Rozdział 16

2.4K 126 45
                                    

Gaszę światło w cukierni i wychodzę na zewnątrz, zamykając za sobą drzwi na klucz.

Chłodny wiatr rozwiewa moje włosy, a ja mimowolnie zerkam na niebo, dostrzegając kłębiące się chmury, które wyraźnie sugerują, że zbiera się na burze.

Wypuszczam spomiędzy warg drżące powietrze i wrzucam klucze do torebki, zarzucając ją na ramię.

Rozglądam się na boki, zastanawiając się, co ze sobą począć, bo za grosz nie uśmiecha mi się wracać do tej rudery, zwanej moim mieszkaniem.

A już na pewno ostatnią rzeczą, której teraz pragnę, jest zobaczenie Carli i wysłuchiwanie jej kolejnych obelg, skierowanych pod moim adresem.

To co dzisiaj zrobiła... To było już ponad to, co byłam w stanie znieść.

Wciągnęła w swoje chore zagrywki zapijaczoną kobietę z malutkim synkiem, który... Rozbudził we mnie wszystkie przykre wspomnienia, z którymi wiązało się moje dzieciństwo.

Moje i Cordi...

Unoszę dłoń, ścierając z policzka pojedynczą łzę, która wypływa z mojego oka, i zaciskam mocno powieki, odliczając w duchu od dziesięciu w dół.

Robię wszystko, by ponownie się nie rozlecieć, tak... Tak, jak kilka godzin temu.

Ruszam przed siebie, obierając przeciwny kierunek, niż ten, który doprowadziłby mnie pod mój budynek, ponieważ...

Choć na chwilę chcę uciec.

Przez moment pragnę udawać, że moje życie jest normalne, a ja... Nie muszę brać udziału w jakiejś chorej rozgrywce, której przegrana niepodważalnie wiąże się ze... stratą Mateo.

Czuję rozrywający ból w klatce piersiowej, który nasila się pod wpływem obrazów tłoczących się w moim umyśle.

Tęsknię za siostrzeńcem... Za siostrą, którą brutalnie mi odebrało.

I za rodziną... Prawdziwą, zdrową rodziną, której... nigdy nie miałam.

Próbuję ze sobą walczyć, ale pierwsze krople deszczu spadające na moją twarz, są dla mnie jak odpalony ląd i... Z moich oczu samoistnie zaczynają wypływać łzy, bo... mżawka nagle zamienia się w prawdziwą ulewę, zupełnie tak, jakby... Jakby niebo właśnie zaczęło płakać razem ze mną.

Nie przejmuje się tym, gdzie zmierzam i ile już idę przed siebie. Nie zwracam uwagi na zimno obejmujące moje ciało, pod wpływem przemoczonych ubrań.

Po prostu... Pragnę jedynie zapomnieć. Uciec od uczuć - niepewności, zagubienia, przerażenia, osamotnienia - które rozrywają mnie od środka.

Irracjonalnie wierzę, że każdy następny postawiony krok, pomoże mi się pozbierać... Zwróci mi stabilność, ale... szybko dociera do mnie, że to niemożliwe.

Poddaję się i siadam na ławce w parku, podciągając nogi pod brodę. Układam głowę na kolanach, i zamykam oczy, chcąc się odciąć.

Muszę coś zrobić... Pozbierać się,  ale... W tym momencie nie potrafię się do tego zmusić.

Co za dużo, to i koń nie udźwignie...

- Aviana.

Słysząc ten głęboki ton głosu, momentalnie się spinam, a moje serce natychmiast przyspiesza bicia.

Tylko nie to... I nie teraz...

Czuję jak coś ciepłego opada na moje ramiona, a znajomy zapach piżma natychmiast wypełnia moje nozdrza.

Inconspicuous (zawieszone)Where stories live. Discover now