14

543 27 0
                                    

Zaraz po obiedzie panna Greengraas wraz z Narcyzą wybył z domu na zakupy. W końcu garderoba sama się nie uzupełni, a że obie panie lubiły szaleć po sklepach udały się do nich razem.

Draco miał to gdzieś. Nie znosił Astorii. Od momentu zaręczyn nie mógł też przecierpieć widoku własnej matki. W końcu to była jej wina. To ona go zmusiła do tych oświadczyn. Jakby nie mogła wybrać Parkinson lub Dafne. Je przynajmniej tolerował.

Lucjusz z samego rana wyszedł z domu. Nie było go w Anglii od sześciu lat. Postanowił odwiedzić starych znajomych i przy okazji dowiedzieć się coś na temat nieszczęsnych zaręczyn. W końcu kiedy wyjeżdżał, słyszał plotki o planowanym ślubie Astorii z Teodorem Nottem. Musiał poznać powody zmiany planów i dlaczego Greengrass tak usilnie trzyma się tych zaręczyn. Ślub po niespełna dwóch miesiącach też wydaje się podejrzany. Nawet u nich. Ciąże od razu wykluczał. Draco nie był by aż tak zdesperowany. Po za tym wiedział o Aurorze!

Panie pojawiły się dopiero na kolacji. Były tak zadowolone zakupami, że nawet nie przeszkadzała im siorbiąca Anastazja. Zajęte gruchotaniem o kupionych ciuszkach w ogóle nie zwracały na nią uwagi. 

Starała się nie robić oburzonej miny. W końcu jej zachowanie nie miało nic wspólnego z dokuczaniem obu panią! To znaczy niektórzy tak myśleli i tak miało pozostać. W końcu była grzecznym i radosnym dzieckiem! Nie mogła pokazać irytacji, bo jakieś babsztyle miały ją gdzieś! Zresztą! Miała tyle pomysłów na robienie im psikusów, że bała się iż braknie jej na to czasu. 

Zaraz po kolacji, wszyscy rozeszli się w swoje strony. Draco jako pierwszy wybył z jadalni, nawet się do nikogo nie odzywając. Dla Anastazji wyglądało jakby przed czymś uciekał, a raczej przed kimś. Zaraz za blondynem udały się Astoria i Narcyza, niezrażone zachowaniem młodzieńca, wciąż paplające o zakupach i konieczności przymierzenia łaszków. Zostały odprowadzone przez irytowane spojrzenie Lucjusza i Anastazji, którzy po wyjściu Draco nie musieli już udawać swoich uczuć. Kobiety zajęte sobą nawet nie zauważyły, że Anastazja nie jest jedyną osoba nastawianą przeciwko Astorii.

Kiedy zostali sami, Lucjusz przesunął telefon w stronę dziewczynki, uważnie obserwując wejście aby przez przypadek ktoś nie zauważył mugolskiego wynalazku. Jak na razie wszyscy uważali go za podłego, zimnego, snobistycznego arystokratę i tradycjonalistę. Dla swoich celów wolałby aby tak pozostało. W końcu cel uświęca środki. Z drugiej strony nie mógł się doczekać reakcji Narcyzy i Draco jak prawda ujrzy już światło dzienne. Liczył na dużą dramaturgię i może nawet mały zawał. Kto wie.

Anastazja szybko pochwyciła urządzenie, śląc ojcu szeroki uśmiech, po czym chowając go w dłoni szybko wybiegła z jadalni. Po schodach wbiegła, nie przejmując się zakazem rodziciela, a kiedy znalazła się już w swoim tymczasowym królestwie, drzwi zamknęła z donośnym trzaskiem. Upewniwszy się, że nikt przez nie przejdzie, w końcu zamknęła je na klucz i podstawiła krzesło pod klamką, usiadła na łóżku i szybko wybrała numer do mamy. Nie rozmawiała z nią od dwóch dni!

- Mama! - Krzyknęła radośnie, jednak szybko uzmysłowiła sobie, że nie powinna tak robić jeśli nikt miał jej nie usłyszeć. - Ups.

- Cześć skarbie. - Po drugiej stronie zabrzmiał rozbawiony głos. - Też się cieszę, że Cię słyszę. Opowiadaj co u ciebie.

