Niewinny

1.3K 66 0
                                    

Connor
Po imprezie poszedłem sprawdzić co z młodym. Był już w domu rodzinnym, leżał wyczerpany w łóżku. Przez lata w moim stadzie wilki podczas swojej przemiany nie zrobiły nikomu krzywdy. Kiedyś za czasów mojego dziadka zdarzały się wypadki, na szczęście nie śmiertelne. To jeden z powodów dla których mój ojciec dbał o odpowiednią ilość strażników. Ta zapobiegliwość nieraz nas uratowała. Wbiegłem po schodach na górę, już na korytarzu słyszałem plusk wody w wannie. Wszedłem cicho do łazienki, leżała odprężona w gęstej pianie. Zdjąłem koszulkę i ukucnąłem obok, przejechałem kciukiem po jej oznaczeniu, wzdrygneła się zaskoczona.
- Co z nim?- Spytała zaspana, zszedłem palcami na jej sutek, drażniąc go lekko.
- Cały, zdrowy i wyczerpany pierwszą przemianą.- Ścisnąłem go gdy stwardniał od mojego dotyku.
- To dobrze- powiedziała, potem z jej ust uciekł cichy jęk, przylgnęła piersią do mojej dłoni. Wyglądała gorąco, lekko zaróżowione z podniecenia policzki dodawały jej uroku. Przesunąłem palce na jej cipkę, guziczek rysował się pod delikatną skórą. Chwilę go podrażniłem.
- Czekam w łóżku- szepnąłem.
- Nie cierpię jak tak robisz.- Krzyknęła za mną.
- Kochasz to- uśmiechnęła się potwierdzając, plusk wody dotarł do mnie gdy zamykałem za sobą drzwi. Rozebrałem się do naga i usiadłem na pościeli. Dołączyła do mnie nie mając nic na sobie. Wzięła go w dłoń, ruszyła kilka razy w górę i w dół. Po chwili stał się boleśnie twardy. Złapałem jej biodra, jednym ruchem umieściłem ją pod sobą na łóżku.
- Connor- szarpnęła się pode mną. Przecież pamiętam o pieprzonej gumce. Sięgnąłem do szuflady po fioletową paczuszkę i wciągnąłem jej zawartość na swojego fiuta. Przystawiła jego główkę do swojego wejścia, a ja pchnąłem wypełniając ją. Oczy błyszczały jej przez podniecenie i nie tylko one. Poruszałem się szybko obserwując jak wygina się pode mną z rozkoszy. Złączyła nasze usta w pocałunku który nie trwał długo bo zaczęła jęczeć dochodząc. Oplotła mnie swoimi nogami dając lepszy dostęp. Jej ścianki zaciskały się na mnie, pchając szybko do orgazmu. Skończyłem chwilę po niej. Zdjąłem zużytą prezerwatywę i wyrzuciłem do kosza w łazience. Położyłem się obok mojej mate przyciągając ją do siebie. Leżała odprężona w moich ramionach. Wkurzała mnie myśl że jutro nie będę jej widział przez osiem godzin. Poczułem jej usta na swojej szyi wspinała się coraz wyżej aż złączyła je z moimi. Otarła się cipką o mojego penisa. Odwróciłem ją do siebie tyłem, założyłem nową gumkę i wszedłem w nią powoli. Pojękiwała cicho gdy palcem zacząłem zataczać kółeczka na łechtaczce. Złapałem ją między palce i ścisnąłem, syknęła ale ścianki jej pochwy zacisnęły się na całej mojej długości. Chciałem się z nią jeszcze chwilę podroczyć ale czułem że znów jestem blisko. Przekręciłem ją na brzuch, a sam zawisłem nad nią. Przyśpieszyłem ruchy a ona podnosiła biodra na przeciw każdego mojego pchnięcia. W końcu jęk zamienił się w krzyk gdy mocno pode mną doszła. Zwiększyłem tępo osiągając szczyt, skończyłem warcząc. Wysunąłem się z niej, pozbyłem gumki. Przytuliła się do mnie gdy wróciłem do łóżka, od razu zasnęła. Już nawet nie pamiętam jak wyglądało życie bez niej, księżyc dał mi najlepszą mate na świecie.
Jane
