Rozdział 20

2K 115 31
                                    

Unoszę kubek z gorącą czekoladą do ust i dmucham na ciecz, nim biorę małego łyka.

Nerwowo wiercę się na krześle i co rusz spoglądam przez okno kawiarni na ulicę, próbując opanować w sobie odruch ucieczki.

Pozostaje w tym miejscu już od godziny, bo ostatnią rzeczą na jaką miałam ochotę, był powrót do mojego mieszkania i ponowne spotkanie z Carlą, która z całą pewnością podniosłaby mi ciśnienie, a ja...

Musiałam pozostać w pełni skupiona, jeśli chciałam poradzić sobie z tym, co szykował dla mnie Delvalle.

Zerkam na wyświetlacz telefonu, leżącego przede mną na stoliku i przełykam głośno ślinę, zdając sobię sprawę, że pozostało mi ostatnie kilka minut, nim ponownie stanę oko w oko z mężczyzną, który budzi we mnie skrajne uczucia.

Stukam opuszkami palców o blat, starając się nie zastanawiać po raz enty, czy decyzja którą podjęłam jest słuszna.

Bo... może nie powinnam była się zgadzać w ciemno na wycieczkę?

Może...

- Chryste... - jęczy kobieta obok mojego stolika, a jej towarzyszka rzuca jej zdezorietnowane spojrzenie. - Taki seksowny kąsek. Czuję, że muszę zmienić bieliznę.

Mimowolnie podążam wzrokiem w stronę, w którą szatynka właśnie patrzy i sama momentalnie wstrzymuję powietrze, a żołądek zaciska mi się w ciasny supeł, ponieważ...

Ja pieprzę...

Moim oczom rzuca się mężczyzna, ubrany w zwykłe jeansy i czarny podkoszulek, idealnie podkreślający jego wyrzeźbione ciało, z burzą ciemnych włosów na głowie, kilkudniowym zarostem pokrywającym jego szczękę i okularami przeciwsłonecznymi na nosie, które właśnie ściąga, omiatając wnętrze lokalu swoim uważnym spojrzeniem tych czarnych jak węgiel tęczówek.

Siędzę jak sparaliżowana i kiedy jego wzrok w końcu mnie odnajduje, a na jego usta wypływa uśmiech, ukazujący tym samym te jego przeklęte dołeczki w policzkach, moje serce zaczyna boleśnie tłuc się w mojej klatce piersiowej.

Źle... Jest bardzo źle...

Wpatruję się w bruneta, kiedy ten zaczyna się do mnie zbliżać i w myślach próbuję się przywołać do porządku.

To tylko Delvalle... Gangster...

- Fresita, miło cię znowu widzieć. - oznajmia, zatrzymując się przy moim stoliku.

Chwyta moją dłoń w swoją, po czym unosi ją do swoich ust i składa na niej pocałunek, ani na moment nie odrywając ode mnie swoich oczu.

Zrób coś ze sobą, Flores! Zapomniałaś języka w gębie?!

Słysząc dochodzące gdzieś obok mnie, głośne westchnięcie, w końcu wyrywam się z osłupienia, posyłając brunetowi uśmiech.

- Cześć. - mówię na wydechu i podoszę się z miejsca, uciekając dłonią od jego dotyku, który zdecydowanie źle na mnie działa. - To jak, czym spróbujesz mnie zaskoczyć? - dopowiadam, unosząc prawą brew do góry.

- Niezła próba, truskaweczko, ale niespodzianka, to niespodzianka, a ty postanowiłaś na nią przystać, więc niczego ze mnie nie wyciągniesz. - odpowiada rozbawiony, a ja unoszę podbródek do góry, uśmiechając się kącikiem ust.

- Tak myślisz? A co, jeśli mam swoje sposoby, by nakłonić cię do zmiany decyzji?

- Cariño, chętnie poznam twoje sposoby, jeśli tylko jesteś całkowicie przekonana co do tego, że chcesz je na mnie wypróbować. - stwierdza, a ja prycham. - To jak, jesteś gotowa na wycieczkę, czy nadal zamierzasz próbować wyciągać ze mnie informacje?

Inconspicuous (zawieszone)Where stories live. Discover now