Bruno

1.5K 68 0
                                    

Jane
Obudziłam się o trzeciej, Connor niósł mnie korytarzem przez nieznany dom. Przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem, potem skojarzyłam że usnęłam w aucie. Musiałam przespać pół drogi.
- Śpij kochanie, jest środek nocy- szepnął mi do ucha kładąc na środku łóżka.- Zaraz do ciebie wrócę, tylko przywitam się z Brunem.- Zdjął mi buty, otulił mnie szczelnie pierzynką i wyszedł. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, było całe w jasnym drewnie. Wszystkie meble były dobrane kolorystycznie, tylko pościel i zasłony były w ciemnym odcieniu zieleni. Podeszłam do mojej torby, wygrzebałam piżamę którą założyłam do snu. Położyłam się z powrotem, ale jego "zaraz wrócę" przeciągało się. Wysłałam SMS do niego, komórka za wibrowała w bocznej kieszeni jego torby, po paru minutach wyszłam na korytarz. Zaczęłam się niepokoić że coś mu się stało. Byliśmy w stadzie jego przyjaciela ale nie wszystkim mogło się to podobać. Nie wiedziałam gdzie iść. Na końcu pomieszczenia były porządne drzwi, najprawdopodobniej oddzielające wnętrze domu od lasu. Minęłam schody prowadzące na piętro gdy szłam do nich. Usłyszałam rozmowę za nimi, to był Connor i drugi mężczyzna którego głosu nie poznałam. Podeszłam do okna, siedzieli na schodkach, mój mate miał w dłoni szklaną butelkę. Na dnie było trochę przezroczystego płynu. Ten drugi był prawie identycznej postury, blond włosy miał do ramion. Skupiłam się na ich słowach, jednocześnie pilnując żeby mnie nie zauważyli.
- Bardziej od bólu boję się rozmowy z nią.- Lekko bełkotał, pewnie niedawno butelka była pełna.- Będę musiał jej wyjaśnić co się wtedy dzieje, żeby była bezpieczna. Wiem że znów będzie się mnie bać. Dopiero co zaczęło być dobrze.- Powiedział przybity i upił trochę z butelki.
- Zrozumie- stwierdził pewnie ten drugi- powiedz jej wszystko, powinna wiedzieć jakie są tak naprawdę opcję.
- Nie... Dowie się tyle ile musi wiedzieć, drastyczne szczegóły nie są jej potrzebne.- Znowu sądzi że wie co jest dla mnie lepsze.- Zresztą sam nie wiem ile i jak jej to powiem.
- Jest silna- dodał już trochę zrezygnowany mężczyzna, wypił z butelki której wcześniej nie widziałam.
- Wiem- mój mate wyciągnął do niego dłoń. Tamten podał mu drewniane pudełeczko. Stanęłam na palcach by dostrzec zawartość gdy je otworzył. To były dwie strzykawki z żółtawym płynem.
- Mniejszą aplikujesz domięśniowo, roztwór jest bardziej stężony dlatego musi się dłużej metabolizować. Większą dożylnie, dla podtrzymania efektu, wstrzyknij sobie zawartość gdy poczujesz że ból mija.
- Dzięki Bruno.
- Nie dziękuj mi za to- warknął- Kurwa, torturujemy tym więźniów.- Potrząsnął głową na boki jakby chciał wyrzucić coś z głowy.- Opowiesz mi o niej więcej? Chciałbym znać ją lepiej niż z imienia.- Zmienił temat.
- Jest niesamowita, nigdy nie myślałem że z jakąś samica będzie mi tak dobrze. Początek był trudny... to była dla nas nowa sytuacja, oboje musieliśmy się wiele nauczyć, popełnialiśmy błędy... Ale gdy pierwszy raz mnie poczuła, jakby ktoś zdjął mi olbrzymi ciężar z ramion.- Zaśmiał się, jeśli zacznie skupiać na mnie swoje zmysły to pomimo upojenia alkoholowego zorientuje się że tu jestem. Czas do nich iść, lepiej żeby nie przyłapał mnie na podsłuchiwaniu. Wyszłam na taras przed domem, dźwięk otwieranych drzwi od razu przykuł ich uwagę.
- Connor?- Udawałam że właśnie go znalazłam i nie słyszałam tej niepokojącej rozmowy.
- Dlaczego nie śpisz?- Spytał podchodząc do mnie, trochę chwiał się na nogach. Przytulił mnie i krótko pocałował w usta. Znów pachniał wódką i czymś kwiatowym, co to za alkohol? Wódka z ziołami?
- Nie mogłam zasnąć, miałeś zaraz wrócić.
- Już idę- szepnął do mnie- dzięki za wszystko Bruno.- Wsunął do tylnej kieszeni podniesione z podłogi pudełko. Jego przyjaciel obserwował nas uśmiechnięty.
- Spotkamy się gdy wstaniecie.
- Pewnie.
***
Obudziłam się z przyklejonym do mnie Connorem. Jego ciepły równy oddech owiewał mi bark. Chciałam się wyplątać z jego ramion ale zamiast tego go obudziłam. Wypuścił mnie obserwując co robię przez na wpół przymknięte powieki. Wybrałam w co się ubiorę i poszłam do łazienki się ogarnąć. Gdy wróciłam mój mate siedział na łóżku w czarnych dresowych spodniach.