- Wszystko dobrze. - Zaczęła podekscytowana, jednak pamiętając by zachować względnie cichu ton. - Te wiedźmy o niczym się nie domyślają, choć Astoria uważa, że wszystkie psoty to moja sprawka. W sumie ma rację, ale pomagają mi skrzaty. Wiesz, że nawet same rzuciły kilak pomysłów jak zdenerwować te panie? Pomysł z zniszczeniem garderoby był Filo! I się udał, była wściekła. Oczywiście oskarżyła mnie, no ale była cały dzień z bratem w jego firmie, więc w sumie nie mogłam być to ja! Brat w sumie nie wierzy, że jestem jego córką, ale jego mama rzuciła jakieś zaklęcie pokrewieństw, chyba tak to jakoś nazwała, i wyszło, że jesteśmy spokrewnieni, hallo w końcu to mój brat, i przestał zaprzeczać, ale dalej mi nie wierzy. Wiesz jak fajnie się spina i peszy jak mówię na niego tato!? Astorii też to się nie podoba, szczególnie jak staram się cały czas obok niego kręcić. A jak już siądę mu na kolanach to czerwienieje. Poznałam kolegów Blaise i Teodora. Wiesz, że oni wierzą mi a nie Draco? W sumie to trochę smutne. W końcu są jego przyjaciółmi i powinni darzyć go większym zaufaniem. - Potok słów wyleciał z jej małych ustek.

Jej matka nawet nie próbowała tego zatrzymać. Dobrze wiedział, że z Anastazji była mała gaduła i potrafiła przegadać wszystkich. Dlatego pozwoliła wygadać się córce, jednocześnie poznając przebieg jej ostatnich dwóch dni. 

Odkąd wyruszyli z ojcem do Anglii w domu było strasznie cicho i pusto. Nikt nie biegał po domu i nie musiała zwracać uwagi. Nikt nie zadręczał jej toną pytań albo nie streszczał jej przebiegu dnia szkolnego, choć zazwyczaj każdy dzień wyglądał tak samo. Nie musiała spędzać tyle czasu w kuchni, w końcu gotowała tylko dla siebie. Nie miała za kim zbierać zabawek i ubrań, bo nikt ich wszędzie nie zostawiał. W pewnym sensie czuł się jakby była w jakimś obcym domu. Brakowało jej tego wszystkiego.

- A jak Narcyza? - Zapytała, starując się ukryć swoją ciekawość.

W końcu Narcyza była byłą żoną Lucjusza. I choć wiedział, że nie ma powodu by być zazdrosną czuła lekki lęk. A jeśli stare uczucia odżyją? Wprawdzie Lucjusz mówił, że nic ich nigdy nie łączyło, nie licząc Draco, ale to było z jego strony. Może pani Black miała inne odczucia co do ich małżeństwa i darzyła Lucjusza jakimś sympatycznym uczuciem. Na samą myśl miała ciarki. A co jeśli Narcyza zacznie uwodzić jej męża? Tego by nie zniosła!

- Mama Draco? - Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, czy o tę kobietę mamie chodzi. - Próbuje zachować się spokój, ale wiem, że nie podoba się jej moje pojawienie. Taty raczej też nie lubi. Mierzy nas wzrokiem jakbyśmy przyjechali coś zepsuć. - Mruknęła, udając poruszenie postawą kobiety.

- Dacie radę. - Odparła, starając stłumić się śmiech. Jej córka naprawdę była dobrą aktorką. - Tatuś jest obok?

- Nie. Knuje z Filo.

- Z Filo? - Powtórzyła aby upewni się, że dobrze usłyszała. W końcu Lucjusz współpracujący ze skrzatami domowymi był czymś nadzwyczajnym.

- Tak. Co prawda chcemy wykurzyć Astorię, ale tata chyba też chce trochę podokuczać mamie Draco. W końcu jak Filo zaproponował upiększenie ogrodu od razu się zgodził.

- Upiększyć ogród?

- Podobno ma na jego punkcie obsesje. - Zachichotała. - Muszę kończyć. Jest już późno a muszę załatwić dowody na to, że za tym nie stałam.

- Co planujesz? 

- Pójdę do brata. Będę udawać, że nie mogę spać, a jak to nie pomoże to wcisnę mu się do łóżka sama. - Rzuciła ze ślizgońskiem uśmiechem.

- Uważaj na siebie. 

- Dobrze. Kocham Cię mamo.

- Ja ciebie też skarbie.

Ślubu nie będzie / Draco MalfoyWhere stories live. Discover now