Danie, które Mary przygotowała na obiad mogę podsumować trzema, jakże trafnymi słowami - niebo w gębie.
No cóż... Kobieta bezsprzecznie jest wspaniałą kucharką, ale i... dość specyficzną osobą.
Przez cały posiłek, zerka to na mnie, to na Marcelo i uśmiecha się pod nosem, jakby wciąż o czymś rozmyślała, ale niczego konkretnego nie mówi, choć odnoszę nieodparte wrażenie, że ledwo się przed tym powstrzymuje.
Staram się skupić na swoim posiłku i nie patrzeć na bruneta siedzącego obok mnie, bo wtedy z całą pewnością nie dokończę jedzenia, zważywszy na to, że żołądek zaciśnie mi się z poddenerwowania w ciasny supeł.
Wciąż nie mogę rozgryźć tego, co się ze mną dzieje w obecności tego faceta, ale jednego jestem pewna - nie jest to nic dobrego i to sprawia, że czuję się jak zagubiony szczeniak...
Pospiesznie odganiam od siebie myśli na temat incydentu, który zaszedł na zewnątrz - żeby to pierwszy raz! - bo to nie jest, ani właściwy moment, ani czas na zagłębianie się w rozważaniach.
Wrócę do domu i... Będę się tym martwić później.
Teraz muszę się skupić na wyjściu cało z tego spotkania.
Wszystko po kolei.
Słyszę chrząknięcie i mimowolnie odrywam wzrok od talerza, przyglądając się, jak rudowłosa kręci się na swoim miejscu, mamrocząc coś pod nosem, a jej mąż posyła jej dziwne spojrzenie.
I zaraz... Czy on ją właśnie szturchnął w bok?
Kobieta mruży na niego oczy, po czym przenosi swoje tęczówki na mnie, uśmiechając się wesoło.
- Więc, Aviano, jak ci się u nas podoba?
- I nie da jej nawet w spokoju zjeść. - mamrocze cicho Ernie, a ja spoglądam na niego, zauważając jak ten właśnie się krzywi.
- To miejsce jest cudowne. - oznajmiam pewnie, uśmiechając się lekko. - To co Państwo robią dla tych zwierząt jest naprawdę godne podziwu.
- Cieszę się, moja droga, że tak uważasz. Jednakże, nie byłoby tego miejsca, gdyby nie...
Mężczyzna siedzący obok mnie głośno odchrząkuje, przez co kobieta momentalnie przerywa, spoglądając na niego z... politowaniem?
- Chciałeś coś powiedzieć, Marcelo? - pyta nad wyraz uprzejmie.
- Zdaje się, że ty tutaj nadrabiasz za wszystkich, Mary. - odpowiada chłodno, a ja mimowolnie na niego zerkam.
Sztywna postawa, czarne tęczówki skupione na rudowłosej, które właśnie ją gromią i mocno zaciśnięta szczęka.
Okej... To nie wróży niczego dobrego...
- Marcelo, mój drogi, ja próbowałam jedynie opowiedzieć naszemu gościowi trochę więcej o tym miejscu. - stwierdza kobieta, jakby wcale nie przejmując się tym, że właśnie igra z ogniem.
- O miejscu. - prycha pod nosem brunet, a ja przełykam głośno ślinę.
Zerkam na Ernie'go, próbując szukać u niego pomocy z wyjścia z obecnej sytuacji, ale mężczyzna - jakby nic się nie działo - popija swój napój, uśmiechając się pod nosem, a kiedy wyczuwa na mnie swój wzrok, najzwyczajniej w świecie puszcza mi oczko.
Puszcza oczko! Totalnie wyluzowany!
- Chłopcze, nie prychaj pod nosem jak ta kobyła! To nie przystoi w towarzystwie. - uśmiecha się do niego, wciąż go podjudzając, a brunet mruży na nią oczy.
YOU ARE READING
Inconspicuous (zawieszone)
RomanceMoje życie okazało się pomyłką. Drogą pokrytą ostrymi kolcami, przez którą musiałam kroczyć, by nie odebrano mi wszystkiego, co było mi drogie. Uparcie parłam do przodu, nie poddając się, ale szybko pojęłam, iż była to bezcelowa walka... Walka z w...