Rozdział 14

1.9K 98 51
                                    

- Miło cię widzieć, kwiatuszku. - wypala Carlos, szczerząc się do mnie, a jego maska mordercy, która jeszcze przed chwilą widniała na jego twarzy, znika, kiedy tylko się obok niego zatrzymujemy.

Marszczę na niego brwi, zaniepokojona jego huśtawkami nastroju i mimowolnie przenoszę spojrzenie na stojącego obok mnie Marcelo, który dla odmiany posyła niezrozumiałe dla mnie spojrzenie swojemu przyjacielowi.

- Mogę wrócić sama. - wypalam, nim ugryzę się w język, a dwie pary oczu natychmiast skupiają się na mojej osobie.

- Aviana... - wzdycha Marcelo, po czym posyła blondynowi lodowate spojrzenie. - Carlos grzecznie odstawi cię do domu, prawda?

- Jasna sprawa. Będę grzeczny, przykładny i wcale nie obrażę się, jak mnie zaprosisz na herbatkę, kwiatuszku. - odpowiada i puszcza mi oczko, a ja kątem oka zauważam, że brunet stojący obok mnie mocno zaciska szczękę.

- Herbatkę, co? - prycham, zakładając ręce na piersi. - Właściwie, to masz rację, herbatka będzie w porządku. - dodaje, uśmiechając się złośliwie, a on mruży na mnie oczy.

- Czyli, mówisz, że jestem zaproszony? - pyta blondyn, a ja wzruszam ramionami.

- Jak chcesz wypić sobie tą herbatkę to tylko i wyłącznie z dużą ilością papryczki chilli, bo, o jak mi przykro, cukier niestety wyszedł. - prycham, a on rozciąga swoje usta w szerokim uśmiechu.

- Kwiatuszku, to całkiem dobrze się składa, bo lubię na ostro. - odpowiada mi rozbawiony, a mnie zatyka.

Co za typ.

- Żadnej, kurwa, herbatki. - wtrąca twardo Delvalle, a ja mam wrażenie, że jeszcze chwila, a zacznie zgrzytać zębami. - Aviana, wejdź proszę do samochodu, zanim zmarzniesz. Twój kierowca zaraz do ciebie dołączy, bo teraz musimy odbyć krótką... rozmowę na osobności. - dodaje, a Carlos przewraca oczami.

- Jasne. - mówię i uśmiecham się delikatnie, kiedy brunet otwiera mi drzwi samochodu, od strony pasażera. - Dziękuję za kolację i... - przerywam, zagryzając wargę, i nim zdążę się nad tym zastanowić, doszukując się za i przeciw, obejmuję go w pasie. - za... zapewnienie bezpieczeństwa. Wtedy i dzisiaj. - dopowiadam, starając się oddychać ustami, byle tylko nie zaciągnąć się jego zapachem, który zdecydowanie źle na mnie działa.

To wszystko dla sprawy...

Przekonujesz go do siebie, żeby ci zaufał...

Tylko tak zdołasz dopiąć plan na ostatni guzik.

Brunet na moment się spina, jakby zaskoczyło go moje działanie, ale zaraz się rozluźnia i oplata mnie ramionami, gładząc mnie dłońmi po plecach.

- Puedo ayudarte, pero debes confiar en mí. - mamrocze pod nosem, po czym całuje mnie w czubek głowy, sprawiając tym samym, że oddech momentalnie grzęźnie mi w gardle.

Co się...

- Musisz przestać mówić do mnie po nie mojemu. - oznajmiam zirytowana, wybudzając się z zawieszenia i pospiesznie odsuwam się od niego, a on unosi kąciki ust.

- Albo ty musisz nauczyć się rozmawiać po mojemu. - kwituje, a ja przewracam oczami, wchodząc do samochodu.

- I... Nie zamierzasz mi wytłumaczyć, co do mnie powiedziałeś, prawda? - wtrącam, marszcząc nos.

Delvalle posyła mi uśmiech, który tym razem nie sięga jego oczu, a w jego spojrzeniu pojawia się coś, czego nie potrafię rozszyfrować choćbym nie wiem, jak próbowała.

- Miło było spędzić wieczór w tak uroczym towarzystwie. - wyznaje, patrząc mi prosto w oczy, a głęboki ton jego głosu, sprawia, że na moje ciało momentalnie wypływa gęsia skórka. - Do zobaczenia, fresita.

Inconspicuous (zawieszone)Where stories live. Discover now