Rozdział 2

3.3K 119 81
                                    

Obejmuję się ramionami w pasie i unoszę głowę do góry, przymykając oczy, kiedy ciepła woda zaczyna spływać po mojej twarzy.

Zraniony policzek i pęknięta warga migiem dają o sobie znać, więc odruchowo zaciskam zęby, by spomiędzy moich ust nie wydostał się syk.

Cholerny Otis...

Wzdychając cicho, opieram czoło o ścianę i kręcę głową, odpychając od siebie łzy, które napłynęły mi do oczu.

Dlaczego ona nie powiedziała mi z kim żyła pod jednym dachem?

Dlaczego nie poprosiła mnie o pomoc?

Dlaczego przez te cholerne trzy lata, kiedy wymieniałyśmy między sobą listy, nie zająknęła się nawet słowem, że miałam siostrzeńca?

Uderzam otwartą dłonią o ścianę, starając się wyrzucić z siebie frustrację, niemoc i przede wszystkim wściekłość, ale moje czyny na nic się zdają.

Twierdziła, że znalazła kochanego faceta...

Twierdziła, że żyje na najwyższym poziomie i niczego jej nie brakuje...

Twierdziła, że niczego ode mnie nie potrzebuje, bo sama sobie ze wszystkim świetnie radzi...

- Gdybyś tylko mi cokolwiek powiedziała... - szepczę pod nosem, a słona woda mimowolnie wypływa spod moich przymkniętych powiek.

Przez całe swoje dwudziestoczteroletnie życie marzyłam o tym, by mieć możliwość zyskania normalnej, zdrowej przyszłości dla siebie i siostry.

Nasza rodzina...

Prycham pod nosem na to niefortunne stwierdzenie, które przyszło mi na myśl i potrząsam nerwowo głową, zagryzając policzek od wewnątrz.

Rodzina... Czy rodziną można było nazwać ludzi, którzy zamiast opiekować się swoimi dziećmi i przelewać na nie wszystkie pokłady swojej miłości i ciepła, woleli otoczyć nimi butelkę wódki i kolejną działkę koki?

Czy normalni rodzice pozwalali sześciolatce na przejęcie ich obowiązków?

Czy zmuszali ją, by opiekowała się swoją trzyletnią siostrą?

Czy...

Nie! Przestań, Aviana. Nie wracaj tam. - krzyczy upierdliwy głosik w mojej głowie, a ja mimowolnie go uciszam.

Wyprowadziłam się z tej rudery, która zwana była naszym domem, gdy tylko osiągnęłam odpowiedni wiek i zabrałam ze sobą Cordi.

Nie miałam przy tym większych problemów, gdyż osoby, które sprowadziły nas na świat, miały w poważaniu, co się z nami stanie i pozwoliły nam odejść bez słowa sprzeciwu ze swojej strony.

I... Właśnie tamtego dnia stali się oni dla mnie martwi.

Moja siostra nie należała do potulnych osób i jako nastolatka nieźle dawała mi w kość. Nie raz mnie obrażała, i psioczyła na mnie na wszystkie możliwe sposoby, jakie tylko przychodziły jej na myśl, ale ja uparcie to znosiłam.

Trwałam przy niej, bo tak naprawdę prócz niej, nie miałam już nikogo innego i...

Jednym słowem, ona była moją młodszą siostrzyczką, i bez chwili zawahania oddałabym za nią własne życie...

Jeśli tylko miałabym teraz taką możliwość...

Zduszam w sobie szloch, i przełykam nerwowo ślinę, próbując pozbyć się guli, która utworzyła się w moim gardle.

Inconspicuous (zawieszone)Where stories live. Discover now