Rozdział 18

1.8K 99 30
                                    

Wchodzę do swojego mieszkania, zrzucając z siebie kurtkę i odwieszam ją na wieszak. Rzucam torebkę i klucze na szafeczkę stojącą przy ścianie, po czym ruszam w stronę kuchni, z zamiarem zrobienia sobie jakiegokolwiek posiłku, bo mój żołądek właśnie zaczynać wydawać niepokojące odgłosy.

Podchodzę do lodówki i otwieram ją, momentalnie krzywiąc się pod nosem, kiedy nie znajduję w niej niczego, co mogłoby się nadać do zjedzenia.

Cholera, miałam zrobić zakupy...

Zatrzaskuję drzwiczki i opieram o nie czoło, kręcąc głową na własną głupotę.

- Cierp ciało, skoro mózgiem się nie myślało. - mamroczę, wypuszczając głośno powietrze.

Odrywam się od lodówki i zagryzam wargę, rozglądając się po pomieszczeniu, jakby nagle w magiczny sposób miał się w nim pojawić facet z pizzą w ręku.

Unoszę dłonie do twarzy, przecierając ją i mimowolnie zerkam na swój strój - a raczej nie swój, tylko Marcelo, bo przecież owe ciuchy wciąż są jego własnością - i czuję dziwne ukłucie w brzuchu, które ani trochę mi się nie podoba.

Nie chcąc analizować swoich dziwnych reakcji, zbieram się do sypialni i pospiesznie wyciągam z szafki parę jeansów, które już po chwili idealnie leżą na moim tyłku, zamiast obszernych dresów.

Chwytam w dłoń granatową koszulkę, i odkładam ją na szafkę, po czym łapię dłońmi brzegi t-shirtu, który mam na sobie, mimowolnie zaciskając na nim palce.

No, rusz się, ściągaj to wdzianko, Aviana...

Przełykam głośno ślinę i przymykam na moment powieki, po czym jednym ruchem ściągam z siebie materiał, starając się zignorować zapach... Jego zapach na tym przeklętym ubraniu.

Odkładam zarówno dresy, jak i koszulkę Marcelo na bok, i wciągam na siebie własną górną część garderoby.

No... Od razu lepiej.

Tak, lepiej? Więc dlaczego nie potrafisz oderwać wzroku od tych cholernych ciuchów, i wciąż nie możesz zapomnieć JEGO dotyku na swoim ciele? - wtrąca głosik z tyłu głowy, a ja pospiesznie go uciszam.

Nie potrzebne mi są większe komplikacje...

Kiedy tylko ta myśl przetacza się przez mój umysł, dociera do mnie odgłos otwieranych drzwi, a ja mam nieodpartą ochotę wyskoczyć przez okno, byle tylko dalej od...

- Zechcesz łaskawie powiedzieć, gdzie się szlajałaś? - wtrąca Carla, wbijając się do sypialni z chmurną miną.

- Szukałam płatnego zabójcy, który byłby skory do wyeliminowania pewnego, wkurwiającego celu. - prycham, przewracając oczyma i zakładam ręce na piersi.

- Głupia dziewucha. Mam ci dać kolejną lekcję, jak masz się wobec mnie zachowywać? - warczy, mrużąc na mnie oczy. - Czyżbyś chciała zobaczyć kolejnego niechcianego bachora w swojej pracy?

Zagryzam zęby i w myślach odliczam do dziesięciu, byle tylko choć trochę się uspokoić.

Nie daj się wyprowadzić z równowagi, Flores.

Graj posłuszną.

I... Zacznij realizować swój własny plan.

- Nie, jeden mi w zupełności wystarczy. - wzdycham, zagryzając policzek od wewnątrz. - Nie będę więcej sprawiała kłopotów. Zrobię to, czego się ode mnie wymaga, okej?

Blondynka prycha i unosi wysoko brwi, posyłając mi sceptyczne spojrzenie.

- Czyżby? A cóż to za nagła zmiana?

Inconspicuous (zawieszone)Where stories live. Discover now