Trzeba ją zabić...?

4.4K 317 23
                                    

*Edward/Burnts*
Przechadzałem się po lesie, zaniepokojony. Czekałem na Joe'go Watersa. Nie umiałem ukryć grymasu kiedy pojawił się tuż przede mną.
- Joe - powiedziałem stanowczo.
- Burnts - wycedził ostrożnie.
- Dla ciebie Złodziej Dusz - warknąłem
- Tak jest, Soul Stealer...
Uśmiechnąłem się sztucznie.
- Od razu lepiej.
- No więc przywołałem cię tutaj...
- Po pierwsze nie przywołałeś mnie tylko, spytałeś czy byłbym łaskaw tu przyjść - powiedziałem ostro - i byłem łaskaw więc mów do rzeczy, Waters.
Spuścił wzrok.
- Musisz ją zabić. Tą całą Melody.
- Brawo, Sherlocku. To już wiem...
- To czemu jej jeszcze nie zabiłeś? - spytał zdziwiony.
Umilkłem. Szczerze mówiąc to ja sam nie wiem czemu.
- Daj mi trochę czasu - wymamrotałem.
Spojrzał na mnie niepewnie.
- Ja ci dam czas, ale czy oni - skinął głową w stronę lasu - tego już nie wiem.
- Ty nigdy nic nie wiesz - wywarczałem przez zęby.
- Wiem więcej niż ci się wydaje - błysnął zębami w ciemności i odwrócił się na pięcie.
Wściekły całą tą konwersacją ruszyłem w głąb lasu. Dostrzegłem jelenia i od razu rzuciłem się na niego, wyrywając mu głowę z kręgu szyjnego. Chwilę jeszcze hasał, lecz po chwili padł na ziemię, martwy. Byłem tak zdenerwowany, że już nawet go nie tknąłem. Po prostu zostawiłem go martwego na glebie.
- Uwierz mi. Ja też jestem martwy - powiedziałem z diabelskim uśmieszkiem.
*Melody*
- Caroline, on idzie za nami - wychrypiałam do koleżanki, która się w nim zakochała, ale nie chciała się w nim zakochać. Wobec tego mamy ze sobą coś wspólnego.
- Uważaj. Chociaż ty nie daj się jego urokowi. To sztuczne... - wyszeptała mi do ucha.
Nie zdążyła powiedzieć niczego więcej, bo Edward wziął ją za ramię i poprowadził w przeciwną stronę. Od tego czasu nie widziałam już Caroline cały tydzień. Dzwoniłam do jej mamy, która zgłosiła zaginięcie dziewczyny. Zdesperowana, przybiegłam po raz dziesiąty do Edwarda.
- Wiem, że to ty - mruknęłam.
- Nawet gdyby to i tak nikt ci nie uwierzy - skomentował ze złośliwym uśmieszkiem.
- Idiota - splunęłam na podłogę, czerwieniąc się przy tym po uszy. Musiałam to zrobić. Musiałam pokazać mu kto tu rządzi.
- Co powiedziałaś?! - żachnął się, łapiąc mnie mocno za szyję.
Nikt na korytarzu nawet się nami nie zainteresował.
- Idiota - wychrypiałam czując kolejną falę bólu.
- Ty będziesz następna. Obiecuję ci to - puścił moją szyję, po czym dotknął moich włosów.
- Szkoda będzie zmarnować tak piękną dziewczynę - owinął sobie pasmo moich blond włosów wokół palca. Pokazałam mu środkowy palec, biorąc łapczywie powietrze.
- POMOCY ! - wrzasnęłam, a Edward zniknął w mgnieniu oka. Zamrugałam kilkakrotnie oczami. Gdzie on jest?! Kolejna niemożliwa rzecz: mega szybkie poruszanie się. Część uczniów podbiegła do mnie, pytając mnie czy coś się stało. Wskazałam czerwony ślad na mojej szyji.
- Dusił mnie - załkałam, czując łzy na policzkach.
- Kto?! - pytali po koleii.
Nagle usłyszałam szept przy swoim uchu.
- Powiesz "Edward" a zabiję cię na miejscu - wysyczał ktoś kogo nie zdążyłam ujrzeć. Nie mówił tego Edward, lecz ktoś inny. Ktoś kto również poruszał się bezszelestnie. Już wiedziałam o co chodzi. To nie ludzie. To potwory. Z piskiem uciekłam ze szkoły. Muszę zawiadomić policję...

Forbidden loveWhere stories live. Discover now