oddanego w obłokach Theo. To nie tak, że księciu nie odpowiadały takie tandetne warunki, nie był osobą wybredną, raczej nie czuł się pewnie, kiedy ktokolwiek z republikanów miał czuwać nad nim. Dlatego też jedynie przymknął powieki, biorąc głęboki wdech, kiedy w niewielkiej sali w powietrzu uleciały ciche dźwięki rozmowy dwóch wojskowych.

— Nie czuję się ostatnio najlepiej, pułkowniku — szepnął cicho Simon, opierając się o białą futrynę drzwi. Jego głos od razu zwrócił uwagę szatyna, który w ciemności, która owiewała szpital, mógł jedynie zobaczyć święcące, zmęczone iskierki w węglowych oczach żołnierza.

Sam również oparł się o drugą stronę framugi, kątem oka uciekając w lewą część korytarza, gdzie wiatr zaszeleścił porozrzucanymi kartkami i kartotekami starych pacjentów.

— Może lepiej się połóż? Dam sobie radę, szpital jest raczej całkowicie pusty — odparł pół szeptem Victor, zaczesując lekko swoje przydługie czekoladowe włosy. Victor może nie spał trzecią noc przez ciągłe pilnowanie reszty ale był pewien, że jeszcze to kilka godzin uda mu się przetrwać. Nie chciał męczyć swoich ludzi, wolał sam się poświecić, a dać im wypocząć to parę nocy. Simon pośpiesznie pokręcił głową, a jego oddech nagle przyśpieszył. To zwróciło już doszczętną uwagę pułkownika, który od razu wyciągnął swoją dłoń w stronę czoła sierżanta.

— Masz gorączkę, zaczekaj, Charlotte robiła zapasy antybiotyków.

Odstawił od razu broń pod ścianę, aby ruszyć do jednej z toreb na pobliskim stole. Cieszył się w duchu, że uciekając z domu zarażonego staruszka, udało im się wcześniej zgarnąć wszystkie przydatne jeszcze leki i żywność. Nie byli przygotowani wyjeżdżając z Amaryllis na ewentualność tego typu pomocy medycznej ani odpowiednich zapasów. Byli pewni, że jeszcze tego samego dnia wrócą, a aktualnie ich pobyt w Cataley trwał już prawie tydzień.

Aż dziwił go fakt, że jeszcze nikogo nie zaniepokoiło ich zniknięcie.

Victor jednak nie zdążył zrobić nawet dobrego kroku, ponieważ zaraz silna dłoń zacisnęła się na jego nadgarstku.

LYCORIS RADIATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz