29. Her green eyes

2.6K 201 40
                                    

*Melody POV*
Kocham porównywać życie do drabiny. Radość i szczęście człowieka to takie wchodzenie na górę po szczeblach. Natomiast smutek i rozpacz to schodzenie na sam dół, ku depresji. Wobec tej teorii stawiacie sobie pewnie pytanie, co jest pośrodku? Szaleństwo. Po prostu istne szaleństwo. Obecnie jestem na przedostatnim szczeblu, chwiejąc się niebywale. Ku rozpaczy, jak spadnę to zostawię wszystkich, których kocham. Więc, jaki wybór? Walka! Będę walczyć i tylko walczyć. Już nie ma odwrotu. Na policzku czułam powiew zimnego, przyjemnego powietrza, a raczej oddechu. Burnts był tak blisko mnie, że aż mi się słabo zrobiło. Ten zapach.. odurza, a wygląd.. nie da się tego wyrazić słowami! Ósmy cud świata. Dzisiaj postanowił założyć czarną koszulę z rozpisanymi guziczkami i ciemne, obcisłe jeansy.
- O czym myślisz? - spytał obojętnie, zahaczając wzrokiem o moje poszczególne części ciała.
- O drabinie - wymsknęło mi się. Zagryzłam zębami język i odwróciłam się do niego plecami. Nie śmiał się. Nie uderzył mnie. Nie szydził ze mnie. Odetchnęłam z ulgą.
- Pamiętasz o naszej.. umowie? - zmienił temat. Już widziałam w myślach jego nikczemny uśmiech. Kurde! Tego faceta nie da się rozszyfrować. Zacisnęłam palce na kołdrze, którą byłam szczelnie okryta. Milczałam.
- Chcę od ciebie więcej. Oczekuję więcej. -
Słysząc jego mocny głos, zadrżałam. Nie ma mowy (...)
Graj z nim w tą samą grę i ucieknij przez okno, gdy będzie zajęty! Migiem!
Wywróciłam oczami. Znowu ten głos..
Jednak, jak zwykle nie mogłam się oprzeć pokusie i go posłuchałam.
- Nie do końca rozumiem o co ci chodzi - przewróciłam się na plecy, wyginając plecy w łuk. Rzucił mi pobłożne spojrzenie i ledwie minęła sekunda, a on już znalazł się nade mną. Pogładził mój podbródek.
- Może ci pokazać?
Uśmiechnęłam się szeroko i zastygłam w tej pozie. Owszem, jest sexy, ale nie mam zamiaru oddawać się takiemu potworowi.
- Zacznijmy od początku - wyszeptał i brutalnie złapał zębami moją dolną wargę. Chciałam mu się wyrwać, ale postanowiłam być powściągliwa. Chciałam się poddać i przylgnąć do niego, ale postanowiłam być cierpliwa. Kiedy podciagnął moją bluzkę do góry tak, że przed jego oczami zamigotał mój różowy stanik, musnęłam swoimi ustami jego wargi. Pochylił głowę i roztopił się w moich ustach, chcąc więcej namiętności, której nie mogłam mu dać. Zanurzyłam palce w jego jedwabnych włosach, natomiast on zaczął rysować nieznane mi wzory na skórze, wokół stanika.
Odwołuję. Posmakuj go!
Pierwszy raz postanowiłam odpowiedzieć kobiecemu głosikowi w myślach. Było to trudne zważywszy, że właśnie kosztowałam najlepszego narkotyku na świecie, Burnts'a.
A co z planem?
Walić plan. Stęskniłam się za nim!
Przez krótką chwilę zostałam zdekoncentrowana poprzez dziwne spojrzenie chłopaka. Cofnął się ode mnie na znaczną odległość, aż w końcu zupełnie ze mnie zszedł. Miałam ochotę wrzeszczeć, żeby wrócił. Pragnęłam rozszarpać jego twarz na drobne kawałeczki i je zjeść. Wiem, brzmi egoistycznie, ale co z tego! W tym jednym, okropnie długim momencie miałam ochotę pochłonąć go całego. No, dobra. Coś ze mną nie tak. Prowadzę dialogi w myślach, pragnę Casanovy...
- Lucilla - powiedział krótko i zatoczył się do tyłu. Uhm.. czy on się właśnie zatoczył? Jaka Lucilla? Dlaczego jest taki zdziwiony? Tysiące pytań nasuwało mi się do głowy.
- Jaka Lucilla? - wymsknęło mi się. Przestraszona, że on się boi, przeturlałam się po łóżku, aby być, jak najdalej od niego.
- Lucilla.. - mamrotał - moja... - upadł na kolana, chowając twarz w dłoniach, swoich pięknych dłoniach - wybacz..
Przekaż mu, że wybaczam. Chcę, żeby wiedział, że go kocham. Melody, wywrzeszcz mu, jak bardzo za nim tęsknię!
To co teraz działo się w mojej głowie było najdziwniejszą sytuacją w całym moim życiu. Uwierzę, jeśli okaże się, że jakaś Lucilla jest w mojej głowie? Uhm.
- Kocha cię i tęskni - powiedziałam niepewnie, drżąc. Spojrzał na mnie, skulony.
- Jak..? - łzy zamigotały w jego oczach. Serio? Łzy..? Westchnął przeciągle.
Ja już idę. Wzywają mnie. Nie sprzeciwiaj się przeznaczeniu, dbaj o niego.
O co tu chodzi? Jakie to jest porąbane.
------ cisza ------
Burnts nadal stygł w swojej poddanej pozie.
- Lucil., tak mi przykro! - ułożył usta w wąską linię.
- Odeszła.. na zawsze - nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że muszę to powiedzieć.
- Mels., co ci powiedziała? - poczułam 1000 motylków w brzuchu, kiedy nadał mi ksywkę.
- Powiedziała, żebym nie sprzeciwiała się "przeznaczeniu" i o ciebie dbała - mruknęłam bardziej do siebie niż do niego, analizując.
Spojrzał na mnie spode łba.
- Akla nalea Wami - zarecytował i schował głowę w ramionach, zmęczony. Burnts zmęczony? Poczułam dreszcze, nie wiedząc co z sobą począć.
*Burnts Pov*
Wiedziałem już kim ona jest. Melody to moja zguba i odnalezienie, śmierć i życie, zdrowie i choroba...
Pierwszy raz od naprawdę wielu lat poczułem strach. Rozpostarł swe skrzydła i usidlił mnie między nimi. To ona miała być pierwszą łowczynią, tak zapowiadała legenda i moja Lucilla. Przestałem oddychać, w ogóle przestałem cokolwiek robić.
- A ja jestem jej... podwładnym... - urwałem - Melody, to tylko gra! Jesteśmy pionkami! Jesteśmy pieprzonymi pionkami! - nagle zerwałem się z podłogi i sięgnąłem po jej dłonie - oni chcieli, żebym cię zabił! Oni chcieli.. - mówiłem na głos, bojąc się najgorszego. Przyszłości. Jej zmieszana mina przyprawiła mnie o zakłopotanie.
- Nie rozumiem - przyznała cicho, otulając się ramionami. Miałem ochotę przytulić ją do siebie i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.. chociaż narazie nic nie zapowiadało dobrej przyszłości.
- To moja wina - podniosłem się z ziemi, aby potem ponownie osunąć się na podłogę - Musiałaś przejść przez piekło. Przepraszam - oczy jej się zaszkliły, kiedy wypowiedziałem ostatnie słowo.
- Żartujesz? - jej oddech stał się urywany.
Nie. Tak. Może.
Miałem ochotę sprawić jej ból. Zmiażdżyć ją, uderzyć, ale i.. pocałować, dotykać.
- Nie wiem - przesunąłem dłońmi po włosach.
- To się zdecyduj! Zostaw mnie w spokoju! Chcę do rodziny! Tato.. - przyłożyła poduszkę do twarzy i zaczęła szlochać. No tak.. w końcu ona nie zna Legendy. Może i lepiej (...)
*Melody POV*
Siedzi. Od godzin. Wielu. Siedzę. Od minut. Trzydziestu.
- Burnts.. - wreszcie udało mi się odłożyć poduszkę na bok. Kiedyś uznałabym, że nikt nie może go pokonać i miałam rację. Jedyne co może go pokonać to rzecz, nie człowiek ani potwór. W tym przypadku to sama informacja go załamała. Mimo swojego niesamowitego charakteru, wyglądu, jak i zapachu teraz sprawiał wrażenie.. otępiałego, rozczarowanego.
- Słuchaj.. - zaczęłam smętnie - ja cię nie lubię i ty mnie nie lubisz. Ja cię pragnę i ty mnie pragniesz.. - ciągnęłam, zaczerwieniona po same uszy. Chciałam mówić dalej, ale przerwał mi swoim chrapliwym głosem, poprawka, mega seksownym głosem. Westchnęłam słodko, czując napływ endorfin.
- Próbuję coś rozszyfrować - pokręcił głową.
Zażenowana swoimi wyznaniami, naskoczyłam.
- Okay. Super. Rozumiem, że nic cię nie obchodzę panie Wybredny?
Mogę nawet przysiąc, że na ułamek sekundy ujrzałam jego uśmiech! Niestety pózniej znowu ułożył usta w ten swój charakterystyczny powściągliwy wyraz twarzy.
- Naiwna jesteś - przewrócił oczami - wiesz ile mam lepszych ślicznotek od ciebie?! I to na zawołanie! - krzyknął z przesadną radością i wstał.
Jedyne co teraz przyszło mi do głowy to ponieść się spontaniczności.
- Pesymistyczny, zakłamany idiota! Myślisz, że mi jest łatwo?! Gdybyś był człowiekiem to płakałbyś, jak mały dzieciak na moim miejscu! Błagałbyś mnie o pomoc! Cholera jasna! Ja.. cię nienawidzę! Szczerze nienawidzę i dla twojej wiedzy wcale nie prosiłam się o niańkę a la bandyta. Mam cię dość, masochisto! Zmieniasz kobiety co tydzień i traktujesz je, jak lalki. Twoja głupia Lucilla na pewno, by nie była z ciebie dumna! A i wiesz co? Wepchnij sobie ten swój język głęboko w gardło! - wybuchłam. Małe ogniki ślizgały mi się po ramionach. Głos w głowie kompletnie ucichł od momentu, w którym okazało się, że był on Lucillą, zapewne dziewczyną tego faszysty nafaszerowanego złem. Mina dzielnego Casanovy zmieniła się w mgnieniu oka. Znowu wrócił ten opiekuńczy pan B. Wiedziałam to. Po prostu ... wiedziałam.
****************************
Kotki! Kotki! Kotki!
Zdecydowałam już <3 Dzięki Wam i niezliczonej ilości shake'ów ze Starbucks'a zrozumiałam, że chcę napisać książkę w realu. :) Długo się zbierałam.. ale w końcu RAZ SIĘ ŻYJE! ;) Będzie to zmieniona (na prawdę mega zmieniona) wersja "Zakazanej Miłości" Fabuła pozostanie ta sama, ale będzie więcej akcji i w ogóle wszystko zrobię bardziej dokładnie. :) Oczywiście nadal będę pisać na Wattpadzie :) chcę się spytać, czy mogę liczyć na wasze rady?
Na przykład zdecydowałam, że zamiast imienia Edward, będzie Nataniel. :)
Pozdrawiam, Wasza SecretGirlKatherine xx

Forbidden loveWhere stories live. Discover now