Obracam w dłoniach szklankę, wpatrując się bezmyślnie w wirującą w niej wodę.
Staram się wyłączyć umysł, by zdusić w zarodku głupie pomysły, które mogłyby sprawić, że skończyłabym z kulką, nim chociażby zdążyłabym spróbować zniszczyć Delvalle'a.
Bo wcale nie przeszło mi przez myśl, by poszwędać się po tej "willi".
Wcale…
Prycham do siebie i pochylam się do przodu, układając łokcie na blacie.
Ukrywam twarz w dłoniach, pocierając skronie palcami wskazującymi i próbuję poukładać sobie w głowie na tyle, by ostatecznie nie zostać zdemaskowana.
Kurwa, gangsterami powinny zajmować się służby specjalne, a nie dziewczyna, która jest o krok od osiągnięcia punktu krytycznego szaleństwa…
Powinnam stąd spadać póki mogę, a później spróbować odebrać Mateo temu rąbniętemu psycholowi.
Mhm… Prościzna…
Jęczę w duchu i zaczynam nucić pod nosem pierwszą lepszą melodię, która ostatnio zapadła mi w pamięć.
I to nie tak, że ta piosenka wcale nie powinna mi teraz przyjść do głowy…
I nie tak, że to totalnie pochrzaniony moment, by właśnie ona zakorzeniła się w moim umyśle.
To po prostu wina mojego mózgu, który zdaje się właśnie wybierać na wakacje, za nic w świecie nie kontrolując tego, jakie dźwięki się ze mnie wydobywają.
O zgrozo!
- To jakaś aluzja, kwiatuszku?
Zamieram w miejscu, odruchowo milknąc i powoli rozchylam palce, zerkając z pomiędzy nich na blondyna, który zajmuje miejsce naprzeciw mnie, spoglądając na mnie w niezrozumiały dla mnie sposób.
- Co? - pytam głupio, i zsuwam dłonie z twarzy.
- Banana, hm? - wtrąca, unosząc prawą brew do góry, a kącik jego ust zdaje się drgać, jakby ten próbował właśnie powstrzymać uśmiech.
Dlaczego on w ogóle ze mną gada?
Miał siać postrach i całą resztę, a tu...
Co jest grane, do cholery?!
Unoszę dłoń do głowy, i zaczynam ją macać w poszukiwaniu jakichkolwiek urazów, które mogłyby tłumaczyć całą tą absurdalną sytuację.
- Co ty właściwie robisz? - pyta, marszcząc brwi.
Zatrzymuję rękę we włosach i mrużę oczy, po czym, nim zdążę się ugryźć w język, wypalam prosto z mostu.
- Szukam czipów, które kosmici mogli mi wszczepić w czaszkę podczas mojej chwilowej nieświadomości, by później łatwiej im było mną sterować i sprawiać, że zdołam przetrwać w towarzystwie cymbałów, bez jednoczesnego zarażania się od nich chorobą ZDP.
- Jaką chorobą? - podchwytuje, kompletnie niewzruszony moim słowotokiem, a ja zaciskam usta w wąską kreskę.
Siedź cicho, Flores! Nie pozwalaj sobie, jak chcesz jeszcze pożyć!
- Zadałem pytanie. - powtarza, opierając dłonie na blacie i pochyla się w moją stronę, wbijając we mnie swoje tęczówki, w których dostrzegam niepokojący błysk.
Ja pierdole… I było się odzywać? !
- Na czym polega choroba ZDP?
- Na zadawaniu debilnych pytań i wiecznym nieróbstwie. - wtrąca niespodziewanie Delvalle, wkraczając do kuchni, a ja przełykam głośno ślinę i odruchowo zwracam głowę w jego kierunku.
CZYTASZ
Inconspicuous (zawieszone)
RomanceMoje życie okazało się pomyłką. Drogą pokrytą ostrymi kolcami, przez którą musiałam kroczyć, by nie odebrano mi wszystkiego, co było mi drogie. Uparcie parłam do przodu, nie poddając się, ale szybko pojęłam, iż była to bezcelowa walka... Walka z w...