Rozdział 8

2.5K 107 72
                                    

Zamykam za sobą drzwi łazienki i natychmiast przyciskam się do nich plecami, przymykając oczy.

Przytrzymuję w płucach powietrze, po czym powoli wypuszczam je spomiędzy warg, obejmując się ramionami.

Musiałam choć na moment zniknąć... Uciec przed czujnym spojrzeniem czarnych tęczówek, które zdawały się prześwietlać mnie na wylot...

Potrzebowałam chwili samotności...

Gęsia skórka oblewa moje ciało, a nieprzyjemny ból w klatce piersiowej zdaje się nasilać, sprawiając, że zaczerpnięcie tchu staje się dla mnie coraz trudniejsze.

Przykładam dłoń do mostka i zagryzam policzek od wewnątrz, odpychając od siebie łzy bezsilności.

Jak to się do cholery stało, że wpadłam w łapska Delvalle'a?

Rzeczywiście ktoś naszprycował mnie tabletką gwałtu?

A może on zmyślił tą historyjkę, byle tylko zmydlić mi oczy?

Udawał "bohatera", by jego ofiara mu zaufała?

Kurwa!

Potrząsam głową i ścieram pojedynczą łzę, która mimowolnie spływa po moim policzku.

Delvalle nie jest dobrym facetem!

Nie mogę wierzyć w ani jedno jego słowo, czy jakikolwiek dobry gest z jego strony!

Czujność...

Muszę być czujna, jeśli chcę wyjść z tej rozgrywki cało.

- Poradzę sobie... Poradzę... Dla Mateo. - szepczę pod nosem i odpycham się od drzwi, podchodząc do umywalki.

Opieram na niej dłonie i wbijam spojrzenie w lustro, krzywiąc się na widok własnego odbicia.

Przełykam głośno ślinę i unoszę rękę, przejeżdżając opuszkami palców po swoim sinym policzku, i rozciętej wardze.

Pieprzeni damscy bokserzy!

Łzy na powrót napływają do moich oczu, więc pospiesznie odganiam je mruganiem.

Nie mogę się teraz rozkleić.

Jeszcze będę miała na to czas...

Odkręcam kran i przemywam twarz zimną wodą, po czym chwytam w dłoń ręcznik i ocieram skórę, pozbywając się przy tym resztek makijażu.

Odwieszam materiał i sięgam do swoich włosów, ściągając z nich gumkę.

Przeczesuje je palcami, sycząc pod nosem, kiedy nieprzyjemne kłucie w prawym boku, daje mi się we znaki.

Podciągam sukienkę do góry, a zduszony jęk momentalnie ucieka z mojego gardła.

- Ja pieprzę... - mówię cicho, wgapiając się w ogromnego siniaka widniejącego na moim ciele, po czym pospiesznie zaciągam ubranie w dół, zwieszając ramiona.

Dlaczego nie pamiętam, co się wydarzyło?

Cholerna, czarna dziura!

Zakrywam twarz dłońmi, zduszając w sobie wrzask bezsilności.

Nie pękaj, Aviana... Nie teraz...

Wzdychając pod nosem, niechętnie zbieram włosy do kupy i związuje je w niedbałego koka na czubku głowy.

Czując uścisk na pęcherz, załatwiam potrzebę, po czym opłukuję dłonie pod kranem i z sercem w gardle, ruszam w stronę drzwi.

Nie mogę tu siedzieć w nieskończoność...

Inconspicuous (zawieszone)Where stories live. Discover now