25. Należę do ciebie

2.3K 216 12
                                    

- Jestem twoja - powiedziałam powoli, patrząc z ukosa na Gretę. Przecież co on może mi zrobić?! Casanova uśmiechnął się chytrze i wstał ze mnie.
- Na blacie leży kartka twoich obowiązków -
Zanim zdążyłam wstać Burnts podszedł do Grety i złapał ją za rączkę.
- Zostaw ją, ty popaprany potworze! - wykrzyczałam i dorwałam się zawzięcie w ich stronę. Mężczyzna chichocząc, odepchnął mnie mocno, przez co potknęłam się i uderzyłam plecami o podłogę. Burnts pochylił się nad Greta, tak że niewielkie milimetry dzieliły ich twarze.
- Czy pan jest pedofilem? - spytała donośnie siostrzyczka. Widząc jego zażenowanie, parsknęłam panicznym śmiechem. Dobrze, że nauczyłam siostrę paru tekstów. Casanova odsunął się ostrożnie i dotknął delikatnie policzka dziewczynki, jakby był z porcelany.
- Urocza - wycedził, ale po chwili się opanował.
- Zostaniemy przyjaciółmi, dobrze? - wymruczał jej do ucha, głaszcząc włosy. Greta przełknęła głośno ślinę i wsparła dłoń na jego biodrze. Co takiego?! Czyżby nawet moja siostra wpadła w jego uroki?!
- Nienawidzę cię - chciała go odepchnąć, ale niestety jej się to nie udało. Casanova przytrzymał jej rękę i mocno zacisnął palce na jej nadgarstku.
- A to szkoda, choć i tak muszę się tobą opiekować. Mogę być twoim tatą - mrugnął do mnie porozmuwiewczo. Czułam się, jakbym miała wściekliznę. Brakowało mi tylko piany przy ustach.
- Nie, dziękujemy - powiedziałam za nią i wstałam z podłogi, idąc ponownie w jego stronę. Zanim jednak do niego dotarłam, w nadzwyczajnie szybkim tempie pojawił się obok mnie i owinął sobie rękę wokół mojej talii.
- Gdyby coś niegrzecznego strzeliło ci do głowy to zawsze jestem do dyspozycji - uśmiechnął się łobuzersko.
- Gdyby coś takiego zaistniało w mojej głowie, to nawet gdybyś był ostatnim mężczyzną na tej Ziemi to i tak nie przylazłabym do ciebie - stwierdziłam sucho o dziwo zauważając, że trzyma w swojej ręce kartkę. Wyrwałam mu ją z ręki, oczywiście nie sprzeciwiał się i pochłonęłam wzrokiem jedyną zasadę, która była tam napisana.
Niewolnica ma spełniać wszystkie moje oczekiwania.
Wybałuszczyłam oczy i w przypływie emocji, rozerwałam kwitek na pół.
- Nigdy! - krzyknęłam i zwróciłam się w stronę Grety. Burnts uśmiechnął się leniwie i podszedł do mojej siostry o wiele szybciej niż ja.
- Śmierć albo ja. Decyduj - wyszeptał zaciskając dłonie na krtani Grety. Dziewczynka wrzasnęła głośno, trzęsąc się ze strachu.
- Śmierć i ty to..to samo - wymamrotałam ze łzami w oczach, nie wiedząc co zrobić.
- Kocham cię - wyszeptała Greta i zaczęła powoli odpływać.
- Puść ją! Już będę tą twoją pieprzoną niewolnicą! - rzuciłam ze strachu, że na prawdę zrobi krzywdę mojej siostrze. Burnts puścił ją i popchnął do tyłu. Greta zatoczyła się i wpadła na ścianę. Słysząc jej jęki, poczułam ogromny przypływ wyrzutów sumienia. Och, jak bardzo chciałam w tej chwili jej pomóc, jednak nie mogłam, gdyż Pan Zabiję Cię W Sekundę przyglądał mi się natarczywie z niecnym uśmieszkiem.
- Wiesz, że od teraz całe twoje życie się zmieni? - spytał kpiąco.
Milczałam, bo póki co tylko na to było mnie stać.
- Zaprowadzę cię do pokoju, mademoissele - ukłonił się elegancko i zwinnie podskoczył w stronę Grety. Wziął ją w ramiona, nie zważając na to jak bardzo krzyczała i niósł ją, jak księżniczkę wzdłuż korytarza. Szybko za nim pognałam, z zasmuconą miną patrząc w przerażone oczy siostry, ale co ja mogę zrobić? Nie jesteśmy w bajce "Spiderman" i nie możemy poprosić o pomoc super-bohatera.
Skręć w lewo i zejdź schodami w dół. Na mój znak...
Stanęłam wryta. Znowu ten przeklęty głos!
3..
Kontynuowałam swój powolny marsz, zaciskając mocno usta.
2...
Czułam narastającą adrenalinę, gdzieś w środku mnie.. Casanova nie obejrzał się ani razu tylko szedł ciągle długim korytarzem z bezwładną Gretą, obecnie przerzuconą przez plecy niczym zwierzę.
1...
Dreszcz postanowił przejść się po moich plecach i zabrać ze sobą w podróż parę zapałek, podpalając moje biedne ciało.
Już!
Ku mojemu zaskoczeniu, na prawdę akurat w tym miejscu gdzie właśnie stanęłam po lewej stronie pojawiły się drzwi. Niewiele myśląc, posłuchałam się moich niesfornych myśli i nacisnęłam na klamkę. W tym oto momencie, dopadł mnie zapach perfum Armaniego. Z hukiem uderzyłam o podłogę, wdychając zapach koszuli Burnts'a, który usadowił się nade mną.
- Czemu chciałaś tam wejść?! - spytał gniewnie, lustrując moją twarz.
- Nie wiem - odparłam beznamiętnie, jakby nigdy nic.
- Zgodziłaś się na spełnianie każdego z moich oczekiwań. Do tego wlicza się również odpowiadanie na pytania, które zadaję - wywarczał przy moim uchu, sprawiając że zabrakło mi oddechu. Czy zawsze już będę tak na niego reagować?
- Przecież odpowiedziałam.
Casanova zaśmiał się sarkastycznie, wstał i co podejrzane podał mi rękę. Nie byłam do końca pewna czy ją złapać, ale jednak zdecydowałam, że to zrobię i był to ogromny błąd. Zwinnym ruchem popchnął mnie na ścianę, tak że moja głowa odbiła się o nią z hukiem. Wydobyłam z siebie przerażający skowyt, czując że zaraz odpłynę. Burnts stanął nade mną i mimo głośnych protestów Grety uderzył mnie mocno w policzek, ale tak mocno, że mroczki pojawiły się przed moimi oczami.
- To był zaledwie 1 procent mojej siły, mała - powiedział, dumnie wypinając pierś. Po paru sekundach już go nie słyszałam, przede wszystkim nawet nie widziałam i kiedy już byłam na granicy do odpłynięcia do krainy Morfeusza, usłyszałam przy uchu ciche:
- Jeszcze się policzymy.
**************************************
Jak myślicie co Burnts miał na myśli? I czy ktoś może jeszcze pamięta Amberly? ;)

Forbidden loveWhere stories live. Discover now