Budzik wyrwał mnie ze snu o siódmej, byłam zmęczona i miałam zakwasy w mięśniach brzucha. Mój facet spał dalej, olewając muzykę, wyłączyłam ją. Wstałam wkurzona, zrobiłam poranną toaletę, ubrałam się myśląc o Olim. Wysłałam mu wiadomość czy dojechał bez problemu do domu. Motocykl nie był najbezpieczniejszym transportem w nocy. Odpowiedz przyszła odrazu; "tak, nie martw się". Usiadłam obok Connora, położył dłoń na moim udzie nie otwierając oczu, pomasował je.
- Nie zrobicie mu krzywdy, prawda?
- Zależy, czy będzie w tym grzebał.
- A jeśli tak?- Spojrzał na mnie.
- Pogroże mu- tylko że on nie należy do tych strachliwych.- A jak to nie pomoże, sprowadzę go tutaj i załatwię sprawę na miejscu.
- Gdzie?- Spuścił wzrok a ja zerwałam się z pościeli jak poparzona.- W piwnicy?!- Nie odpowiedział.- Po moim trupie.
- Jeśli jest mądry zostawi to.- Złapałam klucze od Harleya i wyzwałam go od dupków pod nosem na odchodnym.
Tydzień później
Mało z nim rozmawiałam, do szesnastej byłam w pracy, gdy wracałam jedliśmy obiad i Connor szedł do gabinetu. Wieczorami zostawiałam uchylone drzwi od sypialni, żeby mieć pewność że nie wychodzi. Obstawiałam że gdyby chcieli go porwać to po zmroku a nie za dnia. Zwykłe koło dwudziestej drugiej kładł się obok mnie, coraz bardziej brakowało mi nocnego przytulania. Dzisiaj myślałam że będzie tak samo, ale gdy wyszłam z jadalni minęło mnie dwóch mężczyzn. Przywitali się ze mną i podążyli do gabinetu. Co było tak ważne że raport składali mu osobiście, a nie przez Betę albo dowódcę strażników? Oli? To oni go pilnowali? Jest jeden sposób żeby się dowiedzieć. Otworzyłam drzwi, cała trójka na mnie spojrzała.
- Potrzebujesz czegoś?- Spytał Connor rozdrażniony.
- Ich wysłałeś do Oliego?
- Wyjdź, porozmawiamy jak skończę.
- Nie, chce to od nich usłyszeć.- Zerwał się ze swojego fotela i podszedł do mnie. Jego prawa dłoń złapała mnie za ramię żeby zaprowadzić do sypialni.
- Też chce wielu rzeczy, ale Luna mojego stada bardziej troszczy się o jednego człowieka, niż o bezpieczeństwo kilku dziesięciu wilkołaków.- Jego oczy były czarne gdy to mówił.
- Wiesz że to nie tak.
- A jak?- Warknął.
- Jesteś impulsywny i działasz pochopnie...
- I nie skrzywdził bym bez powodu osoby na której ci zależy.- Przerwał mi coraz bardziej wkurzony, patrzył na mnie w ciszy a potem odwrócił się na pięcie i wyszedł trzaskając drzwiami. Kurwa. Nie będę czekać na jego wyrok. Jeśli uznali Oliego za zagrożenie to na pewno wrócili z nim. Wszyscy więźniowie byli przetrzymywani w podziemiach. Zbiegłam na parter ale nigdzie nie widziałam strażnika. Oprócz Alfy tylko oni znali kod. Warkot rozszedł się za moimi plecami, jasne że poszedł za mną. Odwróciłam się patrząc w jego czarne oczy.
- Skończyłeś rozmawiać?- Warknął groźnie, mnie już to nie ruszało. Stanął parę centymetrów przede mną, jego wzrok przeszywał mnie na wylot.
- Po co tu przyszłaś?
- Sprawdzić czy mój przyjaciel tam jest.- Wzrokiem wskazałam na drzwi prowadzące do piwnicy.
- Nie ma go.
- Więc czemu nie pozwoliłeś mi zostać?- Zaplotłam ręce na piersi.
- Bo nie wiedziałem co mi powiedzą, szukał informacji co oznacza taka blizna, ale nawet nie był blisko. Z nikim o tym nie rozmawiał. Zmiennicy pochodzą za nim jeszcze tydzień dla pewności i dam mu spokój.- Mówił to patrząc mi prosto w oczy. Raczej nie kłamał.
- Wpuścisz mnie tam?- Właśnie pokazałam że mu nie ufam.
- Nie
- Dlaczego?
- Bo kogoś tam mamy. Dlatego ostatnio nie wychodzę z gabinetu.
- Myślałam że mnie unikasz.- Przytulił mnie mocno.
- Nigdy.

Z błędami 😏 ale poprawię.

Dzicy WojownicyWhere stories live. Discover now