24

476 31 2
                                    

 - Kurwa. - Zaklął siarczyście Zabini, podsumowując tym samym całe spotkanie.

Nott rzucił mu podirytowane spojrzenie i nie czekając na kumpla opuścił feralny sklep. Wolał czym prędzej oddalić się od miejsca kompromitacji. Mało, że niczego się nie dowiedzieli to jeszcze wyszli na kompletnych głupków i ignorantów. A żeby było zabawniej ośmieszyli się przed samym Lucjuszem Malfoyem. Gorzej już być nie mogło. Miał tylko nadzieje, że Stary nie powie o wszystkim Draconowi. Tego wstydu by chyba nie przeżył.

Nawet nie dostrzegł jak Blaise zrównał się z nim krokiem. Pomstując nad kolegą, i swoją głupotą, w końcu zgodził się razem z nim śledzić Malfoya, ignorował otoczenie kierując się do Miodowego Królestwa, by dokonać ostatnich zakupów z listy a następnie wrócić po Pansy i razem z nią udać się do domu.

- No sorry. - Wymruczał kulawe przeprosiny, próbując zwrócić na siebie uwagę kolegi.

- To było oczywiste, że nic z tego nie wyjdzie a ja głupi dałem się namówić na coś tak absurdalnego. - Syczał, dając upust swojej frustracji.

- Wiem, teraz już wiem. - Mruknął, drapiąc się po karku.

- Szkoda, że po fakcie. - Syknął, otwierając drzwi od sklepu.

Szybko uzupełnili zapasy słodyczy, gdyż przez małe i niepotrzebne zabawy w detektywa stracili godzinę.

Rzucił ostatnie złowrogie spojrzenie Zabiniemu, kiedy to kwadrans później opuścili sklep by teleportować się pod dom Blaise.

Kiedy wylądował przed domem kumpla, nawet na niego poczekał tylko od razu wparował do środka posiadłości. Swe kroki od razu skierował do salonu, skąd dochodziły głosu dwóch kobiet.

Po wkroczeniu do pomieszczenia zastał obie panie siedzące na kanapie.

Luna jedną ręką głaskała się po brzuchu a w drugiej dłoni dzierżyła pączka.

Pansy siedząca po drugiej stronie mebla także zajadała się wypiekiem, jednocześnie zapijając go herbatką.

Mały Maks spał ułożony na kanapie, pomiędzy obiema paniami, przykryty małym kocykiem w miotły i znicze.

- Co tak długo? - Zapytała Pansy, po przełknięciu, kiedy dostrzegła swojego męża w progu pomieszczenia.

Ledwo skończyła mówić a przy boku jej mężczyzny pojawił się drugi pan, narzeczony jej przyjaciółki, który wyglądał jak dziecko, któremu zabrano lizaka.

- Mieliśmy małe komplikacje. - Sarknął, oskarżająco patrząc na kolegę.

- To znaczy? - Dociekała Lovegood, wyczekująco wpatrując się w swojego faceta.

Widząc wzrok Notta i wyraz twarzy Blaise domyślała się, że za wszystkim stoi jej narzeczony. W końcu w ich gronie, mimo dorosłości, tylko on dalej miewał głupie pomysły. Z wiekiem nic się nie zmienił. To było nawet urocze. Mimo tej małej wady i tak go kochała. Miała nadzieje, że wraz z pojawieniem się dzieci nabierze trochę ogłady, ale tylko trochę.

- Spotkaliśmy Lucjusza - zaczął szybko Zabini - a biorąc pod uwagę, że jest tyle nieścisłości, z pojawieniem się jego i Anastazji, postanowiliśmy go śledzić...

- Ty postanowiłeś. - Wtrącił, chamsko, Nott.

- ... z nadzieją, że czegoś się dowiemy. - Dokończył myśl, nie przejmując się wtrąceniem przyjaciela.

- I co? - Dociekała blondynka.

- Właściwie...

- Schował się w sklepie z bielizną damską, długo nie wychodził więc poszliśmy za nim. Wiedział, że go obserwujemy i nas wyśmiał. Następnie kupił jakiś zestaw i tak po prostu sobie poszedł. - Szybko streścił Nott, dalej miażdżąc Blaise spojrzeniem.

- Moment. Malfoy kupił bieliznę damską? - Zapytała Pansy, z niedowierzaniem przyglądając się swojemu mężowi.

- Tak. - Potwierdził, marszcząc brwi. - Co w tym dziwnego?

- Może to dla kogo ona była. Malfoy nie ma chyba jakieś kobiety? - Sarknęła czarnulka, niedowierzając w niedomyślność swojego mena, a przecież był aurorem.

- Właściwie... - zaczął Zabini.

- Przecież nie kupił tego zestawu dla Narcyzy bądź Astorii. - Oburzyła się przyszła pani Nott.

- Nie widziałem obrączki na jego palcu. - Burknął Auror, uciekając zakłopotanym wzrokiem.

- Ale to nie znaczy, że nikogo nie ma. Dobrze też mógł ją zdjąć zanim wrócił do kraju. - Sarknęła Lovegood.

- Ile Mała ma lat? - Zapytała Pansy, jednocześnie nad czymś się zastanawiając.

- Jakoś pięć, sześć. - Mruknął Nott, zasiadając na fotelu obok narzeczonej.

- Czy w tym samym czasie Malfoy nie zniknął z kraju? - Dociekała czarnula, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- No w sumie... - Burknął Zabini, zajmując miejsce na oparciu kanapy, przy boku Luny.

- To by było oczywiste. Jeśli Anastazja jest córką Lucjusza to oczywiste, że zaklęcie pokrewieństwa potwierdzi słowa dziewczynki. W końcu Mała i Draco są rodzeństwem. - Blaise pacnął się w czoło, nie rozumiejąc jak tak łatwo dali się podejść.

Bolał ich też fakt, nie licząc faktu iż dali się wmanewrować, w to, że nie uwierzyli Draconowi, który mówił prawdę. Tyle lat przyjaźni, wspierania się w każdej chwili, przeżyli razem wojnę, a wszystko zachwiała jakaś mała dziewczynka. Mogli się przecież jakoś domyślić. W końcu Malfoy Junior nie miał sposobności na spłodzenie potomka. W czasie wojny nie było miejsca i czasu na harce a nawet jak już by znalazł okazje na romanse, na pewno by im o tym powiedział. W tamtym trudnym czasie byli jedynym dla siebie oparciem. Pojawienie się dziecka w tym samym momencie co Lucjusz też powinno dać im do myślenia. Spaprali sprawę i to ich bolało.

- Nie rozumiem co kieruje Lucjuszem, jeśli to prawda. Ślub między Draconem i Astorią powinien być przez niego akceptowalny. W końcu Ona jest czystej krwi. - Pociągnęła temat Luna, wtulając się w bok narzeczonego.

- Może Lucjusz się zmienił. - Zasugerowała Pansy. - W każdym razie ja nic bym nie robiła. Nikt nie chce by Draco poślubił tę krowę, więc może dzięki temu przekrętowi uda pokrzyżować się plany Narcyzy. 

Ślubu nie będzie / Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz