Do moich uszu docierają stłumione dźwięki, których za nic w świecie nie mogę rozgryźć.
Mozolnie unoszę powieki, ale zaraz na powrót je zamykam, bo wiązki światła, docierające do moich oczu, dosłownie mnie porażają.
Ból bez ostrzeżenia eksploduje w mojej czaszce, a ja momentalnie krzywię się pod jego wpływem, jęcząc pod nosem.
- Panienko?
Wzdrygam się pod wpływem obcego głosu i bez zastanowienia, otwieram oczy, dostrzegając przed sobą męską postać.
Odruchowo podrywam się do pozycji siedzącej, a kołowrotek wywołany owym ruchem, za żadne skarby świata nie pomaga mi w racjonalnej ocenie mojej sytuacji.
Przełykam nerwowo ślinę, rozglądając się chaotycznie po pomieszczeniu w którym się znalazłam, i z przerażeniem uświadamiam sobie jedną, istotną kwestię.
To nie moje mieszkanie...
I na pewno, to łóżko, w którym obecnie gnije, nie należy do mnie.
Ja pierniczę, co jest grane?!
Pospiesznie wyswobadzam się spod okrycia, którym byłam otulona i wyskakuję z łóżka, tylko po to, by zaraz ponownie opaść na nie tyłkiem, z powodu zawrotów głowy i nóg, odmawiających mi posłuszeństwa.
Próbuję przypomnieć sobie, co się wydarzyło i jakim cudem, trafiłam do miejsca w którym obecnie utknęłam, ale mój umysł najprawdopodobniej przechodzi obecnie jakąś potężną usterkę, bo za cholerę ze mną nie współpracuje.
Przykładam drżącą dłoń do czoła, i wciągam głębszy wdech do płuc, by zwyczajnie się nie rozkleić i nie wybuchnąć niepohamowanym płaczem.
Byle spokojnie... Postaraj się to ogar...
Przerywam myśl w połowie, bo nieprzyjemne kłucie w okolicy zgięcia mojego łokcia, momentalnie zwraca moją uwagę. Skupiam wzrok na owym miejscu, a widok, jaki się przede mną maluje, wywołuje we mnie fale mdłości.
- Co to jest? Co mi podałeś, ty gnojku?! - krzyczę przerażona i natychmiastowo podrywam się z miejsca, cudem utrzymując się w pionie.
Dłonią próbuję pozbyć się wenflonu, który został mi zaaplikowany i międzyczasie, kątem oka próbuję odnaleźć jakąkolwiek rzecz, która mogłaby posłużyć mi za broń, ale niczego takiego nie dostrzegam.
Za jakie grzechy?!
- Wszystko panience wyjaśnię, ale...
- Nie zbliżaj się do mnie, zboczeńcu! - warczę, kiedy facet stawia krok w moją stronę, próbując zmniejszyć dzielącą nas odległość.
Gula rosnąca w moim gardle, utrudnia mi swobodne przełknięcie śliny, a serce wali w mojej klatce piersiowej z taką siłą, iż mam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi na zewnątrz.
- Nic pani nie zrobię. Ja...
- Powiedziałam, żebyś nie podchodził! - piszczę, cofając się w tył, tak, że uderzam nogami o łóżko.
Czarnowłosy facet unosi dłonie do góry, i posyła mi spojrzenie, którego nie potrafię rozszyfrować, choćbym nie wiem jak próbowała.
- Chcę stąd wyjść! Masz mnie wypuścić, rozumiesz?! - podnoszę głos, i niezdarnymi ruchami, zawzięcie staram się odczepić cholerstwo zatopione w mojej żyle.
- Proszę tego nie ruszać, bo jeszcze zrobi sobie pani krzywdę. - upomina mężczyzna, a ja prycham na jego słowa, potrząsając głową. - Niech pani usiądzie i się napije, a ja...
VOUS LISEZ
Inconspicuous (zawieszone)
Roman d'amourMoje życie okazało się pomyłką. Drogą pokrytą ostrymi kolcami, przez którą musiałam kroczyć, by nie odebrano mi wszystkiego, co było mi drogie. Uparcie parłam do przodu, nie poddając się, ale szybko pojęłam, iż była to bezcelowa walka... Walka z w...