- Poleżmy jeszcze chwilę- mruknął, po kilkunastu godzinnej jeździe był jeszcze zmęczony. Odsunęłam zasłony, była piękna pogoda.
- Może zjemy śniadanie i wyjdziemy na zewnątrz, ty pośpisz na kocu a ja poczytam książkę. Skorzystajmy ze słońca.- Zamiast dalej z nim spać, kręciła bym się myśląc o Trencie i o tym co wczoraj usłyszałam.
- Dobrze, chodźmy.
Posiłek minął nam w ciszy, wciąż zastanawiam się co z bratem. Wczoraj poszliśmy we trójkę powiedzieć mu o niej. Nie przyjął tego dobrze, stwierdził że rezygnuje z więzi. Rzucił parę przekleństw a potem trzasnął za sobą drzwiami. W jej oczach było tyle bólu gdy mówił co o tym sądzi. Zastanawiałam się czy Connor też tak na początku wyglądał, ale ja tego nie zauważałam przez to że mnie przerażał? Bałam się że odejdzie zanim wrócimy. Może Derek go zatrzyma, ale jak długo może to robić? I co będzie z nią?
- Myślisz że jakoś się dogadali?- Spytałam smutno, po dowiedzeniu się o tym że Trent ma mate chciałam zostać.
- Pewnie tak, wkurza mnie ale jest pożądanym facetem. Poczuje więź, to kwestia czasu, wtedy wszystko się ułoży.- Odstawił kubek na stół.- Martwi mnie tylko że ją zabierze od jej ludzi.
- Zgodziła by się?
- Żeby być z partnerem zrobimy wszystko.
- Chce do niego zadzwonić.
- Daj im czas sam na sam, to pomoże.- Pewnie miał racje, zna to całe życie. Tylko czemu nie czuje się spokojniejsza? Może przez drugi problem, o którym miałam się nie dowiedzieć?
- Co dał ci wczoraj twój przyjaciel?- Chciałam zapytać go o tą substancję zanim przejdę do trudniejszych pytań. Znałam odpowiedź, ale zastanawiałam się czy powie mi prawdę. Miałam zamiar wykorzystać że tak swobodnie ze mną rozmawiał. Muszę tak formułować pytania żeby nie zorientował się ile wiem.
- Za sześć dni i siedem godzin zacznie się pełnia. To mi podczas niej pomoże.- Mówił to patrząc wszędzie, tylko nie na mnie. Żaden z niego kłamca. Jego palce wciąż nakręcały na siebie końcówki moich włosów.
- Jak?
- Utrzyma mojego wilka wewnątrz mnie.- Przecież, nie licząc tego jednego wypadku, panuje nad nim.
- Po co? Przecież ostatnio jest spokojny?
- Ale tej nocy nie będzie, przez pełnię.- Powoli zaczynał się denerwować i próbował mnie zbyć.
- Dlaczego?- Drążyłam temat.
- Bo tak to działa.- Zaraz ja nie wytrzymam.
- Jak działa? Czego mi nie mówisz?
- Pełnia pobudza wilka, drażni go i nie tylko jego. Dlatego zachowanie wilkołaka jest takie nieprzewidywalne w tym czasie.- Tak jak zawsze, nic kurwa nowego.
- Connor po prostu mi powiedz, widzę że się migasz od odpowiedzi. Słyszałam waszą rozmowę! Wiem że idzie coś złego! I że zawartość strzykawek sprawi ci ból!- Po jego wyrazie twarzy zrozumiałam że powinnam skończyć na słowie "odpowiedzi".
- Przestań... teraz...- warknął na mnie.
- Nie, więź mate to związek. A partnerzy są sobie równi.- Wyraz jego twarzy trochę złagodniał, ale nadal miał zaciętą minę.
- Partnerzy chronią siebie nawzajem.- Wstał i próbował odejść ale zagrodziłam mu drogę.
- Powiedz mi.
- Nie- minął mnie, nie dam za wygraną, podążyłam za nim. Wkurzyłam go, teraz może mu się coś wyrwać.
- Connor! Co miało mnie przerazić?! Jakie drastyczne szczegóły nie są mi potrzebne?! Odpowiedz!- Nie zrobił tego, zmienił się w wilka i pobiegł do lasu. Sprzątnęłam po nas koc zanim wróciłam do środka. W korytarzu czekał na mnie przyjaciel mojego mate, przynajmniej sprawiał wrażenie że mu głupio że nas słyszał.
- Nie mogę ci nic powiedzieć, ale na piętrze jest mój gabinet z biblioteczką.- Nic więcej nie dodał, odwrócił się w stronę schodów, po kilku krokach znikł mi z pola widzenia. Odłożyłam materiał na komodę w sypialni i poszłam do pokoju o którym mnie poinformował. Słowo biblioteczka było nie dopowiedzeniem. Na całą ścianę był wielki regał zapełniony książkami. Większość wyglądała na nowe ale była wśród nich półka z takimi które były w skórzanych oprawach. Wyjęłam pierwszą, na okładce był napis "medycyna 1957". Oby nie wszystkie okazały się zabytkami. Wyjmowałam je po kolei, aż doszłam do tytułu który nie sugerował ludzkiego autora: Więź, moc i medycyna. Prawa podstawowe. Tom I. Za nią był jeszcze Tom II o tym samym tytule. Zabrałam obie do sypialni, Connor pewnie szybko nie wróci więc spokojnie je przejrzę.

Dzicy WojownicyWhere stories live. Discover now